Читать книгу Czas Wagi - Aleksander Sowa - Страница 18

16

Оглавление

Na przystanku przy alei Solidarności siąpiło. Policjant postawił kołnierz i przeszedł na drugą stronę ulicy, wciąż zastanawiając się nad tym, co może kryć się za propozycją, jaką otrzymał. Emil nie wyróżnia się z tłumu. Żaden z mijanych po drodze ludzi z pewnością nie myśli, że ten średniego wzrostu mężczyzna jest policjantem.

– Długo czekasz?

– Nie mogę się przyzwyczaić, że jesteś jak pieprzony duch – powiedział Kosar i podał partnerowi rękę. – Specjalnie się rozglądałem, a ty i tak zjawiasz się znikąd. Znów cię nie zauważyłem. Jak to robisz?

– Zawsze tak było – skwitował Emil, spoglądając na wielki, klasycystyczny budynek z osiemnastego wieku w żółtym kolorze przy ulicy Nowolipie 2.

Napis na czerwonej tablicy nad wejściem głosi: „Komenda Stołeczna Policji”. Niewytłumaczalne przeczucie podpowiada policjantowi, że za propozycją Krausa, którą tak ekscytował się Kosar, nie kryje się nic dobrego.

– Masz raport?

– Mam.

– No to idziemy.

– Do dupy. Możesz sobie go wsadzić – dodał, teatralnym gestem zgniatając papier w kulkę.

Emil w milczeniu sięgnął do kieszeni. Wyjmując papierosy, wciąż się nie odzywał. Wiedział, że przyjaciel tylko czeka na pytanie, którego nie miał zamiaru zadać.

– Powiedzieli, żebyśmy wracali na Grenadierów, bo nic tu po nas.

– Przynajmniej jedziemy na jednym wózku.

– I ciebie to cieszy?

– Na pewno nie smuci. Co z raportem?

– Przyda się, jak cię sraczka chwyci.

– Metabolizm mam w porządku. Na szczęście.

– Ty w ogóle masz szczęście – dodał uszczypliwie Kosar.

– Długo masz zamiar mi dopierdalać?

– Czyli nic nie wiesz?

– Na razie widzę, że coś ci się odkleiło, bo przecież wczoraj miałeś inne zdanie.

– Spóźniliśmy się. Za długo się zastanawiałeś.

– Bo co?

– Nieaktualne. Wszystko, kurwa – rzekł Kosar, po czym spojrzał na przyjaciela, uśmiechnął się gorzko, zacisnął usta w bezsilnym geście i westchnął. – Stołeczna, szósta grupa, dodatek i Szczytno. Wszystko chuj jasny strzelił.

Emil przyłożył papierosa do wargi, wciągnął zapach niezapalonego tytoniu i pomyślał, że gdzieś daleko jest świat, w którym to jest bez znaczenia. Zamiast raportów, komendantów, nocnych zmian jest ciepły wiatr i falujące morze, a wieczorem w portowych knajpach można popijać zimne piwo lub orzeźwiające drinki z cukrem trzcinowym, limonką i miętą, patrząc na tancerki o egzotycznej urodzie.

– Tylko skąd mogłeś wiedzieć.

– Powiesz mi czy będziesz w nieskończoność budował napięcie?

– Wracamy na Grenadierów – powiedział Kosar. – Trzeba się przebrać na wyjściowo. Opowiem ci po drodze. Biednemu to wiatr zawsze w oczy. I wiesz, co ci powiem, gnojku? Masz pieprzoną rację. Przynajmniej jedziemy na jednym wózku.

Emil kiwnął głową, włożył papierosa do ust i zapalił. Egzotyczne tancerki, drink z cukrem trzcinowym i jachty ze zwiniętymi żaglami na spokojnej wodzie zatoki po zachodzie słońca natychmiast prysły. Pojawił się ordynarny zapach dymu.

Czas Wagi

Подняться наверх