Читать книгу Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 10 R. 2014 t. I-II - Группа авторов - Страница 33
Studia
Marta Janczewska
Warszawska Rada Żydowska w świetle dokumentów urzędowych z Archiwum Ringelbluma
Rada Żydowska jako narzędzie ucisku i terroru w rękach Niemców
ОглавлениеOrganizacja powszechnego przymusu pracy
Wśród zachowanych w ARG dokumentów Rady Żydowskiej gros poświęconych jest organizacji powszechnego przymusu pracy. Nakazany przez Niemców przymus pracy dla wszystkich Żydów między 12. a 60. rokiem życia, wprowadzony 26 października 1939 r., miał uwarunkowania praktyczne (przede wszystkim brak konieczności płacenia Żydom), a zarazem niósł aspekt ideologiczny: Żydzi mieli być przez przymusową pracę „wychowywani”. Jeśli chodzi o zatrudnienie robotników, to w początkowej fazie było ono w gestii SS i policji. Przejęcie nadzoru nad żydowskimi robotnikami przez niemiecką władzę cywilną w kwietniu 1940 r. wiązało się z pewnym „ucywilizowaniem” przymusowej branki. Niezależnie jednak od niemieckich zwierzchników wiele zadań wynikających z pośredniego zarządzania setkami żydowskich robotników zostało całkowicie przerzuconych na rady żydowskie. Dla Judenratów zadanie to wiązało się z dwoma podstawowymi problemami: organizacyjnym oraz finansowym. Prawie wszystkie dokumenty urzędowe dotyczące organizacji powszechnego przymusu pracy pochodzą z 1940 r., tj. z okresu, kiedy warszawska RŻ formowała aparat potrzebny do kierowania masami żydowskich robotników, pokazują zatem, jak poradziła sobie z dwiema wymienionymi kwestiami.
Już od jesieni 1939 r. Niemcy w sposób ciągły, choć jeszcze niezorganizowany, eksploatowali siłę roboczą Żydów. Robotników potrzebowały niemieckie oddziały wojskowe, administracja, Zarząd Miejski etc. Wobec stałego łapania Żydów na ulicach Rada sama wyszła z inicjatywą zorganizowanego dostarczania robotników na potrzebne placówki. Z punktu widzenia żydowskiej administracji udało się w ten sposób osiągnąć dwa cele: zredukować łapanki uliczne do minimum (choć nigdy nie ustały one ostatecznie) oraz zatrudnić częściowo bezrobotnych, którym drobne zasiłki za pracę na placówkach wypłacała Rada. Tylko przez dwa ostatnie miesiące 1939 r. Judenrat wypłacił w ten sposób żydowskim robotnikom około 300 tys. zł373. Zapotrzebowanie na bezpłatnych żydowskich robotników rosło lawinowo, zwłaszcza od stycznia 1940 r. Wtedy to na żądanie Zakładu Oczyszczania Miasta do uprzątania śniegu z ulic każdego dnia miało się stawiać około 2 tys. robotników (pierwotnie ZOM wnioskował o 10 tys. mężczyzn z narzędziami każdego dnia)374. Coraz częściej żądanie przydzielenia bezpłatnych robotników wysuwały też prywatne firmy pracujące na rzecz Niemiec375. Do zarządzania zastępami robotników RŻ uruchomiła gigantyczną machinę urzędniczą. Jej pierwszym zadaniem było zaprowadzenie kartoteki, zewidencjonowanie wszystkich podlegających przymusowi pracy oraz stałe prowadzenie ich kont (zob. podrozdział o ewidencji ludności). Poza tym Batalion Pracy musiał rozwiązać rozmaite kwestie, takie jak przyjmowanie zapotrzebowań na robotników, dostarczanie powiadomień o wezwaniu do pracy, przeprowadzenie badań lekarskich, przygotowanie miejsc zbiórek, fizyczne odprowadzanie robotników na placówki (co wiązało się z utrzymaniem urzędników tzw. terenowych), zaopatrzenie w narzędzia, zorganizowanie systemu „zastępców” itd.
Liczby podawane w sprawozdaniu Batalionu za rok 1940 robią wrażenie i obrazują rozmiar przedsięwzięcia: codziennie na miejscach zbiórki zgłaszało się od 1,5 tys. osób (styczeń 1940 r.) do 15 tys. (maj-sierpień), odprowadzanych przez 60-80 grupowych do 200 placówek na terenie całej Warszawy oraz w okolicy (Falenty, Raszyn, Ursus, szosa Błońska). Przy kwalifikowaniu robotników do pracy zatrudnionych było 40 lekarzy. Przez cały 1940 r. referat ekspedycji Batalionu wysłał 1,4 mln pism (w większości wezwań do pracy). Każdemu robotnikowi wręczano nakaz pracy, początkowo na 2 dni pracy w tygodniu, następnie z góry na cały miesiąc na konkretne dni (miesiąc podzielono na 3 turnusy po 9 dni, a później 4 turnusy po 7 i po 6 dni).
Osobnym kłopotem Batalionu (a potem Wydziału Pracy) było powoływanie robotników do obozów pracy przymusowej poza Warszawą376. Rozkaz powołania robotników Rada Żydowska otrzymała z dwudniowym wyprzedzeniem (z 12 na 14 sierpnia 1940 r.). „W ciągu dwóch dni i dwóch nocy zorganizowano oddział obozowy referatu powołań, wypisano i rozesłano imienne karty powołania wg list, dostarczonych przez Urząd Pracy, zarejestrowano zgłaszających się do wyjazdu robotników, zorganizowano w punkcie zbornym przy ul. Kawęczyńskiej 12 komisję lekarską oraz biuro […]” – raportował autor sprawozdania377.
Rozbudowana maszyna urzędnicza Batalionu Pracy dała początek innym wydziałom Rady. Na przykład Służba Porządkowa wzięła swój początek od grupy porządkowych, asystujących przy odprowadzaniu robotników na placówki, Wydział Pocztowy (powołany w grudniu 1940 r.) powstał z Referatu Ekspedycji przy Batalionie (doręczał wezwania do pracy i inne pisma z tym związane), Referat Dyscyplinarny Rady wyłonił się z referatu karno-dyscyplinarnego Batalionu (wyznaczał opierającym się dodatkowe dni pracy za karę). Ostatecznie w całym 1940 r. skierowano do ponad 30 obozów około 4 tys. robotników, z których część została sprowadzona z prowincji, ale procedurę wysyłki do obozu przechodziła w Warszawie na koszt tamtejszej RŻ378. Ograniczono się do powołania mężczyzn między 18. a 35. rokiem życia, wdrożonych do pracy fizycznej, i wszystkich poddawano badaniom lekarskim, a w konsekwencji „zagadnienie obozów […] zostało znacznie złagodzone, […] a nadto znaczna pomoc finansowa i w naturze udzielana obozom sprawiły, iż, nie bacząc na bardzo ciężkie warunki pracy w obozach, zwłaszcza letnich, ilość osób, które trudów życia obozowego nie przetrzymały, była stosunkowo nieznaczna (1%)”379.
Organizacja powszechnego przymusu pracy w ogromnym stopniu obciążała budżet warszawskiej Rady. Ogółem wydatki Batalionu w 1940 r. wyniosły 3,2 mln zł (sama tylko akcja pomocy obozom kosztowała wówczas ponad 518 tys. zł). Z miesiąca na miesiąc palący stawał się problem opłacenia żydowskich robotników380. Ich koszt stanowił około 60% wydatków Batalionu i powodował, że instytucja stanęła na skraju zapaści finansowej, już w połowie roku popadła bowiem w długi w wysokości 440 tys. zł. Choć zapłatę za pracę przymusową na placówkach otrzymywało jedynie około 20% pracujących (otrzymywali 4 zł dniówki), a reszta robotników, pociągana do pracy kilka razy w miesiącu, nie otrzymywała żadnej zapłaty, to i tak, jak wyliczał Czerniaków, miesięczne wynagrodzenie dla pracujących powinno było wynosić w przybliżeniu 1 mln zł (przy powoływaniu do 10 tys. robotników)381. Największym problemem były żądania Niemców – właścicieli firm oraz oficerów z jednostek, w których pracowali Żydzi – notorycznie zgłaszających się do Rady z żądaniami opłacenia „ich Żydów” z pominięciem ustalonej kolejności382. Wielu drogich fachowców rzemieślników było angażowanych bez wiedzy Batalionu, podczas gdy pensja wykwalifikowanego rzemieślnika wynosiła do 10 zł za dzień pracy. Nieopłacani robotnicy blokowali biura Batalionu, wszczynali awantury383. Zdesperowany Czerniaków 28 kwietnia 1940 r. złożył u władz memoriał w sprawie finansowania Batalionu, w którym zwrócił uwagę na niewydolność istniejącego systemu i postulował partycypowanie w wynagradzaniu robotników przez firmy niemieckie, jak również domagał się zaprzestania ulicznych łapanek do prac384. Prawdopodobnie racjonalne argumenty Czerniakowa były jednym z czynników, dla których władze przychyliły się do zmiany zasad. W sierpniu 1940 r. Urząd Pracy przy Urzędzie Generalnego Gubernatora wydał zarządzenie, w którym kasował obowiązek opłacania robotników przez RŻ. Odtąd robotnicy mieli otrzymywać wynagrodzenie od bezpośrednich pracodawców (firm niemieckich)385. Zarządzenie to pozostało w większości martwą literą, choć sprawiło, że zapotrzebowanie na robotników gwałtownie zmalało. Pod koniec 1940 r. 70% robotników pracowało na placówkach za darmo, 20% opłacała Rada, a pozostałym płaciły firmy niemieckie. Sukces Czerniakowa polegał jedynie na tym, że zdjął z Rady obowiązek opłacania robotników, nie znaczyło to bowiem, że będą dostawać oni jakąkolwiek pensję. Ogółem tylko w 1940 r. żydowscy robotnicy świadczyli pracę na rzecz instytucji niemieckich i miejskich o wartości około 10 mln złotych, z czego 70% było pracą bezpłatną.
Finanse Batalionu poprawiły się przez uregulowanie kwestii „zastępców”. Instytucja „zastępcy” pozwalała zamożniejszym Żydom wykupić się od obowiązku pracy. Ten proceder, początkowo spontanicznie praktykowany przez samych zainteresowanych, został zaakceptowany przez Niemców, którzy wyznaczyli limit zwalnianych na 5 tys. w miesiącu386. Opłaty zastępcze stały się najpoważniejszym źródłem wpływów do kasy Batalionu (60% jego wpływów – około 1,5 mln zł – pochodziło z „opłat zastępczych”; opłaty takie w 1940 r. wniosło ponad 33 tys. osób). Najczęściej opłata wynosiła mniej więcej 100 zł od osoby miesięcznie, choć była wyliczana proporcjonalnie do dochodów wykupującego się. W grudniu 1940 r. Rada wprowadziła ponadto „daninę pracy”, która była rodzajem podatku, uiszczanego przez mężczyzn między 16. a 60. rokiem życia.
Jak podkreśla autor wzmiankowanego „Sprawozdania ogólnego za 1940”, wysiłki urzędników Batalionu miały na celu zminimalizowanie interwencji Niemców w wyznaczanie i pobór robotników. Trudności pogłębiał fakt, że powołani często nie zgłaszali się na wezwania, „nie doceniając powagi sytuacji”387. Tym autor sprawozdania tłumaczy konieczność wprowadzenia kar dla opornych (najczęściej stosowaną karą było wyznaczenie dodatkowych dni pracy)388. Sukcesem urzędników Batalionu było niedopuszczenie do niemieckich interwencji: „Pomimo niepomyślnej sytuacji […] udało się Batalionowi nie dopuścić do surowszych represji, którymi władze groziły (w wyniku niewykonania obowiązku pracy ani jeden człowiek nie został pociągnięty przez władze do odpowiedzialności ani ukarany), a nawet osiągnięto w tym okresie pewne sukcesy na polu przeprowadzania zasady, że robotników żydowskich winien dostarczać władzom li tylko Batalion Pracy” – notował autor sprawozdania389. Efekt ten uzyskano ogromnym nakładem sił i środków, ale dla zwykłych Żydów Batalion (a potem Wydział Pracy) stał się synonimem ucisku i nadużyć. Wyraźnie daje temu wyraz „jeden z wielu nieszczęśliwych”, pisząc do Czerniakowa donos na działalność Wydziału Pracy, w którym zarzuca urzędnikom przyjmowanie łapówek („rozgrywa się tam szafa”) oraz niesprawną organizację pracy. „Czy Wydział Pracy nie ma innego zadania, jak tylko maltretować i tak już bitego i kopanego na wszystkie strony Żyda z ludu?” – pyta autor skargi390.
Zmiana sposobu eksploatacji warszawskich Żydów i udział RŻ w organizowaniu warsztatów
Liczne represje prawne wymierzone przeciwko Żydom, a następnie utworzenie getta zachwiały zarówno zawodową, jak też całym rynkiem pracy Warszawy. Znamienny jest przykład Maurycego Klara – wybitnego „specjalisty od wapniowania jaj”391, o którego, po zamknięciu Klara w getcie, upominał się jego macierzysty zakład pracy, firma Menck, Krüger & Sohn Geflügelimport z Berlina (filia w Warszawie), powołując się na jego niezbędność dla Trzeciej Rzeszy, gdyż firma dostarczała jaja dla szpitali wojskowych i ludności cywilnej. Jak podkreślało kierownictwo firmy, żydowscy fachowcy są niezbędni do dalszego jej funkcjonowania392.
Potencjał ekonomiczny i siłę roboczą Żydów Niemcy bezwzględnie wykorzystywali od pierwszych dni okupacji. Początkowo było to związane z masowymi rekwizycjami i wspomnianym już bezpardonowym pozyskiwaniem darmowych żydowskich robotników do pracy na placówkach. Stopniowo rozwinęli oni także inne, mniej bezpośrednie (choć nie mniej brutalne) metody wykorzystywania sytuacji.
Na rozkaz władz niemieckich wiosną 1940 r. Wydział Statystyczny oraz Wydział Wytwórczości RŻ wykonały badania ankietowe, które miały na celu ustalenie liczby robotników żydowskich różnych branż393. Od lipca tego roku pod egidą Wydziału Wytwórczości RŻ zaczęły powstawać na rozkaz Niemców warsztaty rzemieślnicze, tzw. szopy, zatrudniające robotników żydowskich i wykonujące zamówienia od przedsiębiorstw niemieckich, najczęściej pracujących na rzecz wojska. Po utworzeniu getta w listopadzie 1940 r. wszelkie pośrednictwo między zleceniodawcami a żydowskimi podwykonawcami w szopach przejął Urząd Transferu, ustanawiając dla siebie prowizję zarówno za towary wwożone, jak i wywożone. Zachowane listy zamówień, kierowane do żydowskich rzemieślników za pośrednictwem Transferstelle, zaskakują różnorodnością: od mebli drewnianych, po skrzynie do kartotek, ubrania, płaszcze gumowe, dekle, pasy rupturowe i epolety394. W styczniu 1941 r. do RŻ wpłynął rozkaz, podpisany przez jednego z kierowników w Transferstelle – Josefa Steyera – by utworzyć duże zakłady krawieckie, obuwnicze oraz wytwarzające pończochy i skarpety395. Zakładane szopy podlegały Związkowi Rzemieślników Żydowskich, do którego przynależność od maja 1940 r. była obligatoryjna dla wszystkich rzemieślników Żydów. Sami rzemieślnicy, choć pozbawieni w szopach wszelkiej samodzielności i pracujący za najniższe stawki, zgłaszali się do szopów z braku alternatywnego zatrudnienia. Robotnicy w tych warsztatach byli bezwzględnie wykorzystywani, cierpieli głód, pracowali po 12 godzin, w bardzo ciężkich warunkach. Zachowana skarga robotników „szopy krawieckiej nr 12” do prezesa Czerniakowa z czerwca 1941 r. w dramatyczny sposób ilustruje warunki pracy w jednym z warsztatów podlegających Związkowi Rzemieślników. Robotnicy tego szopu czuli się oszukani przez Związek, który obiecał im wyżywienie dla nich i ich rodzin za pracę w warsztatach. Tymczasem wydawano im po 2 wodniste zupy dziennie. Te same 2 zupy, na które narzekali robotnicy, wymieniane są w sprawozdaniu Wydziału Wytwórczości jako sposób na motywowanie robotników do większej wydajności. Wydanie obiadu uzależniono od wysokości produkcji warsztatu (w szopach krawieckich były to 3 bluzy lub 3 pary spodni na robotnika dziennie)396. Kierownik szopu inżynier Lipszyc groził robotnikom obozem pracy oraz innymi represjami ze strony władz, gdy robotnicy zaczęli się domagać wyżywienia:
W trzecim dniu robotnicy zwrócili się do dr. Eigera397, żeby wydał chleb, co nam się należało, odmówił, motywując, że nie otrzymał chleba. Wtenczas robotnicy zaczęli się domagać, żeby im wydał resztek pozostałego chleba, co już był spleszniały [sic!], za wyżej wspomniany chleb, co był podobny więcej do trawy aniżeli do chleba, musieliśmy z góry płacić, za 25 kg chleba zapłaciliśmy 20 zł. Przy rozdzielaniu chleba musiano dużo odkroić i odrzucać, tak że wypadło na każdego robotnika po 15 dk[g] chleba. Kiedy zapytano się, czy mamy wyrzucić ten spleszniały chleb, wtenczas wszyscy żądali, żeby rozdzielać ten chleb. Przy rozdaniu tych krusinek spleszniałych zrobił się taki tłok, że jeden drugiego mało nie udusił, to najlepiej świadczy, jak nasza sytuacja w szopie wygląda – skarżył się anonimowy robotnik398.
Część zatrudnionych w szopie krawieckim w akcie desperacji zamierzała pójść na skargę do Niemców, żeby „zainteresowali się ich niedolą”.
Dobrze, że wśród robotników znajduje się grupa więcej odpowiedzialnych i nie dopuścili do tego, uważając, że to byłoby donosem przeciw Radzie Żydowskiej. Było bardzo trudno uspokoić robotników, nic dziwnego, już ósmy tydzień pracują ludzie za same przyrzeczenia i są karmione [sic!] oszukaństwem, wszystko przyrzekają i nic nie dają399 – pisał do Czerniakowa robotnik.
Tymczasem obok oficjalnej wymiany handlowej za pośrednictwem Transferstelle szybko rosła wymiana nieoficjalna (z pominięciem tego urzędu], a właściwie „eksport” towarów, wytworzonych przez rzemieślników żydowskich na zamówienie firm spoza getta. Według szacunków Jerzego Winklera ten nieoficjalny eksport wynosił równowartość około 10 mln zł miesięcznie400. Wspomniany autor upatrywał przyczynę zmiany, jaka nastąpiła w organizacji Transferstelle w połowie 1941 r., właśnie w chęci „skierowania eksportu nieoficjalnego do oficjalnego łożyska” i umocnienia swej roli. Zachowane w ARG dokumenty zmianę tę dokumentują401.
Pomysłodawcą nowych zasad był Max Bischof402, on także kierował reorganizacją życia gospodarczego getta. Według Bischofa korzystniejsze z punktu widzenia interesów Rzeszy było, by Żydzi mogli dysponować częścią swego mienia, co miało wpłynąć na rozwój gospodarczy getta, a w konsekwencji na wypłynięcie ukrytych przez Żydów pieniędzy i kosztowności. Pozwolenie na rozwój żydowskiej przedsiębiorczości miało w konsekwencji przynieść większe zyski dla Niemców. Pomysłem tym Bischof zaraził dwóch kontrolerów z Kuratorium Rzeszy do spraw gospodarczych – dr. Gatera i Medera, którzy w marcu 1941 r. opracowywali „Bilans gospodarczy żydowskiej dzielnicy w Warszawie”403. Efektem tej współpracy była decyzja o uruchomieniu produkcji i handlu w getcie oraz powołaniu żydowskich organizacji gospodarczych, które mogłyby finansować taką produkcję404. Postanowiono odgórnie przyspieszyć tempo rozwoju zakładów produkcyjnych w getcie i osłabić jego izolację gospodarczą, tzn. umożliwić żydowskim firmom przyjmowanie zamówień od odbiorców spoza getta. Ściśle określona liczba przedsiębiorstw żydowskich (około 10) dostała koncesję na przyjmowanie zamówień bezpośrednio od firm niemieckich. Urzędowi Transferu nadano w związku z tym w kwietniu 1941 r. nowy statut i nową osobowość prawną405. Transferstelle miał ogólnie nadzorować przepływ zleceń, ale nie był już przedsiębiorcą, który prowadzi warsztaty. Pozwolenie na powstanie firm żydowskich wiązało się także z przekonaniem Niemców, że Rada Żydowska i jej Wydział Wytwórczości cieszą się zbyt małym autorytetem w getcie. Chcieli zatem możliwie jak najbardziej uniezależnić nowo rozwijaną produkcję od struktur Wydziału. Aby podnieść rentowność warsztatów, Transferstelle obniżył ponadto swoją prowizję pobieraną od wpływów za wykonanie zamówienia (z 5 na 3%).
Szefem „odnowionego” Transferstelle został Max Bischof. Kolejnym urzędem powołanym w celu egzekwowania nowych porządków był urząd komisarza dla żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej, który został objęty 15 maja 1941 r. przez berlińskiego adwokata Heinza Auerswalda406. Odtąd te dwa nazwiska niemieckich urzędników: Auerswalda i Bischofa, będą najczęściej pojawiać się na kartach zachowanych dokumentów.
Pierwszymi żydowskimi beneficjentami tej zmiany byli urzędnicy Wydziału Wytwórczości, który z ramienia RŻ nadzorował warsztaty. Powołali oni w sierpniu 1941 r. spółkę „Wytwórczość Żydowska” („Jüdische Produktion GmbH”), w której udziałowcami stali się kierownicy Wydziału, m.in. Beniamin Gliksman i Salomon Eiger407. Obroty firmy wyniosły do listopada 1941 r. (czyli przez cztery miesiące) prawie 3 mln zł408. Największym zleceniodawcą „Wytwórczości” stało się Firmengemeinschaft (Niemieckie Towarzystwo Firm, złożone z prywatnych przedsiębiorców), które od lata 1941 r. stopniowo przejmowało od Transferstelle pośredniczenie w zleceniach dla wojska i miało pierwszeństwo w eksploatacji warszawskiego getta. Bezwzględny wyzysk robotników w zakładach „Wytwórczości Żydowskiej” przez udziałowców spółki sprawił, że zamiast stać się miejscem ratującym egzystencję, okazały się koloniami niewolników. W ślad za „Wytwórczością Żydowską” powstawały kolejne żydowskie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością: Towarzystwo Przemysłowo-Handlowe Prohan, Żydowskie Przedsiębiorstwo Przemysłowo-Handlowe J. Margoses409 i kilka innych410. Prawdopodobnie we wszystkich tego typu spółkach udziałowcami zostali ludzie wysoko ustosunkowani i powiązani z Radą Żydowską.
Zachowane dokumenty ARG pokazują, że urzędnicy Wydziału Wytwórczości (z którego następnie wykształciła się spółka) potrafili wykorzystać swoją pozycję i zmianę sposobu eksploatacji getta warszawskiego. Dla szarego pracownika warsztatów niewiele się zmieniło – nadal był bezwzględnie wyzyskiwany. Co prawda limity na przydziały żywności dla robotników warsztatów były ustalane przez Niemców, a sam Czerniaków interweniował u władz w tej sprawie411, to jednak sama organizacja pracy oraz wysokość zarobków leżały w gestii bezpośrednich żydowskich nadzorców warsztatów. Jak wynika z zachowanych dokumentów ARG (a zwłaszcza ze skargi pracowników szopu krawieckiego), Rada Żydowska tego egzaminu nie zdała.
Udział w ucisku fiskalnym
Niemcy wielokrotnie narzucali Radzie Żydowskiej rolę instytucji pośredniczącej na różnych poziomach w ucisku Żydów. Kwestię tę ilustrują dokumenty opisujące politykę fiskalną Niemców wobec Żydów.
Jak pisze anonimowy autor opracowania „Ucisk fiskalny Żydów getta”412, Niemcy stosowali wobec Żydów niepisaną zasadę, że wszelkie należności podatkowe są bezwzględnie egzekwowane413, a jednocześnie nie praktykuje się żadnych umorzeń, nie przewiduje ulg podatkowych, odwołań od wymiaru podatku, rozłożeń na raty etc.414 Tak brzmiały oficjalne niemieckie zalecenia415. W praktyce jednak w poszczególnych sprawach decyzje mogli podejmować autonomicznie naczelnicy urzędów skarbowych i ich podwładni niższego szczebla. Ponieważ byli to najczęściej Polacy, zajmujący swoje stanowiska od przedwojnia i znani od lat żydowskim płatnikom, często dochodziło między nimi do porozumienia w kwestii odroczeń czy umorzeń. Według autora wspomnianego opracowania doszło do swoistej współpracy między żydowskimi płatnikami a polskimi urzędnikami skarbowymi: łapówka wręczana urzędnikowi okazuje się stałym elementem naliczania zobowiązań podatkowych. Nałożył się na to chaos związany z utworzeniem getta i koniecznością podziału urzędów skarbowych na „gettowe” (obejmujące część miasta włączoną do getta) i „pozagettowe”. Z powodu przeprowadzek częstą sytuacją dla Żydów była podległość wobec kilku urzędów skarbowych, które rywalizowały ze sobą o wyegzekwowanie podatku od danego płatnika i przede wszystkim w wyciągnięciu dla swych urzędników jak największych korzyści. Normą stało się odwiedzanie Żydów po kolei przez 3 czy 4 poborców podatkowych, którzy „przychodzili do płatnika Żyda nie tyle w celu ściągnięcia należności podatkowych, ile w celu ściągnięcia z kieszeni podatnika trochę gotówki do swojej kieszeni”416. Łapówki wynosiły od kilkuset do kilku tysięcy złotych, poborcy rekwirowali też zwykle „na poczet podatku” wszelkie wartościowe przedmioty. Poborcy podatkowi, uzbrojeni w gumowe pałki, z których robili użytek, stali się postrachem mieszkańców getta (ze szczególnej bezwzględności słynęli urzędnicy 16 Urzędu Skarbowego z okolic Nalewek i Muranowskiej). Na porządku dziennym było pieczętowanie mieszkań oraz szantaże ze strony urzędników skarbowych, grożących, że przekażą sprawę władzom niemieckim417. Zdarzało się, że referenci zajmujący się wymiarem podatkowym stanowili zorganizowane szajki, trudniące się wymuszeniami (w brutalności przodował referent 11 US – Maślankiewicz, słynący z doprowadzania do ruiny żydowskich sklepów przez windowanie kwoty podatku, jeśli właściciel odmawiał wręczenia łapówki). Po otrzymaniu łapówki referenci zaniżali wymiar podatku, a poborcy odpowiednio spisywali protokół nieściągalności lub „oficjalnie” umarzali opłaty. W szczególnie trudnej sytuacji byli właściciele nielegalnych przedsiębiorstw, trzymani stale w szachu przez skarbówkę i zmuszani do swoistego stałego układu z naczelnikami urzędów.
System egzekucji podatkowej oparty na dbaniu polskich urzędników o własne interesy z jednej strony, a gwałtowna pauperyzacja Żydów z drugiej powodowały, że wpływy do kasy urzędów sukcesywnie malały. Nie skutkowało ciągłe dyscyplinowanie naczelników, zarządzanie oficjalnych obław (m.in. na targowiskach albo w gmachu sądu) czy prewencyjne aresztowania podatników (m.in. w gmachu sądu, gdzie mieściła się siedziba urzędów skarbowych, na rozkaz naczelnika Slufskiego aresztowano ponad 20 osób, u których w czasie rewizji znaleziono pieniądze).
Nakreślenie sytuacji egzekucji podatkowej pozwala nam lepiej zrozumieć zachowane w ARG dokumenty Rady Żydowskiej dotyczące zbierania podatków państwowych. Korespondencja Wydziału Prawnego Rady z inspektoratami finansowymi z listopada 1941 r. dowodzi, że Niemcy, świadomi licznych nieprawidłowości w systemie zbierania podatków, złożyli odpowiedzialność za ściąganie opłat na Radę Żydowską oraz zgodzili się na abolicję podatkową, pod warunkiem uiszczenia 10% zaległości. Miało to wpłynąć na efektywność egzekucji oraz prawdopodobnie być sposobem na odebranie Żydom ostatnich rezerw finansowych. 10 listopada 1941 r. wezwany przez inspektora skarbowego pełnomocnik Rady Bolesław Rozensztadt418 przyjął do wiadomości oczekiwania Niemców w sprawie egzekucji podatkowej za lata 1939-1940. Usłyszał także, że inspektoraty warszawskie ostatecznie zgodziły się na umorzenie przedsiębiorstwom żydowskim zaległych podatków, pod warunkiem że dłużnicy zapłacą niezwłocznie 10% zaległej sumy (dotyczyło to podatku obrotowego, dochodowego, od darowizn oraz kilku pomniejszych podatków i grzywien).
Rada Żydowska przystąpiła do egzekucji podatków prawdopodobnie od grudnia 1941 r. Co prawda, jak wynika z VII i VIII sprawozdania tygodniowego Czerniakowa, pomysł władz niemieckich, by to Rada Żydowska ściągała zaległe podatki państwowe, narodził się już wiosną poprzedniego roku, nic jednak nie wiadomo na temat wypełnienia tego nakazu. Od późnej jesieni 1941 r. RŻ sporządzała wykazy zaległości podatkowych (na podstawie zestawień urzędów skarbowych), listy podatników zmarłych, ustalała aktualne adresy etc. Z zachowanych sprawozdań z inkasa należności skarbowych za okres od 5 lutego do 7 kwietnia 1942 r. wynika, że mieszkańcy getta zalegali ze spłatą podatków na 20,5 mln złotych. Machina inkasa, nadzorowana przez Wydział Prawny RŻ, pracowała z ogromnym rozmachem, ale efekty jej pracy były mniej niż mizerne. Ostatecznie w wymienionym okresie stawiło się na wezwanie RŻ 2303 płatników, z czego jakąkolwiek opłatę uiściło 481 osób na łączną kwotę 27 827,00 zł (czyli statystycznie kwota zapłaconego podatku wynosiła 57 zł od osoby)419. Z dwóch kolejnych sprawozdań obejmujących okres 15 kwietnia-15 maja 1942 r. wynika, że ściągalność podatków była nadal minimalna (odpowiednio: 2659 oraz 2318 zł). W wypadku większości płatników nie można było ustalić adresu, część po prostu nie stawiała się na wezwania, część stawiała się, by udokumentować własną biedę i niemożność uiszczenia jakichkolwiek sum. Wobec nikłych wyników Wydział Prawny oczekiwał, że Niemcy zrezygnują z kontynuowania akcji inkasa za pośrednictwem RŻ. Prawdopodobnie oprócz wezwań i upominania Rada nie stosowała żadnych środków nacisku na opornych płatników. Nic dziwnego, że Auerswald miał pretensję do Czerniakowa o zbyt małą skuteczność. Czerniaków zapisał: „Dodał [Auerswald], że również zawiedliśmy w dziedzinie ściągania podatków dla Urzędu Skarbowego. Na to odpowiedziałem, że trudno jest ściągnąć podatki od ludzi, którym wszystko zabrano. Jak zwykle rozmowa się skończyła niczym”420.
Pośrednictwo w ściąganiu ubezpieczeń społecznych
Radzie Żydowskiej narzucono także rolę pośredniczki w ściąganiu ubezpieczeń społecznych. Służyło temu specjalne Biuro Inkasa na rzecz Ubezpieczalni, zwane także Biurem Inkasa dla Ubezpieczalni Społecznej, otwarte na polecenie władz 1 lutego 1941 r.421 Należy podkreślić, że Niemcy zablokowali wypłatę wszystkich ubezpieczeń społecznych należnych Żydom422, nie przeszkodziło to jednak ściągać od nich nadal różnego rodzaju składek ubezpieczeniowych. W postaci krótkiej rysunkowej puenty sytuację komentuje autor albumu satyrycznego, wykonanego przez anonimowego autora – pracownika Rady423. Otóż na rysunku zatytułowanym „Biuro Inkasa na rzecz Ubezpieczalni” przedstawia on wnętrze Biura przy ul. Mariańskiej 1 – rząd zamkniętych okienek z szyldami: fundusz emerytalny, zapomogi, chorobowe, pomoc doraźna. Otwarte jest jedynie okienko wpłat (z wywieszką: czynne od 8 do 16 bez przerwy).
Zgodnie z praktyką pretensje Ubezpieczalni Społecznej w związku z zaległościami Żydów we wpłatach kierowane były wprost do RŻ. Rada występowała tu w podwójnej roli: raz jako pracodawca, który zmuszony był do wpłacania regularnych składek za swoich pracowników (czyli urzędników Rady), z drugiej strony jako pośredniczka w zbieraniu składek od pozostałych Żydów pracodawców. Kłopoty związane z uregulowaniem należności ciągle zaprzątały głowę Czerniakowa, a temat ten raz po raz powracał na kartach jego Dziennika424.
Wiadomo, że wiosną 1940 r. na rozkaz niemieckiego komisarza Ubezpieczalni do biur przy Grzybowskiej zostało skierowanych dwóch niemieckich urzędników, którzy mieli sprawdzić dokumentację Rady i rozstrzygnąć kwestię spornych 300 tys. zł, należnych rzekomo Ubezpieczalni za niezapłacone składki urzędników425. Komisarz Ubezpieczalni wysunął ponadto do Rady jako do pracodawcy żądanie uregulowania poza bieżącymi składkami także przedwojennych należności (zażądał spłacania ich w ratach tygodniowych po około 2500 zł tygodniowo)426.
Z zachowanych w ARG dokumentów zagadnienie inkasowania składek Ubezpieczalni ilustruje „Notatka w sprawie Ubezpieczalni Społecznej w Warszawie” z lutego 1942 r., która stanowi zestawienie finansowe sum przekazywanych przez mieszkańców getta do Ubezpieczalni Społecznej (za pośrednictwem Biura przy Mariańskiej)427. Z owego zestawienia wynika, że liczba ubezpieczonych na terenie getta była niewielka: firmy prywatne i Komisaryczny Zakład Zabezpieczonych Nieruchomości zatrudniały nieco ponad 7 tys. ubezpieczonych pracowników, Rada Żydowska (największy pracodawca getta) i szopy – dalsze 20 tys., co wraz z członkami rodzin wynosiło około 60 tys. osób. Ściągalność składek była minimalna. Na przeszkodzie stawały reklamacje niewypłacalnych firm i ich likwidacja, niemożność ustalenia adresu płatnika etc. Przeciętnie Biuro zalegało ze ściągalnością składek za okres 5 miesięcy (dane z lutego 1942 r.). Jeśli nawet udało się zainkasować składkę, nie znaczyło to, że trafiała ona na konto ubezpieczonego. Rzecz jasna, wszystkie środki przekazywane na konto Ubezpieczalni przechodziły przez konta Transferstelle, pobierano zatem z nich prowizję na rzecz tej instytucji428. Według wzmiankowanej notatki z lutego 1942 r. część zebranej sumy została zatrzymana „do dyspozycji Komisarza dla dzielnicy żydowskiej” (około 142 tys. zł), część stanowiła rodzaj subwencji dla TOZ429 (50 tys. zł), część była przekazywana do dyspozycji Rady na zasadzie pożyczki (150 tys. zł; z polecenia Auerswalda). Z zebranych składek finansowano także bieżącą pracę Biura Inkasa (około 15 tys. zł). Reszta została przekazana do depozytu Rady (około 360 tys.), prawdopodobnie w związku z planowanym otwarciem „Pomocy Lekarskiej”, która miała objąć ubezpieczonych pracowników RŻ. Na otwarcie tejże „Pomocy” ostatecznie niemiecka Ubezpieczalnia nie wyraziła zgody430. Do wszystkich wpłacanych składek narzucony był dodatek w postaci 5% wpłacanej sumy, przekazywany na potrzeby RŻ. Wydaje się, że z punktu widzenia niemieckiego zarządu cywilnego getta (komisarza i Transferstelle) inkasowanie składek było po prostu pretekstem do wydobycia dodatkowych środków pieniężnych, którymi mogli dość swobodnie dysponować. Działo się to prawdopodobnie przy sprzeciwie niemieckiego komisarza Ubezpieczalni, który nie rezygnował z prób odzyskania zaległych sum (zob. wspominane już zapisy w Dzienniku Czerniakowa).
Inną ilustracją tego zagadnienia jest także zachowany w ARG list Transferstelle do przewodniczącego RŻ z października 1941 r., nakazujący zwrot „bezprawnie pobranych emerytur” przez dwie Żydówki: Irenę Landau i Irenę Głogowską. Odpowiedzialność za zwrot ponad 1900 zł została bezpośrednio nałożona na RŻ („Rada Żydowska ma doprowadzić do tego, aby te sumy zostały ponownie odprowadzone do Urzędu Emerytalnego” – nakazywał Transferstelle i podał swój rachunek, dzięki czemu od przelanej sumy mógł pobrać zwyczajową prowizję)431.
Rekwizycje – akcja futrzana
W odniesieniu do akcji futrzanej bogata dokumentacja zachowana w ARG odzwierciedla rozmach grabieży i wysiłek, jaki była zmuszona włożyć RŻ w jej organizację. Od razu trzeba zastrzec, że pod określeniem „akcja futrzana” kryją się dwa przedsięwzięcia, zupełnie odmiennego rodzaju. Pierwsze wiąże się z nakazem wydanym przez administrację niemiecką, wedle którego wszyscy Żydzi musieli oddać swoje futra na potrzeby Wehrmachtu, walczącego na Wschodzie. Zarządzenie, wydane w całym GG, zostało rozlepione na murach getta warszawskiego 21 grudnia 1941 r.432 i nakazywało w terminie 3 dni (tj. między 25 a 28 grudnia) zdanie w budynku Rady wszystkich przedmiotów futrzanych. Niezastosowanie się do zarządzenia groziło rozstrzelaniem. Ostatecznie termin zdawania futer został przedłużony do 16 stycznia 1942 r. Zgodnie ze stałą praktyką i tym razem odpowiedzialność za powodzenie akcji została przez Niemców złożona personalnie na Czerniakowa433. Akcja zbierania futer była dla warszawskiego Judenratu ogromnym przedsięwzięciem logistycznym, m.in. wręczono komitetom domowym około 2 tys. zawiadomień o akcji, rozlepiono 500 plakatów zarządzenia, przygotowano pokwitowania dla zdających oraz księgi zdawczo-odbiorcze dla Niemców. Tylko działania administracyjne i segregowanie przyniesionych okryć pochłonęło z budżetu Judenratu 80 tys. zł434. Do przeliczenia zebranych futer trzeba było skierować prawie wszystkich urzędników Rady435. Ostatecznie zebrano prawie 182 tys. sztuk odzieży futrzanej o łącznej wartości około 50 mln złotych.
Druga akcja była wynikiem dyplomatycznych zabiegów Czerniakowa, by uwolnić więźniów Gęsiówki, jako „odszkodowanie za dostarczone futra”. 9 stycznia 1942 r. przewodniczący otrzymał od Auerswalda odpowiedź, że gubernator Hans Frank zgodził się w myśl propozycji Czerniakowa zwolnić więźniów, pod warunkiem że warszawskie getto dostarczy w ciągu tygodnia kolejne 1500 kożuchów. „Puściłem wszystko w ruch, aby zadaniu temu sprostać” – pisał Czerniaków436. Ponieważ w warszawskim getcie nie było już kożuchów, specjalnie wybrani fachowcy zostali wysłani przez przewodniczącego do mniejszych miejscowości podwarszawskich (m.in. Węgrowa), by zakupić odpowiednie skóry baranie po stronie aryjskiej. Czerniaków osobiście zapraszał bogatszych Żydów, by uzyskać od nich datek na kupno kożuchów. Prawdopodobnie właśnie w tej sprawie miał się stawić 14 stycznia 1942 r. na Grzybowską „w sprawie niezmiernej wagi” niejaki Josek Kukiełka z ul. Siennej, którego wezwanie, podpisane przez Abrahama Gepnera437, zachowało się w ARG438. 27 stycznia okrycia udało się zebrać. 9 lutego Auerswald wystawił potwierdzenie odbioru 1500 kożuchów baranich, które zostały odstawione na Umschlagplatz439. Wysiłki Czerniakowa uwieńczone zostały sukcesem: 11 marca 1942 r. z Gęsiówki została zwolniona grupa 151 więźniów440, a w następnych tygodniach dwie następne, mniejsze grupy; łącznie około 260 kolejnych osób. Towarzyszyło temu wydarzeniu ogromne poruszenie w całym getcie441. Więźniowie byli wycieńczeni: pięciu z nich umarło, siedmiu trafiło do szpitala. Trzydziestu bezdomnych Czerniaków skierował do przytułków, o czym donoszono w telefonogramie wysłanym z Komendy Straży Aresztu Centralnego442. Spośród szczęśliwie zwolnionych znamy nazwiska dwóch osób: Hirsza Rozenbauma oraz Bajli Keselberg-Kociołek (oboje zwolnieni 10 kwietnia 1942 r.)443.
Zachowane dwa dokumenty Hirsza Rozenbauma układają się w poruszającą historię. Pierwszy to podpisany przez prokuratora przy Sądzie Specjalnym444 Badena oficjalny akt oskarżenia, że Rozenbaum „jako Żyd 18 listopada 1941 roku bez zezwolenia opuścił wyznaczoną dla Żydów w Warszawie dzielnicę mieszkaniową”. Akt oskarżenia uzupełnia zwyczajowa formuła, pojawiająca się na wszystkich tego typu dokumentach: „środki dowodowe są zbędne”. Prokurator wnioskował o wyznaczenie terminu rozprawy głównej oraz o przedłużenie aresztu wobec oskarżonego ze względu na prawdopodobieństwo ucieczki. Drugi z dokumentów to zaświadczenie o zwolnieniu Rozenbauma z Gęsiówki na skutek „aktu łaski gubernatora z 9 stycznia 1942 roku”, podpisane 10 kwietnia 1942 r. przez kierownika Aresztu445. Gdyby nie akcja dyplomatyczna Czerniakowa, gigantyczny wysiłek całej społeczności getta oraz „akt łaski gubernatora”, nazwisko 17-letniego Hirsza Rozenbauma z Chłodnej mogłoby znaleźć się najpierw na karcie zgonu, a następnie na obwieszczeniu o rozstrzelaniu446.
373
ARG I 241, „Sprawozdanie ogólne Batalionu Pracy za rok 1940” [w:] Rada Żydowska w Warszawie, s. 364.
374
Zob. ARG I 212 [w:] ibidem, s. 39. „Koszty obciążają Radę Żydowską” – pisał Erwin Suppinger, szef Wydziału Technicznego w Zarządzie Miejskim.
375
Przykładem tego typu dokumentu jest ARG I 223 – żądanie od RŻ dostarczenia 100 żydowskich robotników dla firmy Wilhelma Kuhmichela (zajmowała się zbiórką złomu; w połowie 1940 r. w czterech swoich filiach wykorzystywała pracę ok. 140 Żydów dziennie). „Jeśli nie nastąpi terminowe stawienie się Żydów, to zostaną wyciągnięte najsurowsze konsekwencje” – pisała firma Kuhmlichela do RŻ, zob. ibidem, s. 40.
376
Więcej na temat obozów zob. Tatiana Berenstein, Żydzi warszawscy w hitlerowskich obozach pracy przymusowej, „Biuletyn ŻIH” 1968, nr 3 (67), s. 39-65; Józef Marszałek, Obozy pracy w Generalnym Gubernatorstwie w latach 1939-1945, Lublin: Państwowe Muzeum na Majdanku, 1998.
377
Rada Żydowska w Warszawie, s. 380-381.
378
Czarną kartę w czasie łapanek do obozów pracy zapisała Służba Porządkowa, w sposób bezwzględny łapiąc do obozów pracy. Działo się to jednak w czasie branki 1941 r. i nie znalazło odzwierciedlenia w urzędowych dokumentach Rady zachowanych w ARG.
379
Rada Żydowska w Warszawie, s. 384. Warunki życia i ciężka praca powodowały szybkie wycieńczenie robotników, a nierzadko i śmierć. Szczególnie dramatyczna sytuacja panowała w obozach melioracyjnych. Do kontroli Rady przy brance do obozów powołany został specjalny Komitet Obywatelski, który miał zapobiegać nieprawidłowościom, zob. ARG I 243 (ibidem, s. 419-420) oraz ARG II 317. Regulamin Komitetu napisał adwokat Leon Berenso
380
Judenrat musiał opłacać żydowskich robotników pracujących na rzecz większości firm niemieckich, podczas gdy robotnicy kierowani do placówek Zarządu Miejskiego (np. ZOM) nie dostawali zapłaty.
381
Zob. Rada Żydowska w Warszawie, s. 411.
382
Było to ogromną bolączką Czerniakowa, który wielokrotnie na kartach swojego Dziennika notował pojawianie się w biurach RŻ niemieckich pracodawców z żądaniami, aby Judenrat opłacił „ich robotników”, por. m.in. zapisy z 17, 19 i 22 IV 1940 r.
383
Wypłata pieniędzy następowała na podstawie talonów, które robotnicy otrzymywali na placówce i z którymi zgłaszali się następnie do Judenratu.
384
Rada Żydowska w Warszawie, s. 410-413.
385
Zob. ARG I 220, Zbiór okólników niemieckich władz okupacyjnych GG dotyczących przymusu pracy [w:] ibidem, s. 3 i n.
386
Zob. ARG I 242b [w:] ibidem, s. 417.
387
Za uchylanie się od pracy prawo GG przewidywało dla Żydów karę 10 lat ciężkiego więzienia i całkowitą konfiskatę majątku, zob. Drugie postanowienie wykonawcze do rozporządzenia z 26 X 1939 r. o wprowadzeniu przymusu pracy dla ludności żydowskiej GG z 12 XII 1939 r.
388
Zob. Rada Żydowska w Warszawie, s. 377, a także ARG I 242a, Wezwanie dla Jakuba Samsona na dodatkowe dni pracy w marcu oraz ARG 242b, Okólnik Batalionu z sierpnia 1940 r. wzywający do stawiania się na wezwanie do pracy [w:] ibidem, s. 417. Za niesubordynację straszył wysłaniem do obozu pracy lub przekazaniem sprawy do Sondergericht.
389
Ibidem, s. 377.
390
ARG I 263 [w:] ibidem, s. 421. Dokument niedatowany, prawdopodobnie jednak późniejszy niż wzmiankowane sprawozdanie.
391
Wapnowanie jaj umożliwia ich przechowywanie do 8 miesięcy. Proces wapnowania polega na zasklepieniu porów skorupy jaja roztworem wapiennym, co zapobiega wnikaniu do wnętrza jaja bakterii.
392
ARG I 193, Wniosek o wydanie przepustki dla Klara, upoważniającej go do opuszczenia żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej [w:] Rada Żydowska w Warszawie, s. 152.
393
Zob. wykaz rzemieślników poszczególnych branż, dołączony do biuletynu Wydziału Statystycznego z 2 VI 1940 r. [w:] ibidem, s. 481.
394
Zob. ARG I 268, Sprawozdania Wydziału Wytwórczości za okres 1 kwietnia-31 sierpnia 1941 r. [w:] ibidem, s. 565 i n.
395
ARG I 199 [w:] ibidem, s. 109.
396
Zob. ARG I 268, Sprawozdanie Wydziału Wytwórczości za okres 1-15 czerwca 1941 r. [w:] ibidem, s. 576.
397
Salomon Eiger – przemysłowiec z Łodzi, kierownik Wydziału Wytwórczości przy RŻ, od sierpnia 1941 r. udziałowiec spółki „Wytwórczość Żydowska”.
398
ARG I 292, Pismo robotników szopu krawieckiego nr 12 przy ul. Prostej 14 (2 piętro) do przewodniczącego RŻ, Adama Czerniakowa [w:] Rada Żydowska w Warszawie, s. 185.
399
Ibidem.
400
ARG 629, J. Winkler, „Getto walczy z niewolą gospodarczą” [w:] Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawskie, t. 5: Getto warszawskie. Życie codzienne, oprac. Katarzyna Person, Warszawa: ŻIH i DiG, 2011, s. 347. Jest to dokument napisany w strukturach ARG.
401
Więcej na temat eksploatacji ekonomicznej warszawskich Żydów zob. Tatiana Brustin-Berenstein, O hitlerowskich metodach eksploatacji gospodarczej getta warszawskiego, „Biuletyn ŻIH” 1953, nr 4 (8], s. 3-52; eadem, Hitlerowskie dyskryminacje gospodarcze wobec Żydów w Warszawie przed utworzeniem getta, „Biuletyn ŻIH” 1952, nr 2 (4), s. 156-190.
402
Max Bischof (1898-1985) – przed wojną pracował w bankowości w Wiedniu. W latach 1929-1935 zatrudniony w Powszechnym Banku Kredytowym w Warszawie, delegowany przez swój macierzysty bank (Zentraleuropäische Länderbank Wien). W latach 1940-1945 z ramienia Wydziału Nadzoru Bankowego w rządzie GG koordynował działalność banków i instytucji kredytowych na okupowanych terenach. Od maja 1941 do jesieni 1943 r. szef Transferstelle, współautor i realizator koncepcji ekonomicznego wykorzystania getta warszawskiego. W swoich niepublikowanych wspomnieniach, napisanych przed śmiercią, notował, że dzięki jego działalności „ok. 50 tys. pracowników żydowskich warsztatów otrzymywało lepsze wyżywienie i miało nadzieję przeżyć wojnę”. W 1944 r. powołany do Wehrmachtu, brał udział w pacyfikacji powstania warszawskiego i został ranny. W grudniu tego roku delegowany do Krakowa z misją ukrycia niemieckiej dokumentacji bankowej. Od maja 1945 r. kontynuował karierę bankową w Wiedniu. Informacje o jego życiu za: Georg Griensteidl, „Die Transferstelle in Warschau unter der Leitung von Max Georg Bischof vor dem Hintergrund der Geschichte der Juden in Polen und der Geschichte des Generalgouvernements”, niepublikowana praca magisterska z 2006 r. Dziękuję dr Eleonorze Bergman za udostępnienie mi tego opracowania.
403
Treść dokumentu w: Ludność żydowska w Warszawie., s. 191; zob. także Brustin-Berenstein, O hitlerowskich metodach eksploatacji gospodarczej., s. 24.
404
Zob. Brustin-Berenstein, O hitlerowskich metodach eksploatacji gospodarczej., s. 24 i n.
405
Zob. treść statutu w: Rada Żydowska w Warszawie, s. 34.
406
W zachowanych dokumentach nie można znaleźć odpowiedzi na pytanie o szybką karierę Heinza Auerswalda. Nie wiadomo, z jakiego powodu ten młody adwokat z Berlina (ur. w 1908 r., w chwili objęcia urzędu komisarza miał 33 lata), bez żadnego przedwojennego doświadczenia zawodowego, został nadzorcą prawie półmilionowej dzielnicy żydowskiej, i to w momencie, kiedy postanowiono wyzyskiwać ją ekonomicznie w sposób zaplanowany i systematyczny. Kompetencje Auerswalda w wielu kwestiach dotyczących Żydów rozciągały się na cały dystrykt (nadzór nad obozami pracy, akcje specjalne, np. futrzana etc.). Przed objęciem urzędu komisarza Auerswald był przez mniej więcej rok kierownikiem grupy Bevölkerungswesen [spraw ludnościowych] w Wydziale Spraw Wewnętrznych w Urzędzie Szefa Dystryktu, a jeszcze wcześniej referentem w Referacie Kenkart. Por. APW, Urząd Szefa Okręgu Warszawskiego, sygn. 318 i 319, teczki osobowe Auerswalda. Więcej światła na biografię Auerswalda mogą rzucić dokumenty z archiwum w Ludwigsburgu; nie korzystałam z nich.
407
Na temat powstania spółki zob. ARG I 268, Sprawozdanie Wydziału Wytwórczości za okres 1-30 września 1941 r. [w:] Rada Żydowska w Warszawie, s. 584.
408
Zob. ARG I 269, Notatka „Obroty Wytwórczości Żydowskiej do 30 listopada 1941”, załączona do pisma Wydziału Wytwórczości adresowanego do Wydziału Statystycznego [w:] ibidem, s. 588.
409
Zachowało się pozwolenie na utworzenie i prowadzenie firmy „Żydowskie Przedsiębiorstwo Przemysłowo-Handlowe J. Margoses i Spółka, spółka jawna” z siedzibą w Warszawie, ul. Dzielna 20, wydane 16 VII 1942 r. przez Wydział Przemysłu w Urzędzie Szefa Dystryktu.
410
Zob. Engelking, Leociak, Getto warszawskie. Przewodnik.., s. 415 i n.
411
Zob. Adama Czerniakowa dziennik., s. 198, zapis z 5 VII 1941 r.
412
Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego (dalej AŻIH), ARG II 315, N.N., Opracowanie pt. „Ucisk fiskalny Żydów getta”.
413
Czerniaków wielokrotnie wspomina w Dzienniku o kłopotach podatkowych i brutalności urzędników skarbówki. Między innymi 2 VII 1940 r. Urząd Skarbowy chciał zabrać z kasy RŻ 10 tys. jako podatek zaległy za 1934 r. (sic!), a 28 października tego roku zajął kasę Rady na poczet zaległości. Zob. Adama Czerniakowa dziennik., s. 127, 161. Sam Czerniaków dostał wezwanie do Urzędu Skarbowego w sprawie podatku dochodowego za lata 1930-1933 („Dawno zapłacony” – pisał; ibidem, s. 104).
414
Niemcy zachowali zasadniczo przedwojenny polski system podatkowy, wprowadzili jedynie pewne zmiany w ordynacji podatkowej. Zmianom uległa także organizacja aparatu skarbowego: na miejsce Izby Skarbowej w Warszawie utworzono dwa inspektoraty. W poszczególnych urzędach skarbowych pracowali dobrowolnie nadal Polacy, najczęściej na swoich przedwojennych stanowiskach.
415
Na niepublikowane nakazy urzędów skarbowych, by nie rozkładać Żydom należności podatkowych oraz nie rozpatrywać ich odwołań, nawet jeśli jest ku temu podstawa prawna, uskarżał się Czerniaków w memoriale pt. „Nowe zadania gminy żydowskiej w Warszawie i sytuacja ludności żydowskiej”, przedstawionym generalnemu gubernatorowi 26 III 1940 r. Zob. Rada Żydowska w Warszawie, s. 208.
416
AŻIH, ARG II 315, N.N., „Ucisk fiskalny Żydów getta”, s. 5.
417
W praktyce nigdy do owych interwencji nie dochodziło. Autor wspomnianego opracowania wspomina o jedynym znanym sobie przypadku sklepu przy ul. Solnej, gdy po odmowie zapłacenia łapówki poborca podatkowy wezwał inspektora Slufskiego (znany z bezwzględności wobec Żydów naczelnik I Inspektoratu podatkowego), ten zaś pobił Żyda i zarekwirował cały towar.
418
Bolesław Rozensztat (1887-1943) – adwokat, przed wojną członek sądu dyscyplinarnego Naczelnej Rady Adwokackiej, w getcie przewodniczący Wydziału Prawnego oraz Wydziału Nieruchomości i Urządzeń Użyteczności Publicznej. Zginął w obozie zagłady w Treblince w styczniu 1943 r.
419
Jak wynika z interpelacji przewodniczącego Rady, jeszcze co najmniej do marca 1942 r. żaden z podatników, którzy na wezwanie władz skarbowych uiścili wymagane 10% podatku, nie otrzymał informacji o umorzeniu pozostałej kwoty. Zob. Rada Żydowska w Warszawie, s. 427.
420
Adama Czerniakowa dziennik., s. 264, zapis z 8 IV 1942 r.
421
Zob. 42., 43. i 44. tygodniowe sprawozdanie Przewodniczącego za okres 31 stycznia -20 lutego 1941 [w:] Ludność żydowska w Warszawie.., s. 623.
422
Zob. „Dziennik Rozporządzeń Generalnego Gubernatora” 1939, s. 207, oraz 1940, s. 2, 45, 94. Na ten temat zob. także Ludność żydowska w Warszawie.., s. 533.
423
ARG I 293a, zob. dok. 155 na załączonej płycie CD w: Rada Żydowska w Warszawie.
424
11 VII 1942 r. Czerniaków zapisał: „Poruszyłem [w rozmowie z Brandtem i Mendem] sprawę Ubezpieczalni, która nic nie robi dla dzielnicy i która może zażądać ode mnie zawrotnych sum”; zob. Adama Czerniakowa dziennik.., s. 299.
425
Zob. VI i VII Sprawozdanie Przewodniczącego Rady Żydowskiej za okres 29 maja-11 czerwca 1940 [w:] Rada Żydowska w Warszawie, s. 510.
426
Zob. VIII i IX Sprawozdanie Przewodniczącego Rady Żydowskiej za okres 16-29 sierpnia 1940 [w:] ibidem, s. 528.
427
Notatka w sprawie Ubezpieczalni Społecznej w Warszawie [w:] ibidem, s. 215.
428
Nie wiadomo, czy ostatecznie jakiekolwiek sumy przekazywano Ubezpieczalni, np. z ponad 40 tys. zł wpłaconych przez Radę na konto Transferstelle (zob. 42., 43. i 44. tygodniowe sprawozdanie Przewodniczącego za okres 31 stycznia-20 lutego 1941 [w:] Ludność żydowska w Warszawie, s. 623).
429
Towarzystwo Ochrony Zdrowia Ludności Żydowskiej w Polsce (TOZ) – organizacja założona w 1922 r., zajmująca się profilaktyką zdrowotną. Po wybuchu wojny podstawowa instytucja koordynująca żydowską społeczną opiekę zdrowotną.
430
Rada Żydowska w Warszawie, s. 218.
431
Zob. ibidem, s. 134. Jak wskazują materiały z APW, bezwład biurokratyczny panował zarówno po stronie Transferstelle, jak i RŻ: we wspomnianej sprawie korespondencja toczyła się co najmniej od lipca 1941 r. Nie wiadomo ostatecznie, czy RŻ została zmuszona do zwrotu wyliczonej sumy. Por. APW, Przewodniczący Rady Żydowskiej w Warszawie, sygn. 37, k. 49.
432
W ARG zachowało się kilka oryginałów i odpisów tego zarządzenia; zob. ARG II 24, ARG II 44, ARG I 185, ARG I 182 [w:] Rada Żydowska w Warszawie, s. 17, 26, 84.
433
Auerswald groził w liście do Czerniakowa: „Wyraźnie podkreślam, że Pan, jako przewodniczący Rady Żydowskiej, podobnie jak inni członkowie Rady Żydowskiej, jest osobiście odpowiedzialny za uporządkowane i pełne przejęcie przedmiotów futrzanych, zaś w przypadku niepełnego wywiązania się z obowiązku zostanie Pan pociągnięty do odpowiedzialności za sabotaż”; cyt. za: ibidem, s. 84.
434
APW, Komisarz dla dzielnicy żydowskiej, sygn. 121, k. 143. Podobnie duży rozmach miało nadzorowane przez Auerswalda zbieranie kożuchów w całym dystrykcie. Zachowały się sprawozdania ze zbiórki futer z Garwolina, Mińska, Siedlec, Sokołowa (ibidem).
435
Por. zapis w Dzienniku Czerniakowa z 29 XII 1941 r., s. 236. W ARG nie zachował się żaden dokument mówiący o tym, że znaczna część zebranych kożuchów spłonęła w komorze dezynfekcyjnej przy ul. Stawki. Choć Niemcy przeprowadzili śledztwo, podejrzewając sabotaż, nie udało się tego udowodnić.
436
Por. zapisy w Dzienniku Czerniakowa z 7 i 9 I 1942 r., s. 239-240.
437
Abraham Gepner (1872-1943) – przed wojną właściciel fabryk i kupiec branży metalowej, prezes Centrali Związku Kupców, filantrop i społecznik. Członek Rady Żydowskiej od 1939 r., przewodniczący Zakładu Zaopatrywania i Rady Gospodarczej getta. Rozstrzelany przez Niemców 3 V 1943 r.
438
Zob. ARG I 247 [w:] Rada Żydowska w Warszawie, s. 224.
439
Zob. odpis tego pokwitowania (ARG II 44) w: ibidem, s. 85.
440
Zob. list przewodni, podpisany przez Auerswalda, w którym przesyła Czerniakowowi wykaz imienny 151 osób, zaaprobowanych do zwolnienia (ibidem, s. 88). Same nazwiska więźniów z listy nie zachowały się.
441
Częściowo udokumentowane na zachowanych w ARG zdjęciach (zob. ARG I 683-3 do 683-9).
442
ARG II 62 [w:] Rada Żydowska w Warszawie, s. 557.
443
Na temat losów Bajli Keselberg i jej zwolnienia z Gęsiówki zob. N.N., Relacja o losie Bajli Heselberg vel Kociołek na podstawie jej własnych wspomnień [w:] Archiwum Ringelbluma…, t. 5, s. 508-513.
444
Sąd Specjalny (niem. Sondergericht) – wprowadzona przez Niemców jednostka sądownicza, powołana do rozpatrywania przestępstw przeciw ustawodawstwu wojennemu. Więcej na ten temat: Jan Grabowski, Żydzi przed obliczem niemieckich i polskich sądów w dystrykcie warszawskim Generalnego Gubernatorstwa, 1939-1942 [w:] Prowincja noc. Życie i zagłada Żydów w dystrykcie warszawskim, red. Barbara Engelking, Jacek Leociak, Dariusz Libionka, Warszawa: Wydawnictwo IFiS, 2007, s. 91.
445
Zob. ARG I 190 [w:] Rada Żydowska w Warszawie, s. 159-161.
446
Zob. zachowane w ARG obwieszczenie o rozstrzelaniu 17 XI 1941 r. ośmiu więźniów Gęsiówki „wyrokiem Sądu Specjalnego” (ARG I 184 [w:] ibidem, s. 15). Druga egzekucja na Gęsiówce odbyła się 15 XII 1941 r. Zachowały się karty 15 rozstrzelanych tego dnia, tzw. personalia zmarłego, wystawiane przez Wydział Więziennictwa RŻ i podpisywane przez naczelnego lekarza Gęsiówki dr. Johana Frendlera, na podstawie których wystawiano akt agonu, a Auerswald zlecał pochówek (zob. ARG I 239 [w:] Rada Żydowska w Warszawie, s. 118). Rozstrzelanym w dwóch głośnych egzekucjach kara ta została wymierzona za to, że wyszli poza teren getta, by – podobnie jak Rozenbaum – kupić po aryjskiej stronie tańszą żywność.