Читать книгу Czas Wagi - Aleksander Sowa - Страница 6

4

Оглавление

Jest wtorek, osiemnasty dzień czerwca 1997 roku. Osiemdziesiąt trzy godziny po zniknięciu Sary. W domu Włodzimierza Wagniewskiego dzwoni telefon. Stojący w bibliotece zegar wybija dziewiątą trzydzieści. Dzwonek elektryzuje obu mężczyzn. Starszy spogląda na syna. Przez ostatnie godziny mocno posiwiał.

– Odbierz, tato.

Mężczyzna podnosi słuchawkę drżącymi dłońmi.

– Halo? Halo! – powtarza głośniej. – Jest tam ktoś? Odezwijcie się. Proszę.

Słyszy czyjś oddech. Coś zaczyna się dziać. Pojawiają się trzaski. Wagniewskiego nachodzi irracjonalna myśl, że w oddali słyszy ptaki.

– Błagam – dodaje szeptem.

Znów trzaski. Ojciec porwanej zaciska powieki. Sześćdziesięcioletnie serce wali niczym tłok potężnego silnika.

– Tatusiu! To jest porwanie! – Słyszy głos córki. Łzy cisną się do oczu ojca, serce ściska uczucie, którego nie sposób przełożyć na słowa. – Chcą okupu – dodaje Sara płaczliwie.

– Powiedz, nic ci nie jest?

– Nie informujcie policji.

– Coś ci zrobili? – pyta Wagniewski, ale w odpowiedzi słychać tylko trzask. – Halo? Halo? Sara! Kochanie, słyszysz mnie?

Ciche „pii, pii, pii” kończy połączenie. Mężczyzna z trudem łapie oddech. Wie jedno: słyszał zrozpaczony głos córki. Odkłada słuchawkę drżącą dłonią. Sara wciąż żyje! Na pewno. Musi żyć. Żyje na pewno! Myśli pędzą przez głowę zrozpaczonego człowieka. To najważniejsze. I wtedy milioner napotyka spojrzenie syna.

– Cośmy zrobili! – mówi niemal bezgłośnie.

– To ona, prawda?

– Boże drogi…

– Co powiedziała?

– Żebyśmy nie informowali policji.

– Zrobiliśmy dobrze, tato – odpowiada syn milionera. – Musieliśmy to zrobić.

Wczoraj złożyli zawiadomienie o zaginięciu. To on namówił ojca, by iść na policję. A jednak teraz ojciec jest blady, na jego czole perli się pot. Sekundę później osuwa się na podłogę.

Czas Wagi

Подняться наверх