Читать книгу Na całego - Piotr Bojarski - Страница 14
Lotnisko Hureczko pod Przemyślem, w tym samym czasie
ОглавлениеCiemności denerwowały Jacha bardziej niż cokolwiek. Jak na jego gust zapadały zdecydowanie zbyt wcześnie. Rozumiał, że to marzec, że letnie, długie i jasne wieczory dopiero przed nim, ale idąc od hangaru w stronę mesy, był zły i klął jak szewc.
Był zirytowany tym bardziej, że zapadający mrok zmusił go do powrotu na lotnisko akurat w momencie, gdy spostrzegł to, czego tak daremnie szukał przez poprzednią godzinę. Kilkanaście kilometrów na wschód od Gródka, na polnej drodze wijącej się wśród pól wzdłuż linii kolejowej, zaobserwował długą kolumnę piechoty nieprzyjaciela. Akurat kiedy zamierzał przyjrzeć się wrogiemu oddziałowi z bezpiecznego pułapu, zorientował się, że nie ma już na to czasu! Niech to szlag!
Mimo to, jakby igrając z okolicznościami, zanurkował w dół, spadając na nieprzyjaciela jak jastrząb lub sokół na nornicę czy zająca.
Ryk jego maszyny wywołał panikę w szeregach wroga. Równa nitka pieszych rozpierzchła się nagle na wszystkie strony. Jach bez dwóch zdań ich zaskoczył, a jego pozycja została odebrana tak, jak tego chciał: Polak będzie bombardował!
On jednak zamierzał ich tylko postraszyć, złamać ich niemą, acz widoczną aż nadto pewność siebie. Znalazł się tak nisko, że widział niektóre twarze Ukraińców, ich poszarpane mundury i taśmy naboi do karabinów maszynowych, niesione na ramionach. Z całym wojskowym wyposażeniem pryskali teraz przed nim w pole i do rowu, chroniąc się przed spodziewanym atakiem.
Miał wielką ochotę ostrzelać ich z broni pokładowej, ale się powstrzymał. Rozkaz brzmiał wszak inaczej. Miał rozpoznać siły nieprzyjaciela na kierunku natarcia, nie atakować je z powietrza. Poderwał więc maszynę w górę — akurat w momencie, gdy z dołu odezwały się pierwsze ukraińskie karabiny. Wróg opanował już pierwszy lęk i przystąpił do fazy oporu…
Nie zaryzykował ponownego nurkowania. Zamiast tego wyrównał lot i położył maszynę na lewym skrzydle, zataczając wielki półokrąg. Silnik pracował równo, rzetelnie, dając mu błogie poczucie przewagi. Kiedy zostawiał zdezorganizowany oddział daleko za swoimi plecami, w głowie kołatała mu tylko jedna myśl. Ukraińcy podciągają pod Gródek odwody. Mocna grupa w sile dwóch kompanii była tego dobitnym dowodem.
Wściekał się, że tego dnia nie będzie mu dane sprawdzić, czy tych odwodów wroga jest więcej.