Читать книгу Wolność emocjonalna - Judith Orloff - Страница 155

Depresja jako forma przemiany duchowej

Оглавление

Przemiana depresji to niemal święta praca. Aż mi ciarki po plecach przechodzą, gdy słyszę, że ktoś walczy z depresją poprzez psychoterapię, nie poświęcając przy tym ani chwili kwestiom duchowym. Dlaczego uważam, że to poważne zaniedbanie? Aby w pełni zrozumieć znaczenie depresji, trzeba przyjrzeć się z uwagą wszystkim jej aspektom. W przeciwnym razie nie będziemy w stanie z odpowiednim respektem odnieść się do własnego stanu. Wychodzę z założenia powszechnego w wielu tradycjach duchowych, że depresja jest czarną nocą duszy – terminem tym posłużył się święty Jan od Krzyża, opisując swoją podróż po świecie rozpaczy, która zbliżyła go do świętości. Takie ujęcie depresji pozwala spojrzeć na nią zupełnie inaczej. „Ciemna noc” ma wpływ na rozwój twojej duszy. Nie chodzi wyłącznie o brak równowagi biochemicznej czy wyrodną matkę, choć tego rodzaju czynniki mogą wywoływać depresję. W depresji chodzi o to, aby twoje ego uwolniło twoją psyche, zezwalając tym samym na pozytywną zmianę i nowe określenie własnego „ja”. Depresja jest bez wątpienia raczej niespokojnym stanem, dlatego określa się ją mianem „ciemności”. Mistycy postrzegają ciemną noc depresji nie jako coś negatywnego, lecz jako sprawdzian wiary, okazję do dokonania przemiany.

W przypadku różnych osób ciemna noc różnić się będzie swoją intensywnością. Może trwać tygodniami, a nawet dłużej. Czasami depresja jest wszechogarniająca, innym razem jest mniej dotkliwa. Jakichkolwiek doświadczeń nie miałbyś z nią, powinieneś szukać terapeuty lub doświadczonego doradcy zaznajomionego z boską naturą tego problemu. Nie będziesz wówczas zdany na łaskę mającego co prawda dobre zamiary, lecz zupełnie nieświadomego znaczenia sfery duchowej terapeuty, który zdiagnozuje twoje dolegliwości zgodnie z dogmatycznym schematem medycznym. Osobiście staram się jak najbardziej zbliżać się do pacjentów zmagających się z ciemną nocą. Chciałabym, aby mój głos był dla nich głosem wsparcia i opieki. Chcę im pokazać, że nie są sami, i przekonać ich, że depresja prowadzi ostatecznie do przebudzenia. Kiedy pacjent stwierdza: „Wszystko neguję. Zupełnie nie wiem już, co jest ważne, a co nie”, odpowiadam mu w następujący sposób: „Owszem, reewaluacja rzeczywistości jest bardzo trudna, ale również bardzo zdrowa”. Kiedy pacjenci skarżą się, że czują się zbyt odcięci od rzeczywistości, by móc medytować, radzę im: „Nie zmuszaj się do tego. Z czasem wszystko wróci samo. Poczucie alienacji jest normalnym etapem depresji”. Jedna z moich pacjentek, Pat, straciła męża, który był miłością jej życia. Mężczyzna zmarł na atak serca po tym, jak został napadnięty na ulicy i obrabowany. Pewnego dnia Pat zapytała mnie: „Jaki Bóg mógł na to pozwolić? Jak mogę znowu uwierzyć w jakiegokolwiek Boga?”. Postanowiłam uszanować jej cierpienie i odpowiedziałam następująco: „Oczywiście, że nie jesteś w stanie tego zrobić. Nie ma zresztą takiej potrzeby”. Sugerowanie jej przeciwnego rozwiązania w pierwszych dniach po tak pozornie bezsensownej i niewyobrażalnej stracie byłoby niewłaściwe i świadczyłoby o braku szacunku.

Nie jestem niepoprawną optymistką, po prostu miałam okazję przekonać się, że ciemna noc może doprowadzić nas do czegoś zupełnie nieoczekiwanego, cudownego i dobrego – aby mogło do tego dojść, potrzebne jest nam jedynie odpowiednie wsparcie. Empatyczne negowanie wszystkiego pozwala często spojrzeć na siebie i swojego ducha z nowej, zaskakującej perspektywy, nawet jeśli całe twoje wnętrze broni się przed taką możliwością. Po roku wyczerpującej terapii Pat postanowiła stawić czoło swojemu żalowi i depresji, rozpoczynając tym samym bardzo długą walkę. Przetrwała najgorsze i znalazła się w nowej dla siebie sytuacji. Dziś nie uznaje już Boga za siłę potężniejszą od siebie, prawdę mówiąc nie wypowiada już nawet jego imienia, zaangażowała się za to w pomoc ofiarom brutalnych przestępstw. Jej nowa wizja duchowości zakłada dawanie innym czegoś od siebie – przynajmniej tak to wygląda na bieżącym etapie naszej wspólnej pracy. Pat zgłosiła się do mnie po pomoc, ponieważ chciała wydostać się z emocjonalnej otchłani, postanowiła nie dać się zgorzknieniu i wyjść z tego silniejsza. Dobrze by było, gdyby wszyscy szli w jej ślady – gdyby nikt nie próbował wędrować ciemną nocą w osamotnieniu. Tego rodzaju samotności nie życzę naprawdę nikomu. Rezygnując z proszenia o wsparcie, ryzykujemy, że przez bardzo długi czas będziemy zmagać się z bolesnym poczuciem zagubienia. W okresie depresji musimy mieć możliwość spoglądania w oczy osobie, której ufamy. Musimy otrzymywać konsekwentne i niezawodne wsparcie i rady, z których wynika, co robić dalej. Kiedy sama popadam w depresję, zawsze szukam mądrego doradcy duchowego, który mógłby mi pomóc przetrwać ciemną noc.

Ścieżka wiodąca do wolności emocjonalnej może czasem wić się w przedziwnych kierunkach, z pozoru zupełnie niewłaściwych. Bardzo cenię sobie poglądy buddyjskiej mniszki Pemy Chödrön, która stwierdza: „W ramach procesu poznawania naszej prawdziwej natury odbywamy podróż w dół, a nie w górę – przypomina to wspinaczkę na górę, której szczyt skierowany jest ku ziemi zamiast ku niebu. Idziemy cały czas w dół, a wraz z nami podróżują miliony innych ludzi, naszych towarzyszy w przebudzeniu. […] W ten sposób udaje nam się odkryć miłość, która nigdy nie umiera”. Pozwól, by w okresie depresji ta wspaniała świadomość towarzyszyła twojej przeprawie i była dla ciebie źródłem nadziei – nadziei, że depresja ma się ku końcowi; nadziei, że wyjdziesz z niej wzmocniony i bardziej otwarty; nadziei, że zaczniesz odczuwać większe współczucie względem siebie i innych.

Wolność emocjonalna

Подняться наверх