Читать книгу Skazana - Teri Terry - Страница 22
Część 1: Chaos
19.
Sam
Оглавление– Cieszę się, że przyszłaś – mówi Lucas. – Miałem nadzieję, że cię znowu zobaczę.
Patrzę, jak Charlize i Ava oddalają się za jego plecami. Nie jestem pewna, co odpowiedzieć.
– Charlize powiedziała, że to twoja korepetytorka. Tak? Ta dziewczyna, z którą przyszłaś.
– Ava? No tak, pomaga mi. Nie mam w szkole najlepszych wyników, jeśli nie liczyć plastyki. Ale jest także moją przyjaciółką. – Gdy wypowiadam te słowa, uderza mnie, że to prawda. Żałuję, że ją tu dziś zabrałam, będzie się czuła fatalnie. Być może zresztą ja też.
– Charlize pokazała mi kilka rzeczy, które dla niej narysowałaś. Naprawdę masz wielki talent.
Głowię się intensywnie, ale nie mogę sobie przypomnieć, jakież to moje rysunki może mieć Charlize. Aż wzdrygam się w środku, gdy do mnie dociera, że rysowałam dla niej sukienki – pod jej dyktando – żeby krawcowa widziała, o co chodzi.
Potrząsam głową.
– Naprawdę – upiera się Lucas. – Miałaś okazję porozmawiać z moim wujkiem podczas tamtej charytatywnej kolacji? Chciałabyś się z nim spotkać? Mógłbym cię zabrać do jego pracowni, zobaczyłabyś, nad czym ostatnio pracuje.
Jakaś cząstka mnie myśli: „Wow, iść do prawdziwej pracowni malarza?”. Ale zaraz wzdycham.
– Nie jest mi łatwo wyrwać się dokądkolwiek bez całej tej ochroniarskiej zadymy. Pewnie by mu się to nie spodobało.
– Masz ochotę na drinka?
– Nie. Zdecydowanie nigdy więcej szampana. – Choć może by mi to pomogło, przestałabym się czuć jak istota z zapóźnionej towarzysko planety.
Lucas uśmiecha się szeroko.
– Rozumiem. Czegoś bez procentów?
– Okej, jasne. Piwa imbirowego?
Lucas rusza w stronę baru, a ja się rozglądam za Avą: siedzi koło Anji na jednej z sof. Nie najgorsza opcja – Anji pewnie przyjaźniej odniesie się do nowej osoby niż cała reszta. Idę do nich.
– Jest b o s k i – zagaduje Anji.
Czuję się skrępowana.
– Jest w porządku – mówię. – Niezupełnie mój typ, więc jeśli masz ochotę, droga wolna.
– Charlize urwałaby mi głowę po tym, jak się wysiliła, żeby to urządzić.
– Kim on jest? – pyta Ava, ale Lucas podchodzi do nas z moim piwem, zanim zdążę odpowiedzieć. Po chwili wysyłamy go do baru po napoje dla obu dziewczyn.
– Dlaczego Charlize próbuje mnie ustawić? – pytam Anji.
– Poczuwa się do obowiązku jako twoja przyjaciółka, żeby ci znaleźć księcia i wreszcie roztopić lodową królową.
– Ha – kwituję, a moje skrępowanie rośnie, jak zawsze, kiedy mowa o takich rzeczach. Po prostu nie spotkałam jeszcze chłopaka, który by mnie interesował w ten sposób. I pewnie nie spotkam, ale gdybym się przyznała do takich myśli, odebrałyby to jako wyzwanie.
Anji zerka w stronę drzwi.
– No, wreszcie przyszła Ruth – zauważa i już jej nie ma.
Zostaję sama z Avą, lecz zanim zdążę cokolwiek powiedzieć, wraca Lucas z jej wodą mineralną. Trącam swoją szklanką o szkło Avy i zwracam się do Lucasa:
– Niestety, drętwe z nas imprezowe owieczki. Nie krępuj się, poszukaj bardziej interesujących pastwisk.
– Nie ma mowy. – Sadowi się obok nas.
– Ava właśnie pytała, kim jesteś. Sama za bardzo nie wiem, może byś uzupełnił nasze braki?
– Kim jestem? Ooo. W ujęciu egzystencjalnym czy bardziej przyziemnym? Jestem Lucas jakiś-tam. – Szczerzy się w uśmiechu.
– Ha.
– Poznałem Sam na kolacji charytatywnej i wlałem w nią szampana.
– To było wtedy, kiedy następnego dnia bolała cię głowa? – pyta Ava.
– Dokładnie – potwierdzam.
– Niewiele jest do uzupełnienia – ciągnie Lucas. – Chodzę do szóstej klasy w East London College.
– To kawał drogi stąd – zauważa Ava. – Mieszkasz tam w okolicy?
– Tak.
– Więc jak się tutaj dostałeś? Myślałam, że większość dróg jest zamknięta – mówię.
– Autobusem, jak daleko się dało, a potem pieszo.
– Przy tych wszystkich blokadach ulic to pewnie była niezła wędrówka – stwierdza Ava.
– Charlize upierała się, że to sprawa życia i śmierci. – Lucas znów się uśmiecha. – Sam, wiem, że to niefajne uczucie, gdy ktoś cię próbuje ustawiać. Też tak mam. Może ją podenerwujemy i zostaniemy przyjaciółmi?
Posyłam mu pełen ulgi uśmiech.
– Myślę, że z tym sobie poradzę. Ale powiedz nam: skoro dziś byłeś na ulicach, to pewnie wiesz, co się dzieje?
– Lekka mżawka, kwadra księżyca. Gniewne nastroje narastają. Jeden ze słynnych nalotów trafił na niewłaściwy dom. Chłopak zaczął uciekać, dostał kulkę w plecy. Jest teraz w szpitalu.
– Co? – Jestem zszokowana. – Chcesz powiedzieć, że wkroczyli gdzieś przez pomyłkę, strzelali do niewinnych ludzi?
– Właśnie. Zamiast tam, gdzie powinni, wpadli do sąsiadów.
– Jeżeli to prawda, czemu nie mówią o tym w wiadomościach? – dziwi się Ava.
– A jak myślisz, czemu? Władze wszystkiemu zaprzeczają. Twierdzą, że rodzina, do której wparowali z nalotem, też ma powiązania z A4A. A to już łgarstwo.
– Skąd o tym wszystkim wiesz?
Jego twarz robi się śmiertelnie poważna.
– Bo go znam, tego chłopaka, który wylądował w szpitalu. To mój przyjaciel.