Читать книгу W stronę Xenopolis - Krzysztof Czyżewski - Страница 10
Egzegezy
ОглавлениеNajstarsza znana nam tradycja mówi, że dwaj mnisi byli buddystami, że wywodzili się z klasztoru zen, że żyli w Chinach. Ale przecież mogliby być z innej religii, z innej wspólnoty, z innego kraju. Złożone przez nich śluby i my składamy naszym wiarom, ojczyznom, wartościom. I nie ma takiego zakątka na świecie, w którym droga wcześniej czy później nie prowadziłaby człowieka do rzeki, na brzegu której czeka Inna lub Inny.
Różne nauki można wysnuć z opowieści o dwóch mnichach i kobiecie. Jedni będą podkreślać, jak zgubne dla człowieka może być nagromadzenie negatywnych myśli i uczuć, które nie pozwalają rozwiązać żadnych życiowych problemów, a w zamian uprzedzeniem i lękiem oddalają go od realnego świata. Natomiast to, co zbliża człowieka do rzeczywistości i pozwala mu skutecznie się z nią mierzyć ma swe źródło w spontanicznym akcie serca, w filozofii życia, podążającej za porywem duszy.
Szkoły zen, które czasem „zadają” tę opowieść swoim uczniom jako koan, nauczają o czystości umysłu starszego mnicha, ona pozwoliła mu rozpoznać sytuację i odpowiednio na nią zareagować, po czym kontynuować drogę w gotowości na to, co przyniesie. Aby poradzić sobie z wyzwaniami, jakie stawia życie na każdym kroku, umysł człowieka musi być otwarty na różne możliwości, co jest znacznie ograniczone w przypadku obarczenia go złą pamięcią i resentymentem przeszłości. Innymi słowy – mentalne uzależnienie od idei czy wcześniejszego doświadczenia blokuje pełne doświadczenie obecności tu i teraz. Komentarz pewnego mistrza medytacji ujmuje to jeszcze dosadniej: „złościmy się, jeśli ktoś wrzuci śmieci do naszego domu, ale nie bronimy się przed zaśmiecaniem naszego umysłu”.
Arabski mistyk Abu Hassan Bushanja pouczał: „Grzeszny czyn jest znacznie mniej szkodliwy niż pragnienie i idea dokonania go. Jedna rzecz to ulec ciału w chwilowej przyjemności, a inna rzecz, bardzo różna, to ciągle to rozważać w umyśle i w sercu”. Swoje trzy grosze do historii o dwóch mnichach dorzucał Anthony de Mello: „Kiedy osoby religijne w kółko rozpamiętują grzech innych, można podejrzewać, że to wgłębianie się daje im więcej przyjemności niż grzesznikowi”.
Dla Jiddu Krishnamurtiego spotkanie nad rzeką starszego mnicha z kobietą było przede wszystkim przypowieścią o dobrej samotności:
Jedynie wtedy, gdy zwracamy uwagę na jakiś problem i natychmiast go rozwiązujemy, nie odkładając go na następny dzień czy następną minutę, pojawia się samotność. […] Być wewnętrznie samotnym i mieć w sobie przestrzeń jest bardzo ważną sprawą, bo oznacza wolność bycia, pójścia dokądkolwiek, działania, wolność lotu. Ostatecznie, dobroć może rozkwitać tylko w przestrzeni, a cnota może rozkwitać tylko tam, gdzie jest wolność. Możemy mieć polityczną wolność, a wewnętrznie nie być wolni…1
W tradycji chrześcijańskiej żywa jest opowieść o dwóch mnichach pielgrzymujących do relikwii wielkiego świętego, których w drodze zaskakuje nie tyle ukazanie się pięknej niewiasty, ile fakt, że jest kobietą z krwi i kości. Egzegeci tej historii nacisk kładą na wewnętrzną wartość człowieka, o której decyduje to, co się dzieje w jego sercu, i przeciwstawiają ją legalistycznej moralności, symbolizowanej we wczesnym chrześcijaństwie przez faryzeuszy. Dlatego przywołuje się przy tej okazji słowa Jezusa z Ewangelii Mateusza: „oczyść najpierw wnętrze kubka, aby i to, co jest na zewnątrz, stało się czyste” (Mt 23, 26), oraz cytowane przez Jezusa słowa proroka Izajasza: „Ten lud czci mnie wargami, ale jego serce daleko jest ode mnie; i czczą mnie na próżno, głosząc nauki, które są nakazami ludzkimi” (Mt 15, 8–9)2.