Читать книгу Wybierz szczęście - Sonja Lubomirsky - Страница 72
Owocem życzliwości jest szczęście
ОглавлениеTwierdzenie, że życzliwość wobec innych poprawia nasze samopoczucie, nie jest nowatorskie. Pisarze, filozofowie i myśliciele duchowni znają i cenią tę prawdę od wieków. „Jeśli chcesz być szczęśliwy, okazuj współczucie” - to często powtarzana zasada przez Dalajlamę czternastego, przywódcę duchowego tybetańskich buddystów. Zgodnie z hinduskim przysłowiem, „prawdziwe szczęście polega na uszczęśliwianiu innych”. Thomas Carlyle, eseista urodzony w Szkocji, mawiał, że „bez życzliwości nie ma prawdziwej radości”. To wspaniałe myśli, ale ich prawdziwość jest dopiero od niedawna testowana systematycznie, metodami naukowymi. O ile wiem, moje laboratorium jest pierwszym, w którym przeprowadzono takie badania. Wcześniejsze eksperymenty wykazały jedynie korelację (ale nie związek przyczynowo-skutkowy) pomiędzy szczęściem i pomaganiem innym ludziom. Wiemy z tych eksperymentów na przykład to, że ludzie szczęśliwsi chętnie mówią o swoich częstych aktach altruizmu (np. o robieniu zakupów dla chorych przyjaciół albo o zatrzymywaniu się na ulicy, żeby pomóc nieznajomemu). Wiemy z nich też, że ludzie szczęśliwi poświęcają większy procent czasu na wspieranie innych i robią w pracy więcej, niż wynika to z ich zakresu obowiązków (np. odciążają współpracowników, nawet gdy sami mają sporo zadań).
Te odkrycia są zachwycające, ale nie można na ich podstawie stwierdzić, czy pomaganie innym - nieznajomym bądź współpracownikom - daje nam szczęście.
Aby rozstrzygnąć ten dylemat, przeprowadziłam ze współpracownikami eksperyment. Podzieliliśmy uczestników na dwie grupy. Poprosiliśmy przedstawicieli obu grup, aby przez sześć następnych tygodni czynili po pięć aktów życzliwości tygodniowo. Uczestnicy w pierwszej grupie mieli okazywać życzliwość w dowolnych porach tygodnia. Uczestnicy w drugiej grupie mieli czynić po pięć aktów życzliwości tylko w jednym dniu tygodnia (np. wszystkie akty życzliwości za cały tydzień w poniedziałek). Udzieliliśmy dokładnie takiej instrukcji: „W codziennym życiu wszyscy czynimy akty życzliwości wobec innych. Mogą to być uczynki duże albo małe, a ci, dla których to robimy, mogą być świadomi albo nieświadomi naszych aktów. Możemy na przykład wrzucić za kogoś monetę do parkomatu, oddawać krew, pomagać przyjacielowi w zadaniu domowym, odwiedzać krewnych w starszym wieku albo pisać listy z podziękowaniami. Zróbcie po pięć takich uczynków w nadchodzącym tygodniu. Mogą to być akty skierowane do jednej albo do wielu osób. Beneficjenci waszej życzliwości mogą być świadomi albo nieświadomi waszych działań. Wasze akty życzliwości mogą być podobne albo niepodobne do tych, które wymieniliśmy jako przykładowe. Nie róbcie niczego, co mogłoby być niebezpieczne dla was albo dla innych”.
W każdy niedzielny wieczór uczestnicy przygotowywali „raporty z życzliwości”, w których opisywali wszystkie dobre uczynki z całego tygodnia. Pisali, co dla kogo i kiedy zrobili. Akty życzliwości były najróżniejsze, od bardzo drobnych, prostych zachowań do rzeczy naprawdę wielkich. Oto parę przykładów: „kupiłem przyjacielowi deser lodowy”, „oddałem krew”, „zostałam z przyjaciółką na pierwszą noc w jej nowym mieszkaniu”, „odwiedziłem dom opieki”, „pomogłem nieznajomemu, który miał problem z komputerem”, „pożyczyłem siostrze samochód na weekend”, „dałem bezdomnemu pieniądze” i (to moje ulubione) „podziękowałam profesorce za jej ciężką pracę”.
Wyniki naszego eksperymentu były dość zaskakujące. Jak się okazało, zgodnie z naszymi oczekiwaniami, bycie hojnym i uprzejmym uszczęśliwia, to znaczy, że po eksperymencie uczestnicy, którzy zdobyli się na znaczące akty życzliwości, byli szczęśliwsi niż przedtem. Zadziwiające było coś innego: to, że uszczęśliwieni zostali tylko ci uczestnicy, których akty życzliwości z każdego tygodnia zamykały się w jednym dniu. Choć przedstawiciele obu grup uznawali się po eksperymencie za bardziej uczynnych niż wcześniej, uczestnicy okazujący życzliwość o przypadkowych porach tygodnia nie stali się szczęśliwsi. Dlaczego? Przeczucie podpowiada mi, że drobne w większości akty życzliwości, rozłożone na siedem dni tygodnia, są ledwie zauważalne i nie mają siły oddziaływania, która odróżniałaby je od naszych zwyczajnych, codziennych zachowań. Ostatecznie, większość z nas regularnie pomaga innym. Często nawet nie jesteśmy tego świadomi.
Nasz eksperyment wykazał, że aby akty życzliwości skutecznie nas uszczęśliwiały, musimy je wykonywać z odpowiednią częstością. W części rozdziału 4 poświęconej wdzięczności pisałam o innym naszym eksperymencie - tym, w którym uczestnicy wyrażali wdzięczność. Jak się okazało, szczęśliwsze stały się tylko osoby wyrażające wdzięczność raz w tygodniu, w odróżnieniu od pozostałych, ćwiczących wyrażanie wdzięczności po trzy razy w tygodniu. Dlatego jeśli chcesz zmaksymalizować swoje szanse sukcesu, określ dokładnie, jak, kiedy i z jaką częstością będziesz czynić akty życzliwości. Jak pokazują wyniki naszych eksperymentów, najlepiej jest wykonywać działania budujące szczęście częściej, niż wcześniej miałeś to w zwyczaju (przynajmniej jeśli chodzi o akty życzliwości).
Nasze badanie było pierwszym, które potwierdziło, że intensyfikacja życzliwych zachowań uszczęśliwia. Od tamtej pory przeprowadziliśmy kolejne, dłuższe i bardziej wnikliwe badania, aby dowiedzieć się, jak i dlaczego działają ta i inne metody budowania szczęścia. W jednym z tych badań także prosiliśmy uczestników o wykonywanie aktów życzliwości, tyle że tym razem odczekaliśmy miesiąc od zakończenia interwencji i dopiero wtedy zrobiliśmy im test na poziom odczuwanego szczęścia. W tym badaniu niektórzy z uczestników mogli różnicować sposoby okazywania życzliwości, a inni nie. Na początku eksperymentu poprosiliśmy każdego uczestnika o zrobienie listy aktów życzliwości, których chciałby częściej dokonywać w przyszłości i które codziennie można łatwo powtarzać. Na listach znalazły się rzeczy takie, jak wykonanie dodatkowych obowiązków domowych, wysyłanie e-mailem kartek z pozdrowieniami dla rodziny, przeniesienie dla kogoś jakiejś rzeczy albo podwiezienie go, sprawienie miłej niespodzianki kotu albo psu, zrobienie chłopakowi śniadania. Uczestnicy w pierwszej grupie mogli różnicować akty życzliwości, czyli łączyć dowolne pozycje z listy, a uczestnicy w drugiej grupie mieli powtarzać te same trzy wybrane akty życzliwości co tydzień, przez dziesięć tygodni z rzędu.
Wyniki tego drugiego badania także potwierdziły, że regularne wykonywanie aktów życzliwości podnosi poziom odczuwanego szczęścia na dość długi czas. Jednak stopień zróżnicowania aktów życzliwości robi wielką różnicę. Uczestnicy, którzy powtarzali stały zestaw trzech aktów życzliwości, stali się już w połowie eksperymentu mniej szczęśliwi niż wcześniej, a po zakończeniu badania powrócili do swojego zwykłego poziomu odczuwanego szczęścia. Ci uczestnicy prawdopodobnie uznali powtarzane akty życzliwości za jeszcze jeden codzienny obowiązek - za rutynowe zadanie, które bardziej nuży, niż uszczęśliwia. Jeśli jakieś działanie ma uszczęśliwiać, to musi być niejednostajne i istotne dla tego, kto je wykonuje. Oczywiście kiedy zaczniesz realizować budujące szczęście działania omawiane w książce, będziesz to robić z własnej inicjatywy, a nie dlatego, że bierzesz udział w eksperymencie, w którym badacze do czegoś cię zobowiązują. Wybrane przez ciebie działania są z definicji tymi, które cenisz i w które wierzysz. To naturalny czynnik motywacyjny. Twoje samopoczucie poprawi się przez samo to, że wybierzesz jakieś działanie, nawet zanim wykonasz pierwszy akt życzliwości (lub wdzięczności, względnie czegoś innego). Drugie z naszych badań przypomina, że wprowadzając w życie działania budujące szczęście, nie możemy popadać w rutynę. Warto nieco się wysilić i urozmaicić sobie ćwiczenia. (Więcej na ten temat piszę w rozdziale 10).