Читать книгу Poezje - Tadeusz Gajcy - Страница 21

XVII. Wiersz o szukaniu

Оглавление

Ile rąk, ile spojrzeń

ile melodii trzeba w śnie —

Nie wiem, ja i ty nie wiesz

i nikt wiedzieć nie może,

ile rąk, ile spojrzeń

ile melodii —

kto wie?

Czy na łodydze z zapachu i barwy,

czy na liściu płaskim, który wyrzeźbił wiatr

i czy naprawdę zielonym blaskiem, czy naprawdę —

przez jedną chwilę czy przez wiele lat?

A przez westchnienia leniwych żmij

zwiniętych płasko w księżycowej mgle,

a przez usta syczące jeżyn,

a przez kwiaty wysokie i prężne

iść źle.

Więc śpij —

Czy wcześniej czy później nocą ci się przyśni

koronkowy fosforyczny kształt —

nikły płomyk leśny biały sen wyciśnie

i obudzisz się z otwartą dłonią, jakbyś zerwać i pogonić chciał.

Więc śpij —

Pożeglujesz powiekami wstecz

i ramiona wyrzucisz za krawędź —

a tam — z puchu księżycowy mlecz

tańczy w igłach drzew chwiejnych i barwnych.

Mchy spienione suną jak obłoki

przygwożdżone łodygami grzybów —

nie odróżnisz — płomyk jest podobny

do malutkich owadów nieżywych.

Pożeglujesz powiekami naprzód

i raniona utulisz jak dziecko —

noże zawołasz do kwiatu lecz nie odpowie ci na to —

i zapłaczesz

w księżycowym mleczu.

Ale to nic, tak trzeba,

tak trzeba, abyś nie wiedział

ile rąk, ile spojrzeń

ile melodii w śnie —

aby znaleźć, aby dotrzeć

i oprzeć powieki najprościej

o koronkowy fosforyczny kształt.

Więc śpij —

Przecież nikt wiedzieć nie może,

a ty byś chciał ?

=====

Poezje

Подняться наверх