Читать книгу Piketty i co dalej? - Группа авторов - Страница 34

Część II
Różne ujęcia kapitału
Rozdział 5
W/Y przez pryzmat ekonomii politycznej
Rozwidlenia na drodze do zrozumienia problemu nierówności

Оглавление

Piketty’emu prawie się udało

W swoim Open Letter from a Keynesian to Marxist (List otwarty keynesisty do marksisty) Joan Robinson pisze: „Ricardo pozostawił po sobie dwóch kompetentnych i doskonale przygotowanych uczniów: Marksa i Marshalla. W międzyczasie w angielskiej historii nastąpił spory zwrot i wiodącej roli nie odgrywali już właściciele ziemscy. Teraz liczyli się kapitaliści. Marks tak oto wyinterpretował poglądy Ricardo: Kapitaliści są bardzo podobni do właścicieli ziemskich. Marshall odwrócił kolejność tych słów: Właściciele ziemscy są bardzo podobni do kapitalistów”119. W swojej dużej czerwonej książeczce Piketty usiłuje – podobnie jak Henry George oraz wielu lewicowych ekonomistów przed nim – wykonać manewr marksistowski i argumentowi, który jego zdaniem został postawiony na głowie, przywrócić właściwe ustawienie. Piketty twierdzi, że współczesny kapitał pod bardzo wieloma względami przypomina ziemię – że stanowi źródło renty. Jego podaż wykazuje się brakiem elastyczności, rości sobie prawo do udziału w produkcji, choć jego wykorzystanie w tymże procesie produkcji nie wiąże się z żadnym istotnym kosztem alternatywnym, a jego pozycja i nierówny rozkład powodują, że wracamy do sfinansjerowanej, neofeudalnej epoki pozłacanej. Innymi słowy, gospodarka zdominowana przez współczesny kapitał to gospodarka rentierów – gospodarka baronów złodziei, uprzywilejowanych arystokratów, konfliktów społecznych związanych z dystrybucją oraz władzą zdominowaną przez bogatych.

Niestety, Piketty’emu nie udaje się do końca wykonać tej sztuczki. Ostatecznie wpada w pułapkę machiny Marshalla, którą on sam zbudował. W jej ramach kapitał – czyli bogactwo – jest traktowany bardziej jak nagromadzone oszczędności niż jak roszczenia do przyszłej produkcji. Oznacza to, że tak pojmowany kapitał w mniejszym stopniu przypomina ziemię Ricardo, znajdującą się w posiadaniu pasożytów, bardziej kojarzy się zaś z kapitałem w ujęciu ekonomii neoklasycznej. Zysk z tak rozumianego kapitału jest właściwą i społecznie pożyteczną nagrodą za zaradność.

Jak wynika z książki Piketty’ego, kapitał – bogactwo – przybiera wiele form, od nieruchomości przez aktywa finansowe, takie jak akcje spółek czy kredyty, aż po niewolników. Najbardziej precyzyjna definicja bogactwa w rozumieniu ekonomicznym to roszczenie do przyszłych zasobów. Stanowi ono efekt nabywania prawa do aktywów trwałych, takich jak maszyny, domy, patenty, złoża ropy naftowej, które albo same w sobie są produktywne (wtedy płaci się za możliwość korzystania z nich), albo mają charakter środków zapobiegawczych (w tym przypadku płaci się za powstrzymanie innych przed uruchomieniem procedury prawnej przeciwko naszym interesom). Ważna jest również ilość bogactwa, która zależy od tego, do jakiej części gospodarczego tortu rości sobie ono prawo. Jeżeli gospodarka wyprodukowała dużo względem wykorzystanego kapitału, wówczas może bez większego problem pokryć roszczenia właścicieli kapitału. Jeżeli jednak produkcja całej gospodarki jest względnie niska, potrzeba będzie znacznie więcej zasobów społeczeństwa, aby pokryć zobowiązania względem posiadaczy kapitału. Z książki Piketty’ego wynika, że gdy globalny wzrost dochodów (g) zaczyna zwalniać, społeczeństwo powinno skrępować kapitał globalnym podatkiem – w przeciwnym razie na świecie nastanie nowa klasa właścicieli-rentierów, która zacznie zawłaszczać coraz większą część społecznego tortu.

Książka Piketty’ego stanowi doskonały przykład porządnej ekonomii popularnej. Znaleźć w niej można informacje historyczne i inne ważne wnioski, wsparte oryginalnymi i rzetelnie przygotowanymi danymi, a także model analityczny, inspirowany – ale nie przez nie ograniczony – matematycznymi modelami ekonomicznymi.

To nie jest normalna ekonomia.

Warto jednak podkreślić, że w przeciwieństwie do większości tekstów ekonomicznych o lewicowym zabarwieniu ekonomiści uznaliby tę książkę za pracę ekonomiczną (dobrze to czy źle?).

W samym tekście, jeśli nie w opisanych w nim modelach, książka wprowadza również dość istotny czynnik polityczny. Duże zmiany w analizowanym przez Piketty’ego szeregu czasowym wynikają z działań polityków i realizowanej przez nich polityki. Trzeba pamiętać, że polityka ma charakter zewnętrzny względem modelu. Nie ma charakteru wewnętrznego. Dlatego Piketty musi uważnie kroczyć drogą między Skyllą, czyli „rynkowymi fundamentami” w postaci popytu i podaży kapitału i pracy, a Charybdą, rozumianą jako niezależny wpływ polityków i polityki.

Piketty udomowiony

W książce Piketty’ego zostały przedstawione dwa splecione ze sobą wątki argumentacji. Pierwszy z nich, który ja nazywam wątkiem „Piketty’ego udomowionego”, to model bardzo standardowy. Charakteryzuje się stochastycznymi i heterogenicznymi stopami oszczędzania oraz stopami zwrotu z pozycji na aktywach, których nie da się ubezpieczyć ani zdywersyfikować. Charakteryzuje się obecnością konkurencyjnych rynków. Charakteryzuje się funkcją produkcji, w której przypadku elastyczność substytucyjności kapitału i pracy jest większa od 1. Charakteryzuje się funkcją państwa opiekuńczego w wymiarze egalitarnym i merytokratycznym. Udomowiony Piketty to marzenie każdego ekonomisty. Łączy on pozytywny i wymierny model gospodarki z dającymi się sprawdzić prognozami w kontekście dobrze zdefiniowanej funkcji celu społecznego. Piketty wskazuje optymalne rozwiązanie polityczne. Jego model został opisany w licznych artykułach z różnymi współautorami. W książce znajduje się nawet wzór na optymalny podatek od kapitału jako rozwiązanie polityczne.

Brakuje tam jednak czynnika polityki instytucjonalnej, przez co projekt Piketty’ego jawi się jako (robiące duże wrażenie) rozszerzenie standardowego makroekonomicznego modelu finansów publicznych.

To właśnie ten aspekt książki Piketty’ego tak bardzo wychwala Krugman, ale to także ten aspekt krytykują między innymi Acemoglu i Robinson120 za „ogólne prawa kapitalizmu”. Doceniam rozmiary wysiłku włożonego w stworzenie tego modelu, ale niestety wydaje mi się, że Piketty udomowiony posługuje się modelem nieprzystosowanym do celów, w których jest stosowany. Usiłuje on analizować zmienność nierówności majątkowych w ujęciu historycznym, a także spojrzeć z właściwej perspektywy na zmiany instytucjonalne, tłumaczące empirycznie ujętą zmienność współczynnika bogactwa do rocznego dochodu (W/Y), czyli zmienność nierówności majątkowych. Zaliczyć tutaj należy: rolę rynków finansowych, ogólną strukturę rynku oraz rywalizację wewnątrz przedsiębiorstw o przychody. Model Piketty’ego udomowionego niestety nie rzuca zbyt dużo światła na te trzy kwestie.

Piketty dziki

Z tekstu przebija się jednak coś jeszcze: Piketty, którego nazywam dzikim. Piketty dziki proponuje inny punkt widzenia. Gospodarkę postrzega przez pryzmat kapitału w ujęciu alchemicznym, czyli dzisiejszego dochodu transmutowanego w pewne roszczenia do przyszłego dochodu, które podlegają obrotowi na rynkach aktywów. Zgodnie z tym poglądem o wartości W/Y i dystrybucji bogactwa w największej mierze decydują instytucje ładu korporacyjnego, firmy finansowe, instytucje rynku pracy oraz ośrodki wpływu politycznego. Dziki Piketty zamieszcza w różnych miejscach tekstu drobne aluzje do właśnie tego typu logiki, sugeruje to również w udzielanych wywiadach oraz różnych artykułach. Mam tu na myśli poglądy na kapitał rozumiany jako instytucjonalnie zdefiniowany zbiór praw majątkowych, stanowiących przedmiot transakcji na rynkach aktywów. To właśnie pod tym względem koncepcje zawarte w książce Piketty’ego – te same, które Piketty udomowiony traktuje po macoszemu – stają się głównym wątkiem. Mam tu na myśli koncepcje dotyczące ładu korporacyjnego i wskaźnika q Tobina, spekulacje dotyczące inwestycji zagranicznej i słabej ochrony praw majątkowych w Afryce, rozważania dotyczące tego, czy niewolników należy wliczać do bogactwa netto czy też nie. Zgodnie z tym ujęciem kapitał to zbiór praw majątkowych, uprawniających ich posiadaczy do korzystania z politycznie chronionych przywilejów w zakresie kontroli, wyłączności, transferów oraz przepływów pieniężnych z tytułu tych praw. Jak w przypadku wszystkich praw majątkowych, ich nakreślenie i obrona wymagają działań podejmowanych przez władze państwa, standaryzacji prawnej oraz ochrony sądowej. W tym ostatnim przypadku kapitał obejmuje także możliwość wezwania władz państwowych do zabezpieczenia przyszłego dochodu przed tymi, którzy mogliby się na niego zamachnąć – włamywaczami, niewolnikami zbiegłymi z niewoli, osobami naruszającymi prawa autorskie, uczestnikami biernych protestów czy nieuczciwymi najemcami.

Spojrzenie przez pryzmat ekonomii politycznej pozwoliłoby nam dopisać do książki Piketty’ego te rozdziały, których w niej zabrakło, a które są niezbędne do zapełnienia luk w argumentacji dzikiego Piketty’ego. Byłyby to rozdziały poświęcone finansom, sile rynków oraz wewnętrznemu kształtowaniu polityk. Potrafimy postrzegać instytucje i prawa majątkowe umożliwiające akumulację kapitału jako wywodzące się z wewnątrz systemu politycznego, stanowiące efekt równowagi między siłą polityczną różnych grup społecznych.

Jedną z ważniejszych instytucji jest organizacja sektora finansowego. Bogactwo to nic innego jak ważona cena suma aktywów, których wartości nie da się inaczej porównać. Ceny te są ustalane na rynkach finansowych, stanowiących próbę sprowadzenia kapryśnych oczekiwań co do przyszłości do bieżącego poziomu cen. Rozległe – bo co do jego efektywności zdania są podzielone – pośrednictwo finansowe występuje w parze z wysokimi wartościami współczynnika bogactwa do dochodu. Aktywa są wykorzystywane do organizacji produkcji, w której ramach pracownicy wytwarzają dobra i usługi sprzedawane konsumentom, a dochód płynący z tego tytułu do właścicieli aktywów zależy od wysokości wynagrodzeń wypłacanych pracownikom oraz od wysokości cen żądanych od konsumentów. Funkcjonowanie rynków produktu i rynków pracy, a także instytucji regulujących konkurencję, ceny, zarobki i zatrudnienie, zadecyduje o tym, jaka część dochodu przypadnie posiadaczom kapitału. Na koniec trzeba podkreślić, że ochrona przyszłych przepływów dochodu z aktywów wymaga różnych form aktywności państwa, nie tylko w obszarze podatków. W ten sposób krąg się zamyka – dzisiejsze nierówności dochodowe kształtują system polityczny gwarantujący istnienie tych nierówności w przyszłości.

Ekonomia polityczna pozwala nam lepiej zrozumieć, co jest normatywnie problematycznego w nierównościach majątkowych. Piketty wielokrotnie pisze, że nierówności majątkowe i społeczeństwo rentierów są niedemokratyczne, ale nie popiera tego żadnymi konkretami. Dlaczego skrajne nierówności majątkowe muszą koniecznie oznaczać nierówność władzy politycznej? Gdy bogactwo ujmuje się jako politycznie gwarantowane dokumenty uprawniające do zasobów, a nie właściwe zasoby, niedemokratyczny charakter nierówności majątkowych staje się znacznie lepiej zrozumiały.

119

J. Robinson, Open Letter from a Keynesian to a Marxist, „Jacobin”, 17 lipca 2011, [online:] https://www.jacobinmag.com/2011/07/joan-robinsons-open-letter-from-a-keynesian-to-a-marxist-2/ [dostęp: 12.05.2018].

120

P. Krugman, Wealth over Work, „New York Times” 2014, 23 marca; D. Acemoglu, J.A. Robinson, The Rise and Decline of General Laws of Capitalism, „NBER Working Papers” 2014, no. w20766.

Piketty i co dalej?

Подняться наверх