Читать книгу Na szczycie - K.N. Haner - Страница 27
***
ОглавлениеPojechaliśmy do ulubionego baru Seda o wymownej nazwie „Poison”. To niewielki lokal w centrum, w którym podają podobno najlepsze hamburgery w Los Angeles. Zamówił dla nas dwa zestawy z frytkami i napoje. Porcje są tak ogromne, że nie dałam rady zjeść nawet połowy kanapki, nie mówiąc już o frytkach. Za to Sed zjadł swoje i dokończył moje.
– Jesteś bardzo blada – stwierdził, patrząc na moje nogi, gdy szliśmy do auta.
– Taką mam cerę, nie lubię się opalać.
– Sprawdzałaś, czy to nie anemia?
Spojrzałam na niego krzywo.
– Jezu, daj spokój. Jestem taka, odkąd pamiętam.
– Jesteś podobna do matki?
– Podobno, tyle że ona ma brązowe oczy i jaśniejsze włosy.
– Masz jakieś jej zdjęcie?
O rany! A ten co się tak znowu uczepił mojej matki?
– Tak, mam.
– Pokażesz? – spojrzał na mnie wymownie.
– Wybacz, nie noszę przy sobie albumu rodzinnego – posłałam mu ironiczny uśmieszek.
– Oczywiście – pokręcił głową i się roześmiał.
– Wracamy?