Читать книгу Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 10 R. 2014 t. I-II - Группа авторов - Страница 42
Studia
Elżbieta Janicka
Zamiast negacjonizmu. Topografia symboliczna terenu dawnego getta warszawskiego a narracje o Zagładzie
Rzeźba i architektura tożsamości
ОглавлениеPrzy Stawkach znajdował się plac przeładunkowy (niem. Umschlagplatz), skąd w 1942 i 1943 r. naziści wywozili Żydów uwięzionych w warszawskim getcie do obozów pracy, przede wszystkim zaś do komór gazowych Treblinki i Majdanka638. Od 1988 r. stoi w tym miejscu pomnik-nagrobek żydowskiej Warszawy. Między znakiem pamięci a miejscem zachodzi relacja atrybucji bezpośredniej, prostej. Kilka lat później, w roku 1995, przy Stawkach wzniesiono pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie – tak właśnie, z rusycyzmem w nazwie. Instalacja upamiętnia wydarzenia niezwiązane z miejscem – ulicą, dzielnicą, miastem – i równie dobrze mogłaby znajdować się w innym punkcie stolicy. Jest to przykład atrybucji niebezpośredniej, arbitralnej.
a) Umschlagplatz
Inicjatywa upamiętnienia miejsca wywózek Żydów na zagładę zrodziła się 19 kwietnia 1985 r. w gronie członkiń i członków Społecznego Komitetu Opieki nad Cmentarzami i Zabytkami Kultury Żydowskiej przy Towarzystwie Opieki nad Zabytkami. Społeczny Komitet tworzyli w tamtym czasie m.in.: Hanna Szmalenberg i Stanisław Krajewski (głęboko zaangażowani w opozycję) oraz Teresa Prekerowa i Jan Jagielski (sprzyjający opozycyjnym działaniom). W rozmowach z decydentami postanowiono użyć argumentu zbliżającej się 45. rocznicy powstania w getcie. Obchody rocznicy żydowskiego powstania miały dla władzy szczególne znaczenie prestiżowo-wizerunkowe w każdym czasie. Dodatkowo ekipa generała Wojciecha Jaruzelskiego starała się wówczas o rehabilitację na forum międzynarodowym. Według Hanny Szmalenberg, trwały „rządowe podchody wokół Izraela”. Sprawy potoczyły się zatem gładko:
W dniu 11 lipca [1985 r.] Komitet przedstawił swe zamierzenia V-Prezydentowi m.st. Warszawy Michałowi Szymborskiemu, który w pełni akceptował zamierzenia Komitetu i zapewnił organizacyjną i finansową pomoc w ich realizacji. Komitet przeprowadził konsultacje z Markiem Edelmanem, który w pełni akceptując koncepcję Muru-Pomnika Umschlagplatzu i Traktu Pamięci, udzielił autorom wielu informacji. W czerwcu 1986 r. projekt Muru-Pomnika został zatwierdzony pod względem plastycznym przez Naczelnego Plastyka Warszawy Stanisława Soszyńskiego, który w swej opinii wyraził „uznanie dla wysokich walorów artystycznych” dzieła. Projekt Muru-Pomnika oraz koncepcja Traktu Pamięci zostały również zatwierdzone przez Wojewódzką Komisję Opieki nad Pomnikami Walki i Męczeństwa […]639.
Łącznikiem między pomysłodawcami upamiętnienia a władzą został Stanisław Jankowski „Agaton” – architekt, urbanista, dawny adiutant generała Tadeusza Bora-Komorowskiego, współtwórca MDM i Trasy W-Z, laureat wysokich odznaczeń państwowych, powszechnie znany i lubiany jako autor bestsellera Z fałszywym ausweisem w prawdziwej Warszawie (wyd. 1 1980, wyd. 2 19841985, wyd. 3 1988). Do tej roli predestynowało go usposobienie działacza oraz gruntowne rozeznanie w panujących stosunkach i personaliach, czyli tzw. dojścia. Niewątpliwą jego zaletę stanowiła także podwójnie emblematyczna biografia bohaterskiego AK-owca i zasłużonego budowniczego PRL. Jego też pomysłu był skład Komisji do spraw Znaku Pamięci Umschlagplatz, która miała skupiać osoby z jednej strony kompetentne, z drugiej zaś wiarygodne jednocześnie w oczach krajowych decydentów i za granicą640. Przewodniczącym ciała został Aleksander Gieysztor, wiceprzewodniczącym natomiast Szymon Szurmiej, który zapewniał kontakt i porozumienie ze Światowym Kongresem Żydów641. Komisji sekretarzował sam Jankowski, co pozwalało mu koordynować całość operacji dyplomatycznej. Na skarbniczkę wybrano Teresę Prekerową, którą – z powodu choroby – zastąpiła po jakimś czasie Małgorzata Wołyńska642. Komisja działała od 12 lutego 1987 do 21 października roku następnego. Konkursu na projekt pomnika nie było. Władzy od razu zgłoszono propozycję architektki Hanny Szmalenberg, która następnie zaprosiła do współpracy rzeźbiarza Władysława Klamerusa (również związanego z opozycją).
Łączną realizację Muru-Pomnika oraz Traktu sfinansował Urząd Miasta Stołecznego Warszawy oraz American Joint Distribution Committee. Blok czarnego sjenitu wieńczący pomnik był późniejszym darem rządu i społeczeństwa Szwecji. Na czele komitetu honorowego obchodów 45. rocznicy wybuchu powstania w getcie stanął przewodniczący Rady Państwa Henryk Jabłoński. On też przecinał biało-czerwoną wstęgę podczas ceremonii odsłonięcia pomnika Umschlagplatzu 18 kwietnia 1988 r. – w asyście kompanii honorowej Wojska Polskiego, przy dźwiękach Jeszcze Polska nie zginęła oraz Warszawianki643. Nie przeszkodziło to powstaniu i działaniom – opozycyjnego, lecz całkowicie jawnego – obywatelskiego komitetu obchodów 45. rocznicy powstania w getcie warszawskim, personalnie pokrywającego się częściowo z Komisją do Spraw Znaku Pamięci644. Komitet obywatelski zainaugurował Mur-Pomnik i Trakt dzień wcześniej. Uroczystości przewodniczyli Marek Edelman, Jacek Kuroń, Zbigniew Bujak i Janusz Onyszkiewicz w asyście pocztów sztandarowych KPN, „Solidarności”, PPS i NZS. Na Umschlagplatzu odmówiono wówczas kadysz645.
Mur-Pomnik jest wolny od polonocentrycznej manipulacji wizerunkowej, czego nie można powiedzieć o głazach Traktu Pamięci Męczeństwa i Walki Żydów, zwłaszcza wokół pomnika Bohaterów i Męczenników Getta dłuta Natana Rapoporta. Według Hanny Szmalenberg – koordynującej prace projektowe nad pomnikiem na dawnym Umschlagplatzu – władza w najmniejszym stopniu nie ingerowała w sprawy merytoryczno-symboliczne, ograniczając się do usuwania przeszkód technicznych, zapewniania surowca i robocizny, a także reorganizacji otoczenia powstającego obiektu, co wiązało się z likwidacją ulokowanej w tym miejscu stacji benzynowej i rekultywacją terenu. Prace przebiegały w tempie iście muranowskim, wszystkie propozycje Komisji do spraw Znaku Pamięci Umschlagplatz były zatwierdzane od ręki646. Jeżeli w tym samym trybie projektowano i realizowano obie części założenia – Mur-Pomnik i Trakt – znaczyłoby to, że treść napisów na głazach Traktu pozostawała w gestii Stanisława Jankowskiego. (Marek Moderau projektował granitowe bryły, Zbigniew Gąsior odpowiadał za płaskorzeźby liternicze). Hipotezę dodatkowo uprawdopodobnia fakt, że w raporcie końcowym Komisji postulowany był drugi etap prac, który miał polegać na „zabezpieczeniu i oznaczeniu odpowiednimi «znakami pamięci» miejsc walki z Niemcami prowadzonej przez Polaków i Żydów” oraz „pomocy okazywanej Żydom przez Polaków”647. Głównym autorem raportu był zaś „Agaton”. Narracja spod znaku polsko-żydowskiego braterstwa broni oraz dyskurs pomocowy były najwyraźniej jego własną inicjatywą, skądinąd odzwierciedlającą potoczne przekonania i oczekiwania.
Pomnik na dawnym Umschlagplatzu jest bez reszty poświęcony tym, których los ma upamiętniać. Zarazem zaś – zwrócony do tych, którzy chcą widzieć i wiedzieć. Charakteryzuje się wyciszoną, prawie abstrakcyjną formą i stanowi nietypowy przykład polityki tożsamości, bez uciekania się do przemocy symbolicznej wobec ludzi i wydarzeń. Instalacja zawiera dwa elementy przypominające kształtem macewy, lecz pozbawione tradycyjnych żydowskich symboli żałobnych. Ich postać wydaje się rezultatem strategii artystycznej, której efektem były także wiszące „macewy” z sizalu, tkane przez Władysława Klamerusa w latach osiemdziesiątych. Widniały na nich symbole nagrobne odsyłające do żydowskich pierwowzorów, lecz dalece przetworzone. Można je nazwać właściwie powidokami macew. Podobnie, jak wyraziła się Monika Krajewska, „Pomnik na Umschlagplatzu jest przeniesieniem symbolu żydowskiego rozumianego bardzo głęboko”648. W dokumentacji projektu słowo „macewa” pisane jest zresztą zawsze w cudzysłowie. Biały kształt macewopodobny, w który układają się tylne ściany Muru-Pomnika, jest pęknięty wzdłuż i nie nadaje się do scalenia. Czarny element z przodu, sugerujący wierzchołek macewy, wieńczy pustkę. Biorąc za punkt wyjścia złamane drzewo jako symbol jednostkowej śmierci, artyści wykuli w półokrągłym bloku czarnego sjenitu połamany, uśmiercony las.
Umieszczone z boku wersety 16-18 z Księgi Hioba: „Ziemio, nie kryj mojej krwi, iżby mój krzyk nie ustawał” – po hebrajsku, w jidysz i po polsku – zaczerpnięte z tradycji judaizmu, zdążyły stać się dziedzictwem nabudowanych na nim pozostałych dwóch monoteizmów, należą też do kultury świeckiej. W kontekście miejsca tortur i masakry Żydów oraz w odniesieniu do rodzaju śmierci, jaka spotkała większość ofiar Zagłady, nabierają cech aktualnego, doraźnego niemal komentarza do koncepcji Blut und Boden649, co można rozumieć dodatkowo jako rodzaj zeświecczenia. Czarny pas, umieszczony na obwodzie upamiętnienia, w wielu kulturach ma żałobne konotacje. Jego wizualny kształt nie przywodzi na myśl czarnych pasów na tałesach, będących dla wyznawców judaizmu znakiem żałoby po zburzeniu Świątyni. Warszawski Mur-Pomnik jest czymś zgoła innym niż jerozolimska Ściana Zachodnia. Zagłada nie została wpisana w (żadną) teodyceę. Próba zintegrowania jej w obrębie (którejkolwiek) narracji religijnej nie została nawet podjęta.
Podobnie rzecz ma się z nieobecnością innych, świeckich zabiegów sensotwórczych, zastosowanych np. przez Natana Rapoporta w projekcie pomnika Bohaterów i Męczenników Getta (1948). Mam tu na myśli nie tylko wybór konwencji figuratywnej, znak wiary w celowość i wydajność reprezentacji. I nie tylko zaczerpnięcie inspiracji dla głównego reliefu z płaskorzeźby Marsylianka (1833) François Rude’a na paryskim Łuku Triumfalnym oraz z pomnika dłuta Paula Moreau-Vauthiera (projekt 1900, realizacja 1909) na rewersie Ściany Komunardów w Paryżu, pod którą rozstrzelano i pochowano bezimiennie ostatnich bojowników Komuny Paryskiej. W wyborze dokonanym przez Rapoporta nietrudno rozpoznać polemiczne odniesienie do płaskorzeźb z rzymskiego Łuku Tytusa (81-96) upamiętniającego zburzenie Świątyni i rzymski triumf nad żydowskim powstaniem650. Przede wszystkim jednak chodzi mi o rzecz dla samego rzeźbiarza w jakimś stopniu być może problematyczną, a mianowicie o wybór bryły jako strategii działania artystycznego. Świadomość podjętego ryzyka wyrażało pytanie, jakie rzeźbiarz skierował do jednego z krytyków: „Twoim zdaniem powinienem wystawić zwykły kamień z dziurą pośrodku i powiedzieć publice: Proszę bardzo, oto bohaterstwo Żydów?”651.
Pomnik Szmalenberg i Klamerusa odchodzi od rozumienia rzeźby jako bryły. Autorzy opowiedzieli się mianowicie za koncepcją rzeźby jako kompozycji przestrzeni, sformułowaną przez Katarzynę Kobro przy udziale Władysława Strzemińskiego. W idei wypracowanej przez dwoje konstruktywistów podziały i proporcje – mające przede wszystkim wymiar operacji mentalnych – uwydatniają rolę i znaczenie tego, co pomiędzy, czyli tak zwanego potocznie niczego652. Dzięki swobodzie traktowania przestrzeni jako surowca budowlanego w upamiętnieniu Umschlagplatzu nic stało się równie ważne jak coś. Pomnik Umschlagplatzu interpretowany bywa jako symboliczny mur lub wagon. W największej i najistotniejszej swojej części składa się jednak właśnie z otworów, szczelin i pustego miejsca. Szkicowy, niemal ulotny w formie, nie stanowi symbolu pustki, lecz jej materializację. I głównie pustkę daje swoim odbiorcom w doświadczeniu.
Zarazem zaś może być czytany jako traktat o podziałach – ich umownym, arbitralnym, czysto konwencjonalnym charakterze, a jednocześnie spełnionej w tym miejscu nieprzekraczalności i śmiercionośnym potencjale. Proporcje pionowych płaszczyzn i nieregularnych odstępów między nimi stanowią studium zamknięcia. Dzieje się tak zwłaszcza w partiach konstrukcji, które można określić jako klaustrofobiczne z uwagi na fakt, że pozwalają jedynie na kontakt wzrokowy z zewnętrzem, udaremniając opuszczenie wnętrza. Przede wszystkim jednak Mur-Pomnik jest rodzajem ramy czy oprawy (passe-partout) dla tego, co stanowi kluczowy element upamiętnienia, a mianowicie samego miejsca. W przełożeniu na historyczny konkret chodzi o początek drogi przez kolejne „śluzy” i labirynt za budynkiem prowadzący do wagonów. Kilka dni przed ukończeniem prac, w trakcie piaskowania szczytowej ściany przyległego budynku (integralnej części pomnika) odkryto w niej ślady trzech otworów – jednego drzwiowego i dwóch okiennych. Według Marka Edelmana był to punkt kontrolny, gdzie ofiarom pędzonym ku bocznicy kolejowej odbierano ostatnie wartościowe rzeczy653. Mimo iż kolidowało to z wcześniejszym założeniem, artyści zdecydowali się odsłonić ślady po otworach. Na krawędzi ściany odtworzyli w cegle ślad bramy. Ceglanymi pasami i kostką granitową zaznaczyli w bazaltowej posadzce pomnika dawny podział terenu na strefy. Zachowali też oryginalny bruk wzdłuż budynku.
W dziele Szmalenberg i Klamerusa oprócz związków z myślą Kobro i Strzemińskiego nietrudno dostrzec również wpływ koncepcji Formy Otwartej Zofii i Oskara Hansenów. Hanna Szmalenberg była współautorką wielu projektów realizowanych pod kierunkiem Hansena. Władysław Klamerus natomiast poza dyplomem rzeźbiarza uzyskał specjalizację w Hansenowskiej Pracowni Struktur Wizualnych na warszawskiej ASP654. Punktem wyjścia czy układem odniesienia dla projektu Muru-Pomnika wydaje się Pomnik-Droga zaprojektowany dla obozu Auschwitz II-Birkenau w 1958 r. przez zespół w składzie: Oskar Hansen, Jerzy Jarnuszkiewicz, Julian Pałka, Edmund Kupiecki, Zofia Hansen. Duch i litera myśli Hansenowskiej, wykluczające naśladownictwo, przejawiają się na dawnym Umschlagplatzu w potraktowaniu jako budulca czy medium rzeźbiarskiego z jednej strony przestrzeni, z drugiej strony tego, co Hansen nazywał marginesem emocjonalnym655. Jest to myślenie maksymalnie odległe od idei reprezentacji czy rekonstrukcji, polegające na uprzytomnianiu zjawisk bez nachalnego imperatywu „Przeżyj to sam”. Biorące pod uwagę relikt, lecz pozbawione fetyszystycznego stosunku do reliktu.
Nie przez przypadek bezlitosnym krytykiem projektu Szmalenberg i Klamerusa był architekt Czesław Bielecki – przeciwnik idei Hansenowskiej – który uważał, że pomnik na dawnym Umschlagplatzu powinien mieć postać wagonu towarowego z figurami Żydów w opaskach. Po stanowisku Bieleckiego nie pozostał ślad na piśmie. Istota jego sprzeciwu wobec Muru-Pomnika wydaje się jednak tożsama z tym, co mówił dwadzieścia lat później o Pomniku-Drodze:
Otóż, moim zdaniem problem […] dotyczy pytania, w jakim stopniu wolno, i Hansen się nad tym po artystowsku przemknął, naruszać autentyk, nawet jeżeli to jest autentyk, który mamy zamiar skopiować. Hansenowi przeszkadzało to, że kopiowanie będzie mistyfikowaniem przeszłości, że będziemy tę przestrzeń po prostu rekonstruować, że będziemy z tandetnych desek robić kolejne tandetne wieżyczki strażnicze. Chcę więc powiedzieć czysto warsztatowo, że jest to doświadczenie, które Hansen kompletnie ignorował, ponieważ on ignorował jako artysta tę warstwę perswazyjną, która jest implicite związana z losem architekta656.
Szmalenberg i Klamerus postawili jednak na architekturę bez perswazji. Wsłuchawszy się w krytykę Bieleckiego, zaostrzyli swoje stanowisko. Odstąpili mianowicie od pierwotnej idei wykonania na szczytowej ścianie przyległego budynku reliefu wagonu towarowego i planu Umschlagplatzu techniką sgraffito. W tym punkcie zamanifestowała się nie tylko różnica poziomu i rodzaju świadomości, lecz także wizji stosunków międzyludzkich. Z Hansenami łączyło ich odrzucenie paternalizmu i dydaktyzmu, jak również kolektywizmu i przywiązania do hierarchii. Szła za tym zdecydowana opcja na rzecz egalitaryzmu uwzględniającego potencjał jednostki, różnice indywidualności, zmiany, do ingerencji przypadku włącznie. W myśli Hansenowskiej propozycja architekta miała stanowić dla tych jakości jedynie passe-partout. Projektując passe-partout dla pustki po wymordowanych, Szmalenberg i Klamerus wyraźnie mieli na uwadze to, co Hansen mówił o projektowaniu przestrzeni jako passe-partout dla pełni, którą tworzą żywi: „Chodzi o to, żeby każdy człowiek mógł się rozwijać jako on, żeby nie był podporządkowany”657. Stąd, jak sądzę, zdecentralizowana forma pomnika i przyjęta w jego obrębie polityka tożsamości.
Na dawnym Umschlagplatzu w białym kamieniu658 wyryte zostały imiona od Abla do Żanny oraz informacja w jidysz, po polsku, po hebrajsku i po angielsku: „Tą drogą cierpienia i śmierci w latach 1942-1943 z utworzonego w Warszawie getta przeszło do hitlerowskich obozów zagłady ponad 300 000 Żydów”. W doborze imion zastosowano formułę inkluzyjną. Znajdziemy tu imiona – niejednokrotnie te same – w brzmieniu hebrajskim i jidysz obok imion charakterystycznych dla kultury języka polskiego, rosyjskiego czy niemieckiego. Formuła ta rozbija wyobrażenie o ofiarach jako homogenicznej grupie i oddaje pierwszeństwo ich autodefinicji. W podejściu do tożsamości mamy tu zatem do czynienia z konstruktywizmem kulturowym, który jest jasną deklaracją intencji upodmiotowienia ofiar. W zamyśle Szmalenberg i Klamerusa ów gest miał być rodzajem „apelu ofiar Umschlagplatzu”659. Wobec niemożności pełnej rekonstrukcji personaliów zamordowanych osób (czego dokonano np. w paryskim Mémorial de la Shoah), pozostaje on jednak z konieczności zawieszony, niedopełniony, co budzi szczególnie silne emocje u odbiorców zsocjalizowanych w kulturach bardziej indywidualistycznych i horyzontalnych niż kolektywistyczno-wertykalna kultura polska. W uwydatnieniu różnic zawiera się wskazanie na wspólny mianownik, który z ludzi tak różnych uczynił niezróżnicowaną grupę. Chodzi mianowicie o przemoc antysemicką, wobec której wszyscy byli nie tylko równi, ale i jednakowi. W tym konkretnym miejscu rzecz dotyczy niemieckiej przemocy, dobrze rozpoznanej i opisanej, o statusie niezagrażającym polskiej opowieści heroiczno-martyrologicznej.
b) pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie
Idea pomnika Poległym i Pomordowanym na Wschodzie również zrodziła się w środowisku opozycji, tyle że w jej odłamie narodowo-katolickim, jakim był Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO). „W 1989 r., z inicjatywy m.in. Wojciecha Ziembińskiego, Jana Olszewskiego, Jadwigi Zienkiewiczowej oraz członków Niezależnego Komitetu Historycznego Badania Zbrodni Katyńskiej powstał w Warszawie Komitet Organizacyjny Budowy Pomnika Ofiar Agresji Sowieckiej, który w 1991 r. przekształcił się w Fundację Poległym i Pomordowanym na Wschodzie”660. Środowisko to konsekwentnie prezentowało wizję przeszłości spod znaku zrównania nazizmu z komunizmem oraz równoważności losu ofiar. Uzasadniając potrzebę wzniesienia pomnika, przewodniczący Rady Fundacji Wojciech Ziembiński podkreślał, że
[d]wa totalitaryzmy, jakie spadły na Polskę w 1939 r., mocno zaznaczyły się w naszej rzeczywistości masowymi deportacjami i transportami ludności do obozów zagłady, łagrów661.
Historia pomnika to przede wszystkim starania o jak najbardziej widoczną jego lokalizację, a więc wysoką pozycję symboliczną. Awans symboliczny miał dotyczyć faktów do 1989 r. pomijanych w narracji oficjalnej, eksponowanych zaś w narracji opozycyjnej. Chodziło niewątpliwie również o wprowadzenie do głównego nurtu opowieści o faktach bliskiej kręgom ROPCiO.
W agendach Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie pamiętany jest jako bohater niekończącej się historii – upamiętnienie, dla którego żadne miejsce nie było wystarczająco godne:
17 IX 1990 r. poświęcono kamień węgielny pomnika na placu J.A. Dąbrowskiego i Komitet ogłosił konkurs honorowy na pomnik. Spośród czterech prac wybrano do realizacji projekt rzeźbiarza Maksymiliana M. Biskupskiego […]. Rozpoczęto pięcioletnie starania o lokalizację pomnika. Ze względu na małą przestrzeń zrezygnowano z usytuowania pomnika na placu Dąbrowskiego [co brzmi dziwnie, gdyż plac jest duży – E.J.]. Inne propozycje lokalizacji w Śródmieściu Warszawy także nie gwarantowały właściwego wyeksponowania dzieła. Następna lokalizacja – to skwerek przy ulicy Książęcej, na tyłach gmachów: byłego KC i Muzeum Narodowego i wysokiej obmurowanej skarpy. Tam też 17 IX 1992 r. nastąpiło wmurowanie przeniesionego z pl. Dąbrowskiego kamienia węgielnego pomnika – przy skromnym udziale władz i słabej frekwencji mieszkańców stolicy i młodzieży szkolnej. Wraz z upadkiem rządu Jana Olszewskiego zaczęły się kolejne kłopoty z pomnikiem. […] W 50. rocznicę ujawnienia zbrodni katyńskiej (w kwietniu 1993 r.) zaprezentowano, z ceremoniałem wojskowym, na placu J. Piłsudskiego w Warszawie pierwsze gotowe fragmenty pomnika […]. Wojciech Ziembiński w przemówieniu podczas uroczystości zaapelował do władz państwa i stolicy o godną lokalizację pomnika. Jako właściwe miejsce wskazał plac Piłsudskiego. Wyznaczone przez władze dotychczasowe miejsce na tyłach Muzeum Narodowego nie spełniało warunków odpowiedniej ekspozycji. […] Rozpoczęto więc starania o nową lokalizację dla pomnika. Proponowano wschodnią stronę placu Inwalidów bądź skwer u zbiegu ulic Bonifraterskiej i gen. Andersa [chodzi o ulicę Muranowską – E.J.]. Wśród propozycji lokalizacji pomnika niektórzy widzieli go na miejscu pomnika Braterstwa Broni na Pradze. Zdecydowano się ostatecznie na skwer przy ulicy Muranowskiej662.
Decyzję o usytuowaniu pomnika w tym właśnie miejscu Rada Warszawy podjęła w październiku 1994 r. Fundacja poczuła się wreszcie usatysfakcjonowana663. „Upamiętnienie sfinansowano ze składek społecznych, dotacji stolicy, wojska i państwa”664.
Odsłonięcie pomnika było jedną z najbardziej okazałych ceremonii Trzeciej RP. Zgromadziło najwyższe władze państwowe i samorządowe, bez względu na barwy polityczne. Istotne role przypadły dygnitarzom Kościoła katolickiego.
Uroczystość rozpoczęła się mszą pontyfikalną w rzymskokatolickiej katedrze Wojska Polskiego, celebrowaną przez prymasa Polski Józefa Glempa. W homilii ustanowił on ciągłość między ofiarami radzieckich prześladowań a zsyłanymi na Sybir powstańcami styczniowymi i wszystkimi, „którzy przed wiekami podzielili losy wygnańcze i ubogacają dzisiaj naszą historię”665. W nabożeństwie uczestniczyli premier Józef Oleksy (SLD), marszałek Senatu Adam Struzik (PSL), wicemarszałkini Sejmu Olga Krzyżanowska (UW). Uczestnicy mszy udali się następnie na ulicę Muranowską w „przemarszu procesyjnym” prowadzonym przez kapelana Rodzin Katyńskich ks. Zdzisława Peszkowskiego. Odsłonięcia pomnika dokonali prezydent RP Lech Wałęsa i szef Sztabu Generalnego gen. broni Tadeusz Wilecki w asyście członkini rodziny zesłańców i żołnierza lwowskiego oddziału AK. Prezydent Warszawy Marcin Święcicki (UW) i przewodniczący Rady Warszawy Andrzej Szyszko (PC) – w asyście władz wojewódzkich – dokonali wmurowania w podstawę pomnika łuski pocisku z ziemią z Wilna, Lwowa, Katynia, Starobielska, Workuty i Syberii666. Przewodniczący Fundacji Poległym i Pomordowanym na Wschodzie przekazał pomnik władzom miasta, „zalecając, aby Stolica Rzeczypospolitej na wieczne czasy należytą opieką i czcią ten narodowy monument otoczyła”667. Pomnik poświęcił prymas Polski. Uroczystość odbyła się z pełnym ceremoniałem wojskowym. Na zakończenie – po apelu poległych – odegrano na trąbce Śpij, kolego, w ciemnym grobie, po czym odśpiewano Boże coś Polskę. Akt fundacyjny wspomina o licznej obecności przedstawicieli wojska, policji, Straży Granicznej, Związku Sybiraków, Rodzin Katyńskich i harcerstwa668. Wśród zaproszonych znaleźli się ponadto reprezentanci wyznań chrześcijańskich skupionych w Polskiej Radzie Ekumenicznej. Nie zapomniano też o przewodniczącym Muzułmańskiego Związku Wyznaniowego. Wyznawców judaizmu nie uwzględniono.
Sens tego teatrum – jak wielu ceremonii w przestrzeni publicznej – można rozumieć jako odnowienie wspólnoty i potwierdzenie, jeśli nie skorygowanie jej tożsamości. W jakiego typu reprezentacji wizualnej wspólnota owa miałaby się rozpoznawać? Pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie to opcja na rzecz konwencji figuratywnej i rzeźby rozumianej jako bryła. Przedstawia on podkłady kolejowe i wagon wypełniony krzyżami, z jednym krzyżem wyraźnie dominującym.
Całość instalacji jest odlana z brązu. Jeden wyróżniający się bielą lśniącej stali krzyż jest dedykowany zamordowanemu skrycie 20 stycznia 1989 r. księdzu prałatowi Stefanowi Niedzielakowi, proboszczowi kościoła pw. św. Karola Boromeusza na Powązkach, przy którym powstało, jego staraniem, Sanktuarium Poległych i Pomordowanych na Wschodzie669.
Na 41 podkładach kolejowych umieszczonych przed wagonem deportacyjnym wyrzeźbiono nazwy pól bitewnych w Polsce Wschodniej z września 1939 r. oraz miejsc kaźni na „nieludzkiej ziemi”. Dwa ostatnie podkłady symbolizują Riazań i Kaługę – tam szli do niewoli nasi w 1939 r. i w 1944 r., za „drugich Sowietów”. I jeszcze Rembertów, Turza, Giby – to są polskie „małe Katynie” po wejściu Sowietów w 1944 r. Na ostatnim podkładzie nie umieszczono żadnego napisu: symbolizuje on tysiące nieznanych miejsc kaźni i śmierci. Tak się zamyka krąg dróg męki narodu polskiego i ofiary naszych żołnierzy670.
W stołecznym dodatku do „Gazety Wyborczej” pisano z tej okazji o „symbolicznych Stacjach Męki”671. Wśród nazw wyrytych na podkładach figuruje Katyń, dlatego pomnik traktowany jest także jako upamiętnienie katyńskie – najważniejsze z kilku, jakie znajdują się w Warszawie. Kult „poległych na Wchodzie” wiąże się zresztą ściśle z pamięcią Katynia co najmniej od lat osiemdziesiątych. Od końca lat siedemdziesiątych ośrodkiem kultu katyńskiego było Sanktuarium Poległych i Pomordowanych na Wschodzie w kościele rzymskokatolickim pod wezwaniem św. Karola Boromeusza na warszawskich Powązkach672. Pomnik na Muranowie został zaś wzniesiony w ramach Roku Katyńskiego, który ogłosił prezydent Lech Wałęsa z inicjatywy Federacji Rodzin Katyńskich.
Symboliczną klamrę i zarazem dopowiedzenie instalacji stanowi przyspawany do wagonu orzeł w koronie z krzyżem, spętany sznurami, opatrzony datą 17 IX 1939 i wyeksponowany od najbardziej reprezentacyjnej, południowej strony upamiętnienia. Orzeł nie przybrał tu postaci dowolnej. Jego sylwetka to część emblematu przedwojennego Wojska Polskiego, który zreprodukowano na pomniku w całości. Wagon symbolizuje zatem męską wspólnotę militarną. To pozwala zrozumieć, dlaczego wśród krzyży widnieją karabiny, hełm czy wojskowa furażerka. „Polska kultura narodowa jest kulturą wybitnie męską. W jej obrazie na plan pierwszy wysuwają się związki homospołeczne, więzi męskiego braterstwa i przyjaźni. Do idealnych modeli tego typu związków, opiewanych w rozmaitych przekazach, łącznie z podręcznikami szkolnymi i akademickimi, należą między innymi”673: hufce rycerskie, harcerskie, organizacje zbrojne – konspiracyjne i jawne. Jednocześnie pomnik ma jednak reprezentować także losy cywilnych obywateli Drugiej RP. Wojsko Polskie zostało tutaj zatem potraktowane jako najwyższa emanacja polskiej państwowości i pars pro toto wszystkich „ofiar agresji sowieckiej” na Polskę.
Decyzja podjęta przez autora pomnika daje się zrozumieć w kategoriach historycznych, pochodzących z epoki będącej przedmiotem upamiętnienia. Problem militaryzacji jako istotnego rysu polskiej kultury większościowej w okresie Drugiej RP podniosła Maria Janion. Analizując zjawisko, które nazwałabym kolektywistycznym zwrotem polskiego romantyzmu, badaczka podkreśla, że w Polsce jeszcze w XIX w. „Tyrteusz stał się wzorem poety, żołnierz – wzorem człowieka”674. Wojsko zaś – wzorem wspólnoty. W tym samym porządku ukształtowało się i utrwaliło przekonanie o wyższości tego, co żołnierskie, nad tym, co cywilne. „Świętość żołnierza polskiego stała się fundamentem kodeksu narodowego”675. W Polsce międzywojennej natomiast „głęboko antycywilna i romantyczna orientacja świadomości społecznej” szła w parze z militaryzacją państwa. „[P]aństwo się militaryzowało – zgodnie z rytmem rozwoju dyktatur w Europie Środkowo-Wschodniej. Militaryzacja owa […] ogarniała różne dziedziny życia ideowego i niejednokrotnie walka z nią nabierała charakteru protestu przeciwko totalizmowi państwowemu”676. Józef Wittlin postrzegał zmilitaryzowany porządek państwowy jako niemożliwy do pogodzenia z suwerennością jednostki – świadomej, wolnej i odpowiedzialnej za swoje wybory677. Zofia Kossak-Szczucka tymczasem, w ankiecie Literatura a żołnierz, pisała z intencją apologetyczną: „Żołnierskość w Polsce jest cechą plemienną”678.
Skoro mamy do czynienia z kolektywistyczno-wertykalnym etosem militarnej wspólnoty homospołecznej, pojawia się pytanie o grupy podporządkowane i poddane opresji: kobiety, dzieci, mniejszości. (Nie znaczy to, że w praktyce mężczyźni-żołnierze nie są również ofiarami systemu. Jednakże w sferze reprezentacji kulturowej są oni jego niewątpliwymi beneficjentami679). Pierwszą część odpowiedzi na pytanie o zdominowanych przynosi głaz-obelisk z 2011 r., dodany do pomnika na zasadzie przypisu z inicjatywy Związku Sybiraków. Treść widniejącego na nim napisu przytaczam w całości – paradoksalnie z uwagi na jego typowość – by uniknąć posądzenia o tendencyjność czy zideologizowanie niniejszego wywodu. W mojej opinii bowiem tendencyjność i zideologizowanie stanowią tutaj cechy przedmiotu opisu, a nie opisu przedmiotu.
„Wam, ludzkim aniołom, bez których błękit nieba nie byłby błękitem…”/ Maksymilian Biskupski – autor pomnika./Przechodniu!/Stojąc przy pomniku Poległym i Pomordowanym na Wschodzie w latach 1939-1955 [sic!], oddaj hołd naszym polskim matkom, które – zesłane na „nieludzką ziemię”, prześladowane przez reżim sowiecki, zmuszane do niewolniczej pracy, skazane na głód, chłód i choroby, uratowały nam, dzieciom, życie i godność bycia Polakiem oraz człowiekiem, żebyśmy potrafili również przebaczać. Niech dobry Bóg nagrodzi je niebem, a nas uchroni od niepamięci. Sybiracy Oddziału Warszawskiego – 26 maja roku Pańskiego 2011 w 71. rocznicę pierwszych deportacji.
Data dzienna wmurowania kamienia to Dzień Matki. Niewypowiedziane założenia sformułowań tego typu należą do najlepiej zbadanych na gruncie analizy dyskursu i krytyki kultury. Artykułowano je tak wiele razy680, że jedynie powtórzę za dziennikiem lektur Marii Janion:
Autorzy antologii Nationalisms and Sexualities utrzymują, że w kulturach o dominancie homospołecznej pojawia się pewna prawidłowość, a mianowicie szczególny stosunek do kobiety jako Matki. Następuje jej totalne uświęcenie681. Matka to „figura idealnej kobiecości, fantazmatyczna kobiecość, która zabezpiecza związki męsko-męskie i męską historię”. Męskie braterstwo idealizuje macierzyństwo i stara się wykluczyć „wszelkie niereprodukcyjne dyskursy seksualności z dyskursu narodowego”. Ma być on jednoznacznie heteroseksualny i nastawiony na rozrodczość.
Konieczna jest do tego kobieta-matka. Ona właśnie staje się gwarantką narodowej wspólnoty heteroseksualnej, jej przyzwoitości i poprawności obyczajowo-politycznej. […] To Matka-Polka i Matka-Ojczyzna. Panująca polska „narracja publiczna” wyznacza bardzo określone role Polkom i Polakom, a patronką narodu polskiego stała się najbardziej idealna z matek – Matka Boska682.
Dzieci-Polacy-Sybiracy wypowiadają się o Matkach-Polkach-Sybiraczkach. Spojrzenie dziecka zostało tutaj wyposażone we wszystkie atrybuty i przywileje męskiej władzy spojrzenia683. Dzieci płci żeńskiej zostały pozbawione prawa oceny i głosu. Nie są one bowiem od oceniania i wypowiadania własnego zdania. Jako Matki Polki in spe – a po drodze jako polskie dziewice, czyli patriotyczna odmiana obiektu seksualnego – same rychło będą poddawane ocenie. Mówiąc językiem Pierre’a Bourdieu, który badał traktowanie kobiet przez pryzmat kobiecości, a nie statusu osobowego, mamy tutaj do czynienia z rozumieniem kobiety jako przedmiotu o przeznaczeniu środka (re)produkcji męskiego kapitału biologicznego oraz symbolicznego684. W patriarchacie stawką w grze jest bowiem zachowanie, powiększenie i transmisja biologicznego i symbolicznego kapitału mężczyzny, w tym wypadku zaś – Polaka.
Za sprawą drugiego głazu-przypisu w horyzoncie pomnika obecna jest także figura ojcowska. Sąsiedni obelisk upamiętnia mianowicie wizytę zwierzchnika Kościoła rzymskokatolickiego, papieża Jana Pawła II, który modlił się w tym miejscu za „ofiary agresji sowieckiej” 11 czerwca 1999 r. po modlitwie „za Żydów” na Umschlagplatzu685. Obok anielskiej Matki-Polki-Sybiraczki pojawia się zatem – przelotnie, jak na patriarchę przystało – Ojciec Święty, Polak. Innymi słowy, rodzina w komplecie. Patriarchalna, hierarchiczna, heteroseksualna i aseksualna jednocześnie, a przy tym wszystkim polska, jeśli nie od razu katyńska. Nie odnoszę się w tym miejscu do realnych osób, krewnych ofiar zbrodni katyńskiej ani utworzonej przez nich organizacji, Federacji Rodzin Katyńskich. Interesuje mnie sposób autoreprezentacji wspólnoty pamięci szerszej niż krąg krewnych ofiar. Potężny pomnik w eksponowanym miejscu stolicy kraju został bowiem wzniesiony z uwagi na rangę przyznaną zbrodni katyńskiej i wywózkom radzieckim w historii Polski. Pytanie o sposób reprezentacji wspólnoty pamięci jest więc pytaniem o to, w jaki sposób jest wyobrażany prawomocny zbiorowy podmiot pamięci o historii Polski, jeśli nie podmiot historii Polski tout court.
Podmiot ten nie jest ukazywany jako wspólnota polityczna, lecz jako wspólnota rodzinna. To zjawisko charakterystyczne dla polskiej kultury dominującej, w której przyjęte jest mówić o społeczeństwie w kategoriach narodu, o narodzie zaś – w kategoriach rodziny. Silna pozycja imaginarium familijnego odpowiada deficytowi wyobraźni obywatelskiej, nie tylko zresztą w dziedzinie polityki pamięci i tożsamości. Definiowanie narodu w kategoriach więzów krwi poza tym, że blokuje debatę w kategoriach racjonalnych, utrudnia artykulację interesów i rewindykację praw (np. kobiet czy mniejszości seksualnych686). Dyscyplinuje również wszystkich, którzy do rodziny nie należą. Antyemancypacyjne i antyegalitarne, antydemokratyczne i wykluczające, imaginarium familijne jest tak dalece prawomocne, że samo stanowi źródło prawomocności. Jako takie dostarcza języka także tym, którzy skądinąd nie są kojarzeni z katolickim etnonacjonalizmem czy nacjonalizmem integralnym o endeckim rodowodzie, jak premier polskiego rządu, który podczas obchodów rocznicy zbrodni katyńskiej w roku 2010 nie znalazł formuły innej niż ta, że „My wszyscy, Polacy, jesteśmy jedną wielką rodziną katyńską”687.
W tym stanie rzeczy istotne pytanie dotyczy sytuacji mniejszości. Przy bliższym oglądzie pomnika Poległym i Pomordowanym na Wschodzie wśród krzyży ulokowanych na platformie wagonu można dostrzec muzułmański symbol z pięcioramienną gwiazdą i półksiężycem, kilka krzyży prawosławnych oraz macewę z gwiazdą Dawida688. Mamy tu do czynienia z hierarchią, która nawet nie próbuje pozorować równouprawnienia. Krzyże prawosławne (i greckokatolickie?) nikną wśród dominujących liczebnie krzyży katolickich (i zapewne protestanckich). Jeszcze inaczej rzecz ma się z wyznaniami niechrześcijańskimi. Insygnium islamskie zostało oddelegowane do rogu wagonu od strony północno-zachodniej. Macewa znalazła się na osi orła, na przeciwległym krańcu upamiętnienia. Symbole odwrócone są do siebie „plecami”. Ulokowany od południowej strony orzeł znajduje się przez większość dnia w pełnym świetle. Macewa stoi od strony północnej, gdzie nie dochodzą promienie słońca. Przeciwstawne usytuowanie na osi powtarza wzór relacji Eklezja versus Synagoga689. (Ateistów nie uwzględniono).
Intencji włączenia towarzyszą zatem gesty hierarchicznego pozycjonowania, będące gestami o charakterze de facto wykluczającym, a przynajmniej o wykluczającym potencjale. Przy pomniku Poległym i Pomordowanym na Wschodzie można by prowadzić poglądowe lekcje wychowania obywatelskiego na temat napięć i oporów, jakie budzi w większości dominującej idea inkluzji. Drugi temat to konfesjonalizacja, czyli religijna definicja i ekspresja tożsamości (zjawisko przybierające na sile w większości krajów byłego bloku wschodniego, jak również w byłych republikach ZSRR, nie wyłączając Rosji). Temat trzeci: model wspólnoty jako zbioru grup postrzeganych nie tyle nawet w kategoriach grup narodowych, ile wyznaniowych. Każdemu etapowi refleksji z osobna – i wszystkim razem – mogłoby przyświecać pytanie o jednostkę i ochronę jej praw przed uroszczeniami kolejnych grup odniesienia: wyznaniowej, narodowej mniejszościowej, narodowej większościowej. Innymi słowy, pytanie o liberalną demokrację i jej relacje z nieliberalnymi i niedemokratycznymi porządkami tożsamościowymi690.
Tymczasem jednak pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie nie służy praktykom poznawczym, lecz wyznawczym, i to – jak dotąd – wyłącznie grupy większościowej. W skład pomnika wchodzi tablica z krzyżem przypominającym wojskowe odznaczenie Virtuti Militari i napisem: „Poległym/pomordowanym/na Wschodzie/ofiarom/agresji/sowieckiej/17 IX 1939/Naród/17 IX 1995”. Odwiedzający zapalają pod tablicą znicze i uzupełniają jej treść o emblematy religijne, takie jak krzyże z kwiatów lub figura ukrzyżowanego Jezusa. Są też jeszcze inni, którzy składają kwiaty osobno, przy pomniku zamordowanych w Katyniu oficerów Wojska Polskiego będących Żydami czy tak zwanymi w epoce wuemami – Polakami w.m. (wyznania mojżeszowego). Pomnik ten znajduje się w Warszawie na Cmentarzu Żydowskim przy ulicy Okopowej, za murami. Pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie natomiast jest opisywany i w potocznej świadomości funkcjonuje jako wagon z krzyżami. Wyobrażenie na ten temat dają pocztówki, przewodniki turystyczne691, strony internetowe692, rysunki dziecięce693, jak również jeden z obrazów popularnego cyklu malarskiego Jerzego Dudy-Gracza Golgota Jasnogórska694.
Potoczne określenie przedmiotu upamiętnienia mianem Golgoty Wschodu stanowi dodatkowy czynnik wykluczenia. Topika Golgoty, w tym Ukrzyżowania, funkcjonuje w religijnych i świeckich wyobrażeniach męczeństwa Żydów, tyle że w odniesieniu do Zagłady695. Przede wszystkim zaś nie jest eksponowana w kontekstach, które gwarantują niemalże jej antysemickie przechwycenie i zawłaszczenie. Tymczasem z takim kontekstem mamy do czynienia w Polsce, gdzie utrzymuje się wiara w odpowiedzialność współczesnych Żydów za ukrzyżowanie Jezusa696 i wynikająca z niej wiara w mord rytualny697, natomiast intelektualista głównego nurtu może – bez ryzyka kompromitacji – opublikować książkę zatytułowaną Kto zabił Jezusa?698 i powtórzyć w niej zestaw antysemickich klisz chrześcijaństwa, których zbrodniczy potencjał został dostrzeżony nawet przez magisterium Kościoła rzymskokatolickiego (czterdzieści lat po Zagładzie].
Maskulinizacja, militaryzacja, etnicyzacja i konfesjonalizacja wspólnoty – odzwierciedlone w jej wizualnym przedstawieniu na osi ulicy Stawki – są niewątpliwie adekwatne do realiów upamiętnianej epoki. Mamy tu do czynienia z reprodukcją struktur dominacji/podporządkowania i towarzyszących im wyobrażeń, charakterystycznych dla społeczeństwa i kultury większościowej Drugiej RP. Nieprzepracowanie wzorców obowiązujących tam i wtedy udaremnia pomnikowi Poległym i Pomordowanym na Wschodzie pełnienie funkcji integracyjnej, inkluzyjnej tu i teraz.
638
Na temat historii ulicy i miejsca por. Jacek Leociak, Spojrzenia na warszawskie getto, t. 6: Stawki, Warszawa: Dom Spotkań z Historią, 2011, zwłaszcza s. 21-27.
639
Aleksander Gieysztor, Stanisław Jankowski, „Sprawozdanie z działalności Komisji Towarzystwa Opieki nad Zabytkami do spraw Znaku Pamięci Umschlagplatz za okres od lutego 1987 do września 1988”, s. 3 – dokument z 21 X 1988 r. w zbiorach Działu Dokumentacji Zabytków Żydowskiego Instytutu Historycznego im. Emanuela Ringelbluma.
640
Informacje te uzyskałam od współinicjatorki i współautorki pomnika Hanny Szmalenberg oraz obecnego przewodniczącego Społecznego Komitetu Opieki nad Cmentarzami i Zabytkami Kultury Żydowskiej w Polsce Jana Jagielskiego.
641
Aleksander Gieysztor – historyk, były członek Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK – był w owym czasie dyrektorem Zamku Królewskiego w Warszawie, członkiem Rady Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa PRL Wojciechu Jaruzelskim oraz członkiem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Szymon Szurmiej natomiast – aktor i reżyser teatralny, były zesłaniec-łagiernik – był dyrektorem Państwowego Teatru Żydowskiego w Warszawie, przewodniczącym Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce, członkiem PZPR, posłem na Sejm PRL IX kadencji.
642
W skład Komisji wchodzili ponadto: Stefan Bergman (pracownik ŻIH), Stanisław Soszyński (naczelny plastyk Warszawy), Tadeusz Bilewicz (wiceprzewodniczący Polskiego Towarzystwa Sprawiedliwych wśród Narodów Świata), Stanisław Krajewski (członek Społecznego Komitetu Opieki nad Cmentarzami i Zabytkami Kultury Żydowskiej w Polsce), Bogusław Molski (dyrektor Ogrodu Botanicznego PAN), Witold Piasecki (członek Stołecznego Komitetu Ochrony Pomników Walki i Męczeństwa), Wojciech Piróg (prezes Stołecznego Przedsiębiorstwa Budowlanego).
643
„Wieńce złożyły delegacje: władz naczelnych ZBoWiD, Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Światowego Kongresu Żydów, władz stolicy, organizacji żydowskich związków wyznaniowych, placówek naukowych, reprezentantów młodzieży” ([PAP], Obchody 45 rocznicy powstania w Getcie Warszawskim, „Życie Warszawy”, 20 IV 1988, s. 1). Przemawiał m.in. przewodniczący Komisji Międzynarodowej Amerykańskiej Rady Ocalałych z Zagłady Miles Lerman, podkreślając polsko-żydowską wspólnotę cierpienia i nazywając Polaków „świadkami Żydów” (por. ibidem, s. 2).
644
Członkami obu ciał byli Stanisław Jankowski, Stanisław Krajewski i Teresa Prekerowa. Do komitetu obywatelskiego należała także Hanna Szmalenberg (pełny skład osobowy por. Byli naszymi braćmi, „Tygodnik Mazowsze”, 6 IV 1988, nr 245, s. 1).
645
Więcej na ten temat por. Pochylmy głowy – to ich Golgota, „Tygodnik Mazowsze”, 20 IV 1988, nr 247, s. 1.
646
Hanna Szmalenberg podkreśla wkład, jaki w prace koncepcyjne wnieśli Eleonora Bergman, Israël Gutman i Piotr Matywiecki. W łonie Komisji szczególnie aktywna pod tym względem była Teresa Prekerowa.
647
Mowa tam m.in. o Gęsiówce jako „więzieniu-obozie koncentracyjnym dla Żydów” wyzwolonym przez batalion AK „Zośka”, ulicy Muranowskiej jako miejscu walk Żydowskiego Związku Wojskowego, domu przy Żurawiej 24, gdzie odbywały się zebrania Rady Pomocy Żydom „Żegota”, bunkrze Emanuela Ringelbluma przy Grójeckiej, miejscu po kamienicy przy Chłodnej 22, gdzie zostali zamordowani przez Niemców prof. Franciszek Raszeja oraz dr Kazimierz Polak, wezwani do getta za przepustkami do chorego Abe Gutnajera (por. Gieysztor, Jankowski, „Sprawozdanie z działalności Komisji Towarzystwa Opieki nad Zabytkami do spraw Znaku Pamięci Umschlagplatz…” s. 16-18).
648
Cyt. za: „Klamerus. Własna historia”, wystawa w Galerii Studio 20 III-5 V 2013 r., http://teatrstudio.pl/o-studio/galeria-studio/ W komentarzu na temat innego wspólnego dzieła Szmalenberg i Klamerusa, a mianowicie nagrobka Lejba Najdusa (1990), Krajewska słusznie zauważyła (niesłusznie ignorując współautorstwo Hanny Szmalenberg): „Tradycyjnym symbolem jest także kwiat, metafora drzewa życia. Na macewie na Cmentarzu Żydowskim w Warszawie Władek uprościł go, przetworzył zgodnie z własnym widzeniem, nie naśladował żadnego konkretnego przykładu. Na pierwszy rzut oka widać, że jest to nowa macewa, w której zostały użyte stare symbole” (ibidem).
649
Por. hasło Krew i ziemia [w:] Rosa Sala Rose, Krytyczny słownik mitów i symboli nazizmu, wprowadzenie Rafael Argullol, tłum. Zuzanna Jakubowska, Agnieszka Rurarz, Warszawa: Sic!, 2006, s. 129-135; Elżbieta Janicka, „Hortus Judeorum”. Refleksje oddechowe i pokarmowo-trawienne na marginesie pracy „Miejsce nieparzyste” [w:] Inhibition, red. Roman Dziadkiewicz, Ewa Małgorzata Tatar, Kraków: Muzeum Narodowe w Krakowie, Korporacja Ha!art, 2006, s. 99-109.
650
W deklaracji programowej z 1948 r. artysta pisał: „Żydowskie męczeństwo w czasie okupacji postrzegałem bowiem nie jako odizolowany epizod historyczny, ale jako ogniwo w łańcuchu cierpień żydowskich, który ciągnie się od dwóch tysięcy lat w postaci prześladowań, gnębienia, inkwizycji i pogromów żydowskich. Jeszcze wyraźniej – jako kontynuację wielkich wojennych tradycji […], ciągnących się od narodowych walk o wolność w czasach starożytnych, przez duchowy opór w średniowieczu, aż po współczesne nam walki – postrzegałem wspaniałe bohaterstwo żydowskie w koszmarnych latach wojny. […] Oto, dlaczego postaci bojowników z pomnika przedstawiają zarówno powstańców getta, jak i żydowskich bohaterów z przeszłości oraz tych, którzy jeszcze nadejdą. Oto, dlaczego starałem się stworzyć dzieło epickie, inspirowane duchem klasycznym” (cyt. za: Artur Tanikowski, „Zabytek hańby naszych wrogów, a chwały naszych umęczonych bohaterów”. Urodziny pomnika Bohaterów Getta, „Cwiszn” 2013, nr 1-2, s. 114 – wypowiedź rzeźbiarza przetłumaczyła z jidysz Anna Szyba; cytat w tytule artykułu pochodzi z tekstu My, Żydzi polscy Juliana Tuwima). Na temat pomnika Bohaterów i Męczenników Getta, którego autorami są Natan Rapoport i Leon Marek Suzin por. także James Edward Young, The Biography of a Memorial Icon: Nathan Rapoport’s Warsaw Ghetto Monument, „Representations”, wiosna 1989, nr 26, s. 69-106; Beata Chomątowska, Stacja Muranów, Wołowiec: Czarne, 2012, s. 101-130.
651
Cyt. za: Chomątowska, Stacja Muranów, s. 114.
652
„Rzeźba nie powinna być zgrupowaniem kształtów, zamkniętem i zwartem, lecz układem otwartym na przestrzeń, łączącym się z przestrzenią, nieposiadającym granicy wyraźnie odcinającej od przestrzeni i w ten sposób z rzeźby przestrzennej tworzącej ciało sztuczne i obce prawom przestrzeni. Otwierając rzeźbę na przestrzeń i łącząc z nią, unikamy w ten sposób budowy, która przeciwstawiałaby przestrzeń – rzeźbie, ujętej jako całość. Rzeźba nie powinna być ciałem obcem w przestrzeni ani ośrodkiem przywłaszczającym sobie bezprawnie panowanie nad całą resztą przestrzeni. Rzeźba powinna tworzyć dalszy ciąg przestrzeni” (Katarzyna Kobro, Władysław Strzemiński, Kompozycja przestrzeni. Obliczenia rytmu czasoprzestrzennego, Łódź: Muzeum Sztuki w Łodzi, 1993, s. 35-36; jest to reprint wydania z 1931 r.).
653
Por. Gieysztor, Jankowski, „Sprawozdanie z działalności Komisji Towarzystwa Opieki nad Zabytkami do spraw Znaku Pamięci Umschlagplatz…” s. 9.
654
Grzegorz Kowalski zalicza Szmalenberg i Klamerusa do grona uczniów Hansena (por. idem, Dwie ostatnie wystawy Oskara Hansena [w:] Wobec Formy Otwartej Oskara Hansena. Idea – utopia – reinterpretacja, red. Marcin Lachowski, Magdalena Linkowska, Zbigniew Sobczuk, Lublin: Towarzystwo Naukowe KUL, Lubelskie Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych, Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II, 2009, s. 138). Hanna Szmalenberg wspomina przedśmiertny zamiar Klamerusa, „by wyrzeźbić popiersia trzech swoich mistrzów. Obok Władysława Strzemińskiego i Katarzyny Kobro zaliczył do nich także Oskara [Hansena]” (cyt. za: Filip Springer, Zaczyn. O Zofii i Oskarze Hansenach, Kraków-Warszawa: Wydawnictwo Karakter i Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, 2013, s. 204).
655
„W pewnym sensie ten emocjonalny margines stanowił modyfikację awangardowego rygoryzmu, który w swej architektonicznej twórczości podejmował Oskar Hansen. […] Ów margines struktury architektonicznej w przypadku projektów pomników stawał się jednak zasadniczym środkiem wyrazu” (Piotr Juszkiewicz, Przestrzeń i pamięć. Projekt oświęcimskiego pomnika Oskara Hansena [w:] Wobec Formy Otwartej Oskara Hansena., s. 174).
656
Głos Czesława Bieleckiego na lubelskim sympozjum „Wobec Formy Otwartej Oskara Hansena” (ibidem, s. 211). W impecie krytyki Hansena Bielecki nie wahał się odwołać do retoryki denuncjacji: „Ja, jako antykomunista, po pierwszym stażu i pracy zawodowej na Zachodzie, wyczuwałem natychmiast, że to był typ marksisty bez partii, a nawet że ta żeromszczyzna, która z niego parowała, była też kompletnie mgławicowa. […] [J]ak słusznie mówił jeden z ojców liberalizmu, Friedrich von Hayek: «idea socjalizmu jest z natury reakcyjna», Hansen tego nie rozumiał” (ibidem, s. 165-166).
657
Niepublikowany wywiad Maryli Sitkowskiej z Oskarem Hansenem, cyt. za: Springer, Zaczyn., s. 237.
658
Był to marmur Biała Marianna (materiał o silnej pozycji symbolicznej w literaturze pięknej języka polskiego), który w latach dwutysięcznych – za zgodą i radą Hanny Szmalenberg – uzupełniono bardziej odpornym na mróz granitem zimnikiem.
659
Por. Gieysztor, Jankowski, „Sprawozdanie z działalności Komisji Towarzystwa Opieki nad Zabytkami do spraw Znaku Pamięci Umschlagplatz…”, s. 8.
660
Irena Grzesiuk-Olszewska, Warszawska rzeźba pomnikowa, Warszawa: Neriton, 2003, s. 190. Przewodniczącym Rady Fundacji został Wojciech Ziembiński – w czasie wojny członek Pobudki (organizacji wojskowej wchodzącej w skład Konfederacji Narodu Bolesława Piaseckiego, szefa przedwojennego ONR Falanga), więzień niemieckiego obozu pracy w Karlsruhe, żołnierz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, po wojnie członek opozycji demokratycznej, przeciwnik porozumień okrągłego stołu, zwolennik rządu Jana Olszewskiego. Przewodniczącym Zarządu Fundacji do dziś pozostaje Leon Komornicki – gen. dywizji Wojska Polskiego, absolwent Akademii Wojsk Pancernych im. marsz. Rodiona Malinowskiego w Moskwie (1974-1977), słuchacz Akademii Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych ZSRR w Moskwie (1981-1984), zastępca szefa Sztabu Generalnego WP (1992-1997), w PRL i Trzeciej RP laureat wysokich odznaczeń państwowych. Wśród osób podpisanych pod Aktem fundacyjnym pomnika Poległym i Pomordowanym na Wschodzie w zasobach Zespołu ds. Inżynieryjno-Budowlanych warszawskiego Zarządu Terenów Publicznych figurują ponadto: Waldemar Strzałkowski (sekretarz Rady), Krzysztof Łypacewicz (wiceprzewodniczący Zarządu), Stanisław Soszyński (sekretarz Zarządu), Władysław Wysocki (skarbnik Zarządu). Interesujące, że Stanisław Soszyński to były naczelny plastyk Warszawy, który komplementował pomnik na dawnym Umschlagplatzu za poziom artystyczny.
661
Małgorzata Rutkowska, Pomnik odkłamanej historii. Mówi Wojciech Ziembiński, przewodniczący Rady Fundacji Poległym i Pomordowanym na Wschodzie, „Słowo”, 15-17 IX 1995, s. 1.
662
Grzesiuk-Olszewska, Warszawska rzeźba pomnikowa, s. 190-192.
663
Jakkolwiek znalazła się malkontentka, w której głosie pojawił się zgrzyt będący czymś w rodzaju dybuka pobliskiej karuzeli upamiętnionej w wierszu Czesława Miłosza Campo di Fiori (1943): „Pisk opon świdruje w uszach niemiłosiernie. […] W sumie, ten niekończący się ruch, regulowany tylko częstotliwością zmian świateł sygnalizacyjnych, sprawia uczucie uciążliwego perpetuum mobile. Kojarzy się z rozklekotaną karuzelą, na której niejeden skołowany zwiedzający może dostać oczopląsu i w konsekwencji zsunąć się z wąskiego, wyboistego nasypu, prosto pod koła pojazdu. […] Trudno było znaleźć gorsze miejsce dla najznakomitszego w Polsce pomnika, potrzebującego dużo przestrzeni (uwzględnienia właściwiej perspektywy i widoczności), względnej ciszy, jaką może zapewnić nawet skraj parku. Dlaczego my, Polacy, nie moglibyśmy we własnym kraju wzorować się na sytuowaniu symboli pamięci narodowej w przemyślanych miejscach, jak to jest czynione w odniesieniu do ofiar holocaustu” (Alda [Aida? – E.J.] Tuszko, Pomnik pośród aut, „Życie Warszawy”, 3 X 1995, s. 7). Autorka listu proponowała umieścić pomnik przy ul. Bohaterów Getta, czyli na dawnych Nalewkach, gdzie w 1999 r. stanął pomnik bitwy o Monte Cassino.
664
Por. Karta ewidencji Miejsca Pamięci Narodowej nr 93 w zasobach Zespołu ds. Inżynieryjno-Budowlanych warszawskiego Zarządu Terenów Publicznych.
665
Małgorzata Rutkowska, Pamięć ofiar Golgoty Wschodu, „Słowo”, 18 IX 1995, s. 2.
666
Por. AŻE, Poległym i pomordowanym na Wschodzie. W rocznicę agresji 17 września, „Gazeta Wyborcza”, dodatek „Gazeta Stołeczna”, 18 IX 1995, s. 1.
667
Akt fundacyjny pomnika Poległym i Pomordowanym na Wschodzie.
668
Ibidem.
669
Karta ewidencji Miejsca Pamięci Narodowej nr 93.
670
Rutkowska, Pomnik odkłamanej historii., s. 1.
671
AŻE, Poległym i pomordowanym na Wschodzie., s. 1.
672
„1 września 1984 r. w Warszawie Prymas Polski poświęcił Krzyż – Poległym i Pomordowanym na Wschodzie – projektu inż. Jadwigi Zienkiewiczowej, ufundowany przez Wojciecha Ziembińskiego. Wokół krzyża na ścianach kościoła św. Karola Boromeusza na Powązkach wmurowano w następnych latach blisko 2 tysiące granitowych tabliczek z nazwiskami ofiar” (MR [Małgorzata Rutkowska], Poległym i Pomordowanym na Wschodzie. 17 września – odsłonięcie i poświęcenie pomnika, „Słowo”, 13 IX 1995, s. 7). Por. także Alexander Etkind, Rory Finnin, Uilleam Blacker, Julie Fedor, Simon Lewis, Maria Malksoo, Matilda Mroz, Remembering Katyn, Cambridge: Polity Press, 2012, s. 21.
673
Maria Janion, Polonia powielona [w:] eadem, Niesamowita Słowiańszczyzna. Fantazmaty literatury, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2006, s. 267.
674
Maria Janion, Wojna i forma [w:] eadem, Płacz generała. Eseje o wojnie, Warszawa: Sic!, 1998, s. 25.
675
Ibidem, s. 38-39.
676
Ibidem, s. 30.
677
„[Z]aobserwować możemy znaczne obniżenie wartości jednostki ludzkiej zarówno pod względem umysłowym, jak i ogólnożyciowym: koszarowanie umysłów, charakterów, gustów i uniesień. Dlatego tak wysoko cenię moralność prywatną i wielkie pokładam nadzieje w rozwoju moralności każdej jednostki z osobna” (Józef Wittlin, Mały komentarz do „Soli ziemi”, „Wiadomości Literackie” 1936, nr 6, cyt. za: Janion, Wojna i forma, s. 31).
678
Janion, Wojna i forma, s. 32. Ankietę wśród literatów rozpisała „Polska Zbrojna” w 1938 r.
679
„Dominujący jest wyposażony we władzę narzucania własnej wizji swojej osoby jako obiektywnej i zbiorowej (skrajną reprezentacją jest status rycerski lub obraz władców), władzę pozbawiania innych ich własnej władzy obiektywizacji, co sprawia, że staje się on absolutnym podmiotem, w pełni uprawnionym przez bytowanie, które jest jego udziałem” (Pierre Bourdieu, Męska dominacja, tłum. Lucyna Kopciewicz, Warszawa: Oficyna Naukowa, 2004, s. 85).
680
Do klasycznych w tej dziedzinie należą pozycje: George Lachmann Mosse, Nationalism and Sexuality: Respectability and Abnormal Sexuality in Modern Europe, New York: Howard Fertig, 1985; idem, Nationalism and Sexuality. Middle Class Morality and Sexual Norms in Modern Europe, Madison: The University of Wisconsin Press, 1985; Nira Yuval-Davis, Gender and Nation, London: University of East London, 1998.
681
W polskiej kulturze anielski status figury Matki Polki, polskiej matki, należy do oczywistości społeczno-kulturowej tak dalece, że bywa traktowany jak obiektywny opis rzeczywistości. Przykładowo premier polskiego rządu nie ryzykuje kompromitacji, używając jako argumentu politycznego stwierdzenia, że „Polscy ojcowie nie są aniołami” – w domyśle: w odróżnieniu od matek (por. Agnieszka Graff, Czekając na anioły, „Gazeta Wyborcza”, dodatek „Wysokie Obcasy”, 9 XI 2013, s. 9). Premier Donald Tusk uzasadniał w ten sposób odmowę wydłużenia ojcowskiego urlopu rodzicielskiego.
682
Janion, Polonia powielona, s. 272-273. Cytaty wewnętrzne w pierwszym akapicie za: Andrew Parker, Mary Russo, Doris Sommer, Patricia Yaeger, Introduction [w:] Nationalisms and Sexualities, red. Andrew Parker, Mary Russo, Doris Sommer, Patricia Yaegar, New York: Routledge, 1992, s. 6. W drugim akapicie autorka odwołuje się do studium: Elżbieta Ostrowska, Matki Polki i ich synowie. Kilka uwag o genezie obrazów kobiecości i męskości w kulturze polskiej [w:] Gender. Konteksty, red. Małgorzata Radkiewicz, Kraków: Rabid, 2004, s. 215-252. Dalej w tekście Janion czytamy: „Jednak trzeba pamiętać, że na drugim biegunie homospołecznego kontinuum znajduje się ciągle zagrażający homoerotyzm i homoseksualizm. Zwłaszcza patriotyzm wyradzający się w nacjonalizm nie może być wolny od tego, co poczytywane jest za wielkie niebezpieczeństwo. Nacjonalizm nasila więc nastroje homofobiczne, gdyż – spektakularnie oparty na homospołecznej wspólnocie męskiej – szczególnie narażony bywa na pociąg homoerotyczny” (eadem, Polonia powielona, s. 273).
683
„[S]pojrzenie nie jest po prostu uniwersalną i abstrakcyjną władzą obiektywizacji, jak twierdzi Sartre. Jest władzą symboliczną, której skuteczność zależy od względnej pozycji patrzącego, pozycji tego, który jest obiektem spojrzenia, i od stopnia, w jakim wykorzystywane schematy postrzegania i oceny są znane i uznane przez tego, wobec którego się ich używa” (Bourdieu, Męska dominacja, s. 81). Dalej Bourdieu opisuje, w jaki sposób męska dominacja wytwarza kobietę jako przedmiot – towar na rynku dóbr symbolicznych – „którego bycie (esse) jest przede wszystkim byciem-widzianą (percipi)” (ibidem, s. 82).
684
Por. ibidem, s. 56-57.
685
Obiekt nie figuruje w ewidencji Zarządu Terenów Publicznych. Stanowi zatem przejaw samowoli budowlanej, niewątpliwie jednak tolerowanej zarówno przez ZTP, jak przez Związek Sybiraków oraz Fundację Poległym i Pomordowanym na Wschodzie.
686
Por. studium zjawiska na przykładach z pierwszej dekady lat dwutysięcznych: Agnieszka Graff, Rykoszetem. Rzecz o płci, seksualności i narodzie, Warszawa: W.A.B., 2008. Historyk idei widzi to jako narastanie „tendencji kolektywistyczno-despotycznej”: „Szczególnie rozpowszechnioną formą etycznego antyliberalizmu stała się w Polsce szeroka akceptacja poglądu, że tak czy inaczej zdefiniowana zbiorowość ma prawo do rozległej normatywnej kontroli nad jednostką, obejmującej w zasadzie wszystko. Wiele powiedzieć mogą na ten temat obrońcy praw kobiet i mniejszości seksualnych […]” (Andrzej Walicki, O polskiej rzeczywistości moralnej [w:] idem, Od projektu komunistycznego do neoliberalnej utopii, Kraków: Universitas, Polska Akademia Nauk, 2013, s. 277).
687
Słowa Donalda Tuska wygłoszone na Polskim Cmentarzu Wojennym w Katyniu 7 IV 2010 r. (https://www.premier.gov.pl/wydarzenia/aktualnosci/premier-tusk-jedno-slowo-prawdy-moze-pociagnac-dwa-wielkie-narody.html; dostęp 1 IX 2013 r.).
688
Ideę tę powieli rozwiązanie zastosowane pięć lat później na Polskim Cmentarzu Wojennym w Katyniu pod Smoleńskiem (Rosja) i na Cmentarzu Ofiar Totalitaryzmu w Piatichatkach pod Charkowem (Ukraina), gdzie obok siebie zostaną umieszczone znaki trzech religii – a czterech wyznań – monoteistycznych (w tym dwóch chrześcijańskich): rzymskiego katolicyzmu, prawosławia, judaizmu i islamu. O ile w jednorazowym zestawieniu zostały one rozdysponowane w sposób symbolizujący równość w różnorodności, o tyle dominacja symboli katolickich w krajobrazie polskich części obu cmentarzy jest niepodzielna. W Katyniu leżące na ziemi sylwetki krzyży znaczą miejsca pochówków, a oprócz ołtarza z krzyżem w przestrzeni nekropolii znajduje się krucyfiks zwany krzyżem prymasowskim, z 1989 r. Krajobraz cmentarza w Piatichatkach jest zdominowany przez mnogość stojących krzyży katolickich i prawosławnych. Co się tyczy założenia cmentarnego w Miednoje, dysponuję jedynie jego opisami i dokumentacją fotograficzną zbyt skąpą, by wyciągnąć na ten temat miarodajne wnioski. W Katyniu dodatkowo odtworzono hierarchię także w obrębie grupy dominującej, chowając generałów w osobnych, indywidualnych grobach z osobnymi, indywidualnymi krzyżami.
689
„Fakt, że czarni są antytezą mirażu «białości», ideału europejskich wartości estetycznych, uderza […] jako przedłużenie jakiejś «realnej», widzialnej różnicy, do której błędnie zastosowano «dobre» i «złe» cechy. Jednak sama koncepcja koloru stanowi cechę nie rzeczywistości, ale Inności, albowiem w tym amorficznym świecie projekcji czarni są nie tylko czarnoskórzy, ale również Żydzi. […] Obraz Żyda jako czarnego nie był jedynie wytworem biologii rasowej końca dziewiętnastego wieku […]. Kojarzenie Żydów z «czarnością» jest bowiem tak stare jak tradycja chrześcijańska. Ikonografia średniowiecza zawsze zestawiała czarny wizerunek «Synagogi» czy «Starego Zakonu» z białym obrazem Kościoła [por. Paul Weber, Geistliches Schauspiel und krirchliche Kunst in ihrem Verhältniss erläutert an einer Ikonographie der Kirche und Synagogue, Stuttgart: Neff, 1894, oraz Paul Hildenfinger, La figure de la synagogue dans l’art du moyen âge, „Revue des Études Juives” 1903, nr 47, s. 187-196]. Skojarzenie to stanowiło artefakt chrześcijańskiej percepcji Żyda, który po prostu włączono do retoryki rasy. […] W oczach nie-Żyda w zachodnim społeczeństwie Żydzi stali się czarni” (Sander L. Gilman, Introduction: What Are Stereotypes and Why Use Texts to Study Them? [w:] idem, Difference and Pathology: Stereotypes of Sexuality, Race and Madness, Ithaca-London: Cornell University Press, 1990, s. 30, 31; przekład fragmentu Marcin Starnawski).
690
Nieuczciwością intelektualną byłoby jednakże pominąć stanowisko Andrzeja Walickiego w sprawie: idea narodu versus idea demokracji: „[I]stnieją bowiem ideologie narodowe w niczym niekolidujące z wartościami demokratycznymi i liberalnymi, wzbogacające demokrację liberalną o wymiar historyczno-wspólnotowy, bez prób cofania się do dławiących form ekskluzywistycznej, monotożsamościowej wspólnoty plemiennej. Jedną z nich […] nazywam «nacjonalizmem liberalnym». Odrzuca on zarówno «konstruktywizm» (czyli teorię narodu jako sztucznego «konstruktu» oraz wspólnoty swobodnie wybieranej), jak i «esencjalizm» czyniący jednostkę niewolnikiem ponadindywidualnej całości, w imieniu której występuje jakaś mniej lub bardziej samozwańcza elita. Pojmuje naród jako wspólnotę ponadlokalną, maksymalnie szeroką, a więc inkluzyjną, ujednostkowioną i pluralistyczną; wspólnotę kulturalną interpretuje komunikacyjnie jako dialog, a nie jako obowiązującą, odgórnie, kontrolowaną «tożsamość» […]” (Walicki, Czy idea narodu musi być monopolem prawicy?, s. 212-213). Można by zapytać, czy liberalna demokracja istotnie potrzebuje „nacjonalistycznej” korekty, czy na odwrót: dyscyplina liberalno-demokratyczna jest niezbędna, by okiełznać nacjonalizm – w cudzysłowie i bez cudzysłowu.
691
„Pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie to najbardziej makabryczny monument w Warszawie. Stos krzyży w wielkim towarowym wagonie symbolizuje Polaków wywiezionych w głąb ZSRR” (Agnieszka Kowalska, Łukasz Kamiński, Wagon z krzyżami. Ul. Muranowska [w:] eidem, Zrób to w Warszawie! Alternatywny przewodnik „Gazety Co Jest Grane/Do it In Warsaw! „Gazeta Co Jest Grane” presents an alternative guide to Warsaw, Warszawa: Agora, 2008, s. 58).
692
Pomnik „Przedstawia stos krzyży na wagonie kolejowym bez ścian, który ustawiony jest na torach, a na każdym podkładzie szyn widnieje nazwa miejscowości znanych z kaźni narodu polskiego w ZSRR. Został on wybudowany ku czci Polakom Poległym i Pomordowanym na Wschodzie, a więc w szczególności wywiezionych do łagrów oraz ofiarom zbrodni katyńskiej [pisownia oryginalna – E.J.]. Pomnikiem w szczególności opiekują się członkowie Stowarzyszenia Rodzin Katyńskich i organizacji kombatanckich. W 1999 r. modlił się tu Jan Paweł II podczas VII pielgrzymki do Polski. Obok pomnika w 2006 r. podczas pielgrzymki do Polski swoim papamobile przejeżdżał też Benedykt XVI” (pl.wikipedia.org/Wiki/Pomnik_Poległy-m_i_Pomordowanym_na_Wschodzie).
693
Rysunki takie oglądałam u zaprzyjaźnionej rodziny oraz na konkursie plastycznym dla dzieci zorganizowanym przez Muzeum Historii Żydów Polskich w 2009 r.
694
„Chrystus sam kładzie się na krzyżu, «przygwożdżony» do niego ludzkim bólem, męczeństwem ofiar, co cierpiały i umarły w więzieniach, obozach i łagrach, za Boga i Ojczyznę. Pamięć o nich to symbole Polskiej Drogi wiodącej do naszego Zmartwychwstania. Wagon – pomnik Pomordowanych na Wschodzie – i samochód – «pomnik» męczeństwa ks. Popiełuszki” (Stacja XI – Krzyżowanie [w:] Jerzy Duda-Gracz, Golgota Jasnogórska, wprowadzenie Jan Golonka, wiersze Ernest Bryll, Częstochowa: Wydawnictwo Zakonu Paulinów „Paulinianum”, 2001, s. nlb.
695
Na przykład u Emanuela Ringelbluma, Calela Perechodnika, Ignatza Maybauma, Franklina Littella, Zinowija Tołkaczewa, Marca Chagalla, Adiny Blady-Szwajger, Heleny Merenholc, Adolfa Rudnickiego, Ludwika Heringa, Henryka Grynberga, Jana Tomasza Grossa, by wymienić tylko niektórych autorów.
696
W badaniu przeprowadzonym w 2008 r. przez Jolantę Ambrosewicz-Jacobs z Centrum Badań Holokaustu UJ na pytanie „Czy na współczesnych Żydach ciąży odpowiedzialność za ukrzyżowanie Chrystusa?” twierdząco odpowiedziało 15,1% ankietowanych (o ponad połowę więcej niż dziesięć lat wcześniej), 39% nie miało na ten temat zdania. Badaną próbę stanowiło 1000 uczniów liceów i szkół zawodowych (http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomo-sci/1,114873,6503745,Mlodzi_maja_coraz_mniej_uprzedzen_wobec_Zydow.html – materiał z 16 IV 2009, dostęp w październiku 2013 r.).
697
Badanie przeprowadzone w 2011 r. przez Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW wykazało, że około 10% ankietowanych wierzy i zdecydowanie wierzy, że Żydzi porywają chrześcijańskie dzieci, 56,4% natomiast ani się z tym zgadza, ani nie zgadza. „Było to ogólnopolskie badanie na próbie 620 internautów w wieku 15-35 lat. Badanie to miało na celu rozpoznanie, czy tego typu legendy występują wśród osób nowoczesnych, korzystających z dobrodziejstw współczesnych technologii” (Michał Bilewicz, Agnieszka Haska, Wiara w mord rytualny we współczesnej Polsce, http://www.otwarta.org/index.php/kto-wierzy-w-mord-rytualny/ – materiał z 1 X 2012, dostęp w październiku 2013 r.). Wnioskom badawczym towarzyszył komentarz: „Tego typu mity o mordzie rytualnym występują głównie u osób o niskim wykształceniu, mieszkających na wsi i w mniejszych ośrodkach miejskich, w szczególności we wschodnich częściach kraju”. W kwestionariuszu nie uwzględniono zeświecczonych, zracjonalizowanych mutacji mitu.
698
Por. Paweł Lisicki, Kto zabił Jezusa? Prawda i interpretacje, Kraków: Wydawnictwo m, 2013. Niewiele później autora uwiarygodniło Muzeum Historii Żydów Polskich, zapraszając go do moderowania dyskusji Patriotyzm dziś w ramach muzealnych obchodów rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę w 1918 r. (http://www.jewishmuseum.org.pl/pl/wydarzenie/patriotyzm-dzis; dostęp 11 XI 2013 r.).