Читать книгу Wolność emocjonalna - Judith Orloff - Страница 109
Przeanalizuj psychologię frustracji, rozczarowania i cierpliwości
ОглавлениеW okresie rezydentury my młodzi lekarze nie zawsze byliśmy wzorem cierpliwości. W pewnym sensie nie ma w tym nic dziwnego: przez kilka lat byliśmy permanentnie niewyspani, ponieważ co trzecią noc spędzaliśmy na dyżurze. Byliśmy tak zabiegani, że czasem nie mieliśmy nawet czasu pójść do toalety, bo pager odzywał się dosłownie co chwilę. Pamiętam, że czytałam wtedy Przybytek Boży Samuela Shema (był to pseudonim, który miał chronić tożsamość oraz karierę medyczną rezydenta). Był to bardzo bezpośredni i niezwykle trafny opis ciemnej strony starań o zdobycie doświadczenia w zawodzie lekarza. Ciągle wzdragam się na myśl o przedstawionej w tej książce koncepcji spadów – nazwa stanowi skrót od sformułowania „spadaj z mojego oddziału”[5]. Tym mianem określano pacjentów z najgorszymi przypadłościami fizycznymi i psychicznymi, bardzo często nieuleczalnie chorych, których pracownicy traktowali, jak gdyby nie byli istotami ludzkimi. Bardzo często za bardzo nam się spieszyło, żebyśmy mogli okazywać innym uprzejmość. Starczało nam czasu jedynie na kierowanie poszczególnych pacjentów do właściwych placówek, aby zwalniali łóżka potrzebne dla tak zwanych pacjentów nagłych.
Na studiach medycznych uczy się, że dobry lekarz musi wykazywać się cierpliwością. Ale niewiele wspomina się o tym, w jaki sposób zachować cierpliwość, kiedy o godzinie trzeciej rano trzeba zbadać opornego pijaka, który przez cały czas na nas wymiotuje. Nikt nie mówi też o tym, jak cierpliwość ma się do praktykowania psychoterapii. Cierpliwość była na studiach raczej odległym celem niż codzienną praktyką. Moim zdaniem takie podejście jest nie do zaakceptowania. Pracownicy naszej służby zdrowia powinni być szkoleni pod kątem cierpliwości. Nadmiar obowiązków jest powodem okazywania zniecierpliwienia, ale nie jest wymówką. Moim zdaniem do programu nauczania studentów medycyny należy wprowadzić zajęcia poświęcone wyłącznie kwestii cierpliwości. Zastosowanie takiego metodycznego podejścia pozwoliłoby nam nie tylko kształtować cierpliwość w sobie, lecz również nauczać jej tych, których leczymy.
W tradycyjnej terminologii diagnostycznej frustracja oraz podenerwowanie są zestawiane z depresją i stanami lękowymi. W skrajnych przypadkach utożsamia się je również z zaburzeniem afektywnym dwubiegunowym, czyli cyklicznymi wahaniami nastroju, przebiegającymi od manii do depresji. Pacjenci maniakalni mogą być naprawdę drażliwi, a na dodatek w żaden sposób nie kontrolują swoich impulsywnych zachowań. Taką pacjentkę spotkałam raz na izbie przyjęć – kobieta ta kłóciła się z kasjerem w banku, ponieważ ten nie chciał zrealizować jej czeku. Kasjer popełnił wielki błąd, wystawiając w jej kierunku palec wskazujący – kobieta bez namysłu go ugryzła i to naprawdę mocno. Ochrona banku musiała zakuć ją w kajdanki, a potem policja przywiozła ją do szpitala. Kiedy objawy frustracji osiągają takie natężenie, może pojawić się potrzeba podania odpowiednich leków. Taka postawa jest również wskazaniem do psychoterapii. Trzeba przyznać, że w rozmowach z pacjentem lekarze raczej nie koncentrują się na kwestii rozwijania w sobie cierpliwości. Z dużą przykrością stwierdzam, że większość psychiatrów w ramach prowadzonej przez siebie terapii nie korzysta ze słowa „cierpliwość”, które jest przecież niezbędne, jeśli chcemy w ogóle marzyć o wyleczeniu pacjenta z przeżywania nieustannej frustracji.
Jestem wielką fanką dokonań psychologa Alberta Ellisa, który w latach 50. opracował koncepcję niskiej tolerancji na frustrację, czyli obsesji na punkcie natychmiastowej gratyfikacji. Metody terapeutyczne Ellisa są do dziś wykorzystywane w pracy z pacjentami, którzy potrzebują pomocy w podnoszeniu tolerancji na frustrację. Metody te opierają się na pokazywaniu pacjentom, w jaki sposób mogą oni wprowadzać konkretne zmiany w swoich przekonaniach i zachowaniach, zyskując w ten sposób większą cierpliwość i elastyczność. Przykładowo, jeżeli czekasz niecierpliwie, aż poziom frustracji w środowisku pracy nieco się zmniejszy, zamiast marnować czas możesz przeprowadzić kilka ważnych rozmów ze współpracownikami. Negatywne podejście do trudnej sytuacji spróbuj zastąpić pozytywnym. Niestety, o praktycznej kognitywnej metodzie Ellisa wspominano w okresie mojej rezydentury tylko przelotnie. Podobny los spotkał również wiele innych teorii psychologicznych, które nie łączą reakcji organizmu z jego biochemią i zastosowaniem leków. Dziś naprawdę żałuję, że nie miałam wtedy okazji nauczyć się czegoś więcej o przemianie oblicza frustracji. Podobnie jak Ellis uważam, że emocjonalne cierpienie bierze się w dużej części z tego, jak postrzegamy dane wydarzenie, a zatem samo wydarzenie nie jest bezpośrednią przyczyną cierpienia. Psychologiczna droga do wolności wiedzie przez naukę umiejętności walki z frustracją i konstruktywnego komunikowania się z innymi.
Chciałabym przedstawić w tym miejscu kilka podstawowych zasad porozumiewania się z frustrującymi ludźmi. Jeżeli zaczniesz posługiwać się tym szablonem komunikacyjnym, trudniej cię będzie wytrącić z równowagi. Pamiętaj, że istnieją dwa poziomy reagowania na frustrację. Na pierwszym z tych poziomów dajesz upust swoim emocjom w obecności osób będących dla ciebie wsparciem (zazwyczaj nie są to te same osoby, które są źródłem twojej frustracji). W ramach tej relacji nie musisz się zbytnio przejmować poprawnością polityczną. Stwierdzenie typu „Mam już dość moich apodyktycznych teściów, doprowadzają mnie do szału!” może być źródłem prawdziwego katharsis. Musisz wyrzucić to z siebie, by móc skoncentrować się na poszukiwaniu rozwiązań. Czasami już samo takie oczyszczenie okazuje się wystarczać. Jeżeli wyrzucenie z siebie żalu nie wystarczy, przejdź na drugi poziom reakcji i postępuj zgodnie z przedstawionymi tu zasadami.