Читать книгу Dziennik - Jerzy Pilch - Страница 14

13 stycznia 2010

Оглавление

Prawdziwa niestosowność, i to niestosowność w wymiarze, rzekłbym, kryminalnym była jednak przede mną. Nie ma co dalej snuć fantasmagorii, pora z realizmem opowiedzieć, co się stało i co się dzieje.

Niechaj nie zabrzmi to niezręcznie, zwłaszcza artyści dłuta i fotoaparatu niechaj nie poczują się dotknięci – powiesiłem mianowicie ich dzieło na klatce schodowej. Jest to wbrew brzmieniu miejsce bardzo w porządku, po niedawnych remontach solidnie odnowione, na ogół przyzwoicie zamiecione, w głębi korytarza majaczy nawet element kwietnika. Ciemny w tonacji kalendarz umieszczony na białej ścianie ściśle vis-à-vis mych drzwi wyglądał świetnie. Ach nie, nie to, co myślicie! Czas przeszły nie z powodu kradzieży czy bezinteresownego wandalizmu. Ani łakomi makulatury kloszardzi, ani zawsze gotowi do demolki dresiarze nie byli tu czynni! Coś bardziej zawiłego, a nawet coś demonicznego w kamienicy się dzieje! Czyjaś, chyba diabelska, ręka nieustannie mój kalendarz z miejsca na miejsce przewiesza. Niesłyszalne, a może nawet niewidzialne młoty gwoździe w ściany wbijają! Stalowe gwoździe! W betonowe ściany!

Dziennik

Подняться наверх