Читать книгу Transmisja kultury w rodzinie i w szkole - Joanna Bielecka-Prus - Страница 27
Funkcje języka publicznego
ОглавлениеPosługiwanie się językiem publicznym ma, zdaniem Bernsteina (1971), swoje konsekwencje poznawcze, społeczne i psychologiczne. W sferze poznawczej język publiczny filtruje rzeczywistość otaczającą jednostkę i nie pozwala na rozbudowanie złożonej siatki wiążącej zjawiska i przedmioty. Rzeczywistość ujmowana jest na niskim poziomie generalizacji, z przewagą operacji konkretnych, deskryptywnych raczej niż analitycznych. Nie jest to jedynie kwestia słownictwa, nie chodzi o to, że osoby posługujące się językiem publicznym mają mały zakres słownictwa, ale raczej o to, w jaki sposób go wykorzystują: „mowa nie jest wynikiem ograniczonego słownictwa, ale wynika z ukształtowanych sposobów organizowania i odpowiadania na doświadczenia” (Bernstein, 1971, s. 43).
Na płaszczyźnie społecznej kluczowa funkcja języka publicznego polega na kształtowaniu i podtrzymywaniu tożsamości grupowej przez podzielanie i podtrzymywanie znaczeń przez członków grupy. Istotne jest jednak to, że nie chodzi tu o znaczenia, które są wyartykułowane w procesie komunikacji i przyjęte przez grupę w wyniku konsensusu jako rezultatu działania komunikacyjnego, jak ujmuje to Jürgen Habermas (1999/2002). Chodzi tu o te znaczenia, które zakłada się a priori jako wspólne i znane członkom grupy. Ważne jest to, o czym się milczy i co zakłada się jako oczywiste. Język jest tu przede wszystkim narzędziem służącym do podtrzymywania podobieństwa członków danej społeczności komunikacyjnej, wzmacniania więzi społecznej, poczucia lojalności i konformizmu.
Można przypuszczać, że język tworzy pewien rodzaj bariery, która chroni grupę przed zewnętrzną penetracją i jednocześnie, zmykając jej członków w jej własnym świecie znaczeń, wzmacnia tym samym podział świata na swoich i obcych. Bernstein (1971) zauważył, że często występujące w tym typie języka zdania niedokończone świadczą o tym, że rozmówcy są świadomi przekładalności własnych perspektyw. Dla niezaangażowanego słuchacza zdania te nie łączą się jednak w logiczną całość, jak nawleczone na nitkę paciorki, lub wykazują duży stopień redundancji. Komunikaty są czytelne dla tych, którzy podzielają zasób wiedzy mówiącego lub uczestniczą w sposób bezpośredni w sytuacji komunikacyjnej i dzięki temu mogą zrozumieć treść wypowiedzi nadawcy (Gahagan, Georgia, 1970). Solidarność nadawcy z grupą odbiorców jest wyrażana i wzmacniana przez tzw. question tags, czyli zwroty typu „nie?”, „prawda?”, „zgadza się?”. Zwroty te jednocześnie sygnalizują, że nadawca nie dąży do pogłębionej dyskusji dotyczącej poruszanego problemu, ujawniającej różnice zdań, lecz wręcz przeciwnie, do utrzymania a priori zakładanego konsensusu. Podobną rolę pełnią wyrażenia idiomatyczne oraz utarte zwroty, slang i żargony[3].
Biorąc pod uwagę aspekt psychologiczny, język publiczny utrudnia precyzyjną ekspresję indywidualnych doświadczeń czy refleksji nad własną lub cudzą motywacją. Jeśli nawet taka refleksja występuje, to ma ona charakter bardzo ogólnikowy. Złożone doznania personalne przekazywane są drogą niewerbalną przez gesty, ton głosu czy akcent, dlatego mowa ta, mimo witalności i ciepła, pozostaje bezosobowa (Bernstein, 1971; Danzig, 1992). Z tego powodu w pewnych sytuacjach, w których oczekuje się od nadawcy wyrażania uczuć, język publiczny może brzmieć zbyt twardo, szorstko, nazbyt dosadnie, a mówiący może odczuwać skrępowanie czy napięcie.
Sytuacją komunikacyjną, w której istotną rolę odgrywa ekspresja indywidualnych przeżyć, jest psychoterapia. Jej podstawową metodą jest rozmowa, w trakcie której oczekuje się od pacjenta werbalizacji uczuć i przeżyć. Dla pacjenta, który posługuje się językiem publicznym, jest to sytuacja nietypowa i stresująca. Dodatkowym czynnikiem utrudniającym terapię jest fakt, że relacja psychoterapeuta–pacjent jest relacją, w której forma autorytetu nie jest jasno określona. Może to prowadzić do oporu wobec terapii, do zerwania pozytywnych relacji z psychoterapeutą, a w rezultacie do jej przerwania. Terapeuci z kolei postrzegają ten typ pacjentów jako osoby pasywne i wycofujące się. Może to skłonić terapeutę do zajęcia postawy dominującej i narzucania własnego punktu widzenia, co stoi w sprzeczności z celami terapii (Bernstein, 1964).