Читать книгу Na szczycie - K.N. Haner - Страница 31

***

Оглавление

O mój Boże, gdzie ja jestem? Obudziłam się, gdy na dworze było już jasno. Głowa mnie boli i chyba jestem jeszcze pijana. Spojrzałam na swoją zarzyganą koszulkę, dywan i podłogę i kompletnie nie mogłam sobie przypomnieć, co się stało. Dlaczego nie mam spodni? Rozejrzałam się wkoło i zobaczyłam, że to mieszkanie Jacka. O kurwa! Zerwałam się z dywanu i wciągnęłam na tyłek swoje lekko naderwane szorty. Cholera! Cholera! Cholera! Przespałam się z nim? Dotknęłam się w kroku jakby to miało mi coś powiedzieć. Nic mnie nie boli, więc może nic się nie wydarzyło?

– Jack! Jack! – Wpadłam do jego sypialni.

– Co? – zapytał półprzytomny i nawet nie otworzył oczu.

– Co ja tu robię? Dlaczego nie miałam spodni? – Usiadłam na brzegu łóżka.

– Nic nie pamiętasz? – spojrzał na mnie dziwnie. Był zaspany i okropnie skacowany.

– No, kurwa, jakoś nie! Nie mów, że my…

– Pytasz, czy się pieprzyliśmy? – wygiął usta w ironicznym uśmiechu, a mnie żołądek podszedł do gardła.

– Sed mnie zabije! – Walnęłam się w czoło.

– Kto to jest Sed?

– Mój narzeczony – odruchowo spojrzałam na dłoń, na której powinien być pierścionek. Zgubiłam go? Kurwa!

– Mówiłaś, że nie masz narzeczonego! – oburzył się i usiadł.

– Tak mówiłam?

– Tak! Że to tylko plotki i sama zapytałaś, czy chcę się pieprzyć!

– Ja pierdolę!

– Więc Serdick Mills to twój facet?!

– Jeśli się dowie o tym, co zrobiłam, na pewno się wkurwi i kopnie mnie w dupę – westchnęłam głęboko, a do oczu napłynęły mi łzy.

– Jak ty go w ogóle poznałaś?

Na pytania mu się zebrało?

– W klubie. Daj mi jakąś swoją koszulkę… – Wstałam i rozejrzałam się za jakimś czystym ubraniem.

– Chcesz na pamiątkę? – uśmiechnął się głupio.

– Pamiątkę po czym?

– Po upojnej nocy…

– Gdybym coś jeszcze pamiętała – wywróciłam oczami, chwyciłam czarny t-shirt.

– Uciekasz tak? Bez śniadania? – Wstał za mną w samych bokserkach.

– Jack, wybacz, ale to była kompletna pomyłka. Ta noc to… to nie powinno się wydarzyć…

– Teraz o tym myślisz?

– Wczoraj najwidoczniej nie myślałam, a ty to wykorzystałeś.

– Szkoda, że nic nie pamiętasz, było naprawdę miło.

Kurwa, jakoś ciężko mi to sobie wyobrazić.

– Żegnaj, Jack. – Wyszłam z sypialni prosto do drzwi.

– Zadzwoń, jak cię jeszcze kiedyś najdzie ochota! – krzyknął zadowolony i pomachał. Ta, jasne! Na pewno zadzwonię. Zbiegłam po schodach zamiast skorzystać z windy, bo mnie mdliło. Kac zżerał mnie od środka. Ten fizyczny i ten moralny. Wyrzuciłam swoją koszulkę do kosza i założyłam tę, którą zabrałam Jackowi, zawiązałam ją sobie na brzuchu, bo była o wiele za duża. Idąc wzdłuż ulicy, przypomniałam sobie, że przyjechałam tutaj wczoraj mustangiem Seda. Kurwa! Kluczyki też zgubiłam! Czy może być gorzej?

Na szczycie

Подняться наверх