Читать книгу Wracając do moich Baranów - Janusz R. Kowalczyk - Страница 14

21

Оглавление

– Gratuluję – mocno potrząsnął moją dłonią i ponownie zmierzył mnie wzrokiem, tym razem nieco uważniej. – Niech pan o nas nie zapomina. I koniecznie wpadnie na następny program.

No i wpadłem. Na dziesięć dalszych lat.

Po pierwszym piwnicznym występie wracałem do domu w euforii przeżyć trudnych do opisania. W absolutnym przekonaniu, że złapałem oto Pana Boga za nogi. Choć udało mi się to wszelako psim swędem, jako efekt uboczny starań o względy osoby, na której mi zależało.

Moja propozycja wybrania się na piwniczny koncert bynajmniej nie zachwyciła Kingi. Nie uśmiechała jej się zwłaszcza perspektywa bycia świadkiem moich występów.

– A więc to prawda, co na mieście mówią o Piwnicy – oświadczyła. – Rzeczywiście na pysk upada, skoro ciebie przyjęli.

Nie muszę chyba dodawać, że jej kształtna noga nigdy więcej progu tego kabaretu nie przestąpiła. W każdym razie nie za czasów mojej w nim bytności. Nie każdemu bywa dane wejście w obraz.

Wracając do moich Baranów

Подняться наверх