Читать книгу Wybierz szczęście - Sonja Lubomirsky - Страница 73
Dlaczego życzliwość nas uszczęśliwia?
ОглавлениеTeoria psychologii i wyniki badań dostarczają wielu dowodów - i opisują wiele mechanizmów - pokazujących, dlaczego pomaganie innym nas uszczęśliwia. Bycie życzliwym i hojnym powoduje, że odbieramy innych bardziej pozytywnie i traktujemy ich bardziej wyrozumiale (np. „Bezdomny emeryt może być zbyt chory, żeby pracować” albo „Mój brat naprawdę się stara, ale niełatwo mu to idzie”). Życzliwość i szczodrość dają nam poczucie współzależności i kooperacji w ramach naszej społeczności (np. „Cała społeczność wychowuje nasze dzieci” albo „Wszyscy musimy dbać o środowisko”). Kiedy czynimy innym dobro, to łagodzi nasze poczucie winy, rozładowuje stres, ogranicza poczucie dyskomfortu wywołane tym, że inni są w trudnej sytuacji i cierpią, a poza tym uświadamia nam, jak bardzo powinniśmy cenić to, co mamy. Inaczej mówiąc, pomaganie innym daje nam poczucie przewagi w porównaniu z innymi ludźmi, ale jest to odczucie pozytywne (postawa typu „Jestem wdzięczny za moje bogactwo”). Wspieranie innych ludzi i poprawianie ich sytuacji odrywa nas od myślenia o naszych własnych problemach i troskach, ponieważ pomagając, koncentrujemy się na zmartwieniach drugiej osoby.
Życzliwość poprawia naszą percepcję siebie. Kiedy czynimy innym dobro, często postrzegamy siebie jako współczujących altruistów. To dodaje nam pewności siebie oraz optymizmu i sprawia, że czujemy się potrzebni innym ludziom. Kto niesie pomoc innym i zgłasza się na ochotnika w słusznych sprawach, poprawia percepcję swoich możliwości oraz wiedzy i czuje, że ma większą kontrolę nad swoim życiem. W ten sposób opanowujemy nowe umiejętności i odkrywamy nasze ukryte talenty, na przykład żyłkę do nauczania, kompetencje interpersonalne, smykałkę do nawiązywania kontaktu z dziećmi czy też powołanie do pracy w szpitalu. To daje nam poczucie, że robimy coś dobrze i spełniamy się w tym. Niektórzy badacze twierdzą, że akty życzliwości mogą nawet nadawać większy sens naszemu życiu.
I wreszcie, co najważniejsze, życzliwość uruchamia kaskadę pozytywnych skutków społecznych. Kiedy pomagamy ludziom, inni bardziej nas lubią i cenią, więc są nam wdzięczni. Niektórzy z nich przychodzą nam z pomocą, kiedy jesteśmy w potrzebie. Pomaganie innym zaspokaja podstawową ludzką potrzebę, jaką jest wiązanie się z ludźmi, zdobywanie uznania w oczach innych i budowanie przyjaźni. Ten związek jest potwierdzony przez nasze drugie badanie poświęcone aktom życzliwości. Ocenialiśmy nie tylko to, jak uczestnicy pomagali innym ludziom i jak wzrósł ich poziom odczuwanego szczęścia w ciągu dziesięciu tygodni, ale też to, czy beneficjenci ich aktów życzliwości odwzajemniali okazane im dobro. Jak się okazało, uczestnicy stali się szczęśliwsi przede wszystkim dlatego, że dostrzegli wdzięczność ludzi, których dobrze potraktowali.
Zatem życzliwość może nas uszczęśliwiać na wiele sposobów. Badania ankietowe pokazują, że zgłaszanie się na ochotnika w słusznych sprawach idzie w parze ze złagodzeniem symptomów depresji, większym poczuciem szczęścia i własnej wartości, z lepszymi wynikami w tych czy innych obszarach życia i z większą samokontrolą. To zjawisko jest nazywane „helper’s high” (dosłownie: gorączka pomocy). Badacze nie odnaleźli jeszcze związku przyczynowo-skutkowego, więc nie można stwierdzić, czy woluntaryzm poprawia samopoczucie, czy ludzie z dobrym samopoczuciem chętniej zostają ochotnikami w słusznych sprawach. Jednak badania przeprowadzone wśród wolontariuszy przez dłuższy świat przynoszą silną sugestię, że szczęście jest skutkiem - a nie przyczyną - szczodrych zachowań.
Weźmy na przykład trzyletni projekt badawczy z udziałem pięciu kobiet, które zgłosiły się na ochotnika. Tych pięć kobiet, z których każda cierpiała na stwardnienie rozsiane, pomagało sześćdziesięciu siedmiu innym ludziom ze stwardnieniem rozsianym. Pomoc polegała na tym, że uczestniczki raz w miesiącu dzwoniły do przypisanych im pacjentów i rozmawiały z nimi przez około piętnaście minut (wcześniej przeszkolono je w zakresie umiejętności słuchania). Po trzech latach uczestniczki wciąż były bardziej zadowolone z życia, miały wyższe mniemanie o swoich umiejętnościach i czuły się bardzo dobre w tym, co robiły. Bardziej angażowały się w sprawy społeczne i rzadziej popadały w depresję. Wszystkie uczestniczki przyznały, że ochotnicza pomoc radykalnie odmieniła ich życie. Wydawało się, że pomaganie innym ludziom odwraca uwagę uczestniczek od ich własnych problemów, a bardziej otwiera je na problemy innych. Uczestniczki po eksperymencie potrafiły lepiej słuchać bez osądzania mówiącego i stały się bardziej otwarte oraz tolerancyjne dla innych ludzi. Wzrosła ich samoocena i zaczęły bardziej akceptować siebie. Nabrały pewności, że dzięki posiadanym umiejętnościom poradzą sobie ze wzlotami i upadkami oraz ze stwardnieniem rozsianym. Jedna z uczestniczek powiedziała: „Na stwardnienie rozsiane nie ma lekarstwa, ale naprawdę czuję, że potrafię sobie poradzić ze wszystkim, z czym spotkam się na mojej drodze życia”.
Co ciekawe, pozytywne zmiany stwierdzone u uczestniczek eksperymentu były większe niż te po stronie pacjentów, którym niesiono pomoc. Wzrost ogólnego zadowolenia z życia był widoczny zarówno u ochotniczek, jak i u pacjentów, jednak u uczestniczek efekt ten był siedmiokrotnie silniejszy niż u pacjentów. Co więcej, poczucie szczęścia u uczestniczek badania rosło z czasem - to niezwykłe odkrycie, biorąc pod uwagę to, że czas zaciera pozytywne skutki wielu działań budujących szczęście (nawet tych najskuteczniejszych).
To było małe badanie, z udziałem jedynie pięciu uczestniczek, ale i tak dobitnie pokazało, jak hojne i wielorakie korzyści osiąga ten, kto pomaga innym. Praca ochotnicza (np. w służbie lokalnej społeczności) rządzi się swoimi prawami i wymaga konsekwentnego zaangażowania w działalność społeczną, ale istnieje wiele innych, bardziej spontanicznych i mniej wymagających, a za to nie mniej korzystnych sposobów pomagania innym ludziom.