Читать книгу Na szczycie - K.N. Haner - Страница 24

***

Оглавление

Tego samego dnia wieczorem wszyscy siedzieliśmy nad basenem. Trudno było nie strzelać oczami, gdy obok na leżakach albo w basenie leżeli najseksowniejsi faceci na tym świecie. Trey, Nicki, Simon, Alex, Erick, Clark no i oczywiście Sed. O mamusiu! Jestem w niebie. Poszłam przebrać się w bikini i, nie mam pojęcia dlaczego, ale bardzo krępowałam się wyjść w nim do ogrodu. Przecież rozbierałam się prawie do naga w klubie, co noc…

– Mała, chodź do nas! – pomachał do mnie Trey siedzący w jacuzzi. Wszyscy spojrzeli w moją stronę, więc nie miałam wyjścia i musiałam ruszyć tyłek z miejsca. Cholera! Dlaczego to bikini jest takie skąpe? Poprawiłam nerwowo biustonosz i wyszłam. Moja twarz spłonęła żywym ogniem pod ich spojrzeniami, tylko Trey się nie gapił, bo to dla niego normalne.

– Jej widok wywołuje niekontrolowany wzwód! – wypalił Simon i bez skrępowania chwycił się za jaja. Mój Boże! Ja mam z nimi mieszkać? W busie?

– Lewin, ostrzegałem cię! – Sed pchnął go gwałtownie do basenu, Simon poleciał jak kukła, a woda przykryła mu nawet głowę.

– Rany, stary, to tylko żarty! – wynurzył się i zaczął pluć. Jego dłuższe włosy przykleiły się do głowy i wyglądał komicznie.

– Nie będę powtarzał! Jeśli któryś ją tknie, to nie ręczę za siebie! – powiedział do wszystkich bardzo, bardzo poważnym tonem. Miałam ochotę podskoczyć z radości, bo nigdy żaden facet tak o mnie nie zabiegał. Sed podszedł, ostentacyjnie złapał mnie za tyłek i pocałował. Przygryzłam jego wargę, a on się uśmiechnął i zamruczał. Oznacza swój teren, to takie słodkie. Trey zawołał mnie znowu do jacuzzi. Nie wiem, dlaczego spojrzałam pytająco na Seda. Jakbym oczekiwała jego aprobaty. Cmoknął mnie w czoło, więc pobiegłam i wskoczyłam w bomblującą wannę, zanurzając się po szyję. O rany! Jak dobrze. Oparłam się w rogu między Treyem a Alexem.

Spędziliśmy naprawdę fajny wieczór. Mam okazję poznać chłopaków z innej strony. Już wiem, że od Simona powinnam trzymać się na dystans, Nicki jeszcze nie do końca dał się poznać, Alex jest przezabawny, Erick będzie superkumplem, a Clark jest słodki. Zauważyłam dziwną relację między Treyem a Simonem. Trochę mnie to martwi, bo to nie materiał na kumpla. Muszę pogadać z Treyem o tej nocy w autobusie, czy w ogóle pamięta, co się wydarzyło? Nie mam zamiaru prawić mu kazań, po prostu się martwię. Chyba kupię mu ciężarówkę gumek.

Niestety, ten przyjemny wieczór przerwała niezapowiedziana wizyta jakiejś kobiety. Z daleka nie mogłam rozpoznać kto to, ale wiem, że już ją kiedyś chyba widziałam. Sed wszedł do domu i zaczął z nią rozmawiać.

– Kto to jest? – zapytałam dyskretnie Alexa, z którym siedzieliśmy w jacuzzi.

– To matka Kary – spojrzał na mnie współczująco.

– No faktycznie. – Przypomniała mi się kobieta ze zdjęcia.

– Chyba musisz się przygotować na niezły cyrk z tą ciążą.

– A co mi do tego?

– Kara tak łatwo nie odpuści, będzie się do samego końca zarzekała, że to dziecko Seda.

– Ile razy z nią spałeś? – zapytałam wprost. Alex spojrzał na mnie zaskoczony.

– Nie wiem, kilka… Kara jest…

– Wiem, jest piękną kobietą – wtrąciłam, wywracając oczami.

– Nie. Nie to chciałem powiedzieć. Kara to łatwa cipka.

– Alex…

– Wybacz, ale taka jest prawda. Kara to podstępna suka, manipulowała Sedem. Wmawiała mu zdrady, a sama go zdradzała… z nami wszystkimi. Nie masz pojęcia, jak mi, kurwa, głupio przed Sedem, mimo iż zarzeka się, że nie ma pretensji.

– Bo nie ma. On wie, że to było z jej inicjatywy… – powiedziałam to, co usłyszałam od Seda.

– Powiem ci szczerze, że mimo ładnego ciała, jest beznadziejna w łóżku!

Nie wiem, dlaczego mnie to rozbawiło.

– Dzięki, ale nie musisz kłamać.

– Mówię prawdę. Nawet nie potrafi porządnie…

– Alex, daj spokój! Nie chcę wiedzieć! – zakryłam uszy dłońmi, a on się roześmiał.

– Musisz się przyzwyczaić do widoków naszych gołych tyłków i kutasów.

– Mieszkam od dwóch lat z Treyem, przyzwyczaiłam się.

– On serio jest gejem?

– Moim zdaniem jest bi, ale ciągle zaprzecza.

– A ty?

– Co ja?

– Spałaś z nim kiedyś?

– Z Treyem? – spojrzałam na niego odruchowo. Uniósł piwo i uśmiechnął się. Odmachałam.

– Tak, z Treyem.

– Mieliśmy kilka dziwnych akcji.

Alex się od razu zainteresował.

– To znaczy? – Przysunął się i objął mnie delikatnie z tym swoim uśmieszkiem.

– Wiesz, Trey to przystojny facet, dużo imprezujemy, dużo pijemy… – wzruszyłam ramionami.

– Sed byłby wściekły, gdyby się dowiedział – stwierdził.

– On wie, ale to nigdy więcej się nie powtórzy. Trey to mój przyjaciel, nie będę mącić naszej relacji seksem…

– Ale spaliście ze sobą, tak? – dopytywał, bo w sumie nie odpowiedziałam.

– No raz – pierwszy raz, dodałam w myślach.

– Co tam, dzieciaki?! – Do jacuzzi niespodziewanie wskoczył Erick, ochlapując nas całych.

– Reb opowiada o swoich łóżkowych ekscesach z Treyem! – wypalił Alex, za co dostał kuksańca w bok.

– Z Treyem? A nie z Sedem? – puścił do mnie oczko.

– Nie ma o czym gadać.

– O, nie kochana, jest! Robisz sobie tatuaż na tyłku! – Chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie po przyjacielsku.

– Co? – spojrzałam na niego.

– No, zarzekałaś się w piątek, że prędzej sobie zrobisz tatuaż na tyłku, niż pójdziesz z nim do łóżka! – Alex się roześmiał, a Erick dumny z siebie posadził mnie tak, że moja pupa unosiła się nad wodą.

– Myślę, że znajdziemy jakiś ładny wzór na ten śliczny tyłeczek! – Pogładził mnie po pośladkach i dał klapsa.

– Ej! Ej! – Pacnęłam Alexa w ramię, by więcej tak nie robił. – Nie zrobię sobie żadnego tatuażu! – dodałam po chwili.

– Zrobisz. Umówiłem cię na pojutrze! – wypalił Erick.

– Chyba żartujesz?

– Nie – wyszczerzył zęby w diabelskim uśmiechu.

– Nie ma mowy! Nie oszpecę się tak – spojrzałam na ich ramiona całe pokryte tatuażami. – Bez urazy! – dodałam.

– Jeden mały tatuaż, daj spokój. Ja też sobie zrobię.

– Masz jakiś nowy wzór? – Alex zapytał z zainteresowaniem Ericka. Na szczęście wpadli w gadkę na ten temat, więc ulotniłam się z wanny. Sed zniknął gdzieś z matką Kary, Trey rozmawia o czymś intensywnie z Simonem i Nickiem, a Clark drzemie w hamaku niedaleko basenu. Dom wariatów. Stwierdziłam więc, że ugotuję coś dla chłopaków na kolację. Mimo że nie potrafię tego robić. Dwa lata mieszkania z Treyem nauczyły mnie tylko sprzątać i prać, gotowanie było jego obowiązkiem. Prawie zawsze robił mi śniadania, zostawiał je w kuchni razem z liścikami. To był miły zwyczaj. Ciekawe, czy teraz też będzie tak robił? Poszłam więc do kuchni i otworzyłam lodówkę. O cholera! Czego tutaj nie ma, mnóstwo warzyw, owoców, łosoś, kurczak, żeberka… Wyjęłam na marmurowy blat różne różności. Stwierdziłam, że upiekę kurczaka, zrobię żeberka na ostro, ziemniaki i sałatkę. Nie wiem, skąd wiem, co robić. Przyprawiłam mięso instynktownie, zrobiłam sałatkę, wstawiłam ziemniaki. Chłopaki zwabieni zapachem, zgromadzili się w kuchni i usiedli do stołu. Roześmiałam się w głos, widząc ich siedzących jak w przedszkolu.

– Za ile ta kolacja? – zapytał z oburzeniem Simon.

– Nie wiem, aż się kurczak zrobi – spojrzałam z rozbawieniem.

– Mała, robisz to z jakiegoś przepisu? – zapytał Trey, widząc, jaki mam ubaw.

– Nie, z głowy.

– Przecież ty nie potrafisz gotować! – wstał i zajrzał mi przez ramię. Zaskoczyło go, jak doprawiłam żeberka i że ugotowałam ziemniaki. Pomógł mi przy kurczaku i po chwili usiedliśmy do stołu.

– Gdzie Sed? – zapytałam.

– Chyba jeszcze gada z teściową – odpowiedział bez namysłu Nicki.

– Z byłą teściową, idioto! – Erick trzepnął go w głowę, za co dostał pomidorem.

– Ej! Ej! Bez takich! – uspokoiłam ich, bo zaraz wybuchłaby wojna na jedzenie. Dorośli faceci, a zachowują się czasami jak dzieci. Gwiazdy rocka! Eh… – Zostawcie coś dla nas, pójdę po niego – dodałam z nadzieją, że nie zjedzą wszystkiego.

– Marne twe nadzieje! To jest pyszne! – powiedział Simon i pierwszy raz nie miałam ochoty go udusić.

– Smacznego – wstałam od stołu i poszłam na poszukiwania mojego… narzeczonego? Na dole ich nie ma, więc zajrzałam do sypialni. Po co miałby rozmawiać z byłą teściową w sypialni? Pokręciłam głową na swoje głupie pomysły. Idąc korytarzem, usłyszałam, jak kłócą się w bibliotece. O cholera! Teściowa z koszmarów się wkurwiła! Podeszłam do drzwi i chciałam wejść, ale to, co usłyszałam sprawiło, że mnie zamurowało.

– Ile razy mam ci powtarzać, że to nie moje dziecko! – krzyknął Sed.

– Oj, nie bądź śmieszny, Sedricku! Kara nigdy by mnie nie okłamała! Mówi, że to twoje dziecko, więc tak jest! – odpowiedziała kobieta.

– Jesteś głupia, że jej ufasz!

– Ona cię kocha, rozpacza całymi dniami i nocami, odkąd ją tak okrutnie porzuciłeś!

– Lepiej jej zapytaj, dlaczego to zrobiłem! – wrzasnął.

– Bo poznałeś tę małą dziwkę!

– Nie mów tak o Rebece!

– Sedricku, to striptizerka… – powiedziała z pogardą.

– Nie znasz jej, Reb to cudowna dziewczyna.

– Oj, daj spokój! – roześmiała się szyderczo.

– Ty daj spokój, nic nie wskórasz takim zachowaniem.

– Musicie się zejść, twój ojciec do mnie dzwonił. Powiedział, że przesunął termin ślubu na początek września. Wszystko zorganizujemy jeszcze raz.

– Tak, na początku września wezmę ślub.

Serce mi zamarło.

– No widzisz, po co ten cyrk? – chyba do niego podeszła i powiedziała z ulgą.

– Nie z twoją córką, Evo.

– Sedricku! – tym razem ona wrzasnęła.

– Ożenię się z Rebeką! Nie z Karą! I wyjdź już, proszę! – usłyszałam jak wymierzyła mu policzek i ruszyła do drzwi. O cholera! Nie zdążyłam uciec, otworzyła je gwałtownie i przyładowała mi prosto w głowę. Zdusiłam jęk, by mnie nie usłyszała, upadłam między drzwiami a ścianą, lecz na szczęście mnie nie zauważyła. Zbiegła po schodach i wyszła z domu, trzaskając drzwiami, aż usłyszałam na piętrze. Sed uderzył w coś z całej siły, wstałam i weszłam do biblioteki.

– Wszystko w porządku? – zapytałam cicho, by go bardziej nie wkurzyć.

– Co?! – obejrzał się wściekły, ale widząc, że to ja, od razu złagodniał.

– Wszystko w porządku? – powtórzyłam i podeszłam do niego. – Jezu, Sed! – spojrzałam na jego zakrwawione kostki, a potem na ścianę, na której widać było ślad po uderzeniu.

– To nic. – Schował rękę za siebie.

– Nie, pokaż! – Chwyciłam dłoń i zobaczyłam rozciętą skórę oraz wiele obtarć. – Trzeba to oczyścić.

– Daj spokój, przemyję wodą i już.

Rzuciłam mu pełne dezaprobaty spojrzenie, po czym zaciągnęłam go do łazienki.

– Masz tu jakąś apteczkę? – Rozejrzałam się po szafkach.

– Jest pod zlewem. – Pokręcił głową.

– Siadaj! – posadziłam go na wannie, a on się roześmiał. – Zaraz nie będziesz taki zadowolony! – polałam mu dłoń środkiem dezynfekującym, wyrwał mi ją i krzyknął:

– Ała!

Tym razem ja się roześmiałam.

– Ty zołzo! – rzucił mi gniewne, lecz rozbawione spojrzenie.

– Mięczak! – pokazałam mu język, za co dostałam klapsa w tyłek.

– Podoba mi się taka zabawa w pielęgniarkę i weterana wojennego!

Parsknęłam śmiechem:

– Byłeś chociaż w wojsku?

– Nie, ale nie przerywaj zabawy.

Pokręciłam głową, próbując się nie popłakać ze śmiechu. Delikatnie oczyściłam ranę, jeszcze raz zdezynfekowałam i zabandażowałam.

– Chyba nie będzie trzeba szyć. – Pocałowałam zabandażowaną dłoń i położyłam delikatnie na jego kolanie.

– Dziękuję.

– Nie ma za co. Moim obowiązkiem jest opiekować się narzeczonym. Jesteś nim, prawda? – uśmiechnęłam się niepewnie.

– Oczywiście, że jestem, ale jeszcze nieoficjalnie – odwzajemnił uśmiech, zrobiło mi się ciepło na sercu.

– Twoja była teściowa nie jest zachwycona.

– Mam to gdzieś. Kara zawsze ją przysyła, gdy wszystko się wali, ale teraz nie dam się ugłaskać.

– Ona naprawdę jest w ciąży, prawda?

– Tak, ale to na pewno nie moje dziecko.

– Skąd masz pewność?

– Bo jest w piątym tygodniu.

– No i co z tego?

– Nie byliśmy w łóżku od ponad trzech miesięcy.

Otworzyłam szeroko usta.

– Rozumiem. To znaczy nie rozumiem, ale to wiele wyjaśnia.

– Odkąd się dowiedziałem, że sypiała z chłopakami, nie mogłem… nie mogłem się przemóc, by jej dotknąć w ten sposób.

– Nie musisz się tłumaczyć, Sed.

– Nie muszę, ale chcę, byś mi uwierzyła. To nie moje dziecko i ona doskonale o tym wie.

– Więc dlaczego to zrobiła?

– A jak myślisz? To oczywiste, że chce cię zniechęcić, i obawiam się, że to dopiero początek. W branży aż huczy od plotek, wszyscy mówią o tym, czym się zajmowałaś, i będą pewnie szukać jakichś brudów. Błagam, powiedz mi, że nic nie znajdą.

– To znaczy? – spojrzałam zaskoczona.

– Że nie ma jakichś kompromitujących zdjęć, filmów albo czegoś takiego…

– Nie można było robić zdjęć w klubie ani nagrywać występów.

– Żadnego romansu z klientem? Czegokolwiek…

– Sed, nie! Nie ma niczego takiego. To była tylko praca, nie świadczyłam usług po godzinach, tak jak niektóre z dziewczyn, jeśli o to ci chodzi.

– Przepraszam, ale nie chcę, by ktoś cię ranił. Wiem, jaka jest młodość i jakie czasami głupoty się robi.

– Nie robiłam głupot, w każdym razie nie jakichś strasznych.

– To znaczy? – mina mu zrzedła.

– Aresztowali mnie raz czy dwa.

– O kurwa, za co?

– Treya też! To jego wina, on mnie namawiał, byśmy weszli na tę wieżę!

– Jaką wieżę?

– Telewizyjną. Byliśmy pijani i z nudów zaczęliśmy się wspinać, ktoś wezwał policję, no i nas aresztowali… – Sed się roześmiał.

– A drugi raz?

– Kąpaliśmy się na golasa w nocy na plaży.

– I tylko tyle?

– A czego się spodziewałeś?

– Nie wiem, jakichś pościgów policyjnych, sekstaśm albo czegoś takiego…

– Wszystko przede mną.

– Reb, moja mała Reb! – pokręcił głową i mnie przytulił. Jest taki czuły, taki… kochany.

Na szczycie

Подняться наверх