Читать книгу Dziennik - Jerzy Pilch - Страница 20

20 stycznia 2010

Оглавление

Jak się człowiek zaczyna wokół jednej sprawy kręcić, nagle wszystko zdaje się nią naznaczone. Na co spojrzysz, co usłyszysz, co weźmiesz do ręki – żałobnie przemawia, śmiertelne daje znaki, końcówkę szyfruje. Zwłaszcza książki – jakby się zmówiły. Skądinąd nie dziwota. Czy istnieje, czy w ogóle jest możliwa ważna literatura bez tematu śmierci? Bez Boga owszem, choć zawsze jest to lód przeraźliwy. Ale bez śmierci? Komedia? Komedia, w której nikt nie umiera, zawsze będzie mniej warta od komedii choćby z jednym tylko nieboszczykiem.

Zacząłem kartkować właśnie przez Świat Książki wydaną rzecz Juliana Barnesa Nie ma się czego bać i natychmiast trafiam na anegdoty o Wittgensteinie, na rozważania o lęku przed śmiercią, a zwłaszcza na kolejny wariant „dawania Bogu szansy”.

Autor z lekka wpierw poruszywszy kwestię istnienia Najwyższego wedle zakładu Pascala, powiada, iż zakład ów odbija się echem przez wieki, zawsze znajdując naśladowców. „Oto ekstremalna wersja spod znaku człowieka akcji. W czerwcu 2006 roku w kijowskim zoo pewien mężczyzna spuścił się po linie w sam środek wybiegu dla lwów i tygrysów. Zsuwając się w dół, krzyczał coś do tłumu gapiów. Według jednego ze świadków wołał, że kto wierzy w Boga, nie musi się obawiać lwów, według innego deklarował wyzywająco: Bóg mnie ocali, jeśli istnieje. Ów metafizyczny provocateur zjechał na dół, zdjął buty i ruszył w stronę zwierząt; w tym momencie poirytowana lwica zwaliła go na ziemię i przegryzła mu tętnicę szyjną. Czy dowodzi to, że a) mężczyzna był szalony; b) Bóg nie istnieje; c) Bóg mimo wszystko istnieje, ale nie ujawni się z powodu tak tanich sztuczek; d) Bóg mimo wszystko istnieje i właśnie pokazał, że nieobca jest mu ironia; e) niczego z powyższych?”.

Co do Boga – jest jeszcze kilka wariantów. Co do mężczyzny – nie był on moim zdaniem ani szalony, ani nadto prowokacyjny. Owszem pobożny bardzo, ale i skromny, wszystkim Boga nieobciążający – zszedł przecież po linie, nie rzucił się, nie żądał, by Pan pozwolił mu bezpiecznie wylądować albo zatrzymał go w locie. Rozstrzygający gest: zdjęcie butów. Zdjęcie butów, by nie dostał się do nich piach, którym niechybnie wysypany był wybieg, niezbicie dowodzi nie tylko rozsądku, ale i zapobiegliwości. Silnie wierzący, skromny, skrzętny, gospodarny... Ewangelik?

Dziennik

Подняться наверх