Читать книгу Tajemnice walizki generała Sierowa - Iwan Sierow - Страница 59
Rozdział 6
TRZY NOCE ZE STALINEM
Rok 1943
Ponownie Stalingrad
ОглавлениеW styczniu polecono mi wracać do Moskwy. Na Kaukazie spędziłem prawie pięć miesięcy.
Dobrze spisywały się tam także wojska NKWD, którym często powierzano najtrudniejsze odcinki. Kiedy do nich przyjeżdżałem, nabierałem pewności, że te oddziały na pewno się nie wycofają. Dobrym słowem wspominam generałów: Korotiejewa, Chomenkę, Mielnika, Rosłowa*148, Pijaszczewa*, pułkowników: Mikriukowa*, Szyriajewa* (dywizja suchumska), Nikolskiego* (dywizja gruzińska)149, generała P. Zimina, pułkownika Bułygę*, Titkowa* i innych.
Przed wylotem rozmawiałem telefonicznie z Iwanem Iwanowiczem [Maslennikowem], który ponurym tonem mi obwieścił, że Stalin ponownie jemu i Tiuleniewowi wypomniał oderwanie się od głównej masy wojsk, utratę łączności itd.150
Spędziłem w Moskwie miesiąc. W wojskach odpowiadających za ochronę zaplecza frontu panował należyty porządek. Dobre wyniki osiągano w zatrzymywaniu szpiegów, dywersantów, spadochroniarzy przeciwnika. Dowódcy zadowoleni151.
Rozmawiałem z Tołbuchinem*, Watutinem, Czerniachowskim*, Mierieckowem i innymi dowódcami…
W Stalingradzie sprawy też miały się dobrze. Nasze wojska prawie całkowicie okrążyły armię Paulusa. Rubieże dodatkowo wzmocniono wojskami Frontu Dońskiego pod dowództwem Rokossowskiego. Całą wielką operacją kierowali z ramienia Stawki dwaj zastępcy naczelnego wodza – G.K. Żukow i szef Sztabu Generalnego A.M. Wasilewski przy wsparciu generała pułkownika N.N. Woronowa.
Nasi dowódcy 8 stycznia wysłali parlamentariuszy do sztabu Paulusa, proponując honorową kapitulację. Niemcy jednego ranili i odpowiedzieli odmową. Wtedy wojska sowieckie zaczęły zaciskać pierścień okrążenia wokół niemieckich jednostek, które jeszcze stawiały opór152.
Z końcem stycznia nasi zaczęli likwidować okrążone niemieckie jednostki jedna po drugiej. Dowództwo meldowało ze Stalingradu, że z powodu znacznej liczby zabitych, rannych i wziętych do niewoli żołnierzy wroga sytuacja mocno się komplikuje. Sowieccy medycy nie radzą sobie ze skalą problemu153. Zaczął się szerzyć tyfus i inne choroby zakaźne, zapanował głód, brakowało ogrzewanych pomieszczeń dla rannych i jeńców, ponieważ wszystkie zniszczono w czasie walk154.
Wezwał mnie Stalin. W towarzystwie Malenkowa, Mołotowa i Berii155 krótko poinformował o krytycznej sytuacji w Stalingradzie i polecił, bym niezwłocznie udał się do miasta w celu rozmieszczenia jeńców wojennych, zorganizowania wyżywienia, opieki lekarskiej i należytej ochrony. W dodatku miałem pomóc wojskowym w pilnym przerzuceniu jednostek Frontu Dońskiego na kierunek centralny oraz wyremontować zbombardowane przez wroga stacje i linie kolejowe. Na brak zadań nie mogłem narzekać.
Pożegnaliśmy się w wesołym nastroju. Szczególnie zapamiętałem Stalina, jak spokojnie spacerował po gabinecie, dorzucał celne uwagi do konwersacji, czasem podchodził do mnie ze szczegółowymi pytaniami.
Wyleciałem do Stalingradu, gdzie w ciągu dwóch – trzech dni zakończono okrążenie Paulusa i 30 stycznia jego wojska skapitulowały. Paulus i jego sztab poddali się i zdali na łaskę zwycięzcy. Hura!156
W Stalingradzie napatrzyłem się na różne okropności. Podlatując, zobaczyłem długie czarne kolumny jeńców niemieckich. W samym mieście, jeżeli można tak nazwać to morze ruin, czołgi i samochody rozgniatały zamarznięte trupy. Trupy wszędzie, gdzie nie spojrzysz.
Pojechałem na jeniecki punkt zbiorczy. Okropność! Aryjska rasa panów oberwana, zarośnięta, wycieńczona, spojrzenie niepewne. Wystają w kolejce po zupę. Dyscyplinę jednak utrzymują wzorową. Dowodzą nimi kaprale, mający absolutny posłuch.
Podchodzę i pytam: „No i co, dranie, macie dość wojny?”. Odpowiadają energicznie: „Jawohl!” (Tak jest!). Nie sądzę, by rozumieli treść pytania.
Szybko zorganizowaliśmy im pomieszczenie, wstawiliśmy żelazne prycze i pognaliśmy do nabijania słomą materaców. Niech się starają…
Nazajutrz pojechałem do byłej stadniny koni, do której skierowałem kilka tysięcy wziętych do niewoli Niemców. Tuż za miastem trafiliśmy na kilka świeżych niemieckich trupów na poboczu. Przejechałem pół kilometra – leży kolejny. Wyszedłem z wozu, przyjrzałem się – zastrzelony! To już jest skandal157.
Kazałem kierowcy gnać szybciej. Po półgodzinie zobaczyliśmy kolumnę jeńców, około 5 tysięcy osób. Z tyłu konwojuje ich sierżant z pistoletem, obok ledwie brną dwaj Niemcy.
„Jak się mają sprawy?” – pytam. „Ledwo się wloką. Marni są” – skarży się. „I co z nimi robisz?”. Obejrzał się na boki. „Dobijam” – odpowiedział tak spokojnie, jakby w słusznej sprawie. „Zwariowałeś?!” – oburzyłem się. „A jakże inaczej, towarzyszu generale?” – zdumiał się chłopina. „Schowaj pistolet. Jeżeli jeszcze jednego zastrzelisz, wsadzę do więzienia. Jeśli któryś ze szwabów nie nadąża, niech usiądzie na poboczu. Kiedy doprowadzisz kolumnę, wyślij po maruderów samochód. Nigdzie przez ten czas nie uciekną”. Spojrzał na mnie niezadowolony, ale powiedział: „Tak jest!”.
Pojechaliśmy dalej. Sądzę, że usłuchał, ale nie ręczę – na wojnie jak na wojnie przecież.
W stadninie koni już zamieszkało ponad 3 tysiące jeńców, w nieogrzewanych stajniach. Ponieważ budynki były z kamienia, pozwoliłem na rozpalenie ognisk. Obserwowałem jeńców i widzę, że także w niewoli zachowali swoje przesądy – Niemcy traktowali z pogardą Włochów, którzy wyglądali naprawdę żałośnie, marzli i wydawali się całkiem bezbronni. Węgrów i Rumunów traktowali nieco lepiej, ale siebie wywyższali nad wszystkich.
Późnym wieczorem wysłuchałem raportów swoich podwładnych z innych obozów. Obraz nędzy i rozpaczy. Miejsc noclegowych brak – wszystkie budynki wkoło zbombardowane do ostatniej cegły. Zadzwoniłem przez WCz do Chrulowa, prosząc o setkę namiotów sztabowych. Obiecał przysłać158.
Następnego ranka z generałem służby medycznej, wielkim chłopem – nazwisko zapomniałem, zapamiętałem tylko półmetrowej długości pagony na ramionach – wybraliśmy się na inspekcję batalionów sanitarnych. Nazwa szumna, a w rzeczywistości to szopy, składy i magazyny, w których umieszczano rannych.
Generał przyznał, że większość z nich umrze, gdyż kilka dni przed pójściem do niewoli już nie otrzymywali koniecznej pomocy medycznej. Lżej ranni też nie przeżyją, ponieważ w antysanitarnych warunkach dostaną zakażeń, gangreny i innych paskudztw. Wzruszyłem ramionami – myśmy ich do nas nie zapraszali, niech więc płacą teraz cenę swej agresji159.
Za dnia szef UNKWD Woronin pokazywał mi wąwozy, zapadliny, doły i inne stosowne miejsca do masowego grzebania trupów. Nie było innego wyjścia – na wiosnę ciała by się rozkładały i epidemia murowana. Poprosiłem o przysłanie całego pociągu wapna, by posypywano nim warstwy trupów, zanim traktory zasypią je ziemią.
Cały czas byłem w kontakcie z Rokossowskim i Jeriomienką*, który dowodził frontem zamiast zwolnionego Gordowa. Z pierwszym z nich spotykałem się już pod Moskwą, kiedy dowodził 16. Armią. I wtedy, i teraz sprawiał wrażenie kompetentnego, myślącego generała, w odróżnieniu od Jeriomienki, egoisty i pyszałka, chwalipięty, dość tchórzliwego w obliczu wysokich przełożonych.
Gdy zajmowałem się jeńcami, otrzymałem polecenie z Moskwy, bym zorganizował przerzucenie wojsk Rokossowskiego do Rosji centralnej w ciągu 5–6 dni. Zostałem więc kolejarzem.
Na kolei panował najprawdziwszy bałagan. Nikt nikogo nie słuchał, każdy sam sobie dowódcą. Węgla brak, pociągów nie przyjmują, pustych wagonów stolica nie odsyła. Nieszczęście. A Stalin o wykonanie zadania spyta.
Wysłałem depeszę do Moskwy. Okazało się, że Kobułow już siedzi w Ludowym Komisariacie Kolejnictwa i reguluje, komu ile wagonów nadesłać.
Zadzwoniłem do niego – obrażony. Jak śmiałem wysyłać depeszę?
Proszę o wagony. Odpowiada, że nie da. Wiem, że na sąsiednią linię kolejową jednak wysyła. Wynika z tego, że czyni mi na złość, abym zawalił sprawę i potem wyszedł na niedorajdę w oczach kierownictwa.
Pokłóciliśmy się. Zadzwoniłem do Chrulowa, a tamten odsyła mnie z powrotem do Kobułowa.
Jak na złość zaczęły się zawieje i zamiecie śnieżne. Moje plany zagrożone. Pojechałem na stację, by osobiście zaprowadzić porządek. Ku memu zdziwieniu wagony podstawiono, ale wojska nie dotarły. Chwytam za słuchawkę – Rokossowski, z którym uzgodniliśmy plan transportu jego jednostek, zaklina się, że dotrzymuje harmonogramu.
Wobec tego poprosiłem, by pogonił swoich dowódców armii i dywizji, aby na czas dowozili swoje oddziały. Z wielką męką dotrzymałem terminów. Wojska przetransportowano pod Kursk.
Jak tylko wysłano ostatni skład, otrzymałem rozkaz z Moskwy, bym natychmiast wylatywał do Krasnodaru i czekał tam na dalsze polecenia. Nadszedł marzec.
Na miejscu dowiedziałem się w UNKWD, że na dworcu zbierają się dowódcy armii kierunku północnokaukaskiego, oczekując przyjazdu członka GKO – Berii.
Pod gmachem dworca zobaczyłem wojskowe willysy. Przy peronie stała lokomotywa i dwa wagony. W tłumie generałów dojrzałem I.E. Pietrowa, I.I. Maslennikowa, dowódcę 18. Armii, Lesielidzego, 9. Armii, Grieczkina, Mielnika, Korotiejewa, Greczkę* z 56. Armii.
Przywitałem się. Spytałem o cel tej zbiórki. „Nie wiemy”. Sądzili, że to ja będę wiedział. Zobaczyłem ochroniarza Sarkisowa*, wezwałem go do siebie i spytałem, czy wie, w jakim celu nas zebrano. Odpowiedział: „Zaraz was zaprosi”.
Rzeczywiście, zaproszono nas wszystkich do wagonu – salonki, gdzie skinieniem głowy przywitał się z nami Beria, obok którego po prawej stronie stał jakiś pułkownik o rudych wąsach. Usiedliśmy.
Beria poinformował, że GKO oczekuje zorganizowania naszej ofensywy na Półwysep Tamański160. Wysłuchał zdania obecnych dowódców na ten temat, a potem spytał A.A. Greczkę: „Jak sądzicie, jeśli tak sprawy zorganizujemy, osiągniemy sukces?”. Zapytany dowódca 56. Armii, po wojskowemu szczupły, odrzekł z uśmiechem po ukraińsku: „Ne znaju, czy budet, czy ni”.
Beria ponuro zsunął binokle na nos i nic nie odpowiedział. Ogłosił następnie, że dowódcą nacierających na Półwysep Tamański wojsk zostaje Pietrow, koordynację działań dwóch armii – Mielnika i Korotiejewa – powierza się zastępcy szefa NKWD Sierowowi161. „Możecie wracać i przystępować do działania” – zakończył. Siedzący obok Berii wąsacz wszystko notował.
Po wyjściu z wagonu Greczko zapytał, kim jest ten pułkownik. Spytałem o to Sarkisowa. „Pułkownik Sztiemienko, odpowiada za kierunek północnokaukaski162”. Po tym „instruktażu” rozjechaliśmy się.
Późnym wieczorem odbywaliśmy naradę z Mielnikiem, jak zabrać się do sprawy, kiedy naraz zadzwoniono przez WCz. Telefonistka przekazała, że z Krasnodaru proszą do aparatu Sierowa.
W słuchawce głos Berii: „Natychmiast wylatuj do Krasnodaru i przyjeżdżaj do mnie”. Odparowuję: „W nocy własna obrona przeciwlotnicza mnie zestrzeli”. – „No to kiedy?” – „O świcie”. – „Dobra. O świcie bądź u mnie”.
Rankiem o 7 już stałem przy wagonie Berii. Wyszedł Sarkisow, zaprosił do środka. Beria, jeszcze w nocnej koszuli, oschle się przywitał i powiedział: „Natychmiast wylatuj do Moskwy. Dzwonił Stalin. Zaszło coś nieprzyjemnego”163.
Odpowiedziałem: „Dobrze” i wyszedłem. Pojechałem na lotnisko, gdzie czekali moi lotnicy i po półgodzinie byliśmy w powietrzu.
Po przylocie do Moskwy miasta nie poznałem. Radość. Uśmiechy. Niemcy wszędzie w odwrocie. Walczą jeszcze wprawdzie zaciekle, ale to już nie są ci sami Niemcy co w roku 1941.
Muszę dodać, że i nasz żołnierz się zmienił – doświadczony, zahartowany w bojach, pewny siebie. Na pierwszy rzut oka odróżnisz niedawnego rekruta od weterana.
148
Sierow chyba miał na myśli generała I.P. Rosłego z 11. Korpusu Piechoty.
149
Chodziło o dywizję groznieńską.
150
Na początku 1943 r. na Kaukazie północnym zaistniały warunki do powtórzenia sukcesu operacji stalingradzkiej: siłami Frontu Południowego i Zakaukaskiego rozgromić znaczną część niemieckiej Grupy Armii „A” i nie dopuścić do jej zorganizowanego odwrotu. Jednakże w pościg za wrogiem ruszono z opóźnieniem, w sposób niezorganizowany i powolny. Niemcom udało się wycofać i zająć w miarę dogodne pozycje do obrony. Zrozumiałe, że taki bieg wypadków wywołał niezadowolenie naczelnego wodza.
151
Rozkaz NKWD ZSRR nr 00792 z 4 maja ustanawiał Główny Zarząd wojsk NKWD do spraw ochrony zaplecza armii pod dowództwem Sierowa.
Za przykład skuteczności oddziałów NKWD w wykonywaniu ich ustawowych zadań przytoczymy dane za 1942 r. z jednego tylko obwodu – jarosławskiego. Utworzono 42 bataliony antydywersyjne o ogólnej liczbie 6700 osób, które zatrzymały: 22 spadochroniarzy zrzuconych z samolotów przeciwnika, 21 szpiegów i dywersantów z miejscowej ludności, 58 uzbrojonych bandytów, 4 lotników z samolotów wroga, zestrzelonych przez sowiecką obronę przeciwlotniczą. (Organy gosudarstwiennoj biezopasnosti SSSR w Wielikoj Otieczestwiennoj wojnie. Sbornik dokumientow, t. 4, ks. 1 „Siekriety opieracii »Citadel«. 1 janwaria–30 ijunia 1943 goda”, Ruś, Moskwa 2008. s. 72).
152
Ofensywę wojsk sowieckich pod Stalingradem rozpoczęto 10 stycznia 1943 r., co doprowadziło do rozczłonkowania armii przeciwnika na dwa ugrupowania i zablokowania 6. Armii generała Paulusa (operacja „Pierścień”). Dnia 31 stycznia południowe ugrupowanie zlikwidowano wraz z dowództwem 6. Armii i sztabem, a 2 lutego skapitulowało ugrupowanie północne. Do sowieckiej niewoli trafiło ponad 91 tys. niemieckich żołnierzy i oficerów, w tym 24 generałów.
153
Liczba jeńców pod Stalingradem okazała się rekordowo wysoka i nieustannie rosła. Do 19 listopada 1942 r. wojskowi przekazali do NKWD 19 782 osoby, 5 stycznia 1943 r. jeńców było już 61 141, a 15 lutego 1943 r. – około 138 tys. Większość Niemców i Rumunów już ciężko chorowała, wycieńczona głodem i chłodem, 70 procent cierpiało na dystrofię mięśni, 60 – na odmrożenia drugiego lub trzeciego stopnia. Według ocen historyków ogólna liczba jeńców z okresu bitwy pod Stalingradem wyniosła 239 775 żołnierzy i oficerów przeciwnika (Wojennoplennyje w Stalingradie. Dokumienty i matieriały, Izdatiel, Wołgograd 2003, s. 7–10).
154
W notatce służbowej do Berii Sierow pisał 30 grudnia 1942 r.: „W związku ze skutecznymi działaniami jednostek Armii Czerwonej na Froncie Południowo-Zachodnim, Stalingradzkim i Dońskim transport jeńców wojennych napotyka ogromne trudności, co prowadzi do znacznej ich śmiertelności. Podstawowe przyczyny śmiertelności to:
1. Jeńcy rumuńscy i włoscy od 6–7 do 10 dni przed dostaniem się do niewoli nie otrzymywali pożywienia, ponieważ wszystkie dostawy żywności na front kierowano w pierwszej kolejności do jednostek niemieckich.
2. Po wzięciu do niewoli nasze oddziały pędzą jeńców po 200–300 kilometrów piechotą do najbliższej stacji kolejowej, czasem po dwie–trzy doby bez pożywienia, nie organizując ich zaopatrzenia przez sowieckie jednostki tyłowe.
3. Punkty koncentracji jeńców oraz obozy filtracyjne NKWD winny mieć zapasy pożywienia i odzieży ze sztabów tyłowych Armii Czerwonej wystarczające na czas transportu jeńców do punktów docelowych. W praktyce tego się nie czyni, często transportowanym podczas ładowaniu do pociągów wydaje się, przy braku naczyń, mąkę zamiast chleba.
4. Kolej podstawia wagony dla jeńców bez prycz i piecyków, do każdego wagonu ładuje się po 50–60 osób.
Oprócz tego znaczna część jeńców nie posiada ciepłej odzieży, zdobycznej natomiast odzieży tyłowe służby kwatermistrzowskie nie przekazują, wbrew odpowiedniemu poleceniu tow. Chrulowa…
Wreszcie, wbrew stosownemu postanowieniu o jeńcach wojennych Rady Komisarzy Ludowych ZSRR oraz rozporządzeniu Głównego Zarządu Wojskowo-Sanitarnego Armii Czerwonej, rannych i chorych jeńców nie przyjmuje się do szpitali frontowych, lecz kieruje na punkty zbiorcze”. (Cyt. za: Mify Wielikoj Otieczestwiennoj. Wojenno-istoriczeskij sbornik, wyb. i red. G. Piernawskij, Jauza/Eksmo, Moskwa 2008, s. 124–126).
155
Stalin przyjął Sierowa 4 lutego 1943 r. od godz. 22.40 do 23.10. Dołączyli Beria i szef UPWI NKWD P. Soprunienko. Tego samego dnia Sierowa awansowano na komisarza bezpieczeństwa państwowego II rangi.
156
Miejscowe oddziały NKWD istotnie nie mogły sobie poradzić z ogromną liczbą jeńców. Należało ich pilnie wywieźć ze Stalingradu, nakarmić, odziać i ochraniać – w końcu wyłapywać pracowników niemieckich służb specjalnych. W tym właśnie celu Stalin skierował Sierowa do miasta swojego imienia. Na podstawie rozkazu Berii nr 00251 z 8 lutego 1943 r. stworzono Stalingradzki Zarząd Obozów Jenieckich, którego strukturę i skład osobowy Sierow miał zorganizować na miejscu. On również musiał „poczynić niezbędne kroki w celu jak najszybszego rozmieszczenia jeńców w obozach”. (Wojennoplennyje w Stalingradie. Dokumienty i matieriały, Izdatiel, Wołgograd 2003, s. 68–69).
157
Najważniejszą dyrektywą dla Sierowa pozostawał rozkaz NKWD nr 001603 z 3 sierpnia 1942 r., który przewidywał „organizację wszystkich rodzajów zaopatrzenia i opieki sanitarno-medycznej, jak również świadczenia usług na rzecz jeńców wojennych”. Liczba wziętych do niewoli Niemców pod Stalingradem była jednak na tyle wielka, że uniemożliwiała w praktyce realizację powyższego polecenia.
158
Poczynając od stycznia 1943 r. koło osiedla Bieketowka pod Stalingradem organizowano obóz przejściowy dla niemieckich jeńców wojennych. Rozkazem Sierowa w lutym przekształcono go w Zarząd Obozów nr 108, po czym na terytorium obwodu stalingradzkiego powstała cała sieć obozów i punktów filtracyjnych dla jeńców.
Od lutego 1943 r. Niemców stopniowo wywożono ze Stalingradu, ale proces przybrał na sile po 1 marca, kiedy Beria wydał rozkaz nr 20 „O wywozie jeńców wojennych z obozów i punktów zbiorczych w pasie przyfrontowym”. Tylko w marcu należało przetransportować 78 500 osób do obozów NKWD na zapleczu. Jeńców następnie wykorzystywano przy pracach budowlanych oraz w zakładach przemysłowych (Wojennoplennyje w Stalingradie. Dokumienty i matieriały, Izdatiel, Wołgograd 2003, s. 8–12, 90–91).
159
Niemcy z 8. Armii Paulusa, która skapitulowała, byli tak wycieńczeni, że 30–40 procent z nich umierało od razu w drodze do obozów zbiorczych. Tylko w marcu 1943 r. z różnych przyczyn zmarło 18 723 jeńców. (Tamże, s. 7–10).
160
Rok 1943 zapoczątkował zasadnicze zmiany na wszystkich frontach. Na południu po bitwie stalingradzkiej trwała ofensywa naszych wojsk na Rostow i Donbas, wypędzano nieprzyjaciela z Kaukazu. Na Półwyspie Tamańskim skoncentrowano znaczne ugrupowanie hitlerowskich wojsk o liczebności do 300 tys. żołnierzy. Po jego rozbiciu otwierała się droga do Noworosyjska. Istotną rolę miał odegrać desant morski w okolicach tego miasta. W wyniku tej operacji zdobyto przyczółek nazwany „Mała Ziemia”.
161
Kondrat Mielnik w opisywanym okresie dowodził 58. Armią, Konstantin Korotiejew – słynną 18. Armią, w której składzie walczył przyszły sekretarz generalny Leonid Breżniew. Obie armie przyczyniły się do wyzwolenia Półwyspu Tamańskiego i wybrzeża czarnomorskiego. Można założyć, że powierzenie Sierowowi roli koordynatora wskazywało na wagę planowanej operacji. W tym sensie Sierow niejednokrotnie pomyślnie odgrywał rolę „wysłannika Kremla”.
162
W nieodległej przyszłości mało wtedy znany „wąsacz-pułkownik” Siergiej Sztiemienko (1907–1976) zostanie szefem Sztabu Generalnego, podwójnym (!) generałem armii. Przez krótki okres nadzorował też GRU.
163
Z notatek niestety nie wynika, o jakiego rodzaju nieprzyjemność chodziło.