Читать книгу Na całego - Piotr Bojarski - Страница 11

Okolice Gródka Jagiellońskiego, około południa

Оглавление

W chłodnym, marcowym powietrzu silnik albatrosa pracował równo i miarowo — jak ósmy cud techniki. Rześkie powiewy z północy skutecznie chłodziły rozpaloną głowę Jacha. Był wprawdzie rutyniarzem, a mimo to nowe zadanie w nieco egzotycznej dla niego okolicy roznieciło w nim z dawna nieodczuwane emocje. W ciepłym skafandrze, lotniczej kurtce i czapce pilotce, z okularami na oczach prowadził maszynę pewnymi ruchami na wschód, lustrując równocześnie teren po obu stronach torów.

Gdzieś na wysokości Dołhomościsk dostrzegł wątłą, rozciągniętą ponad miarę linię polskich oddziałów, przesuwających się wzdłuż torowiska w kierunku na Gródek. Nie wyglądała imponująco, sprawiała raczej wrażenie mało zwrotnej i słabo widocznej kreski pośród rudo-zielonej szachownicy pól i zszarzałych od przymrozka pagórków. Jach nie przejmował się tym zbytnio. Przypomniał sobie, że w powstaniu też nie było ich aż tak wielu, a przecież dali radę lepiej wyekwipowanym Szkiebrom. Liczy się nie ilość, a jakość — powtarzali mu to zresztą sami Niemcy podczas lotniczego szkolenia na belgijskim pograniczu. Wielka Wojna z wolna przechodziła za mgłę niepamięci, wypierana przez świeże wspomnienie wielkopolskiej wiktorii. A ona nakazywała pamiętać, że najważniejszy jest bojowy duch.

Gdzieś tam są zapewne moi nowi znajomi, uprzytomnił sobie nagle. Poważny, zawsze skupiony sierżant Jęczkowiak. I ten tęgawy, rubaszny starszy strzelec Kaczmarek. Poznał ich przecież na dworcu kolejowym w Poznaniu, gdy wyruszali pod Lwów… Szczerze mówiąc, nie zazdrościł im zadania. Znacznie pewniej czuł się tu, w powietrzu.

Gdy minął położony po prawej ręce Milatyn, skierował łagodnie albatrosa na południe. Zdecydował, że najpierw sprawdzi teren położony na południowy zachód od Gródka, a potem wykona łuk wokół miasta, by lotem na północ od torowiska wrócić do bazy.

Pod kadłubem jego maszyny pojawił się nagle brązowo-szary pas lasu. Skorygował tor lotu, podnosząc nieznacznie maszynę. Nie na tyle jednak, by nie dostrzec połyskujących metalicznie spomiędzy pozbawionych liści gałęzi stanowisk z bronią maszynową.

Przyjrzał im się uważnie, by dobrze zapamiętać ten widok. Musiał nanieść linie wroga na mapę bez żadnej fuszery.

Gdzieś z dołu zagrał chaotycznym ogniem ukraiński cekaem. Odruchowo szarpnął za wolant i zwiększył raz jeszcze pułap przelotu. Leciał zbyt szybko, żeby ostrzał z ziemi uczynił mu jakieś szkody. Wolał jednak dmuchać na zimne. Życie już nie raz nauczyło go pokory.

Na całego

Подняться наверх