Читать книгу Tajemnice walizki generała Sierowa - Iwan Sierow - Страница 31
Rozdział 4
„ZOSTAJĘ GŁÓWNYM REZYDENTEM” Czerwiec–grudzień 1941 roku
Niemieccy dywersanci szturmują Łubiankę
Оглавление22 lipca zaszło nieprzyjemne wydarzenie. O świcie zszedłem na parter Komisariatu, z widokiem na plac Dzierżyńskiego. Zadzwoniono ze sztabu obrony przeciwlotniczej, że w pobliżu Moskwy zauważono niemiecki samolot, przypuszczalnie Junkers-88 (Ju-88).
Kiedy wszedłem do sekretariatu, zastałem panikarzy Abakumowa, Kobułowa, Mamułowa i innych. Razem ze mną wszedł W.W. Czernyszow, wojskowy, zastępca szefa NKWD. Naraz usłyszeliśmy strzały armatek obrony przeciwlotniczej. Rzuciliśmy się do okien. Zauważyłem obłoczki po wybuchach szrapneli. Rozległy się wrzaski: „Spadochroniarze!”. Psychoza doszła i do nas.
Tłumaczę, że to wybuchy szrapneli. Z pianą na ustach mi udowadniają, że to spadochroniarze. Rozeźliłem się i mówię do Czernyszowa: „Wasiliju Wasiliewiczu, jako wojskowy powiedz swoje zdanie. To wybuchy szrapneli czy nie?”. Po chwili wahania odrzekł: „Wygląda na szrapnele”.
Trwało to jeszcze ze 40 minut, po czym zaczęły napływać „meldunki” z różnych dzielnic Moskwy o desantach niemieckich spadochroniarzy – z Chimek, Sokolników, Mytiszcz itd. Napływały przed bite dwie godziny.
Pogłoski dotarły do Kwatery Głównej Naczelnego Dowództwa, która zasięgnęła opinii dowództwa obrony przeciwlotniczej Moskwy, generałów Gromadina* i Żurawlowa*. Tamci się speszyli i przyznali, że niestety zaszła pomyłka.
Stalin się zezłościł i wyznaczył komisję z Malenkowem, Berią i ze mną. Pojechaliśmy do sztabu OPL przy ulicy Kirowa. Gdy kierownictwo się usprawiedliwiało, spytałem młodszych oficerów, jak mogło dojść do takiej pomyłki.
Opowiedzieli, że kiedy otrzymali doniesienie o Ju-88, sztab rozkazał, by pułk lotniczy poderwał trzy nasze samoloty myśliwskie celem przechwycenia intruza. Obsługa działek przeciwlotniczych, niemająca doświadczenia w rozpoznawaniu sylwetek samolotów przeciwnika, wolała na wszelki wypadek ostrzelać je szrapnelami. No i się zaczęło. Stąd ta panika ze „spadochroniarzami”.
Podobnie zeznawało kierownictwo OPL. Wielu generałów z Komisariatu Obrony wzięło jednak ten fałszywy alarm na serio i potem woleli nie mówić podwładnym prawdy, by nie obniżać poziomu czujności i stopnia gotowości wojsk.