Читать книгу Wolność emocjonalna - Judith Orloff - Страница 30
Sen jako klucz do wolności – podejście uwzględniające ciało i duszę
ОглавлениеDopóty nie da się zrozumieć marzeń sennych, dopóki nie zrozumie się istoty snu. Sen jest kanałem przewodzenia marzeń sennych. Dla mnie jest stanem najpełniejszej wolności. Każdego dnia w stanie przebudzenia spędzam co najwyżej szesnaście godzin. Więcej czasu linearnego i chaosu codziennego świata nie jestem w stanie wytrzymać. Z utęsknieniem czekam, by wyzwolić się od tej sztywnej formy, która mnie ogranicza. Czasami mam ochotę zanurzyć się w śnie na tysiąc lat. Marzenia senne są moim najdoskonalszym schronieniem. W nich mogę być bardziej sobą. Bez trudu wypełniam się obrazami, energią i przemyśleniami dotyczącymi emocji, które w innych okolicznościach znacznie trudniej byłoby mi przyswoić.
Sen przynosi wyzwolenie na wiele różnych sposobów. Zapewnia odpoczynek ciału, stwarzając tym samym lepsze warunki do osiągnięcia wolności emocjonalnej. Szekspirowski Makbet widzi w nim głównego posiłkodawcę na uczcie żywota[2]. Dla mnie sen to miniwakacje, na które udajemy się każdego wieczoru, to balsam dla naszego jestestwa. Jest niezbędny dla przetrwania i zachowania zdrowia psychicznego. Brak snu powoduje, że reagujemy nerwowo na najdrobniejszy szczegół, nie jesteśmy w stanie jasno myśleć, stajemy się podatni na dramatyzm i szybko popadamy w bolesną negatywność. Pozbawianie snu stanowi formę tortury; jego skutkiem są paranoidalne halucynacje i psychoza; człowiek całkowicie pozbawiony snu jest w stanie przeżyć zaledwie około jedenastu dni. Można by zatem powiedzieć, że sen jest równie istoty jak tlen, jedzenie i woda. Życie, nawet najprzyjemniejsze, jest dla nas męczące, dlatego regularnie musimy od niego odpoczywać. Aby odzyskać siłę ciała i umysłu, co noc robimy sobie przerwę od przebudzenia. Sen jest dla nas błogosławieństwem, wówczas nasz metabolizm zwalnia, zgiełk ustaje, zmysły się wyciszają, a ciało wchodzi w stan odzyskiwania zdrowia.
Sen działa na nas ożywczo:
pozwala odpocząć tym obszarom mózgu, które kontrolują emocje;Neurony odpowiadające za regulowanie emocji wprowadzane są w stan uśpienia i uspokojenia, dzięki czemu po przebudzeniu możemy odzyskać pełną emocjonalną siłę.
poprawia pamięć i zwiększa zdolność uczenia się;Podczas snu mózg interpretuje nowe informacje, a ośrodki uczenia się zwiększają swoją aktywność; w stanie braku snu neurony są nadmiernie pobudzone i nie spełniają tak dobrze swoich funkcji.
wzmacnia układ odpornościowy i przyczynia się do poprawy nastroju;Sen przyczynia się do zwiększenia produkcji komórek odpornościowych, a tym samym ułatwia układowi odpornościowemu ochronę organizmu przed infekcjami i innymi chorobami. Lepszy stan zdrowia przekłada się na poprawę nastroju.
zachowuje nasze piękno.Każdej nocy doświadczamy snu upiększającego. Zachodzi regeneracja komórek skóry, podczas której usuwane są szkodliwe skutki oddziaływania stresu, procesów starzenia się oraz promieniowa ultrafioletowego. Brak snu powoduje, że skóra przestaje się odnawiać i staje się matowa. Poza tym wokół oczu pojawiają się ciemne kręgi (świadczące o zmęczeniu) – na skutek braku odpoczynku dochodzi do wycieków z drobnych naczynek krwionośnych w tym obszarze. Lepszy wygląd to również lepsze samopoczucie.
Abstrahując od tych wszystkich cudownych właściwości, sen pozwala nam osiągnąć wolność, ponieważ stwarza duchowi możliwość swobodnej wędrówki, tym samym przywracając go do życia. Sen przenosi nas ze sfery fizycznej (uwalnia od codziennych obowiązków i terminów) do świata, w którym możemy w sposób intuicyjny doświadczyć szerszej rzeczywistości i lepiej zrozumieć istotę wolności emocjonalnej. Pozwala nam zrozumieć to, czego nie jesteśmy w stanie pojąć siłą intelektu. Jest akceptowaną społecznie formą zmienionego stanu świadomości, świętym medium dla marzeń sennych. Osobiście nazywam sen małą śmiercią (w mitologii greckiej sen był bratem śmierci). Warto się nad tym przez chwilę zastanowić. W czasie snu świadomość naszego ciała i cały nasz codzienny świat ulegają zawieszeniu. Zamykasz oczy i przechodzisz ze sfery skupionej wokół ciała do sfery niematerialnej. Przechodzisz superkreatywną metamorfozę. Wielka różnica między snem a śmiercią polega na tym, że w przypadku snu w pewnym momencie obudzisz się w łóżku, po śmierci twój duch będzie po prostu wędrował dalej. Nikt nas nie uczy, w jaki sposób zasypiać ani jak postępować po opuszczeniu swojego ciała. Musimy sami nauczyć się podróżować do świata marzeń sennych i z powrotem bez strachu. Musimy zdobyć wolność, jeśli chodzi o przekraczanie granic.
We śnie obowiązują inne zasady. Na jawie możesz zarabiać na życie, sprzedając gorsety, uganiać się za swoimi dziećmi lub wygrać konkurs piękności. We śnie możliwe jest wyzwolenie się od cząstkowych tożsamości. We śnie można wznosić się ponad kanionami i oceanami, można przebywać w obecności wielkich ludzi, można nawet spotykać się z tymi, którzy już odeszli – wszystko to wydawać nam się będzie integralnym elementem naszej natury. „Ja” z marzeń sennych w ogóle się nie dziwi, że prawa fizyki przestają obowiązywać. Granice możliwości ulegają poszerzeniu, osiągamy stan świadomości sprzeczny z postrzeganiem linearnego umysłu. Z tej perspektywy znacznie łatwiej jest zrozumieć istotę swojego emocjonalnego „ja”.
Moja pacjentka, Denise, miała trzydzieści lat i zajmowała się obsługą połączeń telefonicznych. Przez pięć dni w tygodniu stykała się z przypadkowymi ludźmi, wykonując niewdzięczną pracę, w której często czuła się kompletnie niewidoczna. Denise należy się medal za dziesięć lat starania się być miłą nawet dla niegrzecznych ludzi. Ta skrupulatna kobieta, ze stoickim spokojem znosząca uczucie przytłoczenia pracą, jednocześnie była także sparaliżowana, odrętwiała i przerażona perspektywą zmiany. Z początku sesje przebiegały z dużymi oporami, bezwładność Denise utrudniała nam dokonywanie postępów. Stwierdziłam u niej ten typ braku poczucia własnej wartości, który pojawia się, kiedy nikt nie dostrzega w człowieku prawdziwego człowieka. Denise doświadczała takiej obojętności nie tylko w pracy, ale również w swoim skromnym życiu osobistym. Jej kontakty z rodziną i przyjaciółmi – w większości prawdziwymi mężczyznami, typowymi właścicielami pickupów i ich spolegliwymi żonami – nie przynosiły większych korzyści. Dla Denise istniał tylko jeden prawdziwy azyl: blues – Bessie Smith, Lightnin’ Hopkins, Mississippi John Hurt. Pewnej nocy w marzeniu sennym Denise pojawił się wielki bohater – człowiek, który naprawdę poruszył jej duszę: król muzyki delta blues, Robert Johnson, we własnej osobie. Denise wspomina to następująco.
Jestem w nocnym klubie, w lokalu z szafą grającą. Na scenie występuje Robert Johnson. Wiem, że zmarł w 1938 r. w wieku trzydziestu siedmiu lat, ale mimo to widzę go przed sobą. To niewiarygodne. Zaczynam tańczyć do „Crossroad Blues”, naprawdę zmysłowego utworu. Leci tak: „Dotarłem do rozstaju dróg i upadłem na kolana/ Poprosiłem Pana w niebiosach: »Miej litość, uratuj proszę biednego Boba«”.
Potem uśmiecha się do mnie i mruga. Nie mogę wyjść z podziwu, że mnie zauważył. Nasze oczy się spotykają. Śpiewa tak, jakby poza mną nie było tam nikogo. Płonę. Boże, moja bluzka zaczyna dymić! Boję się, że się spalę. Ale nic mi nie jest. Naprawdę nic mi nie jest. Harmonijka zawodzi, gitara pojękuje. Ciągle tańczę. Przez cały czas czuję utkwiony w mojej osobie wzrok Roberta.
Następnego dnia Denise otworzyła oczy i poczuła silniejszy przypływ emocji. Blues może wywierać na człowieka taki wpływ. Czasami trzeba zatopić się w marzeniu sennym, żeby czegoś takiego doświadczyć. Denis znalazła się na rozstaju dróg i tam to poczuła. Jaki czar rzucił tamtej nocy Robert Johnson? Kiedy ktoś śpiewa bluesa tylko dla ciebie, w twoim wnętrzu może zapłonąć ogień. Taki ogień zapłonął we wnętrzu Denise. Wrażenie, że ktoś ją dostrzegł, było dla niej prawdziwe. Została dostrzeżona przez legendarną postać, nie była już niewidoczna. Zwolennik teorii Freuda mógłby powiedzieć, że była to wyłącznie fantazja, poprzez którą ziściło się życzenie. Nie zgadzam się z takim poglądem. Podczas sesji dostrzegłam zmianę w poziomie jej energii: tam gdzie był zastój, dzięki marzeniu pojawił się ogień. Obie dostrzegałyśmy ten przełom. Obserwowałam, jak Denise zaczyna się uwalniać od paraliżu, obserwowałam, jak w coraz większym stopniu uczestniczy w naszej wspólnej pracy. Zyskując coraz większą pewność siebie, Denise mogła robić kolejne postępy.
Po kilku miesiącach moja pacjentka złożyła wypowiedzenie. Ponownie podjęła naukę, by zdobyć uprawnienia do pracy w charakterze nauczyciela. Fantazja będącą urzeczywistnieniem życzenia? Lata praktyki w zawodzie lekarza przekonały mnie, że fantazje nie mają w sobie potencjału niezbędnego do zapoczątkowania przemiany człowieka. Tymczasem instynktowny kontakt, który Denise nawiązała w swoim marzeniu sennym – to z pozoru nierzeczywiste spotkanie – stało się bodźcem do konstruktywnych zmian. Dziś Denise pracuje jako nauczyciel nauczania początkowego, realizując w pracy z dziećmi swoje powołanie. Czasami gra dla nich utwory bluesowe, między innymi te napisane przez Roberta Johnsona. Dzieciom to się podoba. Widok małych ciałek kołyszących się w rytm muzyki w sali lekcyjnej w Long Beach musi być naprawdę wspaniały.
Wolność emocjonalną może nam zapewnić wiele różnych osób. Z niektórymi z nich spotykamy się na jawie, inne przychodzą do nas podczas snu. Co możemy zyskać, odrzucając ich pomoc? Moja matka mawiała z upodobaniem „nigdy nie mów nigdy” (zgodnie z jej życzeniem zdanie to zostało wyryte na jej nagrobku jako inspiracja dla innych). Stwierdzenie to odnosi się zarówno do dnia, jak i do nocy. Baw się i zobacz, co będzie się działo. Pozwól, aby sen był katalizatorem dla rzeczy niewiarygodnych.