Читать книгу Wolność emocjonalna - Judith Orloff - Страница 139

Schemat pierwszy. Matki ogarnięte lękiem wychowują ogarnięte lękiem dzieci

Оглавление

Lęki nękające matkę udzielają się dziecku w znacznie większym stopniu niż niepokoje ojca czy jakiegokolwiek innego członka rodziny. W zasadzie nie ma co się dziwić. Przebywaliśmy w łonie matki przez dziewięć miesięcy. Po urodzeniu to ona nas karmiła i przewijała, to ona nas przytulała i kładła do snu. Na ogół to właśnie matka jako pierwsza i podstawowa opiekunka dziecka kształtuje jego emocjonalne postrzeganie świata, to od niej w znacznej mierze zależy, czy świat będzie dla dziecka miejscem bezpiecznym, czy pełnym zagrożeń. Poszukaj odpowiedzi na pytanie: czy twoja matka była raczej pełna niepokoju, czy raczej spokojna; jaki to miało na ciebie wpływ? Być może twoja matka była osobą spokojną i ty również jesteś spokojny. Jeżeli wiecznie targały nią niepokoje, prawdopodobnie ty również zmagasz się z lękami – zwłaszcza jeśli jesteś przedstawicielem typu empatycznego. Problem ten można rozwiązać, uświadamiając sobie istnienie tego zjawiska i podejmując postanowienie o odcięciu się od niego. W ten sposób można wypracować zdrowsze schematy radzenia sobie z wyzwaniami, jakie stawia przed nami życie.

Za przykład może nam posłużyć przypadek mojego pacjenta, Phila. Chociaż nic poważnego mu nie dolegało, przez całe swoje dwudziestopięcioletnie życie zamartwiał się o zdrowie. Powiedział mi: „Moja matka dostrzegała u siebie objawy wszystkich możliwych chorób. Bez przerwy biegała po lekarzach. Niestrawność, palpitacje serca, wysypki. W jej szafce z lekami roiło się od różnych maści, specyfików i tabletek. Znosiła do domu broszury informacyjne na temat przeróżnych chorób, a ja to wszystko gorliwie czytałem. Potem sam zacząłem się martwić, że mogę być chory. Co pewien czas dopada mnie taka niepokojąca myśl. Ostatnio jest coraz gorzej. Czasami przez kilka dni z rzędu tracę cenne chwile na zamartwienie się chorobami, które mogą zaatakować mój organizm”.

Lęki Phila rozbudziły we mnie bardzo intymne wspomnienia związane z moim życiem rodzinnym. Moja matka, chociaż sama była lekarzem i niezwykle energiczną osobą, często zmagała się z różnymi przypadłościami – niektóre były poważniejsze, inne mniej poważne; niektóre były prawdziwe, inne nie do końca. Oprócz zatoru płucnego po moich narodzinach, ataku serca w wieku czterdziestu lat i przewlekłego chłoniaka, z którym żyła przez dwadzieścia lat, moja matka bardzo wiele w życiu przeszła. Wiele można o niej powiedzieć, ale na pewno nie to, żeby była człowiekiem spokojnym. Od wczesnego dzieciństwa wysłuchiwałam melodramatycznych opowiadań o licznych dolegliwościach i bólach. Udawała się wówczas do swojej sypialni i zaciągała zasłony, które tak szczelnie tamowały dopływ światła, że w pokoju robiło się aż duszno. „Judith, kochanie, chodź ze mną posiedzieć i potrzymaj mnie za rękę” – prosiła często słabiutkim głosem, wskazując dłonią miejsce na łóżku obok siebie. Szczerze mówiąc, nigdy nie miałam na to ochoty, ale czyż mogłam jej odmówić? Kochałam ją i kiedy musiałam patrzeć, jak cierpi, jaka jest wrażliwa i jakim niepokojem napawają ją różne rzeczy, świat stawał się dla mnie nieprzyjaznym miejscem. Trzymając ją za rękę w dusznym pokoju przypominającym nieco grobowiec, czułam, jak jej emocje przenikają do mojego wnętrza – atakowały mnie, a ja nie potrafiłam się im oprzeć. Moja matka rzadko przebywała w łóżku dłużej niż przez jeden dzień. Kiedy tylko poczuła się lepiej, powstawała niczym feniks z popiołów. Te nagłe zmiany sytuacji wydawały mi się dziwne. Moja matka w jednej chwili przeistaczała się w superkobietę, superlekarza i duszę towarzystwa – nie przejawiała zachowań maniakalnych, ale była w niej duma i determinacja, by pokazać wszystkim, na co ją stać. Czułam ulgę za każdym razem, kiedy błękitny frotowy szlafrok wędrował do szafy, a jego miejsce zajmowała elegancka kreacja od Chanel. Moja matka zamartwiała się nie tylko o własną kondycję, dręczyły ją również irracjonalne lęki o stan mojego zdrowia. Wystarczyło, żeby dopadło mnie przeziębienie, a matka zachowywała się niemalże tak, jakbym miała lada moment odejść z tego świata: co kilka godzin mierzyła mi temperaturę, zmuszała do przyjmowania płynów, umieszczała obok mojego łóżka nawilżacz powietrza, aby moje zatoki mogły się oczyszczać. Brylowała w roli przewrażliwionej żydowskiej matki. Co zupełnie zrozumiałe, zapanowanie nad moją własną skłonnością do zamartwiania się o swoje zdrowie wymagało ode mnie sporo pracy. Na szczęście udało mi się uwolnić od panicznego strachu wpojonego mi przez matkę.

Dzieliłam się z Philem nie tylko swoją wiedzą medyczną, ale również osobistymi doświadczeniami. Mojemu pacjentowi udało się uwolnić od dręczących go lęków o własne zdrowie i odnaleźć spokój wewnętrzny. Zamartwianie się objawami, tymi poważnymi i tymi błahymi, prowadzi jedynie do ich nasilenia. Phil musiał w pierwszej kolejności zrozumieć, że matka ogarnięta lękiem przekazuje swoje emocje dziecku. Dzięki temu mój pacjent zdał sobie sprawę, że nieświadomie naśladuje zachowania swojego rodzica. Pragnąc ulżyć matce w cierpieniu Phil bezwiednie przejmował jej lęki – podobnie zresztą zachowywał się czasami względem przyjaciół. Uświadomienie sobie tego faktu, a także różnicy między wsłuchiwaniem się w głos własnego ciała a przywiązywaniem nadmiernej wagi do każdego uczucia, uczyniło z Phila spokojnego człowieka. Wolność emocjonalna to możliwość świadomego wyboru przedmiotu naszej własnej uwagi.

Wolność emocjonalna

Подняться наверх