Читать книгу E-marketing. Współczesne trendy. Pakiet startowy - Группа авторов - Страница 37

Część I
Podstawy – solidny background
4
Wpływ Internetu na gospodarkę
Internet wczoraj, dziś i jutro

Оглавление

Tyler Cowen, autor książki The Great Stagnation (Wielka stagnacja), liberalny ekonomista z amerykańskiego George Mason University, którego magazyn „The Economist” uznał właśnie za jednego z najbardziej wpływowych analityków gospodarczych minionej dekady, twierdzi, że w przeciwieństwie do wielkich fal innowacji wejście do sieci miało minimalny wpływ na wzrost gospodarczy, zamożność czy wzrost zatrudnienia.

Od czasu, gdy na początku XIX w. zachodni świat wkroczył w okres pierwszej fali wielkich innowacji (rewolucję przemysłową z upowszechnieniem masowej produkcji i budową sieci kolejowych), globalny PKB wzrósł mniej więcej 80-krotnie, a średni dochód na głowę mieszkańca globu – aż 11-krotnie. Obecnie trudno jest znaleźć przesłanki do dalszego wzrostu.

W pierwszej fazie funkcjonowania Internetu, dopóki konsumpcja rosła, Internet udrażniał procesy między kupującymi a sprzedającymi. Działoby się tak pewnie w nieskończoność, gdyby nie pewne ograniczenia związane z faktem, że być może kapitalizm i demokracja nie są receptą na świat:

•  ograniczenia w ewolucji (człowiek nie ma nieskończenie wielu wykreowanych potrzeb, nie nadąża za technologiami),

•  zaspokajanie potrzeb w sposób inny niż za pomocą dóbr materialnych,

•  oszczędność czasu spowodowana przez technologię i jej wpływ na bezrobocie,

•  problemy demograficzne,

•  krótkowzroczność polityków, presja płacowa, zadłużanie krajów,

•  ograniczenia zasobów naturalnych do wytwarzania dóbr (zasoby energetyczne),

•  trend wyrównywania generujących popyt różnic między krajami.

Oczywiście większość ekonomistów stwierdzi, że teoria, jakoby rozwój technologii miał zlikwidować miejsca pracy, była głoszona od zawsze, a jednak tak się nie stało. Postęp technologii zawsze przekładał się na wzrost produkcji, zastępowanie starszych produktów nowymi i unowocześnienie usług, rosło także zapotrzebowanie na infrastrukturę. Zawsze jednak realne dobra zastępowaliśmy realnymi. Obecnie stanęliśmy przed szansą i zagrożeniem zaspokajania potrzeb ludzi w sposób o wiele tańszy, z istotnie zredukowaną infrastrukturą. Ponadto zawsze rosła konsumpcja, nie wiadomo, czy jest ona jednak nieskończenie elastyczna, prawdopodobnie tak nie jest. Być może ostatnim źródłem wzrostu popytu są kraje rozwijające się. Zasady kapitalizmu, które sprawdziły się w przeszłości, niekoniecznie muszą pomyślnie przejść próbę w przyszłości.

Internet to już nie tylko komunikacja, lecz także zaspokajanie potrzeb bez udziału dóbr realnych. Jeżeli nastolatek chce być poważany, to uznanie w ważnym środowisku zdobędzie przez liczbę wirtualnych mieczy w grze, zamiast dzięki pracy na rzecz dóbr realnych. Dotyczy to wszystkich krajów, ponieważ Internet szerzy taką postawę na cały świat. Coraz więcej projektów związanych jest z symulacją wrażeń ze świata realnego lub zaspokojeniem jak największej liczby potrzeb metodami alternatywnymi do świata realnego. Wydaje się zatem, że pozytywny wpływ Internetu jako motoru generowania produktów w znacznym stopniu już się wyczerpał. Społeczeństwo stopniowo przenosi się do Internetu i tam zaspokaja swoje potrzeby za pomocą częściowo wirtualnych, częściowo realnych produktów i usług, wytwarzanych wyjątkowo tanio. Tym samym można zastanowić się, co stanowi główny czynnik decydujący o PKB. Zakładając, że:

•  podaż produktów, nowych technologii i usług nie zwiększa znacząco transakcji,

•  wrażliwość klientów na nowinki technologiczne spada,

•  każde przedsięwzięcie analizujemy pod kątem potrzeb klienta,

to o transakcjach decyduje popyt. Co będzie kluczowe dla popytu? Być może ludzka uwaga, czyli czas. Być może to właśnie on będzie najcenniejszym zasobem, który warto już dzisiaj uwzględniać w przedsięwzięciach jako główny czynnik cenotwórczy.

Warto zastanowić się nad postawą konsumenta jutra. Czy w dalszym ciągu będzie miał siłę i motywację do coraz większej konsumpcji i nadążania za wciąż nową ofertą odpowiadającą na sztucznie wykreowane potrzeby? Czy może odkryje, że jego materialne potrzeby w obliczu powszechnej dostępności informacji i przedmiotów nie są już dla niego podstawową motywacją i skoncentruje się na istnieniu w społeczności? Potrzeby zaspokajać będzie tanio, w coraz wiekszym stopniu za pośrednictwem Internetu, a potrzebę pracy będzie odczuwał w coraz niższym stopniu. Wydaje się, że rozwój technologii i zdolności produkcyjnych świata wyprzedza naszą ewolucyjną zdolność do ich konsumowania w tempie, jakie wyznaczył nam kapitalizm.

E-marketing. Współczesne trendy. Pakiet startowy

Подняться наверх