Читать книгу Czas Wagi - Aleksander Sowa - Страница 9

7

Оглавление

Prywatny detektyw Krzysztof Szczerzucki, stojąc przy oknie, patrzył przymrużonymi oczyma na turystów, po czym uniósł oczy ku niebu i pokręcił głową. Wracając za biurko, spojrzał na wyświetlacz telefonu komórkowego. Brak połączeń i wiadomości psuł detektywowi humor. Mężczyzna westchnął i założył okulary. Faktura opiewała na dwadzieścia pięć tysięcy. Szczerzucki podpisał dokument, następnie wstał i za drzwiami bez słowa przekazał fakturę sekretarce. Kobieta skinęła głową, a detektyw zamknął drzwi. Znów usiadł przy biurku, wyjął cygaro, szklankę i kwadratową butelkę. Odkręcił szkocką, wciąż zastanawiając się nad tym, co powinien zrobić, po czym zakręcił korek. Nie lubił szkockiej, więc schował Johnniego Walkera. Whisky jest dobra dla obiecującego klienta, z poważnym zleceniem albo grubym portfelem. Taki drink robi dobre, profesjonalne wrażenie, pomyślał, nalewając ciepłą wódkę do szklanki. Wypił, schował butelkę i szklankę, a potem z ulgą oparł plecy na fotelu z czarnej bydlęcej skóry. Rozkoszował się palącym uczuciem oraz gorącem, jakie rozgrzało żołądek.

– Dwadzieścia pięć kawałków to i tak nieźle – mruknął.

Dostał pieniądze i trafiła się okazja na więcej. Znacznie więcej, pomyślał, sięgając do szuflady. Mimo wszystko był zadowolony. Znów nalał, tym razem mniej. Schował butelkę i zamiast wypić wódkę od razu, przez kilka minut intensywnie wpatrywał się zawartość szklanki. Wreszcie jego twarz się rozluźniła.

– No i pozamiatane – mruknął, wlewając wódkę w gardło. – Bo tylko doświadczenie może być naprawdę skuteczne – wyrecytował, celując palcem w wyimaginowanego słuchacza, po czym skrzyżował nogi na blacie monumentalnego biurka z drewna tekowego. To zdanie odczytywał każdy, stając przed przeszklonymi drzwiami prowadzącymi do Biura Detektywistycznego Szczerzucki.

Czas Wagi

Подняться наверх