Читать книгу Tajemnice walizki generała Sierowa - Iwan Sierow - Страница 50

Rozdział 5
UCIECZKA PRZED SMIERSZEM109
Rok 1942
Trzeba ich zrzucić z tej przełęczy…122

Оглавление

Po upływie dwóch dni od wydarzeń tu opisywanych otrzymałem z GKO polecenie pilnego wylotu do Tbilisi dla organizacji obrony przełęczy kaukaskich, do których kierowali się Niemcy. Na miejscu zastałem generała Bodina* i innych z Giensztabu.

W sztabie okręgu wojskowego zastałem 25 sierpnia dowodzącego Frontem Zakaukaskim Tiuleniewa z generałami. Potem zjawił się Beria, członek GKO, który od razu spytał: „Z jakiego kierunku spodziewacie się przeciwnika i w których miejscach brakuje nam wojska?” Tiuleniew dość niepewnie odpowiedział, że Niemiec pcha się na Suchumi poprzez przełęcze Kłuchorską i Maruchską, gdzie atakuje dywizja SS dowodzona przez generała Meinza120.

Widać było, że sztab okręgu nie ma właściwego rozeznania w sytuacji i nie jest przygotowany do prowadzenia działań bojowych – nadal pracowali w trybie czasu pokoju, jakby wojny nie było. W gabinetach i na korytarzach wisiały podobizny byłego już ministra obrony Timoszenki.

Beria to zauważył i po wyjściu z toalety spytał Tiuleniewa: „Dlaczego i w toalecie nie zawiesiliście portretu Timoszenki?”. Ten się zmieszał i odpowiedział: „Uwzględnimy”. Wszyscy się roześmiali. To zdarzenie miało miejsce, kiedy od ponad roku funkcje ministra obrony pełnił już tow. Stalin, a nie Timoszenko.

Po ustaleniu, że najniebezpieczniejszym kierunkiem niemieckiej ofensywy pozostają przełęcze Kłuchorska oraz Maruchska i że Niemcy zajmują teren w tempie 4–6 kilometrów na dobę, Beria zwrócił się do mnie: „Zabieraj, kogo chcesz, z generałów i natychmiast ruszaj na przełęcze. Niemca należy zatrzymać”121.

Wydało mi się, że spojrzał na mnie mało przyjaźnie. Przecież na tej naradzie byli też Gruzini z KC, bronić mieliśmy Gruzji, wybrzeża czarnomorskiego, Suchumi. Odpowiedziałem, że potrzebuję pomocy generała Dobrynina* i generała lejtnanta Sładkiewicza*, z którymi studiowałem w Akademii im. Frunzego. Beria się zgodził. Natychmiast wyszliśmy122.

Po godzinie zorganizowano dla nas osobny parowóz, do którego przyczepiono wagon z bronią, i wyjechaliśmy do Suchumi.

Rano podstawiono nam osiodłane wierzchowce i konno pojechaliśmy w góry, mając do pokonania odległość około 60 kilometrów przy gorącej, suchej pogodzie końca sierpnia.

W Suchumi dowiedzieliśmy się, że Niemcy zajęli Krasnodar i poruszają się w kierunku Noworosyjska. Budionny razem z członkiem Rady Wojennej Ł. Kaganowiczem i admirałem Isakowem* wycofywali się do Noworosyjska123.

Nieudolny „dowódca” w warunkach wojny ojczyźnianej, dysponując siłami ośmiu armii oraz dwóch korpusów, nie był w stanie należycie zorganizować obrony i cofał się na wszystkich kierunkach. W wojnie domowej mógł nieźle walczyć, łącząc taktykę partyzanckich ataków i wojskowych posunięć taktycznych. Obecnie brakło mu należytej wiedzy dla zorganizowania trwałej i mocnej obrony.

Niemcy natomiast – to wróg podstępny i przebiegły, organizujący natarcia w sposób operatywny i sprawny. Zbombardowali kolumnę samochodów sztabu frontu, Isakowowi odłamkiem przetrąciło nogę, którą musiano amputować.

Kiedy Budionny następnie poddał Niemcom Noworosyjsk, sam przebywając gdzieś pod Gelendżykiem, pozbawiono go dowództwa frontu, po raz drugi w ciągu wojny124.

Cały dzień jechaliśmy w upale i wieczorem dotarliśmy do sztabu korpusu, który dowodził operacjami na przełęczy. Dowódca korpusu – generał lejtnant artylerii, Gruzin Lesielidze*. Korpus wchodził w skład 46. Armii ze sztabem w Suchumi, jedna dywizja broniła przełęczy. Jej sztab umieszczono w aule Gwandra, w odległości czterech kilometrów od linii frontu. W rozmowie ze mną dowódca dywizji, Kantaria*, dukał coś niewyraźnie o sytuacji, więc w końcu musiałem mu przerwać: „Sam pojadę na linię frontu”.

Na miejscu pułkownik Korobow* dość rzeczowo zameldował: „16 sierpnia oddziały niemieckiej 1. Górskiej Dywizji SS »Edelweiss« doliną rzeki Teberda doszły do przełęczy i zepchnęły stamtąd kompanię wojsk 815. pułku 394. Dywizji. Dwa bataliony rozmieszczone daleko od przełęczy nie zdążyły przyjść z pomocą. Jeden batalion zajmował przeciwległe zbocza gór w stronę Suchumi, drugi batalion – w odległości 15 kilometrów od przełęczy, w okolicach aułów Gwandra, Ażara, Kłydż, a trzeci batalion – 70 kilometrów od przełęczy w Suchumi”. I to ma być obrona?

W pełni przejawiła się nieudolność dowódcy 46. Armii, generała majora Siergackowa, i dowódcy artylerii, Gruzina Lesielidzego. Jak jedna kompania może obronić przełęcz, kiedy tam należało rozlokować cały pułk? Byłem tam osobiście! Trzy bataliony miały bronić frontu o długości 70 kilometrów! Udawali tylko, że bronią przełęczy.

O tym, że Niemcy wyszli na przełęcz, dowództwo 46. Armii dowiedziało się po upływie trzech dni!!! Wtedy dopiero zaczęło słać posiłki – trzy inne bataliony i oddział NKWD. Po tygodniu, kiedy oddziały te doszły do przełęczy, Niemcy już zeszli ze zbocza góry do wąwozu Kłydż, odległego o 17 kilometrów125. „Tu właśnie trzymamy pozycje – zakończył Korobow. – Dalej nie puszczamy”.

Skarżył się, że wojsk na Przełęczy Kłuchorskiej nie starcza – jeden niepełny pułk i sztab dywizji, na Maruchskiej – też jeden pułk. Codziennie tracą po 150 zabitych i rannych. Przy takim tempie wojsk wystarczy na 2–3 dni. Co robić dalej – nie wiadomo.

W nocy nieco się zdrzemnąłem, a rano Lesielidze powiada: „Otrzymałem depeszę ze sztabu 46. Armii, bym wyjeżdżał ze sztabem do Suchumi”. Wychodzi na to, że sztab nie istnieje, korpus nie istnieje, pozostał Sierow i dwaj generałowie. Wspaniale wojujemy…

Następnego dnia również konno udałem się na wysunięte pozycje, bronione przez pułkownika Korobowa. Dobry dowódca, ale wyczerpany nieustannymi atakami Niemców. Dodałem mu otuchy. Spytałem, gdzie mogę się rozlokować, by razem z nim bronić linii frontu.

Zdziwił się niepomiernie i zaczął mnie namawiać, bym jechał do sztabu dywizji odległego o trzy kilometry, ponieważ Niemcy mogą zajść ze skrzydeł, okrążyć i wziąć do niewoli. Uspokoiłem go i stanęło na tym, że czasem będę przebywał u niego, a czasem w sztabie dywizji…

Korobow przedstawił mi cały mało optymistyczny obraz pasywności i niefrasobliwości Siergackowa, który nigdzie na froncie nie był, a siedział sobie w Suchumi w odległości 60–70 kilometrów od linii obrony i realnej sytuacji nie znał.

Na przełęcze nie dostarczono materiałów wybuchowych, by można było urządzać zawały, zasieki i zapory ze skał i powalonych drzew. Saperów, których tu przysłano, szybko odwołano i za wiele zdziałać nie zdążyli, a Niemcy tuż-tuż.

Nieliczne wojska nie przygotowały stanowisk obronnych. Sztab armii i korpusu tego nie sprawdził. Lesielidze – dowodzący korpusem – żadnej obrony na przełęczach nie organizował, ponieważ nie oczekiwał nadejścia Niemców.

Nie zorganizowano też zwiadu wojskowego. W pułkach duży procent Azerów i innych wschodnich narodowości, źle wyszkolonych i tchórzliwych – by trafić na zaplecze, wystawiali z ukrycia rękę z nadzianym na nią hełmem. Snajper niemiecki strzelał i nasz wojak z przestrzeloną ręką trafiał do szpitala na dalekich tyłach.

W drugim roku wojny przełęczy nie obsadzono naszymi wojskami. To już nie jest brak odpowiedzialności ze strony dowódcy frontu, Tiuleniewa, i 46. Armii, Siergackowa, lecz przestępstwo126.

Następnego dnia połączyłem się z Suchumi. Odpowiedział mi nowo mianowany dowódca armii Lesielidze. Okazało się, że 28 sierpnia Beria zdymisjonował Siergackowa i na dowódcę 46. Armii wyznaczył Lesielidzego, a poprzednika wysłał, by dowodził 351. Dywizją Strzelecką na Przełęczy Mamisońskiej. Za jakie to zasługi Lesielidze dostał taki awans?

Zażądałem amunicji oraz min. Obiecali wysłać na osiołkach, ponieważ żadna droga do nas nie prowadziła. Poprosiłem też o chleb i kaszę, które nam się kończyły. Obiecał wysłać kilka samolotów U-2, które dokonają zrzutów. Umówiliśmy się, w jakie miejsca mają zrzucać.

Wszystko to działo się na wysokości 2800 metrów. Przez pierwsze dni trudno było oddychać, ale potem się przyzwyczaiłem. Spaliśmy w namiocie pod drzewem, ponieważ obawiałem się, że Niemcy mogą skrycie otoczyć domek z oficerami sztabowymi i wszystkich wystrzelać, a na powietrzu mam szansę ich wcześniej usłyszeć. Jak się okazało, miałem rację.

Odżywialiśmy się zrzucanymi z samolotów sucharami, które moczyliśmy w świeżej górskiej wodzie. Czasem trafiały się jagody. Generalnie zaopatrzenie było marne.

Po upływie 3–4 dni ze sztabu frontu w Suchumi zaczęto na mnie naciskać, powołując się na członka GKO Berię, bym organizował natarcie w celu wypchnięcia Niemców z gór. Zrozumiałem, że nowe dowództwo w osobach Berii, Tiuleniewa i Lesielidzego pragnie wykazać się sukcesami przed Kwaterą Główną Naczelnego Dowództwa – że potrafią pokonać Niemców i zmusić ich do odwrotu. Dziwne.

Dowództwo nie miało pojęcia, co tu się działo. Nie starczało amunicji. Wojska niepełnowartościowe – wysoki w nich procent Azerów, Ormian i innych wschodnich narodowości…

Natarcie zakończyło się niepowodzeniem, ponieważ w górach atakuje się inaczej niż na równinie – stosuje się manewr skrzydłowy, najlepiej z przewagą wysokości. Musimy to uwzględnić na przyszłość.

W środku dnia podliczyliśmy straty – 120 zabitych i ponad 200 rannych. Wpadłem w minorowy nastrój. Wojska i tak brakuje…

Po kilku dniach dzwonią ze sztabu, wykorzystując zwykłą łączność przewodową. Domagają się natarcia. Odpowiadam, że poprzednie zakończyło się niepowodzeniem. Odmawiam. Nalegają. Odmawiam ponownie. Rozkazują, bym wyjechał do Suchumi. Obiecuję, że jutro będę. Nalegają, że jeszcze dziś. „Nie dam rady do końca dnia pokonać konno 60 kilometrów po górach!” – oponuję. „Przygotuj lądowisko dla U-2!” – nakazują… Samolot po trzecim nawrocie ledwo wylądował. Polecieliśmy do Suchumi. Samochodem dostarczono mnie do willi Berii.

Po drodze przyjrzałem się mieszkańcom Suchumi – odświętni, jakby żadnej wojny nie było. Kierowca Gruzin z oburzeniem opowiedział, jak to w nocy przyleciał niemiecki samolot, zrzucił bombę i w całym mieście zgaszono światło itd. Chciałem mu powiedzieć, że na nas Niemcy od rana do wieczora ciskają miny i czasem do ust nie mamy co włożyć, a nie narzekamy.

W sztabie kierownictwo „wypoczywało”. Urządzili się jak w raju, jak na jakiejś rządowej daczy – dokoła kwiaty, palma, bambusy rosną. Nie ma porównania z nami, gdzie śpimy na gołej ziemi, na podściółce z gałęzi, jak turyści…

W Suchumi przy Berii uwijali się Tiuleniew, Kobułow, Lesielidze i inni…

Dwaj pierwsi mi opowiedzieli, jak to Budionny w odwrocie spod Noworosyjska dotarł aż tu ze swoją świtą i stajnią. Kiedy zjawił się w Suchumi, przewodniczący Prezydium Abchaskiej SRR wydał na jego cześć wystawne przyjęcie. Pili całą noc przed przylotem Berii127.

Kiedy się rankiem o tym dowiedzieli, przewodniczącego niezwłocznie pozbawiono stanowiska128, a Beria wysłał do Stawki meldunek o dziwactwach Budionnego, jego niezdolności do kierowania frontem i w końcu napisał, że Tiuleniew wcale nie jest lepszy, ponieważ nie zapewnił obrony przełęczy kaukaskich, wykazał niefrasobliwość itd. Jeżeli już wybierać między tymi dwoma „dowodzącymi”, to lepiej niech już Tiuleniew dowodzi frontem, a Budionnego należy odwołać do Moskwy. Po kilku godzinach z Kwatery Głównej nadeszła zgoda.

„Beria dał depeszę do przeczytania Tiuleniewowi, który podziękował mu za zaufanie i pocałował go w rękę” – zakończył Kobułow129.

120

Ł. Beria jako członek GKO przybył z Moskwy na Kaukaz w połowie sierpnia 1942 r. w celu wykonania dyrektywy Stawki z 30 lipca o organizacji trwałej i silnej obrony przełęczy Głównego Grzbietu Kaukaskiego. Niemiecka 17. Armia przeszła tam do natarcia pod Anapą i Noworosyjskiem, a 23 sierpnia hitlerowcy zaatakowali Mozdok.

Po 11 latach, już po aresztowaniu, Beria tak uzasadniał swój przyjazd: „Przyleciałem z zadaniem oceny nastrojów w kierownictwie partyjnym i administracyjnym na Zakaukaziu, szczególnie w Gruzji, by sprawdzić, czy nie ma tam tendencji panikarskich. Sprawą najważniejszą było zamknięcie dla wroga przełęczy Grzbietu Kaukaskiego”. (Dieło Bierii, Prigowor obżałowaniju nie podleżit, Diemokratija, Moskwa 2012, s. 192).

121

Kontrola nad przełęczami Głównego Grzbietu Kaukaskiego pozwalała Armii Czerwonej zablokować marsz przeciwnika do ważnych obszarów strategicznych, przede wszystkim do bogatych złóż ropy naftowej i rudy żelaza. Nieudolne dowodzenie i niewłaściwe rozmieszczenie jednostek Armii Czerwonej doprowadziły do tego, że oddziały niemieckie, dobrze wyszkolone i przygotowane do wojny w warunkach górskich, zajęły najważniejsze przełęcze. Niemniej upór i męstwo obrońców Kaukazu przeważyły szalę – hitlerowcy nie przedarli się na Zakaukazie.

122

Z generałami NKWD Sładkiewiczem i Dobryninem łączyła Sierowa nie tylko wspólna nauka – jesienią 1941 r. kierowali odpowiednimi sektorami ochrony strefy podmoskiewskiej pod ogólnym dowództwem Iwana Aleksandrowicza.

123

Okryty chwałą w czasie wojny domowej i wyniesiony na szczyty sławy przez sowiecką propagandę marszałek Budionny nie opanował myślenia strategicznego, nie rozumiał odmiennego charakteru nowoczesnej wojny. Głównie z powodu jego nieudolnego dowodzenia wojskami na kierunku północnokaukaskim, a później Frontem Północnokaukaskim utracono Stawropol, Armawir, Majkop, Krasnodar, Elistę, Mozdok, Noworosyjsk i dopuszczono Niemców do Kaukazu.

124

Po niepowodzeniach na kierunku północnokaukaskim kariera marszałka Budionnego, bohatera wojny domowej, znalazła się na równi pochyłej. W styczniu 1943 r. został dowódcą kawalerii Armii Czerwonej – czuło się w tej nominacji stalinowską ironię, ponieważ na tym etapie kawaleria odgrywała w tej wojnie rolę schyłkową. Po zwycięstwie zdążył jeszcze popracować w charakterze wiceministra rolnictwa do spraw hodowli koni. Doczekał późnej starości i zmarł obdarzony honorami i uznaniem.

125

Inna spotykana pisownia – Kłycz.

126

Przez Przełęcz Kłuchorską, najwyżej położony odcinek Suchumskiej Drogi Wojennej, przechodzi jedyna szosa zachodniej części Grzbietu Kaukaskiego. „Tej najważniejszej rubieży bronił 815. pułk piechoty, którego oddziały w razie kontaktu z przeciwnikiem rozmieszczono wyjątkowo niedorzecznie: 3. batalion – w Suchumi, 2. – w osadzie Atara, daleko w dole od przełęczy, i w końcu jedna kompania 1. batalionu bezpośrednio na samym siodle przełęczy. Żadnej osłony ze strony grzbietu wschodniego ani zachodniego nie przewidziano, tylko na południowym ulokowano dwie kompanie, ale to jest pół godziny marszu w dół i dwie godziny – przy wspinaczce!!! Co tu komentować? I to w drugim roku wojny!” – prawie tymi samymi słowami co Sierow reaguje w swoim artykule o wojnie na Kaukazie wybitny alpinista Jasen Djaczenko (http:www.russianclimb.com/russian/russian_library/yasen4.html). W wyniku tego 16 sierpnia oddziały niemieckiej 1. Górskiej Dywizji Strzeleckiej zajęły Przełęcz Kłuchorską, a ich alpiniści 21 sierpnia zdobyli szczyt Elbrus, na którym umieścili nazistowską flagę. Na początku września wojska hitlerowskie opanowały także przełęcze Maruchską i Sanczarską. Tylko bohaterstwo żołnierzy sowieckich oraz zmiana strategii prowadzenia działań wojennych pozwoliły na powstrzymanie dalszego marszu Niemców.

127

Przyszły marszałek Związku Sowieckiego i minister obrony A. Greczko pisał w pamiętnikach, że Beria przyjechał do sztabu 46. Armii w Suchumi 23 sierpnia 1942 r. „Zamiast udzielenia dowództwu konkretnej pomocy w organizacji mocnej obrony Beria faktycznie wniósł nerwowość i dezorganizację w pracę sztabu, co prowadziło do zamieszania w kierowaniu wojskami”. (A.A. Greczko, Bitwa za Kawkaz, Wojenizdat, Moskwa 1967, s. 142).

128

Nie bardzo wiadomo, o kogo chodzi, gdyż przewodniczącym Prezydium Rady Najwyższej Abchaskiej SRR w latach 1938–1948 pozostawał niezmiennie Michaił Dełba (1905–1992).

129

Generał Tiuleniew pozostał dowódcą Frontu Zakaukaskiego do końca wojny. Jego imieniem nazwano ulice w Moskwie i Uljanowsku.

Tajemnice walizki generała Sierowa

Подняться наверх