Читать книгу Tajemnice walizki generała Sierowa - Iwan Sierow - Страница 37

Rozdział 4
„ZOSTAJĘ GŁÓWNYM REZYDENTEM” Czerwiec–grudzień 1941 roku
Zatopić kopalnie Donbasu

Оглавление

W połowie października Niemcy atakowali na szerokim froncie, zagrażając Moskwie i Donbasowi.

15 października zostałem wezwany do Stawki. Przechadzając się po gabinecie, Stalin mówił: „Niemcy pchają się na Ukrainę, by pozbawić nas donbaskiego węgla. Nie możemy im na to pozwolić. Polecicie tam i wysadzicie w powietrze wszystkie zbiorniki wodne, by zatopić kopalnie Donbasu. Skontaktujcie się na miejscu z sekretarzami obwodu woroszyłowgradzkiego oraz stalińskiego i razem zorganizujcie tę pracę. Sprawa jest pilna, 2–3 dni”93.

Powiedziałem, że się postaram, i wyszedłem. Zamówiłem samolot i po godzinie wyleciałem do Charkowa, ponieważ piloci zapewnili, że wyjaśnimy sytuację na miejscu. Tam się dopiero okaże, czy możemy lecieć dalej, na Donbas.

Gdy odlatywaliśmy do Charkowa, pierwszy pilot Tańkin zameldował, że nie ma pozwolenia na lądowanie, ponieważ Niemcy bombardują miasto i lotnisko.

Po namyśle mówię mu: „Zróbmy tak: pokrążymy w pobliżu miasta, ale nie nad dzielnicami mieszkalnymi, by nas swoi nie strącili, i zorientujemy się w czym rzecz”. Kręciliśmy się tak w powietrzu ponad godzinę, obserwując, jak wybuchają zrzucane przez Niemców bomby.

Chcieliśmy potem zapytać o pozwolenie na lądowanie szefa kontroli lotów, ale łączność została przerwana. Paliwo nam się kończyło. Rozkazałem lądować bez pozwolenia, wybierając pas w miarę możliwości bez lejów po bombach.

Wylądowaliśmy pomyślnie. Podkołowaliśmy do gmachu kontroli lotów, a tu wychodzi mocno zmieszany lotnik wojskowy i pyta, kim jesteśmy i po co przylecieliśmy. Poleciłem Tańkinowi zatankować paliwo i czekać na moje rozkazy.

Zadzwoniłem do charkowskiego UNKWD i dowiedziałem się, że sytuacja w mieście jest mocno nieprzyjemna, mieszkańcy zaczęli je opuszczać, dworzec kolejowy Osnowa zbombardowano itd. Nakazałem, by rozmówca przyjechał do mnie na lotnisko.

Po naradzie z nim postanowiliśmy, że nocny lot nie ma sensu, dlatego pojechaliśmy na stację Osnowa, by stamtąd na lokomotywie starać się dotrzeć do Stalina, a samolot rankiem poleci do Woroszyłowgradu94.

Na stacji zobaczyliśmy mnóstwo pokiereszowanych wagonów i na szczęście dwa całe składy z amunicją dla frontu. Płonące na sąsiednim torze wagony szybko odczepiono i do gigantycznego wybuchu nie doszło. Wszędzie leżeli zabici – musieliśmy dosłownie przestępować przez ciała i urwane kończyny.

Administracji kolejowej nie znaleźliśmy – widocznie wszyscy pouciekali. Jakiś młody chłopak siedział przy telefonie i krzyczał, że nie może przyjąć składu, dopóki nie oczyszczą torów z rozbitych wagonów. W rozmowie ze mną sprawiał wrażenie zobojętniałego na wszystko. Powiedziałem do niego: „Sprawdźmy linię na Stalino. Jeżeli jest nieuszkodzona, znajdź maszynistę i wypraw pociąg z amunicją”. Po kilku godzinach udało się skompletować skład i bocznymi odnogami kolejowymi – „boczkami” w gwarze kolejarskiej – dotarliśmy do Stalina.

Rankiem dojechałem jakoś do komitetu obwodowego partii. Nikogo z sekretarzy już nie zastałem. Na pytanie: „Gdzie są?” usłyszałem: „Ewakuowali się”. – „Dokąd?”. Jedyną odpowiedzią było wzruszenie ramion. Znalazłem w końcu jakiegoś kierownika wydziału, który zawołał jeszcze kilku, i zaczęliśmy się naradzać.

Kiedy ustaliliśmy, kto i co winien robić, i w jaki sposób, postanowiłem sprawdzić, jak zrozumieli swoje zadania. Spytałem pierwszego – coś odburknął, widać, że myślami jest gdzie indziej. Inny o nieprzytomnym wyglądzie coś usiłował powiedzieć, ale w końcu stracił wątek i zakończył tym, że jego rodzina jeszcze jest niespakowana, a przecież trzeba ją ewakuować.

Widzę, że nic do nich nie dotarło, i zaczynam ponownie instruować, już bardziej zdecydowanym tonem. Zagroziłem, że będą odpowiadali przed KC partii. Jak tylko skończyłem, do gabinetu wpadł jakiś mężczyzna i histerycznie wrzasnął: „Niemcy! Wdarli się do komitetu powiatowego! Ledwo uciekłem!”.

Popłoch! Usiłowałem zapobiec panice, ale gdzie tam! Wszyscy jak oparzeni wybiegli z pomieszczenia, zostawiając nas z kierownikiem wydziału.

Widzę, że należy stosować zupełnie inne środki. Zaczęliśmy dzwonić do największych kopalni, polecając ich dyrektorom przeprowadzenie niezbędnych prac. Niestety nie udało się sprawdzić, na ile dotrzymali obietnicy.

Udałem się do UNKWD, zwięźle wyjaśniłem sytuację oraz zadania i rozesłałem umyślnych w teren. Niestety panika nie ominęła i lokalnego resortu bezpieczeństwa, mimo że jego szef trwał na posterunku95. Zadawał głównie jednak pytania na temat ewakuacji archiwów, akt i teczek. Zażądałem przede wszystkim wykonania rozkazu o wysadzeniu w powietrze zbiorników wodnych przed wycofaniem się naszych wojsk. Wyjechałem do Woroszyłowgradu, gdzie już czekali moi lotnicy.

W tym mieście było nieco spokojniej, ale też już wszyscy chodzili z bronią. Udzieliłem bardziej szczegółowego instruktażu. Wysłałem pracowników w teren, ostrzegając: „Jutro przyjadę i sprawdzę wykonanie. Mam nadzieję, że do tego czasu kopalnie zatopicie i nie pozwolicie Niemcom na wydobycie węgla”.

Nie obeszło się bez kuriozalnych pytań zadawanych całkiem serio: „A jak będziemy potem te kopalnie odwadniać? Nie sądzimy, by Niemcy doszli aż do nas”. Nie uważałem za potrzebne informować, że Niemcy już zajęli Stalino.

Wieczorem wróciłem z wyjazdu do dwóch kopalń. Przekonałem się, że należy wyryć kanały, by woda do nich dotarła. W kilku jednak przypadkach w niżej położonych miejscowościach wystarczy niewielkimi ładunkami uczynić wyrwę w brzegach zbiornika wodnego, by powstała fala o wysokości do 2–3 metrów, która zatopi wszystko na swej drodze96.

Po powrocie wieczorem postanowiłem nieco się zdrzemnąć w gabinecie szefa UNKWD, a raniutko pojechać do kopalń. Ustalaliśmy, kto gdzie jedzie, kiedy naraz w sekretariacie rozległy się strzały. Chwyciłem mauzera i pędzę tam.

W sekretariacie siedzą bladzi moi lotnicy i jakiś czekista z niemieckim pistoletem automatycznym w ręku. Pytam: „Co się stało?”. Tańkin poczerwieniał i wydusił z siebie: „Oglądaliśmy automat, a on zaczął strzelać”. Na szczęście nikt nie ucierpiał, tylko tynk się posypał z dziur w ścianach. Zdrowo ich obsztorcowałem: „Kiedy wstawiasz magazynek, nie trzymaj palucha na spuście, ponieważ w ten sposób zwalniasz iglicę i następuje wystrzał”.

Pospać mi się nie udało. Około 1 w nocy zadzwonił sam komisarz i nakazał natychmiastowy wylot do Moskwy. Zameldowałem, że zadania jeszcze do końca nie wykonałem, sytuacja jest złożona, Niemcy szybko nacierają i niedługo mogą wszystko zająć.

Przerwał mi: „W Moskwie jest równie ciężko. Sytuacja się skomplikowała. Wylatujcie”. Zdążyłem nadać, że w nocy nasi artylerzyści omyłkowo mogą mnie zestrzelić i lepiej zaczekać do świtu. Zgodził się ze mną po chwilowym milczeniu.

W nocy dwa razy zrywano mnie krzykiem: „Niemcy!”. W tamtych czasach wszyscy panicznie bali się okrążenia. Dochodziło do tego, że rzucali broń i poddawali się bez walki na samą tylko myśl o okrążeniu. Dodam, że tak bywało tylko na początku.

93

Albo Sierow myli daty, albo była to druga jego podróż do oblężonego Charkowa. Już 26 sierpnia meldował Berii przez WCz o sytuacji w tym mieście i poczynionych przez niego krokach. Między innymi rozkazał wysiedlić około 100 niemieckich rodzin wykrytych dodatkowo przez NKWD w obwodzie dniepropietrowskim, aresztował 500 osób o „nastawieniu antysowieckim i defetystycznym, oczekujących nadejścia Niemców”. W jego ocenie sytuacja w Charkowie jest wybuchowa, spowodowana wadliwie zorganizowaną akcją ewakuacji mieszkańców, brakiem pracy wyjaśniającej ze strony lokalnych władz i potęgowaniem niezadowolenia ze strony elementów kontrrewolucyjnych. Doszło do strajków i celowych absencji w pracy na znak protestu przeciwko ewakuowaniu jakoby tylko rodzin wysokiego kierownictwa (Naczało. Organy gosudarstwiennoj biezopasnosti w WOW. Sbornik dokumientow, t. 2, ks. 2, Ruś, Moskwa 2000, s. 143–146).

94

Stalino – dawna nazwa Doniecka w latach 1938–1961, Woroszyłowgrad – obecnie Ługańsk.

95

Od 15 października 1942 r. UNKWD obwodu stalińskiego kierował N.F. Iljasow (1909–1981).

96

Większość zakładów przemysłowych Donbasu przed okupacją niemiecką unieruchomiono. Co ciekawe, nierzadko górnicy oraz ich rodziny sprzeciwiali się wysadzaniu kopalni w powietrze – „Przecież to nasza karmicielka!”. Niemcom udało się ponownie uruchomić około 40 kopalni, ale wbrew ich usilnym staraniom wydobycie nigdy nie wzrosło powyżej 2,3% przedwojennego.

Tajemnice walizki generała Sierowa

Подняться наверх