Читать книгу Ludzkie działanie - Ludwig Von Mises - Страница 64
Część trzecia
Kalkulacja ekonomiczna
XI. OCENA WARTOŚCI BEZ KALKULACJI
2. Fikcja barteru w elementarnej teorii wartości i cen
ОглавлениеOpracowanie teorii ekonomicznej jest w aspekcie heurystycznym tak dalece zależne od logicznego procesu liczenia, że ekonomiści nie zauważyli podstawowego problemu związanego z metodami kalkulacji ekonomicznej. Kalkulację ekonomiczną traktowali jako coś oczywistego. Nie zauważali, że nie jest ona dana ostatecznie, lecz stanowi pochodną, która wymaga redukcji do bardziej podstawowych zjawisk. Błędnie rozumieli kalkulację ekonomiczną. Uznali ją za kategorię wszelkiego ludzkiego działania, nie zauważając, że jest ona wyłącznie kategorią przysługującą działaniu w specyficznych warunkach. Rozumieli doskonale, że wymiana międzyludzka, a zatem również wymiana rynkowa z użyciem powszechnego środka wymiany – pieniądza, a także ceny są szczególnymi cechami określonego stanu gospodarczej organizacji społeczeństwa; cechy te nie istniały w prymitywnych cywilizacjach i być może zanikną w trakcie przyszłych zmian historycznych114. Nie pojmowali oni jednak, że ceny pieniężne są jedynym środkiem umożliwiającym kalkulację ekonomiczną. Z tego powodu większość ich badań jest bezwartościowa. Nawet dzieła najwybitniejszych ekonomistów są do pewnego stopnia skażone błędami związanymi z poglądami autorów dotyczącymi kalkulacji ekonomicznej.
Współczesna teoria wartości i cen pokazuje, jak wybory poszczególnych ludzi, a więc to, że wolą oni jedne rzeczy, a rezygnują z innych, wpływają na sferę wymiany międzyludzkiej. Owe wybory powodują mianowicie pojawienie się cen rynkowych115. Te niezwykle trafne spostrzeżenia zawierają niewielkie błędy i zniekształcenia wynikające z nieodpowiedniego doboru słów. Zasadniczo jednak są niepodważalne. Nie należy odrzucać rozumowania ich autorów, lecz skorygować je i konsekwentnie doprecyzować.
W celu prześledzenia zjawisk rynkowych od ich źródeł, czyli powszechnej kategorii wyboru a kosztem b, podstawowa teoria wartości i cen musi posłużyć się pewnymi konstrukcjami myślowymi. Konstrukcje myślowe, które nie mają odpowiedników w rzeczywistości, stanowią niezbędne narzędzie myślenia i niezastąpioną pomoc w interpretacji rzeczywistości. Jednakże jedną z największych trudności, z jaką ma do czynienia nauka, jest uniknięcie błędów wynikających z ich niewłaściwego użycia.
Podstawowa teoria wartości i cen posługuje się – poza innymi konstrukcjami myślowymi, o których będzie mowa w dalszej części tej książki116 – konstrukcją rynku, na którym wszystkie transakcje mają postać wymiany bezpośredniej. Nie istnieje pieniądz; dobra i usługi są wymieniane barterem na inne dobra i usługi. Ta konstrukcja myślowa jest niezbędna. W celu zrozumienia, że ostatecznie wymianie podlegają zawsze jedne dobra ekonomiczne pierwszego rzędu na inne dobra tego rodzaju, konieczne jest pominięcie pośredniczącej roli pieniądza. Pieniądz jest jedynie środkiem wymiany międzyludzkiej. Trzeba jednak bardzo uważać, żeby nie ulec złudzeniu, które może łatwo wywołać ten model rynku opartego na wymianie bezpośredniej.
Niewłaściwe rozumienie tej konstrukcji myślowej stało się przyczyną uporczywie powtarzanego błędnego poglądu, że środek wymiany jest wyłącznie czynnikiem neutralnym, to znaczy różnica między wymianą bezpośrednią a pośrednią polega jedynie na tym, że w wymianie pośredniej korzysta się ze środka wymiany. Włączenie pieniądza do wymiany, twierdzono, nie ma wpływu na najważniejsze aspekty biznesu. Pamiętano o tym, że w przeszłości dochodziło do olbrzymich zmian siły nabywczej pieniądza i że te wahania wywoływały często wstrząsy w całym systemie wymiany. Sądzono jednak, że były to odosobnione przypadki spowodowane niewłaściwą polityką. Uważano, że wyłącznie „zły” pieniądz może wywołać takie niepokoje. W dodatku mylono przyczyny tych wydarzeń z ich skutkami. Przyjmowano ukryte założenie, że zmiany w sile nabywczej zachodzą jednocześnie wobec wszystkich towarów i usług oraz dotyczą ich wszystkich w tym samym stopniu. Założenie to wynika oczywiście z mitu o neutralności pieniądza. Całą teorię katalaktyki, mówiono, można rozwijać przy założeniu, że istnieje wyłącznie wymiana bezpośrednia. Zbudowawszy taką teorię, wystarczy już tylko „po prostu” dodać terminy pieniężne do zestawu twierdzeń na temat wymiany bezpośredniej. Uważano przy tym, że ten końcowy zabieg uzupełniający system katalaktyczny nie ma większego znaczenia. Nie podejrzewano, że może on zmienić coś istotnego w strukturze wiedzy ekonomicznej. Za główne zadanie ekonomii uważano badanie wymiany bezpośredniej. Oprócz tego pozostawało zająć się jeszcze co najwyżej problemem „złego” pieniądza.
W konsekwencji takiego stanowiska ekonomiści nie kładli w swoich badaniach odpowiedniego nacisku na zagadnienia związane z wymianą pośrednią. Problemy monetarne traktowali powierzchownie, łącząc je tylko luźno z zasadniczą częścią badań procesu rynkowego. Na początku XX wieku zagadnienia dotyczące wymiany pośredniej były na ogół odsuwane na dalszy plan. Powstawały traktaty na temat katalaktyki, w których o problemach monetarnych wspominano jedynie marginesowo i pobieżnie, publikowano książki na temat obiegu pieniężnego i bankowości, które nawet nie próbowały włączać tych zagadnień do struktury systemu katalaktycznego. Na uniwersytetach w krajach anglosaskich istniały oddzielne katedry ekonomii oraz obiegu pieniężnego i bankowości, a na większości uniwersytetów niemieckich zagadnienia monetarne niemal całkowicie pomijano117. Dopiero z czasem ekonomiści zrozumieli, że niektóre skomplikowane problemy katalaktyki wiążą się ze sferą wymiany pośredniej i że teoria ekonomiczna, która nie poświęca im należytej uwagi, jest żałośnie ułomna. Pojawienie się mody na badania dotyczące związków między „naturalną stopą procentową” a „pieniężną stopą procentową”, wzrost znaczenia monetarnej teorii cyklu koniunkturalnego oraz obalenie doktryny, według której zmiany w sile nabywczej pieniądza występują jednocześnie i rozkładają się równomiernie, to oznaki nowych prądów w ekonomii. Oczywiście te nowe idee były w istocie kontynuacją wspaniałego dzieła rozpoczętego przez Davida Hume’a, brytyjską szkołę obiegu pieniężnego (Currency School), Johna Stuarta Milla i Cairnesa.
Jeszcze więcej szkód wyrządził drugi błąd, będący konsekwencją nieodpowiedzialnego posługiwania się konstrukcją myślową rynku opartego na wymianie bezpośredniej.
Zgodnie z utrwalonym błędnym poglądem wymieniane towary i usługi mają tę samą wartość. Wartość uważano za czynnik obiektywny, cechę tkwiącą nieodłącznie w rzeczach, a nie jedynie odzwierciedlenie tego, jak silną potrzebę posiadania tych rzeczy odczuwają różne osoby. Sądzono, że najpierw ludzie ustalili, jaka jest wartość poszczególnych towarów i usług, dokonując jej pomiaru, następnie zaczęli je wymieniać na inne towary i usługi o tej samej wartości. Ten błąd przesądził o niepowodzeniu arystotelesowskiego ujęcia zagadnień ekonomicznych i sprawił, że wszyscy, którzy traktowali poglądy Arystotelesa jako niepodważalne, przez prawie dwa tysiące lat tkwili w ślepym zaułku. Ów błąd zaciążył poważnie na wspaniałych osiągnięciach ekonomistów klasycznych i sprawił, że dzieła epigonów ekonomii klasycznej, zwłaszcza Marksa i marksistów, były zupełnie bezwartościowe. Fundamentem współczesnej ekonomii jest idea, że do wymiany przedmiotów dochodzi właśnie z tego powodu, iż przypisuje się im różną wartość. Ludzie kupują i sprzedają wyłącznie dlatego, że rzeczy, które oddają, cenią mniej niż rzeczy, które otrzymują w zamian. Pojęcie pomiaru wartości nie ma zatem sensu. Żaden proces, który można by nazwać pomiarem, nie poprzedza aktu wymiany ani temu aktowi nie towarzyszy. Człowiek może przypisywać dwóm rzeczom tę samą wartość, jednak wtedy nie może dojść do wymiany. Tymczasem jeśli pojawią się różnice w ocenie wartości, to można o nich powiedzieć jedynie tyle, że jedno a jest cenione wyżej niż jedno b, że ktoś je woli od b. Wartości i oceny wartości to wielkości intensywne, a nie ekstensywne. Nie można ich uchwycić umysłem za pomocą liczb kardynalnych.
Fałszywe przekonanie, że wartości są mierzalne i że rzeczywiście są mierzone w trakcie dokonywania transakcji gospodarczych, było tak głęboko zakorzenione, że nawet wybitni ekonomiści padali ofiarą tego błędu. Nawet Friedrich von Wieser i Irving Fisher uważali za oczywiste, że musi istnieć coś takiego jak pomiar wartości i że ekonomia musi umieć wskazać i objaśnić metodę dokonywania takiego pomiaru118. Większość pomniejszych ekonomistów utrzymywała po prostu, że pieniądz służy „jako miernik wartości”.
Musimy pamiętać, że ocena wartości oznacza preferencję a względem b. W sensie logicznym, epistemologicznym, psychologicznym i prakseologicznym istnieje tylko jeden wzorzec preferencji. Nie ma znaczenia, czy chodzi o to, że zakochany woli jedną dziewczynę od innych, czy że ktoś lubi jednego przyjaciela bardziej niż innych ludzi lub że miłośnik sztuki woli jeden obraz od innych bądź że konsument woli bochenek chleba od ciastka. Preferencja zawsze oznacza, że ktoś lubi lub pożąda a bardziej niż b. Nie istnieje norma ani możliwość pomiaru miłości seksualnej albo przyjaźni czy sympatii lub przyjemności estetycznej, nie ma również możliwości pomiaru wartości towarów. Jeśli ktoś wymienia kilogram masła na koszulę, to możemy o tej transakcji powiedzieć tylko tyle, że – w chwili zawierania transakcji i w sytuacji, w jakich ów człowiek wtedy się znajduje – woli on jedną koszulę od kilograma masła. Nie ulega wątpliwości, że każdy akt preferowania czegoś charakteryzuje się określoną intensywnością odczuć psychicznych, które mu towarzyszą. Są różne stopnie intensywności, z jaką chce się osiągnąć jakiś cel, a intensywność ta wyznacza psychiczne korzyści, które jednostka odniesie dzięki skutecznemu działaniu. Wielkości psychiczne można jednak wyłącznie odczuwać. Mają one charakter całkowicie osobisty i właściwie nie da się wyrazić słowami ich intensywności ani powiedzieć tego innym ludziom.
Nie ma sposobu na stworzenie jednostki wartości. Pamiętajmy, że dwóm jednostkom jednorodnego zasobu zawsze przypisuje się różną wartość. Wartość przypisywana jednostce n jest mniejsza niż wartość przypisywana jednostce (n – 1).
W systemie rynkowym istnieją ceny pieniężne. Kalkulacja ekonomiczna to kalkulacja w kategoriach cen pieniężnych. W kalkulacji tej bierze się pod uwagę różne ilości dóbr i usług wraz z sumami pieniędzy, za które są kupowane lub sprzedawane na rynku lub które przekazano by za nie w razie ewentualnej sprzedaży lub kupna w przyszłości. Nierealistyczne jest przypuszczenie, że izolowana, samowystarczalna jednostka lub generalny zarządca pewnego systemu socjalistycznego, to znaczy systemu, w którym nie istnieje rynek środków produkcji, mogliby dokonywać kalkulacji. Nie ma drogi wiodącej od obliczeń pieniężnych w gospodarce rynkowej do jakiejkolwiek postaci obliczeń w systemie nierynkowym.
Teoria wartości i socjalizm
Socjaliści, instytucjonaliści i szkoła historyczna potępiali ekonomistów za to, że stosowali konstrukcję myślową, w której podmiotem myślenia i działania była izolowana jednostka. Twierdzili oni, że ów wzorzec Robinsona Crusoe jest nieprzydatny w badaniach nad warunkami gospodarki rynkowej. Zarzut ten jest do pewnego stopnia usprawiedliwiony. Konstrukcje myślowe izolowanej jednostki i gospodarki planowej bez wymiany rynkowej stają się użyteczne jedynie przy fikcyjnym, wewnętrznie sprzecznym i nieprzystającym do rzeczywistości założeniu, że kalkulacja ekonomiczna jest możliwa również w systemie, w którym nie istnieje rynek środków produkcji.
Niewątpliwie poważnym błędem ekonomistów było to, że nie uświadamiali sobie różnicy między warunkami gospodarki rynkowej a warunkami gospodarki nierynkowej. Socjaliści nie mieli jednak powodu, by poddawać krytyce ten błąd. Wynikał on bowiem z przyjęcia przez ekonomistów milczącego założenia, że socjalistyczny system społeczny również może się posłużyć kalkulacją ekonomiczną i że stanowi to dowód, iż realizacja socjalistycznych postulatów jest możliwa.
Ekonomiści szkoły klasycznej oraz epigoni tego kierunku nie mogli oczywiście zauważać problemów, które się z tym wiązały. Gdyby było prawdą, że wartość rzeczy określa ilość pracy konieczna do ich wytworzenia lub odtworzenia, to problem kalkulacji ekonomicznej w ogóle by się nie pojawił. Zwolenników teorii wartości opartej na pracy nie można winić za niewłaściwe rozumienie zagadnień systemu socjalistycznego. Ich fatalnym błędem była bezzasadna teoria wartości. To, że niektórzy z nich byli gotowi uznać, iż konstrukcja myślowa gospodarki socjalistycznej jest użyteczna, a na jej podstawie można przeprowadzić program gruntownej reformy systemu społecznego, nie stało w sprzeczności z istotą ich teoretycznych analiz. Inaczej jednak było w wypadku subiektywnej katalaktyki. To, że współcześni ekonomiści nie zauważyli problemów, o których tu mowa, należy uznać za niewybaczalny błąd.
Wieser miał rację, kiedy zauważył, że często ekonomiści nieświadomie zajmowali się komunistyczną teorią wartości, zaniedbując opracowanie teorii wartości, która odpowiadałaby istniejącej sytuacji społecznej119. Tragiczne jest to, że on sam nie ustrzegł się tego błędu.
Złudzenie, że racjonalna organizacja zarządzania gospodarką jest możliwa w systemie społecznym opartym na publicznej własności środków produkcji, ma swoje źródło w teorii wartości ekonomistów klasycznych. Uporczywość tego złudzenia wynika z tego, że wielu współczesnych ekonomistów nie potrafiło konsekwentnie przemyśleć podstawowego twierdzenia teorii subiektywistycznej i wyciągnąć z niego ostatecznych wniosków. Socjalistyczne utopie powstawały i trwały w następstwie błędów tych szkół myślenia, które marksiści odrzucają jako „ideologiczną maskę skrywającą egoistyczne interesy burżuazyjnych wyzyskiwaczy”. W gruncie rzeczy właśnie te błędy spowodowały rozkwit idei socjalistycznych. Wskazuje to wyraźnie, że marksistowskie teorie na temat „ideologii” oraz ich nowoczesna forma, socjologia wiedzy, są jałowe.
114
Niemiecka szkoła historyczna wyraziła to w sformułowaniu, że prywatna własność środków produkcji, wymiana rynkowa oraz pieniądz są „kategoriami historycznymi”.
115
Zob. zwł.: Eugen Böhm-Bawerk, Kapital und Kapitalzins, wyd. 3, Innsbruck 1909, cz. 2, ks. 3.
116
Zob. s. 204–222.
117
Do lekceważenia zagadnień wymiany pośredniej z pewnością przyczyniły się uprzedzenia natury politycznej. Nie chciano odstąpić od tezy, według której depresje gospodarcze są złem nierozłącznie związanym z kapitalistycznym systemem produkcji i w żaden sposób nie wynikają z dążenia do obniżenia stóp procentowych za pomocą ekspansji kredytowej. Wzięci nauczyciele ekonomii uważali, że przedstawianie depresji jako skutku „wyłącznie” zdarzeń ze sfery pieniądza i kredytu jest „nienaukowe”. Powstały nawet prace z dziedziny historii teorii cyklu koniunkturalnego, w których w ogóle nie omawiano tezy monetarnej. Zob. np.: Eugen von Bergmann, Geschichte der nationalökonomischen Krisentheorien, Stuttgart 1895.
118
Krytyczną analizę i odrzucenie argumentów Fishera można znaleźć w: Ludwig von Mises, Theorie des Geldes und der Umlaufsmittel, München-Leipzig 1912, s. 19–23.
119
Zob. Friedrich von Wieser, Der natürliche Wert, Wien 1889, s. 60, przyp. 3.