Читать книгу Wybierz szczęście - Sonja Lubomirsky - Страница 85
Rozwój posttraumatyczny
ОглавлениеWielu z nas zna słowa Fryderyka Nietzschego: „Co mnie nie zabija, to mnie wzmacnia”. Ból, strata bliskiej osoby i trauma naprawdę mogą nas wzmacniać lub przynajmniej dawać nam poczucie, że staliśmy się silniejsi, niż wcześniej sądziliśmy. Oto jak opisała swoją przemianę kobieta, która opiekowała się osiemdziesięciotrzyletnim, umierającym ojcem: „Odkryłam, na jak wiele mnie stać. Były chwile, kiedy musiałam dać z siebie wszystko, żeby się nie załamać. Musiałam przekonywać personel medyczny do tego, co chcę zrobić. Ja - osoba, która nienawidzi okazywać złości i nie znosi konfliktów. Musiałam prowadzić ostre rozmowy, żeby wymóc na domu opieki odpowiednie warunki. Sytuacja tego wymagała, a ja stanęłam na wysokości zadania. Po tym wszystkim miałam poczucie, że jestem kompetentna i silna. Byłam wdzięczna. To pomogło mi rozwinąć skrzydła”.
Niektórzy psycholodzy wierzą, że znajdowanie korzyści w traumatycznych przeżyciach prowadzi do gruntownej transformacji osobowości. Poważny kryzys życiowy często zmusza nas do przyjęcia nowej roli i odnalezienia się w sytuacjach, z jakimi nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia. Wyobraź sobie kobietę, która przywykła do swojej roli żony i nagle straciła męża. Wcześniej była w dużym stopniu zależna od swojej drugiej połówki: finansowo i emocjonalnie. Mąż był jej społecznym punktem odniesienia. Po jego śmierci żona - a dokładnie wdowa - musi szybko opanować wiele nowych umiejętności. Jest bardzo możliwe, że zdziwi się swoją zaradnością, gdy zacznie robić rzeczy wymagające zdolności, o jakie nigdy wcześniej siebie nie podejrzewała: sprzedaż używanego samochodu, gra w berka z synem, wypełnianie deklaracji podatkowej czy chodzenie solo na przyjęcia. To prawdopodobnie da wdowie nowe wyobrażenie o sobie i podniesie jej samoocenę. Krótko mówiąc: ta kobieta rozwinie skrzydła. Ale czy można to nazwać transformacją?
Z dostępnych danych wynika, że tak. Dramatyczne wyzwania i przeżycia wstrząsają naszymi fundamentami, zmuszają do ponownego ustanowienia życiowych priorytetów, wskazują nowy sens życia, zmieniają naszą tożsamość. Skutkiem tego jest w wielu przypadkach rozwój osobowości - nasz charakter staje się silniejszy i rozkwitamy na nowo. Zbadano ludzkie reakcje na różne traumatyczne przeżycia: nieuleczalne choroby, utratę domu w wyniku katastrofy naturalnej, rozwód, trafienie do więzienia wojskowego, gwałt czy urodzenie dziecka ważącego znacznie mniej od przeciętnego noworodka. Uczestnicy badania twierdzili, że tego rodzaju traumatyczne przeżycia doprowadziły do ich transformacji, objawiającej się między innymi przez:
Odnowienie wiary w swoją siłę przetrwania i zwyciężania.
Zacieśnienie relacji, w szczególności odkrycie, kto jest, a kto nie jest prawdziwym przyjacielem, na którym można polegać. Niektóre relacje zdają egzamin, a inne nie.
Większe współczucie dla ludzi, którzy cierpią.
Stworzenie głębszej, bardziej dojrzałej filozofii życia, dającej większe poczucie spełnienia.
Ostatni punkt dotyczy zwłaszcza ludzi, którzy otarli się o śmierć (swoją własną lub innych osób) i w związku z tym zadali sobie pytania egzystencjonalne, takie jak: Co jest sensem życia? Dlaczego doszło do tragicznego zdarzenia? Jaki mam powód, żeby dalej żyć? Oczywiście ludzie rzadko znajdują na te pytania proste i satysfakcjonujące odpowiedzi, ale samo to, że zmagają się z ważnymi dylematami filozoficznymi i duchowymi dotyczącymi życia i śmierci, podnosi poziom świadomości i sprawia, że inaczej doświadczają życia.
Badania nad rozwojem posttraumatycznym oferują bardzo pożądane, dobre wiadomości dla tych, którzy stawiają czoła kryzysom. Kryzys to nie tylko coś, co musimy przetrwać i z czego musimy wyjść, a też coś, na czym możemy skorzystać. W swojej karierze widziałam setki, a nawet tysiące wykresów. Był wśród nich jeden, który głęboko zapadł mi wpamięć. Niedawno odkryłam go na nowo. Ten wykres pokazuje trzy opcje, jakie może wybrać człowiek stojący w obliczu poważnego kryzysu: przetrwanie, odbudowanie się i rozwój. Przetrwanie wiąże się z trwałym pogorszeniem sposobu funkcjonowania. Osoby wybierające tę ścieżkę wprawdzie żyją dalej, ale tracą poczucie szczęścia, motywację i zdolność do czerpania radości z pracy oraz czasu wolnego. Odbudowanie się to opcja, która pozwala pokonać ból związany z dramatycznym przeżyciem i po pewnym czasie powrócić do produktywnej pracy oraz czerpania satysfakcji z relacji międzyludzkich. Trzecia i ostatnia możliwość to rozwój - przezwyciężenie cierpienia, ale nie po to, żeby wrócić do stanu wyjściowego, tylko po to, by wznieść się wyżej. To droga, która prowadzi do transformacji.
Jak odnaleźć tę trzecią drogę? Weźmy prawdziwy przypadek profesorki, u której wykryto guza przerzutowego. Mimo intensywnych zabiegów medycznych - operacji, naświetlań, transplantacji szpiku kostnego, chemioterapii - ta kobieta żyła w zawrotnym tempie. Uczyła, prowadziła badania, zasiadała w komitetach, podróżowała służbowo, jeździła na nartach i nurkowała. „Kiedy onkolog zdziwił się, że jej guz ani nie rośnie, ani nie zanika, i zauważył, że »rak nie zachowuje się wten sposób - nigdy nie przechodzi wstan uśpienia na tak długi czas«, ona odparła ze śmiechem: »Żyję tak szybko, że rak nie nadąża«”. Może się wydawać, że sposób, w jaki ta kobieta wygrała z rakiem, kwalifikuje ją do kategorii nadczłowieka. Ale tak się tylko wydaje. Odczuwała ból, strach i niepewność, ale pokonała te ograniczenia i jej życie stało się pełniejsze, co zauważyły także inne kobiety cierpiące na raka należące do jej grupy wsparcia. Kobieta, o której piszę, stała się bardziej pewna siebie, bardziej zaradna i szczęśliwsza. Dokonała się w niej przemiana duchowa. To właśnie jest rozwój posttraumatyczny. Obecnie ta kobieta jest przekonana, że każda rzecz - zarówno pozytywna, jak i negatywna - z jaką się styka, jest szansą na odkupienie.
Jednak czasami przeszkody na drodze do rozwoju są tak trudne, że można je pokonać tylko przy użyciu zaawansowanych i twórczych strategii. Pewną panią, która przetrwała pobyt w obozie koncentracyjnym dla kobiet, spytano, jak radzi sobie z konsekwencjami tego katastrofalnego doświadczenia. Odparła, że aby móc funkcjonować, robi „coś w rodzaju podziału schizofrenicznego, oddziela wspomnienia z obozu od wizji tak zwanego normalnego życia”. Rozdzielanie to strategia uznawana za skuteczną przez ludzi mających do czynienia z wieloma różnymi kłopotami, mniejszymi i większymi.
Liczę, że przykłady tych dwóch kobiet, które wybrały drogę rozwoju, są dla ciebie inspirujące, a nie zniechęcające. Im wyżej mierzysz w kwestii sposobu poradzenia sobie z traumą, tym więcej osiągniesz. Odbudowywanie się jest dobre. Ba, nawet bardzo dobre. Ale jeszcze lepiej jest wybrać rozwój. Jednak pamiętaj, że rozwój posttraumatyczny, czyli budowanie szczęścia po dramatycznym przeżyciu, to nie to samo, co bycie szczęśliwym, kiedy nie ma się dużych trosk. Ludzie wychodzący na prostą po drastycznych przeżyciach odczuwają duży stres i jednocześnie umacniają się oraz rozwijają duchowo. Droga w górę prowadząca ku większemu spełnieniu bywa wybrukowana trudnościami. Kryzysy i tragedie to nic dobrego - jedynie zmagania z nimi mogą przynieść pozytywne skutki.