Читать книгу Tajemnice walizki generała Sierowa - Iwan Sierow - Страница 28
Rozdział 3
W LUDOWYM KOMITECIE BEZPIECZEŃSTWA
Luty–czerwiec 1941 roku
Wojna
Оглавление21 czerwca nasi dyplomaci powiedzieli, że sowieckiemu ambasadorowi w Berlinie przesłano notę werbalną z żądaniem uzyskania odpowiedzi Niemiec na powody koncentracji ich wojsk wzdłuż granic ZSRR. Tego dnia jednak Diekanozow podał, że ani Ribbentropa, ani jego zastępców już „nie zastał w miejscu pracy”.
Tego dnia o godz. 21.30 Mołotow wezwał ambasadora Niemiec w Moskwie, Schulenburga*, by się dowiedzieć, dlaczego Niemcy nie odpowiadają na zapytanie ZSRR o koncentrację ich wojsk na naszych granicach. Tamten nie był w stanie udzielić wiążącej odpowiedzi.
Wieczorem otrzymałem meldunek ze Lwowa, że pogranicznicy zatrzymali niemieckiego feldfebla, który zeznał, iż 22 czerwca Niemcy zaatakują ZSRR.
Po kilku godzinach zwołano posiedzenie Politbiura KC, na które wezwano Timoszenkę i szefa Sztabu Generalnego, Żukowa. Postanowiono ogłosić stan gotowości bojowej Armii Czerwonej „w związku z możliwym atakiem Niemiec na ZSRR w dniach 22–23 czerwca”.
W sobotę 21 czerwca, wbrew zwyczajowi, zostaliśmy w pracy dłużej. W nocy zadzwoniono z sekretariatu komisarza bezpieczeństwa i uprzedzono, bym czekał pod telefonem. Komisarz ma mnie wezwać do siebie.
O godzinie 3.30 zadzwonił szef lwowskiego UNKWD i zameldował, że na granicy Niemcy otworzyli ogień do pograniczników. Poleciłem to sprawdzić.
Po 10 minutach zgłosił się ponownie i mówi, że Niemcy ostrzelali i zajmują Przemyśl. Potem prawie to samo zameldowano z Brześcia71.
W tym czasie wszyscy zebrali się u Berii. Poszedłem tam. Komisarz wyjaśnił, że „Niemcy zaatakowali ZSRR, przeszli do natarcia i posuwają się w głąb naszego terytorium. Wszyscy pracownicy mają pozostać na swoich miejscach i bacznie śledzić sytuację”.
Wróciłem do swego gabinetu, wezwałem zastępcę z ramienia NKWD Krugłowa* i Apołłonowa*.
Nastroje okropne. Wypowiadaliśmy swoje przypuszczenia, jak to się skończy, mimo trudnego początku. Zarzucaliśmy krańcową beztroskę naszym środkom masowego przekazu, które nie uprzedzały narodu o grożącym niebezpieczeństwie. Co więcej – komunikat TASS z 14 czerwca zapewniał w imieniu rządu sowieckiego, usypiając naród, że Niemcy nie zaatakują.
Z goryczą wspominaliśmy słynne słowa Stalina i Woroszyłowa, że „jeśli wróg zaatakuje ZSRR, będziemy bili go na jego własnym terytorium”.
Słowa te nie miały pokrycia w rzeczywistości. Element zaskoczenia oczywiście grał na korzyść agresora, ale nie powinniśmy byli wykazywać aż takiej niefrasobliwości.
Co pół godziny dzwoniłem do szefów UNKGB i dowódców oddziałów pogranicznych we Lwowie, Mińsku czy Leningradzie, pytając o sytuację. Otrzymywałem prawie jednolite odpowiedzi, że Niemcy bombardują i zajmują miasta. Pytali z kolei, jak mają postępować z tajną dokumentacją, czy przygotowywać pracowników do wyjazdu i czy ich uzbrajać i w co.
Jasne było, że Niemcy nacierają w trzech kierunkach: w centrum – na Moskwę, z północy – na Leningrad i z południa – na Ukrainę.
W ciągu bezsennej nocy ludowy komisarz dwukrotnie mnie wzywał, pytał o sytuację i prosił o informowanie go. Niedzielę do południa spędziłem przy telefonie, po czym postanowiłem przejechać się po Moskwie.
Mieszkańcy wyglądali na zatrwożonych. Gromadzili się przy głośnikach, ponieważ właśnie nadawano odezwę rządu do narodu sowieckiego.
Dopiero rano 22 czerwca Timoszenko wydał rozkaz, który dano mi przeczytać. Nakazywał Armii Czerwonej, by wszystkimi siłami uderzyła na wroga w miejscach przekroczenia przez niego granicy, wypchnęła go z naszego terytorium, lecz samej granicy nie przekraczała. Lotnictwo ma ustalić miejsca dyslokacji samolotów przeciwnika oraz rejony koncentracji jego sił lądowych i je zniszczyć, lecz w odległości nie większej niż 100–150 kilometrów. Nie chcę już dalej cytować tego „rozkazu”, z którego wyciągnąłem wniosek, że Timoszenko sytuacji nie zna, a raczej, że nasze kierownictwo nadal nie miało pewności, czy ma do czynienia z prawdziwą wojną, czy może z nieporozumieniem72.
Przeczytałem meldunek operacyjny Sztabu Generalnego i od razu zobaczyłem, że sprawy mają się zupełnie inaczej. Komunikat radiowy brzmiał: „Niemieckie wojska regularne w ciągu 22 czerwca prowadziły walki z oddziałami ochrony pogranicza Armii Czerwonej z nieznacznym powodzeniem na niektórych kierunkach”.
I dalej: „W drugiej połowie dnia z nadejściem oddziałów polowych Armii Czerwonej ataki wojsk niemieckich w większości przypadków zostały odparte, ze stratami dla przeciwnika”. Niestety, nie można było powiedzieć prawdy, że Niemcy zajęli już szereg naszych miast – Lwów, Brześć i inne – i szybko poruszali się po naszej ziemi.
Przy końcu dnia dowiedziałem się, że Mołotow wezwał do siebie ambasadora Niemiec Schulenburga o godzinie 5.30 rano, kiedy działania wojenne prowadzono już powszechnie. Schulenburg poinformował, że Niemcy i ZSRR są w stanie wojny.
Internowaliśmy personel ambasady, wystawiając stosowną ochronę…
Tego samego dnia zamieszkaliśmy w gmachu ministerstwa i więcej już własnego domu nie widziałem. Moja rodzina wraz z innymi wyjechała do Kujbyszewa.
71
Do Przemyśla Niemcy weszli już 22 czerwca 1941 r., następnego dnia jednak Armia Czerwona i wojska NKWD wyparły ich z miasta. Wehrmacht powtórnie zdobył miasto 27 czerwca. Brześć również atakowano 22 czerwca, lecz osamotniona twierdza brzeska broniła się na tyłach nacierających wojsk niemieckich do początku sierpnia. 30 czerwca 1941 r. Armia Czerwona opuściła Lwów.
72
Mowa o dyrektywie nr 2, do dowódców okręgów wojskowych oraz ludowego komisarza marynarki wojennej z godziny 7.15 rano 22 czerwca 1941 r. Przytaczamy jej pełny tekst:
„22 czerwca o godzinie 4 rano lotnictwo niemieckie bez żadnego powodu dokonało nalotów na nasze lotniska i miasta wzdłuż zachodniej granicy, dokonując bombardowań.
Jednocześnie w różnych miejscach wojska niemieckie otworzyły ogień artyleryjski i przekroczyły naszą granicę.
W związku z niesłychaną w swej bezczelności napaścią III Rzeszy na ZSRR ROZKAZUJĘ:
1. Wojska wszelkimi siłami i środkami mają uderzyć na oddziały wroga i zniszczyć je w rejonach, gdzie przekroczyły granicę sowiecką.
2. Lotnictwo rozpoznawcze i bojowe ma ustalić miejsca koncentracji lotnictwa przeciwnika oraz jego sił lądowych.
Potężnymi uderzeniami lotnictwa szturmowego i bombowego zniszczyć samoloty wroga na lotniskach oraz zbombardować ugrupowania jego sił naziemnych.
Nalotów lotniczych dokonywać na głębokość do 100–150 kilometrów.
Zbombardować Königsberg i Memel.
Na terytoria Finlandii i Rumunii nalotów nie dokonywać bez stosownych rozkazów.
TIMOSZENKO, MALENKOW, ŻUKOW”.
(1941 god, t. 2, Diemokratija, Moskwa 1998, s. 431).