Читать книгу Antykruchość Jak żyć w świecie, którego nie rozumiemy - Nassim Nicholas Taleb - Страница 38

Znajdź inną pracę

Оглавление

Jak przekonaliśmy się z historii o Wolterze, nie można stłumić krytyki: jeśli wam szkodzi, odejdźcie. Łatwiej zmienić pracę, niż kontrolować swoją reputację albo wizerunek publiczny.

Niektóre stanowiska i zawody stają się kruche w obliczu zniszczonej reputacji, a w dobie Internetu nie można jej w żaden sposób kontrolować — nie warto mieć takiej pracy. Nie chcesz „kontrolować” swojej reputacji; nie będziesz w stanie tego dokonać, kontrolując przepływ informacji. Zamiast tego skup się na zmianie swojej ekspozycji na ryzyko, na przykład stawiając się w sytuacji, w której nie zaszkodzi ci utrata dobrej opinii, albo wręcz w sytuacji, w której będziesz czerpał korzyści z antykruchości informacji. W tym sensie pisarz jest antykruchy, ale — jak zobaczymy dalej — nie można tego powiedzieć o większości nowoczesnych profesji.

Byłem w Mediolanie, usiłując wytłumaczyć koncepcję antykruchości Luce Fromentonowi, mojemu włoskiemu wydawcy (odwołując się w dużej mierze do języka ciała i gestykulacji). Przyjechałem po części skuszony winami deserowymi ze szczepu Moscato, a po części na konwencję, na której drugim głównym mówcą był słynny ekonomista z obozu wyznawców kruchości. Przypomniawszy sobie nagle, że jestem autorem, zaproponowałem Luce następujący eksperyment myślowy: co mnie spotka, jeśli pobiję tego ekonomistę publicznie (poza głośnym procesem, który wywoła ogromne zainteresowanie nowymi pojęciami wśród wyznawców kruchości i wyznawców antykruchości)? Bo wiecie, ten ekonomista miał tak zwaną tête à baffe, twarz, która aż się prosi o cios pięścią, tak jak cannoli aż się prosi o kęs. Zastanowił się nad tym przez chwilę... No cóż, nie namawia mnie do tego, ale, sam rozumiem, nie zaszkodziłoby to sprzedaży książek. Nic, co zrobię jako autor i przez co trafię na pierwszą stronę „Corriere della Sera”, nie zaszkodzi mojej książce. Niemal żaden skandal nie stanowi problemu dla artysty lub pisarza10.

A teraz załóżmy, że jestem kierownikiem średniego szczebla w jakiejś korporacji notowanej na Londyńskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, z rodzaju tych, którzy nigdy nie ryzykują nieodpowiedniego stroju i zawsze chodzą w garniturze i pod krawatem (nawet na plaży). Co by się ze mną stało, gdybym zaatakował wyznawcę kruchości? Utrata pracy i aresztowanie ciągnęłyby się za mną do końca życia. Stałbym się ofiarą antykruchości informacyjnej. Tymczasem człowiek, którego zarobki oscylują na poziomie płacy minimalnej, na przykład pracownik budowlany albo taksówkarz, nie polega za bardzo na reputacji i ma prawo do wyrażania własnych opinii. On byłby jedynie wytrzymały w porównaniu z artystą, który jest antykruchy. Tymczasem pracownik średniego szczebla w banku, spłacający kredyt hipoteczny, byłby skrajnie kruchy. W zasadzie byłby w stu procentach więźniem systemu wartości, który deprawuje go do głębi — ponieważ musi co roku spędzić wakacje na Barbadosie. To samo dotyczy urzędników służby cywilnej w Waszyngtonie. Dzięki tej prostej w obsłudze heurystyce (czyli, powtarzając definicję, zwykłej, skompresowanej, niepisanej zasadzie) odkryjesz niezależność i wytrzymałość czyjejś reputacji. Z kilkoma wyjątkami ci, którzy ubierają się ekstrawagancko, mają wytrzymałą, a wręcz antykruchą reputację; natomiast gładko ogolone typy w garniturach i pod krawatem nawet na plaży cechują się kruchą reputacją, której mogą zaszkodzić informacje na ich temat.

Ogromne korporacje i rządy najwyraźniej nie rozumieją tej odbitej władzy informacji i nie zdają sobie sprawy, że tych, którzy ją kontrolują, też można kontrolować. Kiedy słyszysz, że jakaś korporacja albo zadłużone państwo usiłuje odzyskać zaufanie, wiesz, że są kruche, a więc skazane na zagładę. Informacja jest bezlitosna: jedna konferencja prasowa dla uspokojenia inwestorów, a ci uciekną, rozkręcając spiralę śmierci albo wywołując panikę bankową. Co wyjaśnia, dlaczego jestem stanowczo przeciwny — jako zdeklarowany zwolennik tak zwanego konserwatyzmu fiskalnego — zadłużaniu się przez rządy. Kiedy nie masz długu, nie przejmujesz się swoją reputacją w kręgach ekonomicznych — a z jakiegoś powodu dopiero kiedy się nią nie przejmujesz, cieszysz się dobrą reputacją. Podobnie jak w sztuce uwodzenia ludzie najwięcej dają tym, którzy najmniej ich potrzebują.

A my jesteśmy ślepi na tę antykruchość informacji w coraz większej liczbie dziedzin. Gdybym pobił rywala w czasach prehistorycznych, zraniłbym go, osłabił, być może wyeliminował na zawsze, przy okazji zażywając trochę ruchu. Gdybym zlecił jego morderstwo mafii, straciłby życie. Ale jeśli zorganizuję zmasowany atak informacyjny na jego strony internetowe i gazety, być może pomogę jemu, a zaszkodzę samemu sobie.

Zatem kończę ten fragment następującą refleksją. To zastanawiające, że najbardziej pomagają nam nie ci, którzy próbują to zrobić (na przykład udzielając nam dobrych rad), tylko ci, którzy aktywnie starają się — nieskutecznie — nam zaszkodzić.

Teraz przejdziemy do podstawowego rozróżnienia na obiekty, które lubią stres, i obiekty, którym on nie służy.

Antykruchość Jak żyć w świecie, którego nie rozumiemy

Подняться наверх