Читать книгу Wybierz szczęście - Sonja Lubomirsky - Страница 74

Jak ćwiczyć życzliwość

Оглавление

Mam paru przyjaciół wykazujących bardzo altruistyczne postawy. W pierwszej kolejności przychodzi mi do głowy jeden z nich. Jest to człowiek gotowy w każdej chwili pomóc innym, nastawiony na „tak” i zawsze wrażliwy na sytuacje, w których ktoś go potrzebuje. Nie wiem, jak on to robi ani w jaki sposób życzliwość weszła mu w nawyk, ale wielu z nas musi intensywnie pracować nad tym, co jemu przychodzi z taką łatwością. Przypominam w tym miejscu, że korzyści z okazywania życzliwości - w tym zwłaszcza lepsze samopoczucie - osiągamy dopiero wtedy, gdy czynimy innym dobro częściej i bardziej intensywnie niż zwykle.

Przestudiowałam wiele książek, artykułów prasowych i stron internetowych rekomendujących życzliwą postawę wobec innych i mam wrażenie, być może niesłuszne, że autorzy takich publikacji często zwracają się do czytelników jak do dzieci. Jeśli postanowisz być bardziej szczodry i współczujący, to będziesz wiedział, co powinieneś robić. Czy zdarzyło ci się kiedyś zająć się dzieckiem zabieganego rodzica, mimo że nikt cię o to nie prosił? Czy jechałeś kiedyś do przyjaciela w potrzebie? Czy dałeś kiedyś darowiznę na szczytny cel? Czy uśmiechnąłeś się do kogoś, kto tego potrzebował, mimo że w tamtej sytuacji było to najtrudniejsze, na co potrafiłeś się zdobyć? Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że jest wiele możliwych sposobów niesienia pomocy innym. Wystarczy tylko rozejrzeć się dookoła i otworzyć się na te możliwości, a na pewno odkryjesz ich wiele.

Co więcej, czynienie dobra nie wymaga nadzwyczajnego talentu, dużego zaangażowania czasowego ani inwestowania pieniędzy. Twoje akty życzliwości nie muszą być wielkie ani skomplikowane. Co więcej, czynić innym dobro możesz wszędzie: w domu, w pracy, w swojej najbliższej społeczności. Ludzie czasami sięgają bardzo daleko w poszukiwaniu spraw wielkiej wagi, w które chcieliby się zaangażować, a tymczasem mają pod nosem mnóstwo rzeczy, którymi można się zająć od zaraz - chodzi o drobne akty życzliwości wobec współmałżonka, dzieci, współpracowników i starych przyjaciół. Znajoma wychowująca nowo narodzone dziecko opowiedziała mi taką oto historię o swoim mężu. Mąż, wiolonczelista, dowiedział się o lokalnej inicjatywie społecznej, w ramach której ochotnicy mieli co miesiąc odwiedzać domy opieki i zapewniać rozrywkę ich rezydentom. Mąż zaangażował się w to i mimo bardzo napiętego terminarza zaczął znajdować po parę godzin miesięcznie na grę w domach opieki. Traktował swoje nowe zajęcie bardzo poważnie. Żonie się to nie podobało. Skarżyła mi się: „lak on może grać dla obcych ludzi, skoro nie ma czasu dla swojej własnej córki?”. Ta historia pokazuje, że powinniśmy uważnie wybierać swoje akty życzliwości, ponieważ każda zmiana w naszym zachowaniu może mieć niezamierzone konsekwencje, zarówno dobre, jak i złe. Nie musisz być Matką Teresą ani Dalajlamą. Twoje akty życzliwości mogą być małe i niezbyt czasochłonne.

Bardzo ważna rzecz: częstość aktów życzliwości. Pierwszym krokiem jest dokonanie wyboru: które akty życzliwości zamierzasz wykonywać? lak często chcesz to robić i na ile chcesz się w to angażować? Rezultaty moich badań sugerują, że ta decyzja jest bardzo ważna. Jeśli będziesz robić za mało, wzrost twojego poziomu szczęścia będzie minimalny. Jeśli będziesz robić za dużo, akty życzliwości zaczną cię przytłaczać, złościć i drażnić. Proponuję więc, abyś poszedł w ślady tej grupy uczestników z mojego pierwszego badania, której poziom szczęścia wzrósł najbardziej - wybierz jeden dzień w tygodniu (np. poniedziałek) i tylko w tym dniu wykonaj jeden duży, nowy i wyjątkowy akt życzliwości albo zdecyduj się na 3-5 aktów małych. Piszę: nowy i wyjątkowy, ponieważ już teraz wykonujesz na co dzień wiele drobnych i większych aktów życzliwości, tymczasem moja strategia wymaga, abyś wyszedł poza swoją zwykłą rutynę. Jeśli na co dzień wpuszczasz przed siebie inne samochody na drodze albo jeśli już teraz pracujesz raz w tygodniu na ochotnika w szpitalu, to oczywiście takie akty życzliwości nie będą dla ciebie nowe ani wyjątkowe. Szukaj czegoś innego.

Różnorodność to smak życia. Drugi wniosek wynikający z moich badań nad życzliwością jest taki, że powinniśmy robić różne rzeczy. Wrzucanie za kogoś drobnych do parkomatu i wyręczanie drugiej osoby w obowiązkach domowych dodaje nam energii, kiedy robimy to pierwszy, drugi i trzeci raz, ale za każdym kolejnym razem zastrzyk szczęścia jest coraz mniejszy, ponieważ przyzwyczajamy się do danego działania. (To jeszcze nie oznacza, że powinniśmy przestać robić daną rzecz. To znaczy tylko tyle, że już czas przełamać rutynę nowym aktem życzliwości). Duże sprawy wymagające większego zaangażowania i regularnego kontaktu z ludźmi - jak pomaganie w lekcjach licealiście, odwiedzanie chorych sąsiadów czy gromadze-nie funduszy na szczytny cel - nie powszednieją i nie przestają dostarczać nam (i innym ludziom) korzyści tak szybko, jak rzeczy małe. A te korzyści to: większe poczucie szczęścia, wyższa samoocena i nowe umiejętności.

Ciągłe różnicowanie aktów życzliwości wymaga wysiłku i kreatywności. Pozwól, że podsunę ci parę pomysłów. Po pierwsze, jeśli nie możesz podzielić się z kimś pieniędzmi, podaruj ludziom swój czas: pomóż w potrzebnych naprawach, zajmij się ogrodem sąsiada, zabierz dziecko przyjaciela na plac zabaw albo wesprzyj kolegę w sporządzaniu rocznego sprawozdania podatkowego. Po drugie, możesz sprawić komuś niespodziankę: przyrządzić posiłek w domu, zorganizować wspólne wyjście, napisać list albo po prostu zadzwonić. Po trzecie, co tydzień próbuj robić więcej tych rzeczy, do których nie popycha cię twoja natura. Dla mnie na przykład taką rzeczą jest bycie uprzejmym dla telemarketerów. Dla kogoś innego może to być obdarzanie szczerym uśmiechem i powitaniem (lub podziękowaniem) przechodniów albo kasjerów w sklepach. W przypadku kogoś jeszcze innego będzie to słuchanie ze zrozumieniem przyjaciela zwierzającego się z trosk (i spoglądanie mu przy tym w oczy). Po czwarte, rozwijaj w sobie zdolność współodczuwania - chęć i umiejętność wgłębiania się w czyjeś zmartwienia oraz rozumienia punkt widzenia innych. Być może to dość banalna rada, ale bardzo trudno jest postawić się na miejscu innych i patrzyć na świat ich oczami. Wyobraź sobie, jakby to było, gdybyś nie był w stanie płacić rachunków za wodę, gaz i prąd, gdybyś stracił pracę, gdybyś opiekował się niepełnosprawnym dzieckiem albo gdybyś był zbyt słaby, żeby wymienić żarówkę. Nieś takim ludziom pomoc co tydzień, a staniesz się bardziej wdzięczny i rozwiniesz swoją umiejętność współodczuwania. Po piąte, co najmniej raz w tygodniu rób dobry uczynek, o którym nikt nie będzie wiedział i za który nie będziesz oczekiwać niczego w zamian. Nie przyjmuj postawy typu: „Robię dla innych tak wiele. Dlaczego inni nie robią dla mnie tyle samo?”. Bądź hojny nie po to, żeby inni cię podziwiali i doceniali. To właśnie takie podejście podniesie twoją samoocenę i poczucie własnej wartości.

Łańcuszek życzliwości. Niedawno stałam przy kasie w supermarkecie i przypadkiem podsłuchałam, jak dwudziestokilkuletni pan przede mną w zakłopotaniu tłumaczy się przed kasjerem, że brakuje mu dolara i piętnastu centów. Natychmiast wyciągnęłam z portfela brakującą drobna kwotę i wręczyłam ją temu człowiekowi. Nie pamiętam, żebym zrobiła coś takiego kiedykolwiek wcześniej. W pierwszym momencie obdarowany nie wiedział, co zrobić, ale już po chwili okazał mi wielką, szczerą wdzięczność. Wylewnie mi podziękował. To było naprawdę radosne, cudowne doświadczenie (nawet dla mnie, naukowca zajmującego się zagadnieniem życzliwości). Wyświadczyłam temu panu trywialną przecież przysługę, a on tak bardzo to docenił. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a kiedy wychodził, widziałam, że pomógł nieść zakupy kobiecie na wózku inwalidzkim.

Ludzie reagują na nasze akty życzliwości i odpłacają za nie - dostają coś, co ich mile zaskakuje, więc są bardziej uprzejmi wobec innych, a ci niosą życzliwość jeszcze dalej w świat. Inaczej mówiąc, każdy taki akt uruchamia cały łańcuszek życzliwości. Jak pokazują najnowsze badania, ludzie, będąc świadkami aktów życzliwości lub jedynie słysząc o nich, są poruszeni (łza w oku, przyjemne ciepło rozchodzące się po ciele) i bardziej skłonni czynić dobro. Jak pamiętamy, po zamachu terrorystycznym z 11 września widzieliśmy w telewizji mnóstwo scen przedstawiających heroiczne akty pomocy. Widzieliśmy nowojorskich strażaków i ratowników w akcji. Jak się okazało, amerykańscy telewidzowie w tamtym okresie oddali honorowo od dwóch do pięciu razy więcej krwi niż zwykle.

Nie tylko dla własnego dobra. Do tego miejsca pisałam prawie wyłącznie o tym, że życzliwość wobec innych jest korzystna dla nas samych. Jednak często czynienie innym dobra wymaga rezygnacji z własnych korzyści i porzucania tego, co robimy dla siebie. Chcę powiedzieć jasno i wyraźnie, że większość ludzi jest życzliwa nie dlatego, że myśli o swoich własnych korzyściach, ale dlatego, że chce dobrze dla innych. Zgłaszajmy się na ochotnika w słusznych sprawach, naprawiajmy sąsiadom zepsute sprzęty, pomagajmy dzieciom naszych przyjaciół w odrabianiu lekcji, słuchajmy ze zrozumieniem, wykonujmy za kogoś obowiązki domowe i oddawajmy pieniądze na cele charytatywne - to są nasze moralne obowiązki. Sugestie, że dobro czynione innym wraca do nas, traktujmy przy tym z przymrużeniem oka. Nieraz zdarzy się, że będziesz pomagać innym kosztem własnego dobra. Podejmuj takie inicjatywy, chyba że poświęcanie się na rzecz innych stanie się powodem twojego nieszczęścia.

Wybierz szczęście

Подняться наверх