Читать книгу Poezje - Tadeusz Gajcy - Страница 23

Оглавление

POEMAT LETARGICZNY.

I.

Tak; w tych ścianach, za którymi piękna

błyskawica jak głóg ostra miota znaki smutnym,

noc trwa ciągła: to jej usta uporczywe zostały na sękach,

to jej palce widzę w deskach czarne jak na płótnie.

Świat odrębny, ach, poznaję: ludzkie

śpiewy śmieszne i zawiłe, lot ptaków, skrzyp studzien,

klaskają bicze nad drogą, którą już nigdy nie pójdę,

drzewa przystają, a kształt ich jakże znajomy.

Woda opada stromo i znowu barwy jej uczę

oczy me w noc wpatrzone.

Tu roślinność z milczenia wzory rysuje płaskie:

księżyc pośrodku drobny, wokół zielony puch,

stół mój i lustro sine porosło pyłem jak lasem,

dywan kosmaty i ufny jak trawa leży u nóg.

Lecz nad gontem, lecz nad głową krąży niewidzialny

głaz kosmiczny w bieg rzucony wolą ręki mściwej,

wiem, że warczy — lecz w tym domu, gdzie puszyste palmy

jak na strunach drżą na cieniu — głos pęka wśród ścian

i opada na me ręce omszałe jak grzyby.

II.

Nie powiedziane dziś wszystko, co było albo co będzie.

Papier zostawię czysty i ćmę samotną i cichą,

zapomnę, pewnie zapomnę — drzewa zaświecą jak z miedzi,

chmury polecą splątane, deszcze otworzą muzykę,

niżej — konie na grzbietach mokrych pyski położą drżące

i wóz przetoczy się mały, horyzont mając po osie;

biały się księżyc rozwinie i będzie cisza spełniona.

Już nigdy kwiat ani owoc tych nut nie zdoła wywołać

pożegnanych zbyt łato i wcześnie.

Jest sen. Oczy zachodzą błoną,

ciało przechyla się puste, chwieją się linie roślin

gwałtowniej coraz, bo światło szersze o wieczność miota

błyskawica ostra jak głóg.

Zapomnę, pewnie zapomnę — i sen mój tym samym grozi,

nie czeka w nim złotowłosa,

a dom mój krąży nade mną bez głosu, senny jak puch.

Poezje

Подняться наверх