Читать книгу Tajemnice walizki generała Sierowa - Iwan Sierow - Страница 44
Rozdział 4
„ZOSTAJĘ GŁÓWNYM REZYDENTEM” Czerwiec–grudzień 1941 roku
Ostatnia parada nadchodzi…107
ОглавлениеOkoło godziny 1 w nocy 5 listopada zadzwonił do mnie Poskriobyszew i nakazał, bym natychmiast jechał na stację metra Majakowskaja. Szybko się zebrałem i po kilkunastu minutach byłem na miejscu. Patrzę – sunie kawalkada samochodów, świecąc niebieskimi reflektorami. Nadjeżdżają członkowie rządu.
Z pierwszego wozu wysiadł Stalin, po nim – Mikojan, Malenkow i Beria. Przywitaliśmy się. Wchodząc do metra, Stalin powiedział, że należy wybrać miejsce dla uroczystego posiedzenia w dniu 6 listopada, by Niemiec nie mógł go zbombardować.
Zeszliśmy na dół. Cały peron zapchany był śpiącymi kobietami z dziećmi. Wódz spytał, co one tu robią. Wyjaśniłem, że jeszcze nie odwołano alarmu lotniczego. Niektóre kobiety się obudziły i z zainteresowaniem przyglądały Stalinowi, który polecił: „Do godziny 6 wieczorem zorganizujcie jutro niewielką trybunę i krzesła dla ludności. Tu zrobimy uroczyste posiedzenie”.
W ciągu nocy i części dnia 6 listopada zorganizowaliśmy razem z Proninem*, przewodniczącym moskiewskiej rady miejskiej, oraz Chrulowem* od kolejnictwa zarówno „salę posiedzeń”, jak i kilka bufetów wzdłuż peronu. Wyszło przyzwoicie.
Około godziny 4 po południu zadzwonił Mikojan i przekazał polecenie Stalina, bym się stawił o godzinie 17.00 na stacji metra Biełorusskaja. Początkowo nie rozumiałem, w jakim celu mam się tam udawać. Mikojan dorzucił: „Zamów do tej stacji pociąg metra, a my dojedziemy do Majakowskiej”. Szybko się uwinąłem i w porę stawiłem na Biełorusskiej.
Podjechały rządowe limuzyny. Stalin spytał, czy wszystko gotowe, i zeszliśmy do pociągu. Na stacji Majakowskaja czekały tłumy. Stalin wszedł na trybunę i zaczął przemówienie. Wypadło bardzo dobrze…
Po przemówieniu był koncert. Po zakończeniu pierwszej części wódz zapytał: „A co, drugiej części nie będzie?”. Odpowiedziałem: „Nie przewidziano”. „Szkoda” – usłyszałem.
Szybko wróciłem na widownię, zobaczyłem artystę Dormidonta Michajłowa* i umówiłem się z nim na drugą część koncertu. Po każdym numerze wódz z zadowoleniem bił brawo.
Potem weszliśmy do wagonu metra, by dojechać do stacji Biełorusskaja. Stalin stał, trzymając się uchwytu. Maszynistę pociągu, zasłużonego towarzysza z Orderem Lenina, wyznaczył osobiście Chrulow.
Jak tylko ruszyliśmy i zaczęliśmy przyspieszać, pociąg naraz stanął jak wryty. Siłą bezwładu Stalin poleciał do przodu. Na szczęście stałem tuż za nim i zdążyłem chwycić go w ramiona. Wódz się zezłościł.
Podszedłem do bladego jak płótno maszynisty. Spytałem spokojnym tonem, co się stało. Odpowiedział zachrypniętym głosem: „Nacisnąłem niewłaściwy guzik”. „Dobra, jedźmy spokojnie” – poleciłem i już od niego nie odchodziłem.
Na stacji Biełorusskaja Stalin wyszedł i od razu udał się do samochodu. W drodze spytał, co się stało. Odrzekłem, że maszynista ze zdenerwowania wcisnął niewłaściwy guzik. Wódz zmienił temat: „Uprzedźcie Artemiewa* (dowódcę Moskiewskiego Okręgu Wojskowego), by jutrzejszej parady o 10 rano nie transmitowali przez radio, by radio wyłączyli”.
Pojechałem do komendanta Kremla Spirydonowa* i poleciłem, by na mauzoleum postawiono trybuny. Odpowiedział, że nie wie, gdzie je na wszelki wypadek zakopano, by nie dostały się w ręce Niemców. Powiedziałem, by je odnalazł i przygotował na jutro, na 8 rano. Potem po rozmowie telefonicznej z Artemiewem pojechałem na plac Czerwony.
Gdy przyjechał Artemiew, zapytałem go o liczbę wojsk na defiladzie. Odrzekł, że nie więcej niż jedna dywizja plus trochę czołgów i kawalerii. „Ta dywizja od razu idzie na front” – podkreślił. Wbrew tradycji defiladę wojskową wyznaczono nie na 10.00, lecz na 8.00 rano. Zakazano kogokolwiek informować czy ogłaszać przez radio.
Koło 2 w nocy pojechałem się przespać, a o 6 już stawiłem się na placu Czerwonym. Padał gęsty śnieg.
Przed 8 rano zjawił się Stalin. Mimo mrozu ubrany był w lekki szynel, czapkę z daszkiem i miękkie gruzińskie długie buty. Wchodząc po schodkach mauzoleum, obrócił się do mnie i powiedział: „W taki śnieg Niemiec bombardować nie będzie. Trzeba przekazać sprawozdanie radiowe z defilady na placu Czerwonym”.
Połączyłem się z radiowcami, którym z wieczora nakazałem, by pod żadnym pozorem nie transmitowali uroczystości z placu Czerwonego. Należało odwołać wczorajszy rozkaz.
W centralnej rozgłośni radiowej zastałem tylko dyżurującą pracownicę. Namawiam do włączenia mikrofonów na placu Czerwonym – nadaremnie. „Towarzysz Sierow mnie aresztuje, jeśli włączę” – twierdzi uparcie.
Na targowanie się brakowało czasu, jako że Stalin już prawie wchodził na trybunę mauzoleum. Musiałem przyznać, że jestem tym właśnie groźnym Sierowem. Dziewczyna mówi: „Włączę, ale odpowiadamy razem”. Zgodziłem się.
Wszedłem na mauzoleum, a wódz pyta: „Radio włączone?”. Odpowiadam: „Tak jest”. – „A sprawdziliście, jak pracuje?”. – „Nie zdążyłem”. – „No to sprawdźcie”.
Połączyłem się przez WCz z Kujbyszewem i Gorkim i pytam, co nadaje radio. „Nastrajają się na transmisję defilady moskiewskiej” – odpowiadają. W porządku. Zameldowałem Stalinowi, który zaraz zaczął przemawiać.
Defilada przebiegła jak należy. Żołnierze maszerowali z bronią, w strojach maskujących, w podniosłym nastroju, prawdziwi wojownicy. Muszę powiedzieć, że Stalin wypadł dobrze. Zapewnił, że Niemca pobijemy mimo początkowych niepowodzeń, po czym zakończył:
„Niech dla nas w tej wojnie natchnieniem będą czyny zbrojne naszych wielkich przodków – Aleksandra Newskiego, Dmitrija Dońskiego, Kuźmy Minina, Dmitrija Pożarskiego, Aleksandra Suworowa, Michaiła Kutuzowa”107.
107
Parada wojskowa na placu Czerwonym w dniu 7 listopada 1941 r. na cześć 24. rocznicy rewolucji październikowej miała kolosalne znaczenie dla podniesienia morale Armii Czerwonej i całego narodu. Przemówienie Stalina z trybuny mauzoleum, defilada wojsk i techniki bojowej wykazały całemu światu, że Moskwa się nie poddaje i wojska sowieckie będą walczyły do ostatecznego zwycięstwa. Tego dnia parady zorganizowano też w Kujbyszewie i Woroneżu.