Читать книгу W stronę Xenopolis - Krzysztof Czyżewski - Страница 28

Europa Środka

Оглавление

Wzmacnianie i pilne strzeżenie granic – czy to będą limes, czy też granice państw narodowych – ma miejsce nie tylko w okresie rosnącego zagrożenia z zewnątrz. Mocnych granic domaga się słabe centrum. Inaczej mówiąc: to nasz wewnętrzny kryzys, nasza zagrożona tożsamość powodują, że zaczynamy przywiązywać wielką wagę do granicy, która ma nas chronić. W takiej sytuacji rodzą się napięcia i łatwo wybuchają konflikty.

Wspomniałem, że zmienia się dzisiaj nasze rozumienie granic w porównaniu na przykład do lat sześćdziesiątych minionego wieku. Źródeł tego stanu rzeczy doszukiwać się należy w wewnętrznych problemach samych Europejczyków. Coraz dobitniej artykułowana potrzeba zakorzenienia wyraża niepokój związany z utratą własnego miejsca. Zafascynowanie możliwością łatwego przemieszczania się, zdobywania przestrzeni, otwartością granic, ustępuje poszukiwaniu dróg prowadzących do środka, do samego centrum.

A gdzie szukać takiego centrum we współczesnej Europie? Dawno już utraciliśmy Rzym jako miejsce promieniujące na całą naszą cywilizację. Do przeszłości należy również okres, w którym podobną rolę mogły spełniać niektóre, silnie oddziałujące kulturowo i politycznie miasta, jak Paryż czy Wiedeń. Nie uda się takich oczekiwań spełnić również współczesnym centrom europejskiej administracji, choćby Brukseli czy Strasburgowi, za którymi stoi wprawdzie Europa otwartych granic, ale zunifikowana.

Jeśli dobrze rozpoznaję dążenia Europejczyków, wyrażone najdobitniej w istniejącej sprzeczności pomiędzy wyraźnym zakreślaniem granic swojego miejsca a ciągłym ich przełamywaniem, to nowa Europa, która w najbliższym czasie się z tego wyłoni, będzie Europą regionów. Wydaje się bowiem, że tylko taki jej kształt umożliwi docieranie nowoczesnemu Europejczykowi do centrum, które zakorzenia i określa go w jego odrębności, a jednocześnie zapewnia mu udział w sprawach świata, w tym, co powszechne.

Czym jest Europa regionów? To kula, której środek jest wszędzie, a granice nigdzie. To szczególne określenie Boga – sformułowane jeszcze przez tradycję hermetyczną i dzięki mistykom średniowiecza przyswojone chrześcijaństwu – wydaje się niezwykle trafne również w odniesieniu do naszych rozważań. Powstawanie małych i większych regionów w Europie to tworzenie się autentycznych centrów pozostających blisko człowieka i możliwie w pełni go wyrażających. Ten proces jest niezbędny w momencie powstawania Unii Europejskiej, niezbędny dla równowagi. Otwarcie czy zniesienie granic powoduje silne wyodrębnienie różnorodności i odmienności, które bronią się przed unifikacją.

I to jest zjawisko naturalne. Tak rodzi się nieobca przecież europejskiemu doświadczeniu jedność w różnorodności. Powstawanie regionów to natomiast dążenie – w poszukiwaniu środka – do wewnątrz. Jednocześnie silnie promieniujące centrum przekracza granice, ucisza nasze obawy przed otwarciem i wymieszaniem, a tym samym przyczynia się do zwiększania szans zrealizowania idei Wspólnoty Europejskiej.

Fałszywym jest twierdzenie, że w dążeniu Europejczyków do zakorzenienia w swych małych regionach skrywa się niebezpieczeństwo prymatu racji partykularnych, ksenofobii i nacjonalizmu. Nacjonalizm nadszedł z peryferii. Zrodził się wśród ludzi oddalonych od centrum, żyjących z jego kompleksem, eksploatowanych przez nie. W tym sensie nacjonalizm jest dzieckiem okresu olbrzymiej dysproporcji istniejącej pomiędzy polityczno-kulturowym centrum a regionalno-etniczną prowincją. Realną przeciwwagę dla takiego układu może stanowić Europa, która stworzy swoje centra na peryferiach, której środek będzie wszędzie.

Oczywiście Europa regionów, broniąc odrębności i różnorodności jako bogactwa, które ją samostanowi, nie będzie dążyła do zacierania istniejących granic kulturowych, narodowych czy wyznaniowych. Istnienie silnych centrów regionalnych będzie te granice zachowywać i wyodrębniać. Nie ma w tym sprzeczności, bowiem źródłowe znaczenie samego słowa ‘granica’, łacińskiego finis i pokrewnego mu finitimus – ‘pograniczny’, związane jest bardziej z pojęciem bliskiego sąsiedztwa niż ze szczelnym odizolowaniem. To jest specyfika regionu, który można nazwać pograniczem, a więc takim miejscem, gdzie granice są wewnątrz, a nie na zewnątrz bliskiego nam obszaru. Istnienie żywego centrum osłabia jedynie te granice, które są na zewnątrz, które izolują i zamykają, natomiast w naturalny sposób wzmacnia granice przebiegające wewnątrz i decydujące o charakterze regionu.

Istnienie i rozwój pograniczy, których przecież we współczesnej, wielokulturowej Europie powstawać będzie coraz więcej, jest niezwykle ważne w procesie kształtowania się europejskiego zjednoczenia. Tutaj bowiem najszybciej ma szansę zrodzić się autentyczna wspólnota tworzona w zmaganiu silnych odrębności. Tutaj wyraźnie zakreślone granice zbiegać się będą w uniwersalnym centrum. Tak powstawać będzie Europa Środka. A wówczas może uda się sztuka zbudowania takiego dachu nad głową, który nie przesłoni nam nieba.

1 Jean-Marie Domenach, Europa: wyzwanie dla kultury, przeł. Hanna Sikorska, Warszawa 1992, s. 21–22. [wróć]

2 Platon, Prawa, przeł. Maria Maykowska, Warszawa 1960, s. 366. [wróć]

3 Hannah Arendt, Kondycja ludzka, przeł. Anna Łagodzka, Warszawa 2000, s. 35. [wróć]

4 Rudolf Kučera, Kapitoly z dějin střední Evropy, Praha 1992, s. 11. Jeżeli nie podano tłumacza, wszystkie cytaty w przekładzie autora. [wróć]

W stronę Xenopolis

Подняться наверх