Читать книгу Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 10 R. 2014 t. I-II - Группа авторов - Страница 41
Studia
Elżbieta Janicka
Zamiast negacjonizmu. Topografia symboliczna terenu dawnego getta warszawskiego a narracje o Zagładzie
Strategie symboliczne
ОглавлениеDzisiejsza bitwa o dominację symboliczną w przestrzeni dawnego getta warszawskiego toczy się zatem po wygranej wojnie. Na polu walki pozostała większość – hegemoniczna i homogeniczna. W związku z tym „koncepcja miejskiego krajobrazu pamięci jako pola konfliktu, w którym dochodzi do zderzenia rozmaitych dyskursów pamięci (i praktyk upamiętniania)”632, nie znajduje tutaj zastosowania. Potencjał konfliktu nie jest w ogóle uruchamiany, ponieważ nie dochodzi do artykulacji żadnej alternatywnej opowieści. Grupa dominująca dyktuje bowiem warunki dostępu do wspólnej przestrzeni. Ustanawia też ramę narracyjną, do której – jak dotąd – zgodnie dostosowują się wszyscy aktorzy pamięci. Rama narracyjna w polu analizy dyskursu byłaby odpowiednikiem społecznej ramy pamięci w polu badań nad pamięcią społeczno-kulturową, ufundowanym przez Maurice’a Halbwachsa. Halbwachs, sytuując swoją refleksję na przedłużeniu Durkheimowskiej wizji świata społecznego, wskazywał na wytwarzane społecznie standardy kulturowe, które determinują, co i jak jest pamiętane/zapominane633.
Ponieważ kontrolę nad fizyczną i symboliczną przestrzenią dawnego getta Warszawy sprawuje niepodzielnie kultura dominująca, strategie takie jak przemilczanie czy usuwanie i zastępowanie znaków życia i śmierci mniejszości nie są dłużej konieczne. Sytuacja oddaliła się zatem od wzoru, w którym
współistnienie obu grup było naznaczone z polskiej strony wysiłkami mającymi na celu zminimalizowanie żydowskiej obecności w pejzażu definiowanym przez polską-katolicką większość dominującą politycznie634.
Usuwanie z pola widzenia czy pokrywanie milczeniem żydowskiej przeszłości miasta – i kraju – to strategie będące w odwrocie od lat osiemdziesiątych XX w.635 Wtedy to kolejny raz dał o sobie znać rodzaj konsensusu między władzą a środowiskami nastawionymi do władzy opozycyjnie. Odmienne pobudki każdej ze stron dawały się uzgodnić za sprawą części wspólnej, jaką stanowiła troska o wizerunek Polski i Polaków636. Nie oznacza to, że wszyscy uczestnicy procesu podzielali motyw wizerunkowy637. Niemniej troska o zbiorowy wizerunek silnie zamanifestowała się w środowiskach związanych z władzą i wśród liderów opozycyjnej opinii publicznej przy okazji dyskusji nad filmem Shoah Claude’a Lanzmanna (1985). Ostatecznie udało się stronom wspólnie doprowadzić m.in. do wzniesienia na dawnym Umschlagplatzu pomnika projektu Hanny „[T]o zainteresowanie Żydami u części młodzieży i inteligencji polskiej wynika stąd, że Żydzi byli częścią Polski, którą się dzisiaj mitologizuje” (Lewica powinna marzyć. Z Hanną Krall rozmawia Adam Krzemiński, „Polityka” 1991, nr 4, cyt. za: Reporterka. Rozmowy z Hanną Krall, wybór, kompozycja, uzupełnienia oraz dokumentacja Jacek Antczak, Warszawa: Rosner & Wspólnicy, 2007, s. 132). Równolegle z pracami Krajewskiej – do roku 1985 – powstawała inna realizacja, uwieńczona publikacją po przełomie 1989 r.: Małgorzata Niezabitowska, Tomasz Tomaszewski, Ostatni. Współcześni Żydzi polscy, Warszawa: Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, 1993. Ponadto „w latach 1980-1986 wydano 171 «żydowskich» książek, a w ciągu następnych dwóch lat 123” (Michael C. Steinlauf, Pamięć nieprzyswojona. Polska pamięć Zagłady, tłum. Agata Tomaszewska, Warszawa: Cyklady, 2001, s. 138). Analizy wymaga kwestia podobieństw i różnic w ofertach wydawniczych legalnego obiegu związanego z władzą, legalnego obiegu dystansującego się od władzy (np. Znak czy KUL) i nielegalnego drugiego obiegu.
Szmalenberg i Władysława Klamerusa oraz wytyczenia Traktu Pamięci Męczeństwa i Walki Żydów zaprojektowanego przez Zbigniewa Gąsiora, Stanisława Jankowskiego „Agatona” i Marka Moderaua.
Obie realizacje sfinalizowano w 1988 r. Od tego czasu liczba upamiętnień tzw. żydowskich rośnie. Przeważają wśród nich znaki odsyłające do historii getta i Zagłady. Większość tych, które pojawiły się w Trzeciej RP, pochodzi z okresu po 2000 r. Rzecz zatem nie w ilości, lecz w jakości: wystroju, treści objaśnień, skali, usytuowaniu w przestrzeni fizycznej i symbolicznej (względem innych upamiętnień), a także w trybie funkcjonowania, czyli praktykach społecznych ogniskujących się wokół danego artefaktu.
Dzisiejsza opowieść o przeszłości w przestrzeni dawnego getta warszawskiego konstruowana jest w sposób, który sugeruje nie tylko współistnienie i pluralizm, lecz w gruncie rzeczy polifoniczną wspólnotę pamięci: mniejszości i większości, Żydów i Polaków. De facto jednak mamy do czynienia z homofonią. Pogłębiona analiza stawek symbolicznych rozgrywanych na badanym terenie odsłania logikę dominacji operującą przemocą i wykluczeniem. Zasady konstrukcyjne pozornie wspólnej i wspólnotowej opowieści dobrze widać na przykładzie tego, co hegemoniczny i homogeniczny system tożsamościowo-wyobrażeniowy identyfikuje jako niemieszczące się w nim, a tym samym potencjalnie zaburzające go i zagrażające mu w istotny sposób. Chodzi o znaki sugerujące możliwość innej opowieści. O jakim rodzaju zagrożenia mowa, skoro – mimo obecności znaków alternatywnego porządku – alternatywna opowieść pozostaje niewyartykułowana? Po pierwsze, już samo pojawienie się w homogenicznym horyzoncie elementów postrzeganych jako heterogeniczne ujawnia reguły systemu i otwiera drogę do ich kwestionowania. Po drugie zaś, jest ono równoznaczne z relatywizacją i zmianą statusu systemu – z oczywistego i przezroczystego na arbitralny i problematyczny. „Naturalny” i „neutralny” porządek rzeczy okazuje się konstrukcją – jedną z wielu możliwych.
W celu ratowania wiary w bezalternatywność systemu potencjalnie kłopotliwy element można przemilczeć lub usunąć z pola widzenia i – ewentualnie – zastąpić elementem obojętnym, względnie polemicznym. W razie dopuszczenia obecności problematycznego elementu w przestrzeni publicznej należy opatrzyć go neutralizującą interpretacją, pozbawiając cech dystynktywnych. Neutralizacja niejednokrotnie przybiera postać dyskwalifikacji, jeśli nie kompromitacji. Tego typu symboliczna likwidacja równa się wchłonięciu przez system – bez zmiany reguł tego ostatniego. Wchłonięcia nie należy w związku z tym mylić z włączeniem, inkluzją, która wymagałaby zmiany reguł systemu, a więc zmiany systemu tout court – innymi słowy, rewolucji w dziedzinie większościowej tożsamości i dominujących wyobrażeń.
Likwidacji symbolicznej służą procedury pacyfikacyjne, wśród których jako najczęściej obecnie stosowane wyróżnić można: wypowiedzenie oparte na przemilczeniu i obstawienie (zazwyczaj z intencją polemiczną). Popularne niegdyś procedury – przemilczenie proste, usunięcie, zastąpienie (też zazwyczaj polemiczne) – polegały na represjonowaniu znaków. W wypadku wypowiedzenia opartego na przemilczeniu i obstawienia chodzi o operacje wymierzone już nie w znaki, lecz ich desygnaty. Innymi słowy, mamy tu do czynienia z próbą korekty skierowaną wstecz, z góry daremną jak każda prewencja wdrażana post factum. Co się stało, to się nie odstanie. Desygnaty nie są podatne na perswazję. Polska obrona przegranej sprawy sprowadza się zatem – z konieczności – nie tyle do rozbrajania ładunków znaczeniowych, ile do maskowania ich potencjału zagrażającego większościowej opowieści. Dotychczasowe zmiany w zagospodarowaniu przestrzeni symbolicznej terenu dawnego getta warszawskiego wykazują charakter powierzchniowy. Opowieść większościowa zastygła na niegdysiejszych pozycjach i – mimo faktycznej dominacji – nadal definiuje się w kategoriach frontowych: jako atakowana i zmuszona do obrony. Stabilizująco-ochronny wymiar procedur pacyfikacyjnych w istocie ma bowiem charakter obronny, przy czym jest to obrona przez atak. Wymownego przykładu zastosowania procedur pacyfikacyjnych dostarcza postać i układ upamiętnień zlokalizowanych wzdłuż ulicy Stawki.
632
Rybicka, Pamięć i miasto., s. 210.
633
Por. Maurice Halbwachs, Społeczne ramy pamięci, tłum. Marcin Król, Warszawa: PWN, 1969. Na temat poststrukturalistycznej, feministycznej i postkolonialnej dyskusji z ujęciem durkheimowsko-halbwachsowskim por. Sławomir Kapralski, Pamięć, przestrzeń, tożsamość. Próba refleksji teoretycznej [w:] Pamięć, przestrzeń, tożsamość, red. Sławomir Kapralski, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar, 2010, s. 16-18. Wydaje się jednak, że chodzi tu o krytykę wewnątrzsystemową postulującą więcej Durkheima w Durkheimie i Halbwachsa w Halbwachsie na kształt postulatu oświecenia oświecenia wysuniętego przez Pierre’a Bourdieu, ugruntowanego w myśleniu Adorna i Horkheimera.
634
Kapralski, Battlefields of Memory.., s. 3.
635
Wśród publikacji tego okresu władze PRL nadały priorytetowe znaczenie albumowi fotograficznemu: Monika Krajewska, Czas kamieni, wstęp Anna Kamieńska, Warszawa: Interpress, 1982 (wersje językowe: polska, angielska, francuska, niemiecka). Album Krajewskiej nieintencjonalnie odpowiadał zapotrzebowaniu władzy, a jednocześnie odzwierciedlał przemiany oddolne, w których uczestniczyła autorka, i trafiał w autentyczne oczekiwania społeczne. Krytycznie na temat owych społecznych oczekiwań wypowiedziała się Hanna Krall:
636
Na zjawisko wizerunkowego sojuszu ponad podziałami wskazywał Michael C. Steinlauf: „Władysław Bartoszewski, założyciel Żegoty, działacz katolicki, więziony w czasach stalinowskich, był zdecydowanym przeciwnikiem rządów komunistycznych. W 1963 r., aby obalić zachodni stereotyp Polaków współdziałających w mordowaniu Żydów, Bartoszewski wystosował apel za pośrednictwem krajowej katolickiej i emigracyjnej prasy o materiały dokumentujące polską pomoc dla Żydów w okresie wojny. Bartoszewski, który najwyraźniej nie doświadczył takich trudności, jakie piętnaście lat wcześniej napotkał Michał Borwicz podczas gromadzenia tego rodzaju materiałów, zebrał i opracował tom relacji zatytułowany Ten jest z ojczyzny mojej, wydany dwukrotnie przez katolickie wydawnictwo Znak. Wkrótce cytowała go prasa rządowa, a w 1970 r. państwowe wydawnictwo Interpress wydało opartą na tych relacjach pracę Bartoszewskiego po angielsku, francusku i niemiecku. To chwilowe zbliżenie stanowisk dyktowanych zupełnie odmiennymi motywami (w latach 70. Bartoszewski znów stanie się w Polsce persona non grata) jest kolejnym znakiem tego, w jakim stopniu, w miarę jak pokolenie wojenne dochodziło do władzy, kwestie związane z polskim doświadczeniem Zagłady, i w istocie tylko te kwestie, zdolne były przekroczyć najbardziej zasadnicze podziały polityczne” (Steinlauf, Pamięć nieprzyswojona., s. 101). Podobnie Dariusz Libionka datuje początki sojuszu wizerunkowego ponad podziałami na rok 1963 i podkreśla udział w nim środowisk emigracyjnych, np. „Kultury” paryskiej. Władza zaczęła wówczas mówić o zasługach Polaków wszystkich orientacji, nie wyłączając duchowieństwa (por. Dariusz Libionka, Polskie piśmiennictwo na temat zorganizowanej i indywidualnej pomocy Żydom (1945-2008), „Zagłada Żydów” 2008, nr 4, s. 30-31).
637
Po stronie zwolenników systemu motywem wizerunkowym nie kierował się np. Zygmunt Kałużyński, po stronie oponentów władzy zaś np. Jacek Kuroń (por. Piotr Forecki, „Biedni Polacy” patrzą na „Shoah”. Przywracanie pamięci w kraju świadków [w:] idem, Od „Shoah” do „Strachu”., s. 115-165). Do tego grona zaliczyć należy także członkinie i członków Społecznego Komitetu Opieki nad Cmentarzami i Zabytkami Kultury Żydowskiej.