Читать книгу Skazana - Teri Terry - Страница 20

Część 1: Chaos
17.
Sam

Оглавление

Ciuchy pożyczone z garderoby mamy zupełnie Avę odmieniły. Nie chciała ich włożyć, dopóki jej nie pokazałam, że wzięłam je z partii odłożonej na cele charytatywne. Poza tym nic mojego by na nią nie pasowało, a ona i mama są prawie tego samego wzrostu.

Wybrałam dla niej czarne spodnie – może odrobinę za krótkie, ale poza tym dobrze dopasowane – i długi fioletowy sweter, który w jakiś sposób pogłębił naturalny połysk jej długich ciemnych włosów.

Ava wydaje się niepewna, gdy sprawdza swój wygląd w lustrze.

– Nie czuję się sobą – wyznaje.

– Witaj w moim życiu. Daj spokój: mamy nie ma w domu, kolacja będzie super.

– Tylko że w tych spodniach nie będę mogła zbyt wiele zjeść.

– Rozepniesz je, jeśli będzie trzeba. Sweter jest na tyle szeroki, żeby to zasłonić. Chodźmy.

Idzie za mną przez korytarze do głównych schodów.

– Co za poręcz – mówi, gładząc rzeźbione drewno.

– Chcesz pozjeżdżać? – pytam, lecz w tym momencie niżej rozlegają się głosy. – Może później.

Schodzimy do głównego wejścia w konwencjonalny sposób.

– Cześć, tato – witam się.

Obok niego stoi Astrid Connor. Co ona tu, u licha, robi? Przecież jest w opozycji.

– A, Samantha – zwraca się do mnie gość taty. – A to pewnie twoja korepetytorka Ava?

Przytakuję i wymieniają uścisk dłoni. Astrid całuje mnie w powietrzu w policzki, po londyńsku, po czym tato przedstawia się Avie. „Moja korepetytorka” z wyraźną ulgą przyjmuje kolejny uścisk dłoni zamiast pocałunków. Potem Astrid się żegna. Drzwi frontowe zamykają się za nią.

– To  o n a  była tym twoim spotkaniem? – pytam.

– Wpadła tylko na sąsiedzką pogawędkę – wyjaśnia tato. – Mieszka w pobliżu – dodaje, żeby doinformować Avę.

To prawda, Astrid mieszka niedaleko, tyle że dotąd nie miała takich sąsiedzkich zapędów. O czym rozmawiali? Jest w niej coś, czego nigdy nie byłam pewna. Jako że jej córka Stella chodzi do mojej szkoły, zetknęłam się już kilka razy z Astrid, no i to ona pomogła mi tamtego dnia wydostać się z pałacu Westminsterskiego. Jaki był  p r a w d z i w y  powód jej dzisiejszej wizyty? Nie mogę zapytać taty o to wprost przy Avie, a on przypuszczalnie i tak mi nie odpowie.

Idziemy za nim do małej jadalni. Mówię „małej”, ale przy stole mieści się tu dziesięć osób. Nasze nakrycia ułożono na jednym końcu. Tato zajmuje miejsce u szczytu, Ava i ja siadamy naprzeciwko siebie.

– I co wy dwie porabiałyście dzisiaj? – zagaduje tato.

– Odrobiłam pracę zaliczeniową z nauk ścisłych.

– A na kiedy był termin?

Przewracam oczami, bo powiedział „był”.

– Na dziś. Ale szkoła zamknięta, wszyscy oddadzą pracę jutro.

– Czy to zajęło całe popołudnie?

– No… nie, ale…

– Sprawdzałyśmy też wiadomości w telewizji i rozmawiałyśmy o zeszłorocznych wyborach – odzywa się Ava i jestem zadowolona, że się wtrąciła. Nie mam pewności, czy byłby zachwycony, słysząc, że tyle godzin rysowałam, a kłamstwo nie przychodzi mi łatwo.

– Znakomicie. Debata polityczna. Śledziłaś wybory, Avo?

– Oczywiście. Tyle się ważyło na szali.

– Niewielu młodych ludzi interesuje się takimi rzeczami.

Ava patrzy zwężonymi oczyma, prostuje się, potrząsa głową.

– Tu się pan myli. Nie możemy głosować, ale jesteśmy skazani na wyniki.

– Co byś w takim razie zmieniła albo wycofała?

– Wyjście z Europy. Zamknięcie granic. Odłączenie Zjednoczonej Irlandii od Wielkiej Brytanii. Decyzje ekonomiczne, które doprowadziły do obecnej zapaści. Cięcia budżetowe w opiece zdrowotnej, bibliotekach i wyższych uczelniach oraz opiece społecznej.

– Auć – komentuje tato. – Chciałabyś może dodać zniesienie monarchii?

Ava wzrusza ramionami.

– Ustrój akurat mi zbytnio nie przeszkadza.

– A co do reszty, jeżeli śledziłaś wybory, to pewnie wiesz, że stanowisko mojej partii w wymienionych kwestiach jest prawie takie samo, jak twoje.

Czuję się jak na meczu tenisowym: serw, volley, czyj punkt?

– Więc może pan też jest skazany na wyniki i może tylko pomarzyć o zmianach.

Teraz tato się śmieje i widzę, że ta wymiana zdań z Avą bardzo mu się podoba. Kiełkuje we mnie ziarenko zazdrości. Nigdy nie chciał poznać moich poglądów na te sprawy.

Ale czemu miałby mnie pytać? I tak zawsze jestem po jego stronie.

– Zmieniłby pan te rzeczy, gdyby mógł? – dopytuje Ava.

– Możliwe, ale muszę brać pod uwagę taką sytuację, jaką mamy, a nie jaką chciałbym mieć. To właśnie różnica między spojrzeniem szesnasto…

– Siedemnastolatki.

– Okej, siedemnastolatki a stanowiskiem, na którym podejmowane decyzje dotyczą życia wielu ludzi, a nie ma się kontroli nad sytuacją, która te decyzje wymusiła. Muszę grać takimi kartami, jakie dostałem w rozdaniu.

– Na przykład sformować koalicję z Partią Reform, wbrew własnym preferencjom politycznym?

– W rzeczy samej.

– Co pan myśli o naszej pani premier?

– Tę opinię zachowam dla siebie. – Co właściwie jest jednoznaczną odpowiedzią.

– Zastanawia się pan czasami, jak potoczyłyby się sprawy, gdyby dokonał pan przeciwnego wyboru i związał się w koalicji z partią Armstronga, Prawem i Porządkiem?

Na ustach taty pojawia się drgnienie rozbawienia i teraz zaczynam łączyć kropki: czy to dlatego była tutaj Astrid? To o tym rozmawiali?

– W ludzkiej naturze leży kwestionowanie własnych decyzji – odpowiada tato w końcu. – Może jestem politykiem, ale też człowiekiem.

Odkładam widelec na talerz z brzękiem, który sprawia, że tato odwraca się do mnie, jakby sobie dopiero przypomniał o mojej obecności.

– Więc co zamierzacie robić dziś wieczorem? Uczyć się?

– Tato! Odrobiłam już w tym tygodniu matematykę i angielski, i nauki ścisłe. Czy szkoła na pewno jutro będzie zamknięta?

– Zdaje się, że tak.

– W takim razie możemy sobie zrobić wolny wieczór – mówię. Charlize pisała do mnie wcześniej, pytając, czy wpadnę, a ja jeszcze się nie zdecydowałam. Teraz jednak mam nagłą ochotę, żeby się stąd ruszyć. – Pójdziemy do Charlize.

– Nie wiem, czy powinnyście wychodzić.

– Ona pisze, że to sprawa życia i śmierci!

– Rozumiem. Cóż, w takim razie…

– To przecież za rogiem. Możemy pojechać samochodem, jeśli chcesz.

– Tak, chcę. Załatwię to. Na ósmą?

– Okej, super.

Skazana

Подняться наверх