Читать книгу Wolność emocjonalna - Judith Orloff - Страница 180
Przeanalizuj psychologię zazdrości, zawiści i poczucia pewności siebie
ОглавлениеCzasami zupełnie niepozorne rzeczy mogą wywrzeć bardzo silny wpływ na nasze poczucie własnej wartości. Podczas pobytu w historycznym hotelu Peabody Hotel w Memphis z radością obserwowałam przemarsz Peabody Ducks. Jest to tradycja sięgająca swoimi korzeniami lat 30. XX wieku. Codziennie o jedenastej rano i piątej po południu pięć kaczek krzyżówek dokonuje przemarszu przez wspaniałe Grand Lobby. Ptaki maszerują po czerwonym dywanie rozwijanym specjalnie na tę okoliczność przy dźwiękach King Cotton March, skomponowanego przez Johna Philipa Sousę. Goście zgromadzili się w niecierpliwym oczekiwaniu, wypatrując kaczek, które zjeżdżają ze swojego domu na dachu zwanego pałacem. Staliśmy cichutko jak trusie. Nagle otworzyły się drzwiczki windy i naszym oczom ukazały się kwaczące radośnie zwierzęta, które cieszą się sławą, jakiej nie powstydziłby się pewnie sam Elvis. Obserwowaliśmy, jak maszerują wszystkie razem prosto do fontanny z marmuru, w której miały potem przez cały dzień baraszkować. Wszyscy byliśmy zachwyceni. Miałam ochotę wstać i głośno im kibicować. Wspomnienie entuzjazmu i pewności siebie tych kaczek ciągle jeszcze budzi we mnie radosne uczucia, otwiera mnie na możliwości życia.
Autorem pojęcia self-esteem, oznaczającego poczucie własnej wartości, jest psycholog William James. Ujrzało ono światło dzienne w roku 1890 i zostało zdefiniowane jako pozytywne uczucie względem samego siebie i własnych osiągnięć. Przedstawiam pewne kwestie z psychologicznego punktu widzenia istotne dla poczucia własnej wartości.
1 Doświadczenia z łona matki – uzyskiwanie lub nieuzyskiwanie matczynego wsparcia. Dziewięć miesięcy w łonie chorej lub zestresowanej matki może poważnie nadwerężyć pewność siebie dziecka, jeszcze zanim w ogóle pojawi się ono na świecie.
2 Wrodzony temperament i uwarunkowania biochemiczne. Niektórzy z nas przychodzą na świat podobni nieco do małego Buddy, innym brakuje poczucia pewności siebie.
3 Relacje z rodzicami i ich gotowość do akceptacji dziecka takim, jakim jest. Z badań wynika, że postawa rodziców kształtuje nasze poczucie własnej wartości w jeszcze większym stopniu niż ich zamożność, wykształcenie czy wykonywany zawód. Na nasze postrzeganie samego siebie wpływ mają również przyjaciele, nauczyciele, partnerzy i współpracownicy, z którymi stykamy się na różnych etapach naszego życia.
4 Co ciekawe, z badań wynika, że przekonanie o własnej atrakcyjności fizycznej jest przede wszystkim kwestią postrzegania samego siebie, zaś w mniejszym stopniu pochodną powszechnie akceptowanych wzorców piękna. Mój łysiejący przyjaciel o wysokim poczuciu własnej wartości zawsze mówi z właściwym sobie urokiem: „Kiedy patrzę w lustro, widzę głowę gęsto porośniętą włosami”. Trudno o lepsze podsumowanie kwestii wpływu naszego nastawienia na nasze postawy.
Teraz pozwolę sobie przedstawić garść informacji dotyczących psychologii zazdrości i zawiści.
1 Tego typu uczuć doświadczamy, kiedy na świat przychodzi nasze młodsze rodzeństwo. Wydarzenie to zmusza nas do dzielenia się uwagą rodziców. Jest to bardo ważny, a niekiedy bolesny moment, w którym dowiadujemy się, że świat nie kręci się tylko wokół nas (sama jako jedynaczka nigdy nie poznałam smaku takiego dzielenia się, co z całą pewnością wpłynęło na moje późniejsze doświadczanie zawiści).
2 Freudyści kładą duży nacisk na kompleksy Edypa i Elektry, wskazując, że w wieku pięciu lat dziecko zaczyna zazdrościć rodzicowi płci przeciwnej. Co się dzieje z tymi impulsami? Zgodnie z tą teorią strach przed kastracją przez ojca (w przypadku chłopców) i strach przed utratą miłości matki (w przypadku dziewcząt) skłania dzieci do zmiany obiektów pożądania. W pomyślnym przejściu przez ten etap dużą rolę odgrywa zdrowa więź łącząca dziecko z matką. Istotna jest również zdrowa więź między rodzicami – powinno z niej płynąć przesłanie, że mama należy do taty i na odwrót. Zdaniem freudystów brak takich więzi może skutkować utrwaleniem się kompleksu Edypa. Zazdrość i zawiść zostają przeniesione na grunt dorosłych relacji, niekiedy przybierając skrajną, destruktywną czy obsesyjną formę. Człowiek próbuje zawładnąć swoim partnerem, tak jak kiedyś chciał zawładnąć rodzicem. Takie zachowanie uniemożliwia tworzenie intymnej więzi między partnerami.
3 Z badań wynika, że niskie poczucie własnej wartości często jest skutkiem doświadczeń z okresu dzieciństwa: przemocy domowej, wczesnych zawodów miłosnych lub zdrady przez ukochanego. Tego typu zdarzenia wzmagają w nas skłonność do odczuwania zawiści, zazdrości czy braku zaufania do partnera.
4 Dzieci wychowywane w przekonaniu o wysokim poczuciu własnej wartości po osiągnięciu dorosłości na ogół lepiej sobie radzą z tłumieniem zawiści i zazdrości.
Praktykując energopsychiatrię, pomagam moim pacjentom odnaleźć psychologiczne korzenie zazdrości, zawiści i poczucia własnej wartości. Tym samym wspieram ich w formułowaniu wniosków, na podstawie których mogą następnie zmieniać swoje zachowanie. Moi pacjenci zadają sobie pytanie, które ty również powinieneś sobie zadać: skąd biorą się te emocje; jak mogę się od nich uwolnić? Często inaczej trzeba podejść do zazdrości i inaczej do zawiści. Rozwiązanie problemu zawiści polega na identyfikacji i wyzwalaniu się od niepewności wraz z jednoczesnym budowaniem pewności siebie. Źródłem problemu nigdy nie jest w tym przypadku osoba, względem której odczuwamy zawiść. Jeżeli chodzi o zazdrość, kluczowe znaczenie ma rozróżnienie między zazdrością normalną i urojoną. Każda z tych dwóch odrębnych postaci zazdrości zasługuje na bardziej szczegółowe omówienie.
Osobiście jestem zafascynowana wynikami badań prowadzonych przez specjalistów prowadzących terapię małżeńską. Wynika z nich, że problem zazdrości dotyczy 1/3 par zgłaszających się na terapię. O normalnej zazdrości mówimy wtedy, gdy uczucie to pojawia się w odpowiedzi na realne zagrożenie istnienia związków. Z tego typu zazdrością często można sobie poradzić, stosując konkretne rozwiązania. Może się zdarzyć, że długonoga asystentka twojego męża faktycznie próbuje nakłonić go do opuszczenia żony. W takiej sytuacji nie należy tłumić swoich uczuć. Żona ma pełne prawo odczuwać niepokój i zdenerwowanie, mimo to powinna jednak zachować spokój. Wybuch zazdrości w niczym tu nie pomoże. Żona powinna otwarcie i uczciwie porozmawiać z mężem o swoich uczuciach. Następnie wspólnie powinni poszukać wyjścia z sytuacji: mąż może zmienić asystentkę albo jasno i wyraźnie dać jej do zrozumienia, że do niczego między nimi nie dojdzie, ponieważ kocha swoją żonę. Wspólne poszukiwanie rozwiązania sprzyja budowaniu wzajemnego zaufania i zaangażowania. Normalną zazdrość rozbudzają czasami także wydarzenia znacznie mniej poważne – na przykład flirtujące zachowanie kelnera względem żony. Nawet jeśli żona nie odwzajemnia okazywanych jej względów, mąż może wspomnieć (z zachowaniem umiaru) o własnym niezadowoleniu z powodu zaistniałej sytuacji. W takim momencie powinien się również zastanowić, jak to wydarzenie wpływa na jego poczucie własnej wartości – czy nie czuje się mniej męski albo mniej atrakcyjny. Jeżeli żona pozytywnie reaguje na zachowanie kelnera, dodatkowo je wzmacniając i rozbudzając tym samym w swoim mężu poczucie zazdrości i dyskomfortu, taką kwestię z całą pewnością należy poruszyć podczas rozmowy odbywającej się w cztery oczy lub w obecności terapeuty. Taka rozmowa uświadomi żonie, w jak znaczący sposób jej zachowania wpływają na męża i będzie mogła się od nich powstrzymać. Omawianie zachowań, które partnerzy skłonni są u siebie nawzajem tolerować i których tolerować nie są w stanie, sprzyja budowaniu silnej relacji i zapobiega konfliktom.
Uwaga! Kiedy w grę wchodzi zazdrość, zdarza się czasami, że źle odczytujemy sygnały i reagujemy na nie w sposób pochopny i nieprzemyślany albo że nasza reakcja jest niewspółmierna do zdarzenia. Zalotne zarzucenie włosami czy uśmiech mogą cię wówczas zaboleć co najmniej tak bardzo jak prawdziwa zdrada. Znacznie łatwiej będzie ci zachować równowagę, jeżeli lepiej poznasz własne reakcje. Wykształć w sobie nawyk zadawania pytania: czy nie reaguję nadmiernie, czy nie odezwały się moje stare urazy? Musisz mieć świadomość, że jeżeli twój ojciec faworyzował twoją siostrę, możesz być nieco nadwrażliwy na podobne sytuacje w swoim dorosłym życiu. Świadome podejście do emocji zapewni ci większą swobodę kształtowania intensywności własnych reakcji.
Zazdrość urojona (znana także jako zespół Otella) to znacznie trudniejszy orzech do zgryzienia. Jest to silnie zakorzenione, głębokie przekonanie o niewierności partnera, nieznajdujące żadnego potwierdzenia w rzeczywistości. Konwencjonalna psychiatria klasyfikuje taką zazdrość jako zaburzenia urojeniowe. Co ciekawe, osoby jej doświadczające w pozostałych sferach swojego życia zachowują się w zasadzie normalnie – żywią tylko głębokie przekonanie, że padają ofiarą zdrady. To przekonanie skłania ich do zarzucania partnera oskarżeniami o niewierność oraz do podejmowania prób kontrolowania wszelkich jego poczynań. Taki zazdrośnik skłonny będzie wynająć prywatnego detektywa, może się też uciekać do przemocy, a nawet dopuścić się zabójstwa. Jego partner obawia się na ogół nawet zbliżyć się do kogoś, kto mógłby zostać uznany za potencjalne zagrożenie. Paranoja czyha za każdym rogiem, odbierając wolność emocjonalną zarówno prześladowcy, jak i jego ofierze.
Kiedyś spotykałam się z chłopakiem, który przejawiał tego typu skłonności. Poza tą jedną drobną wadą był naprawdę urzekającym i błyskotliwym człowiekiem, świadomym członkiem społeczeństwa, żywo zainteresowanym kwestiami ochrony środowiska. Na początku myślałam, że żartuje, kiedy moje niezobowiązujące rozmowy na imprezach zaczął komentować słowami: „Ten facet pewnie wydaje ci się bardzo atrakcyjny, co?”. Był zazdrosny o moich poprzednich chłopaków, w szczególności jeżeli zdarzyło mi się rozmawiać z którymś z nim choćby przez telefon. Jestem bardzo lojalną osobą, w pełni przywiązaną do koncepcji monogamii. Ale on mi nie wierzył, zupełnie na serio mi nie wierzył. W ciągu kilku następnych lat jego zazdrość osiągnęła taki poziom, że nie śmiałam założył białej koszulki, żeby przypadkiem nie było przez nią widać moich sutków. W takim okresie nie odważyłabym się dotknąć innego mężczyzny, z całą pewnością nie pozwoliłabym się też przytulić na powitanie. Sytuacja była naprawdę napięta, a ja zaczęłam śnić koszmary o mężczyznach potworach, którzy mnie prześladowali. Był to wyraźny znak, że czuję się szykanowana i wchodzę w bardzo dla mnie nieprzyjemną rolę ofiary. Kochałam tego chłopaka, żadne zapewnienia ani żadne tłumaczenia nie były go jednak w stanie przekonać, że niepotrzebnie jest o mnie zazdrosny. Najbardziej niepokoiło mnie tempo eskalacji tych emocji. W jednej chwili potrafił się przyjaźnie uśmiechać, już sekundę później na jego twarzy pojawiał się grymas obłędu. Również dla niego ta zazdrość była poważnym problemem, ponieważ jednak nie wierzył w psychologię, nie zgodził się na terapię – poszedł do terapeuty tylko raz, po moich usilnych namowach. „Co powiedziała?” – zapytałam z entuzjazmem. Stwierdził, że ze słów terapeutki wynikało, iż powinien się bardzo poważnie zastanowić nad sensem związku z taką kobietą. Nie wiem, czy przekonał ją o zasadności swoich urojonych podejrzeń, czy też po prostu słyszał tylko to, co chciał usłyszeć – w każdym razie ta terapeutka nie mogła mu pomóc.
Problem z tego rodzaju zazdrością polega na tym, że owładnięta nią osoba jest w stanie każdą sytuację zinterpretować w taki sposób, aby dostrzec w niej uzasadnienie dla swoich urojonych wyobrażeń i przekonać innych o jego słuszności. Mój duchowy nauczyciel odniósł się do tej kwestii z właściwą sobie celnością: „Wiesz, że nie robisz nic złego. Czemu więc pozwalasz, by krzywdził cię swoimi oskarżeniami?”. To bardzo mądra, ale jednocześnie bardzo trudna uwaga. Mój nauczyciel jak zwykle przypominał mi o konieczności zachowania spokoju i wiary w siebie, o konieczności ignorowania opinii wygłaszanych przez innych. Z dumą przyznaję, że udało mi się wiernie przestrzegać zasad praktyki duchowej i poczynić trwałe postępy w kwestii zachowywania koncentracji. Mimo to gdzieś w moim wnętrzu odzywał się czasem cichy niespokojny głos: „Może to jednak ja robię coś, co go prowokuje”. Bardzo zależało mi na utrzymaniu tego związku. Kontynuowałam więc wysiłki w zakresie odpowiedniego doboru strojów i ograniczania kontaktów z mężczyznami. Miałam nadzieję, że w ten sposób uda mi się rozwiązać problem. W tym mężczyźnie było naprawdę coś wyjątkowego i za nic nie chciałam go stracić. Zmagałam się z pytaniem: „Ile pracy wkładasz w budowanie tego związku. Kiedy stwierdzisz, że czas już dać sobie spokój?”. Jak można się było spodziewać, jego wieczne podejrzenia ostatecznie zniszczyły to, co było między nami. Nie potrafił zaufać mi na tyle, by w pełni zaangażować się w budowanie związku. Cała ta historia potwornie mnie zmęczyła – bardzo źle czułam się w roli Desdemony, którą Otello nieustannie bezzasadnie oskarża. Chociaż było to bardzo bolesne, w końcu się rozstaliśmy.
Potrzebowałam sporo czasu, by otrząsnąć się po tym rozstaniu. Przyjaciele chcieli mnie pocieszać, więc mówili: „Jakie to przykre, że nie zgodził się na terapię partnerską” albo „Jakie to smutne, że nie potrafił poradzić sobie ze swoją zazdrością”. Dla mnie było to rzeczywiście przykre i smutne. Dzisiaj, patrząc na to z perspektywy czasu, utwierdzam się w przekonaniu, że każdy człowiek ma niezbywalne prawo wyboru: czy chce podjąć walkę z negatywnymi emocjami, czy nie. Najwyraźniej na tamtym etapie jego życia nie to było mu pisane. Z jego punktu widzenia nie było nic smutnego w tym, że nie podjął walki ze swoją ciemną stroną. W jego życiu najważniejsza była wtedy działalność proekologiczna. Chociaż przyznam, że kiedyś razem z moją przyjaciółką Berenice, psychoterapeutką, żartowałyśmy sobie, mówiąc z uśmiechem na twarzy: „W swoim kolejnym życiu ten biedny facet odrodzi się pod postacią terapeuty. Wtedy będzie musiał radzić sobie z emocjami”. Kto wie, może tak będzie. W każdym razie odnoszę wrażenie, że jego serce zostało całkowicie zniewolone okowami zazdrości. W trakcie trwania tego związku dowiedziałam się o tym uczuciu znacznie więcej, niż kiedykolwiek spodziewałam się dowiedzieć. Chociaż nie było to dla mnie łatwe, cieszę się, że mogłam czegoś takiego doświadczyć i tak wiele się dzięki temu nauczyć.
Zazdrość urojona jest nie lada wyzwaniem nawet dla najwytrawniejszych terapeutów. Pacjent musi chcieć się zmienić, a to zdarza się raczej rzadko – podobnie jak pozostali zagorzali paranoicy zazdrośnicy są głęboko przekonani o prawdziwości swoich wyobrażeń. Ale nawet jeśli taka osoba faktycznie chce uzyskać pomoc, terapeuta i tak ma przed sobą trudne zadanie. W moim przekonaniu główny problem polega na tym, że źródłem tego rodzaju zazdrości nie jest wyłącznie niskie poczucie własnej wartości. Istotną rolę odgrywają tu także nieuświadamiane projekcje: osoba owładnięta zazdrością urojoną przypisuje swojemu partnerowi własne cechy, na przykład skłonność do flirtowania czy rozwiązłość. Zazdrośnicy mają bardzo ograniczoną wiedzę o sobie samych, a uświadomienie sobie faktu przenoszenia własnych skłonności na innych jest dla nich bolesne – dlatego właśnie ich urojenia tak trudno jest obalić. Pewne skutki przynosi terapia lekami przeciwdepresyjnymi i przeciwpsychotycznymi, a także psychoanaliza i terapia behawioralna, której celem jest zmiana reakcji na zazdrość (korzystne może być również zastosowanie zasad zawartych w przedstawionej wskazówce). Z moich doświadczeń wynika, że pacjenci, którzy w trakcie długotrwałej psychoterapii doświadczają troski i akceptacji, z czasem mogą otwierać się na nowe spojrzenie na tę kwestię. Konsekwentna praca pozwala czasami obniżyć natężenie reakcji emocjonalnej, ułatwia świadome kontrolowanie własnej zazdrości – jest to zmiana korzystna dla obu stron relacji.
Aby skutecznie walczyć z zawiścią i zazdrością na płaszczyźnie psychologicznej, trzeba wyznaczyć sobie konkretny cel i opracować plan działania. Pierwszy krok na drodze do wolności to stwierdzenie, że emocje te nie są dla nas pożyteczne. Abstrahując od kwestii wyznaczania pewnych granic w celu ochrony przed skutkami normalnej zazdrości, o której była mowa, należy skupić się przede wszystkim na wzmacnianiu własnego wnętrza i przestać zajmować się czynnikami zewnętrznymi.
Wskazówka emocjonalna
Przestań oglądać się na innych i zacznij budować poczucie własnej wartości
Jeżeli nie chcesz już podsycać w sobie zazdrości i zawiści, wypróbuj następujące rozwiązania.
1 Dziennik uczuć.Wskaż przedmiot swoich negatywnych emocji. Przykład: „Zazdroszczę mojej siostrze, że to na niej koncentruje się uwaga całej rodziny” albo: „Zazdroszczę przyjaciółce, że jest taka szczupła”.Przyznaj szczerze, jakiego rodzaju wątpliwości ten przedmiot w tobie rozbudza. Przykład: „Nie zasługuję na uwagę mojej rodziny, ponieważ nie jestem tak interesujący jak moja siostra” albo „Zawsze będę mieć nadwagę”.Zastanów się nad tym. Postaraj się ustalić, kiedy po raz pierwszy poczułeś zazdrość bądź zawiść. Być może kiedy byłeś dzieckiem, to twoja siostra dominowała we wszystkich rozmowach, nie pozwalając ci dojść do słowa. Być może wszystkie twoje szkolne koleżanki były zabójczo szczupłe, a ty zawsze zmagałaś się ze zbędnymi kilogramami. Przypomnij sobie, co mogłeś wtedy czuć. Czy brakowało ci pewności siebie? Czy to właśnie wtedy zacząłeś wyrabiać w sobie przekonanie, że nie zasługujesz na uwagę, że jesteś nieatrakcyjny i nieinteresujący? Zanotuj szczegóły dotyczące tych doświadczeń.
2 Zastąp przekaz negatywny pozytywnym. Uważnie obserwuj przejawy własnej niepewności, ani na chwilę nie spuszczaj ich z oczu. Spróbuj przekonać się, czy znajdują one poparcie w faktach. Czy to prawda, że nie zasługujesz na uwagę albo że nigdy nie uda ci się schudnąć? Zacznij gromadzić fakty, które potwierdzają twoje założenia i które im przeczą. Zacznij patrzeć na świat w taki sposób, aby twoje poczucie własnej wartości mogło wzrastać. Jeżeli odczuwasz zazdrość lub zawiść, powiedz sobie: „Dobrze, zdaję sobie sprawę, co się dzieje. Mogę nad tym zapanować”. Możesz powiedzieć sobie na przykład: „Jestem interesujący i zasługuję na bliskość mojej rodziny”, „Jestem piękna bez względu na to, ile ważę. Poza tym mogę schudnąć, jeżeli tylko zechcę”. Potem musisz zachowywać się tak, jakby te zdania były prawdziwe. Podczas rodzinnych spotkań zacznij zachowywać się bardziej asertywnie. Jeżeli czujesz taką potrzebę, przejdź na dietę. Zacznij odpowiednio ukierunkowywać swoją energię, żeby przestać marnować ją na odczuwanie zazdrości czy zawiści.
3 Skorzystaj z profesjonalnej pomocy. Odpowiedni terapeuta pomoże ci wyeliminować bariery, które blokują rozwój twojego poczucia własnej wartości, w ten sposób przyspieszając proces przemiany oblicza negatywnych emocji.
Doskonalenie tych umiejętności pozwoli ci poszerzyć zakres własnej wolności, ponieważ będziesz mógł wyzwolić się wreszcie od patrzenia na świat przez pryzmat – jak ja to nazywam – Jego Wysokości Dziecka. Wszyscy wiemy, jak to jest z tym jęczeniem: „Chcę czegoś i chcę to mieć właśnie teraz. Jeśli tego nie dostanę, będę sfrustrowany i zacznę zazdrościć wszystkim, którzy to mają”. Dziecko wychodzi z założenia, że to ty jesteś odpowiedzialny za to, że jest mu źle – nie przyjmuje odpowiedzialności za własne emocje. Nie można jednocześnie być dzieckiem i być wolnym. Mam nadzieję, że podobnie jak ja masz już dość dziecinady w relacjach międzyludzkich. Poczucie własnej wartości skutecznie chroni nas przed zazdrością i zawiścią, skłania nas również do przyjęcia odpowiedzialności za własne emocje, wyzwalając od błędnego przekonania, że nasze samopoczucie zależy od innych. To poczucie będzie się mogło rozwijać, jeżeli zdecydujesz się zastąpić sfatygowane schematy psychologiczne schematami światłymi.
Pod względem emocjonalnym każdy z nas jest nieco inny. Niektórzy z nas mają większe problemy z zazdrością i zawiścią niż inni. Szósta przemiana stwarza szansę wyzwolenia się od tych negatywnych emocji – szansę rozwijania własnego poczucia własnej wartości. Stanowi ona hołd dla plastyczności naszego mózgu, dla jego podatności na zmianę pod wpływem nowych informacji – pozyskiwanych zarówno w sposób linearny, jak i intuicyjnie. Towarzyszący tej przemianie wzrost świadomości dodatkowo wzbogaci twoje życie. Skłonna jestem jednakże zgodzić się z Sherlockiem Holmesem, który mówi: „Możliwości naszego mózgu są ograniczone. Nie można więc pozwolić, aby nieistotne fakty wypychały fakty istotne (…) należy dbać o jasność umysłu i otwartą przestrzeń wokół siebie”[17]. Jeżeli uda ci się wyeliminować negatywne emocje, twoja dusza będzie mogła swobodnie rozwinąć skrzydła. Taki cud stanie się twoim udziałem, jeżeli mocą poczucia własnej wartości uda ci się wytłumić zazdrość i zawiść, a tym samym wspiąć się na wyższy poziom wolności emocjonalnej.
Z przyjemnością cytuję buddyjską zasadę: „Moim szczęściem jest twoje szczęście. Nie ma większego szczęścia na świecie”. Doświadczenie takiej wielkoduszności, choćby tylko chwilowe, pozwala nam dostrzec łączące nas wszystkich więzi braterstwa. Jeżeli wszyscy będziemy życzyć sobie nawzajem jak najlepiej, wspólnota jako całość będzie się bogacić i w rezultacie pozytywna energia wróci także do ciebie. Intuicja podpowiada nam, że to jest właściwe rozwiązanie – rozwiązanie z emocjonalnego punktu widzenia niewyobrażalnie lepsze od odczuwania frustracji na myśl o dobrobycie innych. Perłą w koronie szóstej przemiany jest poczucie własnej wartości, akceptacja własnego prawdziwego piękna i własnej wartości, świadomość mająca moc kształtowania rzeczywistości. Jeżeli kiedykolwiek zdarzy ci się je zatracić, przypomnij sobie, że każdy z nas nosi w sobie drobiny kosmicznego pyłu.