Читать книгу Na szczycie - K.N. Haner - Страница 32
***
ОглавлениеTak, może. Gdy dotarłam na parking, zobaczyłam za wycieraczką mandat za złe parkowanie i blokadę na kole. I tak bym nigdzie nie odjechała, bo nie mam kluczyków, durna policjo! Nie mam przy sobie dokumentów, pieniędzy ani telefonu. Wskoczyłam do auta, przez zamknięte drzwi i przeszukałam schowek. Na szczęście była w nim jeszcze gotówka, więc starczy mi na taksówkę. Rozmieniłam pieniądze i zadzwoniłam po samochód.
– Która jest godzina? – zapytałam taksówkarza, gdy wsiadałam do auta.
– Dziesiąta rano, panienko – odpowiedział sympatyczny starszy pan. – Gdzie jedziemy?
– Do Hollywood. – Podałam mu sto dolarów, a on ruszył. Całą drogę bolał mnie brzuch i strasznie mnie mdliło. Wyobrażałam sobie awanturę, jaka za chwile wybuchnie. Sed mnie zabije za zdradę, a Trey udusi, że tak zniknęłam bez słowa. Wjeżdżając na podjazd, miałam ochotę powiedzieć taksówkarzowi, żeby mnie stąd natychmiast zabrał. Taksówkę niestety zauważył któryś z chłopaków i po sekundzie przed dom wyszedł Sed. Oho! Jest zły.
– Jeszcze reszta, panienko – zawołał za mną starszy pan.
– Reszta dla pana. Dziękuję – uśmiechnęłam się blado i zamknęłam za sobą drzwi. Na schodach czekał na mnie cały tłum wkurwionych facetów. Jezu!
– Cześć – odezwałam się drżącym głosem.
– Gdzie byłaś? – zapytał Sed, a jego ton był przerażająco spokojny.
– Na plaży.
– Całą noc byłaś na plaży? – spojrzałam na Treya, który aż kipiał ze złości.
– Nie, spotkałam znajomych. Trey, Kris cię pozdrawia. – Trey odwrócił się na pięcie i wrócił do domu. Chyba nie powinnam teraz przekazywać tych pozdrowień.
– Gdzie spałaś?
– U znajomego? – Nie wiem, czy to było pytanie, czy stwierdzenie.
– Jakiego znajomego? – warknął, a chłopaki uciekli jak myszy. Zostałam tylko ja i Sed.
– Możemy porozmawiać w domu?
– A dlaczego nie tutaj?
– Bo mam ogromnego kaca, pragnę usiąść i się czegoś napić – odpowiedziałam szczerze.
– Dobrze – pokazał na drzwi, bym weszła do środka. Nawet bałam się przejść obok niego, bo miałam wrażenie, że na moim czole było wypisane wielkimi literami: DZIWKA. – Idź na górę, przyniosę ci coś do picia – dodał, znowu przerażająco spokojnie. Przeszłam obok salonu, gdzie siedzieli chłopaki i szeptali coś między sobą. Mój wzrok spotkał się ze spojrzeniem Ericka, który posłał mi pocieszający uśmiech. Trey gdzieś zniknął. Doczłapałam do sypialni i usiadłam na łóżku. Miałam ochotę położyć się i przespać ten koszmar, który mnie czeka. Gdy tylko usłyszałam kroki na schodach, mój żołądek wywinął koziołka, popędziłam do łazienki i zwymiotowałam.
– Dlaczego się tak spiłaś? – usłyszałam głos Seda. Obmyłam twarz, wypłukałam zęby i spojrzałam na niego.
– Sed, musimy pogadać…
– Napij się najpierw i zjedz coś. – Podał mi szklankę soku i talerz kanapek. Zrobił mi kanapki? Ale ze mnie idiotka! Wzięłam talerz i weszłam do sypialni. Usiadłam na łóżku i upiłam łyk.
– Muszę ci coś powiedzieć…
– Najpierw ja… Muszę cię przeprosić, nie chciałem się z ciebie śmiać, nie chciałem, byś poczuła się źle. Nie miałem na myśli, że…
– Sed, przespałam się z kimś – przerwałam mu w pół zdania, dłużej nie mogąc tego w sobie dusić.
– Nie chciałem… – nagle spojrzał na mnie i zamarł. – Co?! – krzyknął.
– Poszliśmy ze znajomymi do baru przy plaży i… – zaczęłam się jąkać.
– Kto to jest? – warknął.
– Co?
– Co to za facet?!
– Znajomy… – spuściłam wzrok. Och, Boże! Niech zginę!
– Jak do tego doszło?
– No jak, jak?! – co za głupie pytanie. Zlituj się, pomyślałam, wrzaśnij i każ mi się wynosić, ale mnie nie przepytuj!
– Poszłaś z nim do niego?!
– Chyba tak, niewiele pamiętam…
– Nie pamiętasz, jak się z nim pieprzyłaś?! – wrzasnął i zaczął nerwowo chodzić po sypialni.
– Nawet nie pamiętam, jak tam dotarłam…
– Kurwa, Reb! – Chwycił się za włosy.
– Nie mogę ci powiedzieć nic więcej niż przepraszam.
– Przepraszasz?! – spojrzał na mnie ze łzami w oczach.
– Nie chciałam…
– Nie chciałaś?!
– Nie zrobiłam tego specjalnie.
– Kurwa mać! – Przyładował zabandażowaną kostką w ścianę i wykrzywił twarz z bólu.
– Sed! – Zerwałam się, bo od razu polała się krew.
– Nie! Zostaw! – odepchnął mnie i spojrzał nienawistnie.
– Pokaż! – Chwyciłam go za dłoń.
– Nie dotykaj mnie!
– Sed, ja…
– Nie dotykaj mnie! – powtórzył, nawet na mnie nie patrząc.
– Proszę, ja… – Z oczu popłynęły mi łzy.
– Jak mogłaś mi to zrobić?
– Nie chciałam, Boże, wybacz mi, Sed! – Chwyciłam go w pasie mimo jego sprzeciwu i przywarłam mocno do jego ciała. Czułam, jak wali mu serce, jak cały drży.
– Wiesz, ile razy już to słyszałem?!
– Nie jestem nią! Nie jestem jak Kara!
– Dokładnie tak samo się zachowałaś. – Trzyma ręce tak, by mnie nie objąć, a ja bardzo pragnę, by to zrobił, by mnie przytulił.
– Nie chciałam, byłam zła. Na ciebie, na chłopaków, na siebie… Upiłam się i przyszedł ten cały Jack. Zawsze się do mnie przystawiał.
– No i się mu udało!
– On dla mnie nic nie znaczy!
– Ja też dla ciebie nic nie znaczę.
– Wcale nie! Zależy mi na tobie! Boże, Sed!
– Nie wierzę, nie wierzę w ani jedno twoje słowo, Reb! – Chwycił mnie za nadgarstki, bym go puściła.
– Nie! Proszę! Nie odtrącaj mnie! Co mam zrobić? Co zrobić, byś mi uwierzył? – Spojrzał na mnie zrozpaczony. Przez oczy mokre od łez ledwo dostrzegłam, że on też płacze. – Zależy mi na tobie, na tym wszystkim… Proszę. – Dotknęłam jego mokrego policzka. Nie odsunął się. Spojrzał na mnie, chwycił za pośladki, posadził sobie na biodrach i pocałował. Zaskoczona jego reakcją dopiero po chwili odwzajemniłam pocałunek. Gdy to zrobiłam, wydał z siebie niski pomruk jak dzikie zwierzę, oczy mu zapłonęły i po sekundzie leżałam już na łóżku. Zaczęliśmy się chaotycznie rozbierać, praktycznie zdzierając z siebie ubrania. Przyssał się do moich piesi, krzyknęłam i chwyciłam kurczowo jego włosy. Podsunął mnie wyżej, ściągając moje majtki, i nie przestawał całować piersi.
– Och, Sed! – wyjęczałam, oplatając go nogami w pasie. Nakierował się na mnie swoim nabrzmiałym penisem i otarł główką o sam środek.
– Boże! – Zamknął oczy i ścisnął mocno mój nadgarstek, unosząc rękę nad głowę. Pocałowałam go namiętnie, oddając mu całą siebie. Uniosłam biodra, by mnie wypełnił. Rozpaczliwie tego potrzebowałam. Teraz!
– Proszę… – wyjęczałam w jego usta, a on wszedł we mnie mocno i gwałtownie. – Aaa! – wrzasnęłam z bólu, jaki poczułam. Jezu, znowu? Sedrick jakby tego nie usłyszał, zaczął pchać coraz mocniej, głębiej, jak w jakimś amoku, z zamkniętymi oczami. Przygniótł mnie ciałem i wciskał swojego kutasa w głąb mnie, sprawiając mi ogromny ból. Lekarz miał rację z tym czekaniem, ale muszę, muszę to przetrzymać. Pokazać mu, że mi zależy, że potrafię mu dać to, czego potrzebuje.
– Tak ci było z nim dobrze? – odezwał się nagle, a mnie sparaliżowało. – Tak cię rżnął? Jak ja teraz?! – wrzasnął i pchnął jeszcze mocniej.
– Sed, boli… – Zacisnęłam powieki, nie mogąc wytrzymać.
– Nie bolało, jak on cię posuwał?!
– Sed… – Zacisnęłam pięści na pościeli.
– Mówiłaś, że jesteś moja… tylko moja! – spojrzał na mnie w końcu i zobaczył mój wyraz twarzy. Zapłakana, z grymasem bólu ledwo mogę złapać oddech.
– Przepraszam – zakwiliłam, patrząc mu prosto w oczy. Sedrick zastygł będąc głęboko we mnie.
– Nie chcę cię więcej widzieć! – powiedział przez zaciśnięte zęby i wyszedł ze mnie gwałtownie. Skuliłam się z bólu, nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. Sed zerwał się z łóżka, ubrał się i wybiegł z sypialni, trzaskając drzwiami. Zaczęłam płakać. Owinęłam się narzutą z łóżka i po jakimś czasie zasnęłam.