Читать книгу Wolność emocjonalna - Judith Orloff - Страница 111
Jak reagować, kiedy ktoś popełnił błąd
ОглавлениеFrustracja czy rozczarowanie jest zupełnie naturalną reakcją na sytuację, w której ktoś popełnia mniejszy lub większy błąd bezpośrednio wpływający na naszą sytuację. Większość ludzi niestety nie reaguje najlepiej ani na błędy własne, ani na te popełnianie przez innych. Najbardziej popularnym schematem zachowań w takich sytuacjach jest wybuch gniewu, obwinianie drugiej osoby, poniżenie jej, ukaranie, a nawet bezceremonialne usunięcie jej ze swojego życia. Istnieje też inny schemat, stanowiący przejaw wolności emocjonalnej, ale wymagający bardziej rozmyślnego i cierpliwego podejścia.
Zastanówmy się, czym jest błąd. To pomyłka, niezamierzone przeoczenie lub niewłaściwa decyzja, podjęta na skutek niewiedzy lub braku uwagi. Pamiętaj, że błędów nie popełnia się celowo, błąd nie jest aktem zemsty. W najgorszym przypadku błąd jest skutkiem czyjejś opieszałości lub straszliwej pomyłki w ocenie sytuacji. Czasami, choć rzadko, zdarza się, że błąd jest niewybaczalny. Najczęściej popełniamy błędy, które dają się zakwalifikować do kategorii „nikt nie jest doskonały” – wówczas zasługujemy na drugą szansę.
Sama kiedyś musiałam stawić czoło konsekwencjom mojej niecierpliwej reakcji na błąd popełniony przez moją lojalną asystentkę, z którą pracowałam wcześniej nad wieloma projektami. Tym razem pomagała mi uporządkować pewien obszerny wykład. Tego wieczora, kiedy miałam wystąpić z moim wykładem, asystentka nagle zapadła na ciężką grypę i z powodu choroby stała się niemiła i szorstka (było to do niej zupełnie niepodobne). Przyszła do pracy, za co byłam jej bardzo wdzięczna. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że tego dnia nie powinna wychodzić z łóżka i że zdobyła się na wysiłek przyjścia do pracy tylko dlatego, że nie chciała mnie zawieść. Sprawiła mi tymczasem wielki zawód, wychodząc na godzinę przed czasem bez poinformowania mnie o tym. Postawiła mnie tym samym w dość trudnej sytuacji. Skończyłam przemawiać do ośmiuset osób i zostałam sama z tym całym tłumem, a przecież musiałam jeszcze po sobie posprzątać, a następnie zataszczyć do samochodu ciężkie kartony z książkami i sprzętem. Zazwyczaj nie zgrywam diwy, jednak tym razem nie wytrzymałam. Moja asystentka dobrze wiedziała, że potrzebuję jej wsparcia nie tylko w kwestiach praktycznych – jej zadaniem było również osłanianie mnie przed tłumem ludzi, którzy zawsze mnie męczą i przytłaczają. Są to problemy doskonale znane wszystkim osobom o usposobieniu empatycznym. Ze wszystkich stron zbliżali się do mnie ludzie, chwaląc mój wykład. Ja tymczasem czułam się porzucona i osaczona. Następnego dnia moja asystentka zadzwoniła, przepraszając za zniknięcie i za swój zły humor. Zaczęłam mówić do niej tonem, z którego wręcz biła frustracja, na co ona zwróciła mi uwagę, że moje słowa są wyrazem braku szacunku. Chwilę później oświadczyła mi, że rezygnuje z posady. W tym samym duchu odpowiedziałam jej: „I dobrze! Najlepiej będzie, jeśli nie będziemy już razem pracować”. To był strzał w kolano. Moja asystentka odparła: „W porządku”. I obie rozłączyłyśmy się.
Minęło kilka dni. Żaliłam się przyjaciołom i starałam się pozytywnie myśleć o tym rozstaniu, ale jakoś zupełnie mi się nie udawało. Mój nauczyciel duchowy powiedział mi wówczas: „Kiedy człowiek popełnia błąd, nie należy zgniatać go jak robaka. Trzeba podnieść go na duchu!”. To było dla mnie jak objawienie. Wiedziałam, że mój nauczyciel ma rację. Przecież powinnam to sobie uświadomić znacznie wcześniej. Cóż, tak się nie stało. Miałam poczucie, że moja reakcja była uzasadniona, ale z całą pewnością nie warto było poświęcać bliskiej i długiej relacji z powodu jednego błędu i niefortunnej rozmowy. Tak bardzo zaślepiła mnie frustracja wywołana poczuciem osaczenia i porzucenia, że zupełnie nie pomyślałam o tym, jak strasznie musiała czuć się moja asystentka, kiedy musiała tak nagle mnie zostawić. Nie wyraziłam również żadnego uznania dla jej szybkich przeprosin. Przyznaję, że nie było mi łatwo podnieść słuchawkę i przeprosić ją za mój błąd, za to, że zabrakło mi zrozumienia i szacunku, że nie okazałam współczucia z powodu jej choroby. Powiedziałam jej, że jestem jej wdzięczna za ciągłe wsparcie, jakiego udzielała mi przez ostatnie kilka lat i że bardzo cenię sobie naszą relację. Nie była to tylko zwykła uprzejmość. Bardzo mi na niej zależało i ogromnie chciałam się pogodzić z nią. Piękno tej historii polega na tym, że zarówno ja, jak i ona popełniłyśmy błąd. Dziś znów pracujemy razem i nasze kontakty mają się lepiej niż kiedykolwiek.
Rozmowa na temat błędu może być trudna, ponieważ ludzie podchodzą do tego tematu z dużą ostrożnością. Nawet jeżeli ktoś nie wywiązuje się ze swoich obowiązków lub jest po prostu niekompetentny, nie ma co reagować frustracją ani go karcić. Nie chodzi o to, że nie masz racji. Sama racja po prostu nie wystarczy, aby utrzymać dotychczasowe relacje z druga osobą. Nie uważam, żeby błędy należało tolerować jako przejaw właściwej drugiej osobie niedbałości. Uważam, że należy traktować je jak katalizator zmiany sytuacji. Jedna z moich pacjentek zleciła przeprowadzenie remontu swojej łazienki. Okazało się, że zatrudniony fachowiec pracował powoli i wykonywał swoją pracę niedbale. Kiedy straciła do niego cierpliwość i zaczęła wytykać mu zaniedbania i błędy, zareagował w następujący sposób: „Chce pani powiedzieć, że jestem leniwy?”. Od tego momentu pracował jeszcze wolniej. W połowie zaplanowanych prac moja pacjentka zdała sobie sprawę, że ma dwa wyjścia z tej sytuacji: albo podejmie trud zakończenia współpracy z fachowcem, albo zmieni swoje podejście do niego. Zdecydowała się na to drugie rozwiązanie. Dlaczego? Wspólnie omówiłyśmy sobie opisane tu cztery zasady cierpliwej komunikacji. Po wykonaniu tego ćwiczenia moja pacjentka przyjęła postawę typu „tkwimy w tym razem” i zaczęła wskazywać fachowcowi konkretne poprawki, których od niego oczekiwała, powstrzymując się od wytykania mu błędów. Nie ulega wątpliwości, że fachowiec był wobec niej nie w porządku, ale nie o tu chodziło. Mojej pacjentce zależało na rezultatach, a więc musiała wyzbyć się frustracji i skłonić zleceniobiorcę do wykonania pracy możliwie najlepiej.
Błędów nie da się uniknąć – będą popełniać je inni i będziesz popełniać je ty. W końcu jesteśmy tylko ludźmi. Wolność oznacza zapewnianie sobie mnóstwa przestrzeni do rozwoju. Zamiast karać ludzi za popełnione błędy, wspieraj ich w próbach rozwoju, abyście wspólnie mogli się przekonać, czy mogą oni być lepsi. A jeśli zdarzyło ci się niewłaściwie zareagować na pomyłkę drugiej osoby, zapomnij na chwilę o swoim ego i przeproś. Wiem, że czasami nie jest to proste. Przeprosiny zmiękczają ludzi i powodują, że łatwiej jest im dopatrzeć się własnej roli w popełnionym błędzie. Przez całe życie doskonalimy się w sztuce komunikacji. Nie daj się ponieść frustracji. Cierpliwie wspieraj siebie i innych w obliczu kolejnych pomyłek. Jeżeli uszanujesz wykazywaną przez drugiego człowieka chęć zmiany, łatwiej ci będzie utrzymywać zdrowe relacje osobiste i zawodowe.