Читать книгу Tajemnice walizki generała Sierowa - Iwan Sierow - Страница 25

Rozdział 3
W LUDOWYM KOMITECIE BEZPIECZEŃSTWA
Luty–czerwiec 1941 roku
Specopercja w republikach nadbałtyckich

Оглавление

W kwietniu 1941 roku ponownie wyjechałem do Lwowa. Po powrocie kierownik sekretariatu pokazuje mi gazetę „Prawda” z tekstem o mojej nominacji na stanowisko pierwszego zastępcy ludowego komisarza bezpieczeństwa państwowego.

Zadzwoniłem do Chruszczowa i spytałem, co to ma znaczyć. Odpowiedział, że pierwotnie się sprzeciwiał, ale potem musiał ulec, i że muszę jechać. Dla mojej rodziny to także była duża niespodzianka. Mnie nikt nawet nie spytał o zgodę. Tak to bywa. Przeprowadziłem się więc do hotelu Moskwa.

W stolicy od razu mi się nie spodobało. Ludowego komisarza Mierkułowa znałem mało, z Kobułowem, jego zastępcą, miałem w przeszłości scysje. Nie lubił mnie, ja jego – tym bardziej61.

Jednocześnie wszyscy oni cieszyli się poparciem Berii, który piastował stanowiska zastępcy przewodniczącego Rady Ministrów oraz ludowego komisarza spraw wewnętrznych.

Od pierwszych dni zobaczyłem, że Kobułow chce sam decydować o wszystkim. Sprzeciwiłem się temu i zameldowałem Mierkułowowi, który wolał zachować milczenie. Po pięciu dniach ukazał się rozkaz, delegujący mnie z Abakumowem do republik nadbałtyckich w celu rozbrojenia oficerów Łotwy, Litwy i Estonii…62

Pracować w parze z Abakumowem też nie chciałem, ponieważ był to panicz, słabo wykształcony fircyk, który przebił się „na górę” dzięki sprawom śledczym Kobułowa i przede wszystkim biciu aresztowanych. Jednym słowem, miałem pecha63.

W dodatku z biegiem lat pociąg Abakumowa do kobiecego towarzystwa, tańców i wytwornych ubrań wcale nie przygasł. Nawet po awansie na generała uczęszczał incognito na modne dancingi w szytych na miarę drogich garniturach zagranicznego kroju. Z tego powodu zyskał przydomek „Witek-fokstrocista”.

W Rydze dwukrotnie posprzeczałem się z Abakumowem. Poskarżył się Berii, swojemu pryncypałowi, że nie daję mu pracować.

Rozbrojenie oficerów byłych burżuazyjnych armii Litwy, Łotwy i Estonii okazało się sprawą wcale nie tak prostą.

Poradziłem się dowódcy Bałtyckiego Okręgu Wojskowego, generała pułkownika Kuzniecowa*. Obiecał, że dostarczy odpowiednią liczbę żołnierzy, samochody, żywność, tabor kolejowy. Jeżeli chodzi natomiast o samą metodykę rozbrajania, w niczym pomóc nie może, to „nie jego specjalność”.

Abakumow – to ograniczony typ, który nie był w stanie niczego mądrego zaproponować, dlatego też powiedziałem mu, by zapewnił przestrzeganie ładu i porządku w miastach, gdzie będę dokonywał rozbrajania.

Z oficerami estońskimi postąpiłem w sposób nadzwyczaj prosty. Rozkazałem naszemu doradcy przy armii estońskiej, by zwołał wszystkich oficerów do klubu na „naradę przed zaplanowanymi ćwiczeniami”. Oficerowie polecenie wykonali. W tym czasie klub otaczali nasi żołnierze, których widać było przez okna.

Wszedłem do sali i oświadczyłem: „Rząd Estonii podjął decyzję o rozwiązaniu armii estońskiej. Proszę panów oficerów o przyjęcie tego faktu do wiadomości i podporządkowanie się”.

Nie dając czasu na rozmyślania, zaproponowałem, by oficerowie oddawali broń przy wyjściu z klubu. Ludzki szereg powoli ruszył w kierunku drzwi. Nasi czterej oficerowie przy wyjściu przeszukiwali Estończyków, zabierali rewolwery oraz pistolety i od razu wsadzali na ciężarówki, by przetransportować do już podstawionego pociągu, którym mieli podróżować w głąb terytorium ZSRR.

Później rozbroiliśmy korpus litewski. Wstępnie przemyśleliśmy szereg wariantów, by akcję przeprowadzić sprawnie i bezpiecznie i nie pozwolić oficerom na ucieczkę.

Ostatecznie zgodziliśmy się na pozorowane manewry i ćwiczenia w polu na mapach. Rozbrojenie miało przebiegać w dwóch grupach – „czerwoni” i „niebiescy”.

Podjechałem do „niebieskich”. Oficerowie czekali na skraju zagajnika. Wewnątrz lasu biegła stosunkowo szeroka przesieka z polną drogą. Wybrałem najszersze miejsce i wysłałem tam dwa plutony uzbrojonych czerwonoarmistów, nakazując dowódcom, by skrycie zajęli stanowiska wzdłuż drogi.

Umówiłem się z naszymi, że na komendę pułkownika pierwszy szereg czerwonoarmistów obraca się w lewo, drugi – w prawo, otaczając w ten sposób Litwinów i odcinając im drogę ucieczki.

Nakazałem litewskim oficerom, by uformowali podwójną kolumnę, i poprowadziłem ich na drogę. W upatrzonym uprzednio miejscu zatrzymałem. Pułkownik pomylił jednak komendy i wyszło tak, że Litwini stanęli twarzą do naszych żołnierzy i plecami do siebie.

Kiedy zobaczyli przed sobą lufy karabinów maszynowych, dwaj oficerowie szybko oprzytomnieli i otworzyli do nas ogień z pistoletów. Klęknąłem i krzyknąłem do pułkownika: „Rozbroić ich!”. Zrobiło się nerwowo.

Rozeźleni Litwini niechętnie oddawali broń. Czerwonoarmiści zamiast chować oddawane pistolety do kieszeni, wtykali je sobie za pas, a oficerowie litewscy je na powrót zabierali. Zaczęła się szarpanina. Wrzasnąłem: „Stać! Na moją komendę – stać! Oddać broń, potem wyjaśnię, o co chodzi!”.

Sytuacja powoli się uspokoiła. Następnie wyjaśniłem, jak umiałem, że „stawianie oporu sprowokuje tylko niepotrzebny rozlew krwi” i że rozbrojenie oficerów litewskich wynika z rozkazu najwyższego dowództwa, dlatego muszą się mu podporządkować.

Ze zwieszonymi głowami oficerowie udali się na miejsce zbiórki. „Czerwoną” stronę rozbroiliśmy spokojniej, uwzględniając popełnione błędy przy odbieraniu broni „niebieskim”.

Z Łotyszami nie mieliśmy problemów. Zebraliśmy ich w jednym miejscu, otoczonych przez czerwonoarmistów. Zabrałem głos, wyjaśniłem sytuację, nakazałem oddać broń. Żadnych incydentów nie odnotowano.

Kiedy po miesiącu Niemcy zaatakowali Związek Sowiecki, okazało się, że mieliśmy rację, przeprowadzając rozbrajanie wymienionych oficerów. Ludowi komisarze spraw wewnętrznych Łotwy, Litwy i Estonii opowiadali mi, jak podle, zdradziecko zachowywały się rodziny tych oficerów i od razu zaczęły pomagać najeźdźcom.

61

Bogdana Kobułowa mianowano zastępcą komisarza bezpieczeństwa 25 lutego 1941 r.

62

Po włączeniu Litwy, Łotwy i Estonii do ZSRR armie tych państw rozkazem ludowego komisarza obrony S.K. Timoszenki przekształcono w korpusy strzeleckie Armii Czerwonej i podporządkowano dowódcy Bałtyckiego Okręgu Wojskowego (tekst rozkazu – patrz: Połpriedy soobszczajut… Mieżdunarodnyje otnoszenija, Moskwa 1990, s. 505–508). Jednakże sowieccy komisarze, którzy usiłowali odebrać od nadbałtyckich wojskowych przysięgę na wierność Związkowi Sowieckiemu, napotykali z ich strony nie tylko niechęć, lecz czasem i poważny sprzeciw (patrz: Pismo N. Pozdniakowa do ludowego komisarza spraw zagranicznych W. Mołotowa z 27 października 1940 r., w: Dokumienty wnieszniej politiki 1940 – 22 ijunia 1941, t. XXIII, ks. 2, Mieżdunarodnyje otnoszenija, Moskwa 1998, s. 59). Z tego powodu postanowiono rozbroić i deportować wszystkich oficerów litewskich, łotewskich i estońskich.

63

Byłego pakowacza w magazynie, Wiktora Abakumowa, przysłał do NKWD Komsomoł. Michaił Szrejder, jeden z pierwszych szefów OGPU, pisał potem, że w 1933 r. zastał w mieszkaniu konspiracyjnym młodego czekistę in flagranti z młodą czekistką. Panienka przyznała, że jej doniesienia agenturalne to całkowita „lipa” pisana pod dyktando Abakumowa. Szrejder usiłował go zwolnić, lecz Abakumowa tylko przeniesiono na niższe stanowisko do GUŁAG-u. Karierę zrobi po 1937 r., gdy wróci do centralnego aparatu NKWD, uczestnicząc bezpośrednio w fabrykowaniu głośnych procesów politycznych. Beria po przyjściu do NKWD zauważył młodego osiłka, który w dodatku zwąchał się z jego faworytem Bogdanem Kobułowem. W 1939 r. Abakumow zostaje szefem UNKWD obwodu rostowskiego, a w lutym 1941 r. wraca do Moskwy w charakterze zastępcy ludowego komisarza spraw wewnętrznych. Liczni świadkowie zeznawali, że stosował wobec aresztowanych bicie i tortury.

Tajemnice walizki generała Sierowa

Подняться наверх