Читать книгу Na szczycie - K.N. Haner - Страница 41
***
ОглавлениеNa dzień przed wyjazdem do Vegas Trey wyciągnął mnie, bym wybrała sobie suknię ślubną. Ani moja matka, ani rodzice Seda nie wiedzą o ślubie. To znaczy, pewnie wiedzą – z gazet, ale nikt prócz chłopaków z zespołu, Jenny, Treya i ekipy nie jest zaproszony. Jutro jest wieczór kawalerski Seda i cholernie mnie martwi, co oni wymyślą. Ja z tego względu, że moimi jedynymi koleżankami były dziewczyny z klubu, nie wyprawiam panieńskiego. Spędzę sobie za to cały dzień w spa. Zdjęli mi już szwy, ale mam okropną bliznę, szczególnie na łydce. Jenna podpisała kontrakt i to ona zapewne będzie tańczyła przez całą trasę. Już się chyba z tym pogodziłam. Okazała się naprawdę superdziewczyną, spędzimy ten dzień w spa we dwie. Ona ma faceta, więc nie interesują jej chłopcy. Już pierwszego dnia dała kosza Simonowi, na co reszta chłopaków dała sobie spokój. Laska ma jaja i jest taka pewna siebie. Można jej tego pozazdrościć.
– Zaraz się popłaczę! – wypalił Trey, widząc mnie w pierwszej sukni.
– Przestań, bo ja też! – Dziewczyna, która nas obsługiwała, podała nam pudełko chusteczek i zaczęła wymieniać, z czego suknia jest uszyta, jakiego rodzaju kryształów użyto i takie tam. Żeby mi to coś mówiło!
– Sed wie, że wybieramy suknię?
– Tak, mówiłam mu rano, ale nie wiem, czy to przyswoił, bo kłócił się z producentem przez telefon.
– Pokażesz mu się? – Wstał i poprawił mi długi do ziemi welon.
– Dopiero w dniu ślubu.
– Przecież nie jesteś przesądna, mała.
– Wiem, ale chcę, żeby miał niespodziankę.
– Podoba ci się? – spojrzał na mnie w lustrze.
– Ładna, ale chyba nie w moim stylu.
– Chcesz wyglądać jak wielka beza?
Trąciłam go w ramię.
– Nie, chcę czegoś prostego, bez tego tutaj – pokazałam na falbanki u dołu sukni.
– Myślę, że mam coś idealnego dla pani! – powiedziała z ekscytacją ekspedientka i poszła po kolejną suknię. Przycupnęłam na fotelu i westchnęłam głośno.
– Co się dzieje, Reb?
– Nie wiem.
– Masz wątpliwości? – Usiadł obok mnie i objął delikatnie.
– Nie, chcę tego ślubu.
– Więc o co chodzi?
– Matka do mnie nie dzwoniła, odkąd jej wysłałam te pięć tysięcy na otwarcie sklepu.
– To chyba dobrze, wiesz, że jej telefon oznacza kolejną prośbę o kasę.
– Może powinnam ją jednak zaprosić?
– Po co? Żeby narobiła ci wstydu?
– To w końcu mój ślub.
– Ja tam będę, Jenna, będą chłopaki, będzie Sed… Czego chcesz więcej?
– Nie wiem, Trey. Po prostu czuję, że źle robię, nie zapraszając jej.
– Na pewno nie ma pieniędzy na bilet.
Westchnęłam. Dziewczyna przyniosła mi drugą suknię. O rany! Ale okropna. Przymierzyłam chyba ze dwadzieścia i nic nie wybrałam, ale chociaż miałam niezły ubaw. Trey wychodził z siebie, komentując te paskudne kreacje, a dziewczyna robiła, co mogła, by nam dogodzić. Przynajmniej jednak opiłam się szampana i wyszłam z salonu nieźle wcięta, Trey zresztą też. Przyjechaliśmy tu moim czerwonym BMW, które dostarczyli mi w tamtym tygodniu, ale po pijaku nie chcieliśmy wracać. Poszliśmy więc dobić się do baru.
– Powiedzmy, że to twój wieczór panieński, mała! – Trey stuknął swój kieliszek czystej wódki o mój.
– Lepszego sobie nie wyobrażałam! – Wznieśliśmy toast i straciliśmy rachubę, zresztą jak zawsze. Odkąd poznałam Seda, nie byłam z Treyem w barze. Dobrze się tak czasami oderwać. Ostatnio cały czas spędzałam w domu, Sed miał mnóstwo pracy, a ja się czułam się jak kura domowa. Gotowałam dla siedmiu facetów, sprzątałam po nich, próbowałam ćwiczyć, ale mimo tego, że nie mam już szwów, boli mnie noga i mam okropną bliznę. Maść niewiele pomaga i Sed mówił, że będzie to można zrobić u chirurga plastycznego tak, że nic nie będzie widać. Trey zadzwonił do chłopaków i przyjechali do nas do baru. Wiem, że nie powinniśmy dziś pić, bo jutro lecimy do Vegas, no ale cóż. Jedynie Sed jest zajęty, bo chłopaki przyjechali od razu z próby. To zwykły bar na plaży, więc zrobili niezłą sensację i musieliśmy się ewakuować pod eskortą ochrony. Całą gromadą, pijani, rozbawieni wróciliśmy do domu Seda. Biedak musi wszystko załatwiać, a my się bawimy.
– Wybrałaś suknię, Reb? – zapytał Erick, któremu wskoczyłam na kolana.
– Nie, nie było nic ładnego… – skrzywiłam się, próbując złapać ostrość obrazu.
– Trzeba było nas zabrać, na pewno byśmy ci pomogli w wyborze! – wtrącił Alex.
– Jasne, nie mogę iść do ołtarza w bieliźnie, Alex!
– A dlaczego nie? To w końcu Vegas, tam można wszystko! – roześmiał się Nicki i podał mi drinka.
– Mogę iść do ołtarza nawet nago? – pijana oczywiście nie kontrolowałam, co mówię.
– Ja jestem za! – Clark uniósł rękę, jakby zgłaszał się na ochotnika. Wszyscy spojrzeli na niego zaskoczeni, bo on ogólnie bardzo niewiele mówi i jest raczej wycofany.
– Ja też! – wtrącił Simon, ale puścił do mnie oczko.
– Lepiej mówicie, gdzie go jutro zabieracie na wieczór kawalerski! – Siedząc na kolanach Ericka, zarzuciłam nogi także na Treya, który prawie spał.
– No jak, gdzie? Oczywiście, że na striptiz!
– Dwie striptizerki w domu to wam za mało? – zapytałam ironicznie.
– Jenna ma faceta i nigdy nie daje się podglądać w łazience! – powiedział z oburzeniem Erick, za co dostał ode mnie w głowę.
– Przecież macie wspólne próby, codziennie widzicie, jak tańczy.
– No właśnie, tańczy, a nie robi striptiz… – dodał z rozrzewnieniem Nicki.
– Mam się nie martwić? Wrócicie do domu cali i zdrowi?
– No, Reb, proszę, nie ufasz nam? – Simon posłał mi rozbawione spojrzenie.
– Jakoś nie.
– Popatrzymy sobie, Sed wróci do ciebie i będzie pieprzył całą noc, a my będziemy sobie całą noc trzepać … – wypalił Alex, po czym spadł z sofy i położył się na dywanie.
– Dobry plan, moje jaja spuchły jak cholera! Potrzeba mi porządnego pieprzenia! – zwierzył się Simon.
– No, stary, dla ciebie dwanaście godzin bez spustu to dużo, a teraz chyba już ze dwa dni minęły od tamtej laski, co cię dorwała przed studiem… – roześmiał się Erick.
– Dobrze ciągnęła, ale miała okropną mordę! Musiałem zamknąć oczy i wyobrazić sobie kogoś innego!
– Simon! – Trzasnęłam go w żebra.
– No co? Inaczej bym nie doszedł, robiła takie miny… – zaczął tak wykrzywiać twarz, że wszyscy parsknęli śmiechem.
– Współczuję twojej przyszłej żonie – pokręciłam głową.
– Ja nigdy się nie ożenię! Jestem za dobry, by miała mnie tylko jedna kobieta.
– Mój Boże, czy można być bardziej zadufanym w sobie?
Simon rzucił we mnie czipsem.
– Też cię kocham, Reb! – dodał i posłał mi buziaka w powietrzu. Ten dupek potrafi być naprawdę uroczy. Od tamtej rozmowy mało czasu spędzamy razem, ale w większej grupie stara się opanować i czasami tylko coś walnie. Dał sobie spokój i bardzo mnie to cieszy.
Chłopaki popadali jak muchy. Pierwszy Trey, potem Alex zasnął na dywanie, Erick wtulił się we mnie, Clark zniknął w mniejszym domu, a Nicki… Nie mam pojęcia, gdzie się podział. Zostałam tylko ja z Simonem i niedokończony alkohol. Sed powinien wrócić lada chwila.
– Naprawdę chcesz za niego wyjść? – wybełkotał Simon, odprowadzając mnie do sypialni. Ja byłam w gorszym stanie niż on, bo on chociaż stał na nogach.