Читать книгу Poezje - Tadeusz Gajcy - Страница 5

I. Czy znasz ten kraj...

Оглавление

Czy znasz ten kraj pod soplami zczerniałych gorących gromnic

skrzypiący dawniej żywicą — dzisiaj błonami skrzydeł

nietoperzy ogromnych.

Czy znasz ten kraj,

gdzie ścieżkami westchnień

płyną nieżywe

kwiaty zwęglone i kości zwierząt łąkowych i leśnych.

Gdzie płaski wypasał krajobraz

stulone uśmiechy wiosek

i kwitły długo przy ustach łąki łagodne jak flety —

schodzą do jezior z siarki

i węgla lasy brzozowe.

Stanęły w martwym powietrzu głosy psalmistów letnich,

kiedy czerwony tulipan ze strzechy wyrósł drzemiącej

i ronił płatki gorące.

Miasta pogięte jak muszle na czarnoziemnych wybrzeżach,

w których się echo strzępiaste wylewa pod strumień wiatru —

oto latarnie uliczne w ślimaki skręcone leżą

i wieże cieką ku ziemi w ceglasty zimny stalaktyt.

Marszczy się skóra globu, lasami zapada i pęka,

w szczelinach grzmoty podziemne niebo kaleczą niskie,

ziewają krwiste zachody przy ziemi rozwartym pyskiem

i czarne słońce zmalało do kształtu serca człowieka.

Ryby na rzekach z fioletu wypływają brzuchami do góry,

jawią się niebom obcym geometryczne stygmaty,

a to zapowiedź złowieszcza,

bo u serca dzwonów wiszą już nietoperze

i znaki z morowego powietrza

jak obłoki wędrują nad światem.

Ptaki nieznane nikomu po długich roślinach świstu

spadają w dłonie łun

jak w sieci listków.

Jabłko ziemi błądzące w zdwojonych mocnych obrotach

o obręcz blasku ociera sypką sosnową sierść.

Rwie się niebieski bulgot

i pustką złą ustokrotnia,

pustkę o wnętrzu płomienia.

W płomieniu wklęsłym i szklanym mówią — śmierć.

Przymknięte są oczy pożarów, spod których łzy jak katedry —

łzy wyściełane wrzosami miękkie i dziwnie ciche —

a są to farby żałobne rozłożone w skrzydłach motyli,

a są to dźwięki bolesnej muzyki.

Pada śmiertelny deszcz z gromnic wysokich,

bezpańskie zwierzęta straszą między nocą a dniem,

ślepną źrenice ludzi pod cięciem puchowej lotki

ptaków niebieskich przemienionych w zło.

A domy łamią się lekko, domy, w których zamieszkał człowiek

naszeptujący do kopców cmentarnych u granic.

Ludzie o twarzach z wosku i oczach łagodnej łani

czekają na gałązkę oliwną, a może

na gałązkę zwykłego śpiewu.

Skłębiona puchnie darń,

skwierczą rozwiane knoty gromnic,

noce wtulone w skrzydła nietoperzy ogromnych

kołyszą kraj.

Ten kraj.

Poezje

Подняться наверх