Читать книгу Ludzkie działanie - Ludwig Von Mises - Страница 51
Część druga
Działanie w społeczeństwie
VIII. SPOŁECZEŃSTWO
4. Prawo asocjacji Ricarda
ОглавлениеŻeby pokazać, jakie są konsekwencje podziału pracy w sytuacji, gdy jednostka lub grupa pod każdym względem bardziej wydajna współpracuje z jednostką lub grupą pod każdym względem mniej wydajną, Ricardo opracował prawo asocjacji. Badał, do czego prowadzi handel między dwoma rejonami o różnych warunkach naturalnych, przyjąwszy założenie, że towary mogą swobodnie przepływać z jednego obszaru do drugiego, a robotnicy i zgromadzone czynniki przyszłej produkcji (dobra kapitałowe) nie mogą się przemieszczać. Zgodnie z prawem Ricarda podział pracy między takimi dwoma obszarami spowoduje wzrost wydajności pracy, dając korzyści wszystkim zainteresowanym, nawet jeśli fizyczne warunki produkcji wszystkich towarów są bardziej sprzyjające w jednym rejonie niż w drugim. Dla obszaru lepiej wyposażonego korzystniej jest skoncentrować wysiłki na produkcji tych towarów, przy których wytwarzaniu jego przewaga jest większa, a produkcję innych towarów, przy których wytwarzaniu jego przewaga jest mniejsza, pozostawić regionowi gorzej wyposażonemu. Paradoks polegający na tym, że lepiej jest nie wykorzystać bardziej sprzyjających warunków swojego rejonu i sprowadzić towary, które można by wytworzyć u siebie, z obszarów, gdzie panują gorsze warunki ich wytwarzania, jest skutkiem braku mobilności pracy i kapitału, dla których lepiej wyposażone rejony są niedostępne.
Ricardo doskonale wiedział, że jego prawo kosztów komparatywnych, które opracował przede wszystkim po to, żeby rozwiązać pewien problem dotyczący handlu międzynarodowego, stanowi szczególny przypadek bardziej ogólnego prawa asocjacji.
Jeśli A jest bardziej wydajny niż B w taki sposób, że do wyprodukowania jednostki towaru p potrzebuje 3 godzin, a nie 5 godzin, których potrzebuje B, do wyprodukowania zaś jednostki towaru q potrzebuje 2 godzin, a nie 4 godzin, których potrzebuje B, to obydwaj zyskają, jeśli A zajmie się produkowaniem q, pozostawiając B produkowanie p. Jeżeli każdy z nich zużywałby 60 godzin na wyprodukowanie p i 60 godzin na wyprodukowanie q, to rezultatem pracy A byłoby 20p + 30q; rezultatem pracy B natomiast 12p + 15q; w sumie wytworzyliby 32p + 45q. Jeśli jednak A ograniczy się do produkowania samego q, to wytworzy 60q w ciągu 120 godzin, B natomiast – ograniczywszy się do produkowania samego p – wytworzy w tym czasie 24p. Ich działania przyniosą w sumie 24p + 60q. Wobec tego, że dla A p jest odpowiednikiem 3/2q, a dla B odpowiednikiem 5/4q, oznacza to produkt większy niż 32p + 45q. Widzimy więc, że podział pracy daje korzyści wszystkim, którzy w nim uczestniczą. Współpraca ludzi zdolniejszych, bardziej przedsiębiorczych z mniej utalentowanymi i mniej przedsiębiorczymi przynosi zyski i jednym, i drugim. Korzyści wynikające z podziału pracy są zawsze wzajemne.
Prawo asocjacji pozwala nam zrozumieć zmiany, które doprowadziły do postępującej intensyfikacji współpracy społecznej. Widzimy, jakie motywy skłoniły ludzi do tego, żeby nie traktować siebie po prostu jako rywali w walce o przywłaszczenie ograniczonych, pozwalających na przetrwanie zasobów, które są dostępne w przyrodzie. Rozumiemy, co skłoniło ich i stale skłania do łączenia się z innymi w celu współpracy. Każdy krok na drodze ku bardziej zaawansowanej formie podziału pracy służy interesom wszystkich, którzy biorą w nim udział. Jeśli chcemy pojąć, dlaczego człowiek nie wybrał życia w samotności, by poszukiwać jak zwierzęta pożywienia i schronienia wyłącznie dla siebie, a w najlepszym razie również dla swoich bliskich oraz małych dzieci, to w naszych próbach wyjaśnienia nie musimy uciekać się do cudownej interwencji bóstwa ani czczej teorii o wrodzonym popędzie do łączenia się z innymi. Nie musimy też zakładać, że pewnego dnia odosobnione jednostki lub prymitywne gromady zawarły ze sobą umowę w celu ustanowienia więzi społecznej. Czynnikiem, który sprawił, że prymitywne społeczeństwo i organizacja codziennej pracy podlegały stałemu rozwojowi, było ludzkie działanie ze świadomością, że dzięki podziałowi pracy uzyskuje się większą wydajność.
Ani historia, ani etnologia, ani żadna inna dyscyplina wiedzy nie wyjaśnia, jak przebiegała ewolucja prowadząca od hord i gromad, w których żyli zwierzęcy przodkowie człowieka, do prymitywnych, ale już bardzo zróżnicowanych grup społecznych. O grupach tych dowiadujemy się dzięki wykopaliskom, najstarszym dokumentom historycznym oraz relacjom badaczy i podróżników, którzy zetknęli się z plemionami pierwotnymi. Zadanie, jakie stoi przed nauką w związku z potrzebą wyjaśnienia początków społeczeństwa, sprowadza się z konieczności do wskazania tych czynników, które mogą i muszą prowadzić do łączenia się ludzi i stopniowego nasilania się tego zjawiska. Prakseologia rozwiązuje ten problem. Jeśli (i w takim stopniu, w jakim) praca w systemie podziału pracy jest wydajniejsza od pracy izolowanej, oraz jeśli (i w takim stopniu, w jakim) człowiek jest zdolny zauważyć ten fakt, samo ludzkie działanie dąży do współpracy i asocjacji. Człowiek staje się istotą społeczną nie dlatego, że poświęca własne potrzeby w imię mitycznego Molocha, społeczeństwa, lecz dlatego, że kieruje się chęcią poprawy własnej sytuacji. Jak uczy doświadczenie, ów stan – wyższa wydajność uzyskana dzięki podziałowi pracy – jest możliwy, gdyż jego przyczyna – wrodzona nierówność ludzi oraz nierównomierny rozkład geograficzny naturalnych czynników produkcji – jest realna. Dzięki temu można zrozumieć przebieg ewolucji społecznej.
Częste błędy wiążące się z prawem asocjacji
Wobec prawa asocjacji Ricarda, bardziej znanego pod nazwą prawa kosztów komparatywnych, wysuwa się wiele zarzutów. Przyczyny tego są oczywiste. Prawo Ricarda jest niewygodne dla tych, którzy woleliby uzasadnić protekcjonizm i izolację gospodarczą kraju innymi argumentami niż egoistyczne interesy niektórych producentów lub potrzeby związane z przygotowaniami do wojny.
Ricardo sformułował tę teorię głównie w celu odparcia argumentów przeciw wolności handlu międzynarodowego. Protekcjonista stawia pytanie: „Jaki los czeka w warunkach wolnego handlu takie państwo, które we wszystkich dziedzinach ma słabsze warunki produkcji niż pozostałe kraje?”. Dopuszczenie swobodnego przepływu zarówno produktów, jak i dóbr kapitałowych oraz pracy spowodowałoby, że w kraju będącym w tak niekorzystnym położeniu nie rozwijałby się żaden przemysł. Jeśli ludzie mogą liczyć na lepsze warunki życia gdzie indziej niż w kraju o niesprzyjających – w porównaniu z innymi rejonami – warunkach produkcji, nie będą się w nim osiedlać i jego terytorium pozostanie bezludne jak obszary podbiegunowe, tundra i pustynie. Ricardo jednak opisuje świat, w którym panujące warunki są konsekwencją zasiedlenia w przeszłości, świat, w którym dobra kapitałowe i praca są związane z ziemią przez określone instytucje. W takich warunkach wolny handel, to znaczy swobodny przepływ towarów, nie może doprowadzić do sytuacji, w której kapitał i praca są rozdzielone między poszczególne rejony, w zależności od panujących tam lepszych lub gorszych warunków umożliwiających osiągnięcie wyższej wydajności pracy. I tu zaczyna działać prawo kosztów komparatywnych. Każdy kraj podejmuje produkcję w tych branżach, którym może zaoferować stosunkowo, choć nie bezwzględnie, najlepsze warunki. Mieszkańcy danego kraju zyskają, jeśli powstrzymają się od wykorzystania pewnych możliwości – bardziej sprzyjających w sensie bezwzględnym oraz z punktu widzenia technologii – i zdecydują się na import towarów produkowanych za granicą w warunkach, które – w sensie bezwzględnym oraz z punktu widzenia technologii – są mniej sprzyjające od warunków panujących w ich kraju. Opisany przypadek jest podobny do sytuacji chirurga, który uważa, że do sprzątania sali operacyjnej i przygotowywania narzędzi należy zatrudnić kogoś, kogo przewyższa również pod względem umiejętności wykonania tych zadań, a sam powinien poświęcić się wyłącznie przeprowadzaniu operacji, w czym wyższość jego umiejętności jest jeszcze wyraźniejsza.
Twierdzenie o kosztach komparatywnych nie ma żadnego związku z teorią wartości w ekonomii klasycznej. Nie dotyczy wartości ani cen. Jest ono sądem analitycznym; wniosek zawiera się w dwóch założeniach, z których jedno mówi, że czynniki produkcji technicznie możliwe do przemieszczenia charakteryzują się różną produktywnością w różnych miejscach; a drugie – że mobilność tych czynników jest instytucjonalnie ograniczona. Twierdzenie to, niezależnie od osądu o poprawności wynikających z niego wniosków, może pomijać zagadnienia związane z oceną wartości, ponieważ może się odwołać do zestawu prostych założeń, a mianowicie: mają być wytwarzane tylko dwa produkty; produkty te mogą być swobodnie przemieszczane; do wyprodukowania każdego z nich niezbędne są dwa czynniki; jeden z tych czynników (albo praca, albo dobra kapitałowe) jest identyczny w obu procesach produkcyjnych, a drugi (własność określonego gruntu) jest inny w każdym z tych procesów; mniejsza dostępność czynnika potrzebnego w obydwu procesach decyduje o stopniu wykorzystania czynnika, który jest w każdym z nich różny. Posługując się tymi założeniami, które umożliwiają ustalenie współczynnika substytucji między nakładami czynnika wspólnego a produktem, twierdzenie odpowiada na postawione pytanie.
Prawo kosztów komparatywnych jest tak samo niezależne od klasycznej teorii wartości jak prawo przychodów, które przypomina ze względu na sposób rozumowania. W obydwu wypadkach możemy zadowolić się porównaniem jedynie fizycznych nakładów z fizycznym produktem. Gdy posługujemy się prawem przychodów, porównujemy różne ilości tego samego produktu. Stosując zaś prawo kosztów komparatywnych, porównujemy ilości dwóch różnych produktów. Takie porównanie jest możliwe, gdyż przyjmujemy, że do wytworzenia każdego produktu oprócz czynnika specyficznego potrzebne są wyłącznie czynniki jednorodne.
Niektórzy krytykują prawo kosztów komparatywnych za to uproszczenie założeń, uważając, że współczesna teoria wartości wymagałaby sformułowania go na nowo, zgodnie z zasadami subiektywnej oceny wartości. Jedynie taka nowa formuła teorii pozwalałaby na zadowalające przeprowadzenie rozstrzygającego dowodu. Krytycy owi nie chcą jednak posługiwać się kalkulacją pieniężną. Wolą stosować takie metody analizy użyteczności, które uważają za odpowiednie do określania wartości w kategoriach użyteczności. W dalszej części pokażemy, że te próby wyeliminowania czynnika pieniężnego z ekonomii prowadzą donikąd. Podstawowe założenia, na których się opierają, są nie do utrzymania i zawierają sprzeczności, a wyprowadzone z nich wzory są błędne. Nie istnieje inna metoda kalkulacji ekonomicznej niż metoda oparta na cenach pieniężnych określonych przez rynek95.
Proste założenia leżące u podłoża prawa kosztów komparatywnych nie mają dla ekonomistów współczesnych takiego samego znaczenia, jakie miały dla ekonomistów klasycznych. Niektórzy zwolennicy szkoły klasycznej uważali je za punkt wyjścia teorii wartości w handlu międzynarodowym. Teraz wiemy, że byli w błędzie. Ponadto wiemy, że jeśli chodzi o ustalanie wartości i cen, nie ma różnicy między handlem wewnętrznym i zagranicznym. Jedynym powodem, dla którego ludzie dokonują rozróżnienia między rynkiem krajowym a zagranicznym, jest różnica w sferze danych, to znaczy odmienne warunki instytucjonalne ograniczające mobilność czynników produkcji i produktów.
Jeśli nie chcemy rozpatrywać prawa kosztów komparatywnych z uwzględnieniem uproszczonych założeń przyjętych przez Ricarda, musimy włączyć do naszych rozważań kalkulację pieniężną. Nie wolno ulegać złudzeniu, że bez takiej kalkulacji da się porównać nakłady związane z różnego rodzaju czynnikami produkcji oraz wielkość produkcji różnego rodzaju produktów. Przypadek chirurga i jego pracownika fizycznego musimy skomentować następująco: jeśli chirurg może spożytkować swój ograniczony czas pracy na przeprowadzenie operacji, za co dostaje 50 dolarów za godzinę, to w jego interesie będzie zatrudnienie pracownika, który utrzymywałby narzędzia w należytym stanie, ze stawką godzinową 2 dolary, mimo że potrzebuje on 3 godzin na pracę, która chirurgowi zajęłaby godzinę. Jeśli porównanie dotyczy warunków panujących w dwóch krajach, komentarz będzie następujący: jeżeli istniejące warunki sprawiają, że w Anglii wytworzenie jednostki każdego z dwóch towarów a i b wymaga nakładu jednego dnia roboczego tego samego rodzaju pracy, podczas gdy w Indiach przy zainwestowaniu takiego samego kapitału w przypadku a potrzeba 2 dni, a w przypadku b 3 dni, oraz jeśli dobra kapitałowe a i b mogą być swobodnie przemieszczane z Anglii do Indii i odwrotnie, siła robocza natomiast nie może się przemieszczać, to płace za pracę przy produkcji a muszą dążyć w Indiach do 50 procent ich poziomu w Anglii, a przy produkcji b do 33⅓ procent. Jeśli w Anglii stawka wynagrodzenia za pracę wynosi 6 szylingów, to w Indiach przy produkcji a wyniesie ona równowartość 3 szylingów, a przy produkcji b wyniesie równowartość 2 szylingów. Takie różnice w wynagrodzeniu za pracę tego samego rodzaju nie mogłyby się utrzymać, gdyby na wewnętrznym rynku indyjskim była możliwa mobilność siły roboczej. Robotnicy przeszliby z produkcji b do produkcji a; ich migracja spowodowałaby obniżenie płac w branży a oraz podwyższenie płac w branży b. Po pewnym czasie płace w obydwu tych rodzajach przemysłu w Indiach zrównałyby się. Produkcja a rosłaby i powoli zastępowałaby angielską konkurencję. Jednocześnie produkcja b stałaby się w Indiach nieopłacalna i trzeba by jej zaprzestać, podczas gdy w Anglii rosłaby. To samo rozumowanie będzie słuszne również wtedy, gdy przyjmiemy, że różnica w warunkach produkcji dotyczy także lub wyłącznie wielkości koniecznych inwestycji kapitałowych.
Twierdzi się, że prawo Ricarda obowiązywało jedynie w jego czasach, a dziś, kiedy panują inne warunki, nie sprawdza się ono. Ricardo uważał, że handel wewnętrzny i zagraniczny różni mobilność kapitału i siły roboczej. Jeśli założy się, że kapitał, praca i produkty mogą się przemieszczać, to różnica między regionalnym a ponadregionalnym handlem dotyczy tylko kosztów transportu. Zbędne jest wówczas opracowywanie odrębnej teorii handlu międzynarodowego. Rozlokowanie kapitału i pracy jest zależne od warunków produkcji w poszczególnych rejonach. Jedne obszary są gęściej zaludnione i lepiej wyposażone w kapitał, inne mają mniejszą gęstość zaludnienia i skromniejsze zasoby kapitałowe. Na całym świecie przeważa skłonność do wyrównywania poziomu płac za ten sam rodzaj pracy.
Ricardo przyjmuje jednak założenie, że mobilność kapitału i siły roboczej występuje wyłącznie w granicach danego kraju, a nie pomiędzy różnymi państwami. Stawia pytanie, jakie muszą być skutki swobodnego przemieszczania się produktów w takich warunkach. (Jeśli również produkty nie mogą się przemieszczać, to każdy kraj jest gospodarczo izolowany, a następstwem autarkii jest całkowity brak handlu międzynarodowego). Prawo kosztów komparatywnych daje odpowiedź na to pytanie. Większość założeń Ricarda była aktualna w czasach, gdy tworzył. W późniejszych latach XIX wieku warunki zmieniły się. Ustępowały ograniczenia mobilności kapitału i pracy. Międzynarodowy transfer kapitału i pracy stawał się coraz powszechniejszy. Potem nastąpiła reakcja. Teraz kapitał i praca znów podlegają ograniczeniom dotyczącym ich mobilności. Rzeczywistość znów przystaje do założeń Ricarda.
Jednakże ustalenia klasycznej teorii handlu międzyregionalnego są niezależne od zmian warunków instytucjonalnych. Umożliwiają badanie problemów występujących przy dowolnych założeniach.
95
Zob. s. 174–182.