Читать книгу Od kultury "ja" do kultury "siebie" - Roma Sendyka - Страница 20

Aneks do rozdziału I
Znaczenie form zwrotnych we współczesnych dyskusjach o tożsamości
4. NIE-SIEBIE: SELF W TRADYCJI WSCHODNIEJ I NO-SELF METZINGERA

Оглавление

Selbst Junga, symbolizowane wschodnią mandalą, a dokładniej jej centralnym punktem, pozwala na ratunkowy projekt dla jednostki pozbawionej dziś już zdolności do projektowania „boskiego obrazu” do „wewnątrz”. Dawna, religijna praktyka, stabilizująca osobowość, broniła jak „mury obronne” czy też „naczynie hermetyczne” przed niebezpieczeństwem „inflacji i rozpadu”. Miejsce owej przednowoczesnej metody organizowania życia psychicznego zajmuje u Junga jaźń: „stan [będący czymś – R.S.] całkiem innym niż egocentryzm – przeciwnie, chodzi tu o nader potrzebne samoograniczenie, mające na celu uniknięcie inflacji i rozczepienia”208. Inicjowany przez Junga wschodni wątek koncepcji self skupia dziś coraz większą uwagę. Hasło „sobość” pojawia się nawet w popularnym dyskursie New Age jako wariant słowa self209 w odniesieniu do doktryny hinduizmu (atman)210. Współcześnie większy wpływ na myśl zachodnią ma natomiast koncepcja negatywna, pochodząca z myśli buddyjskiej. Zarówno w obszarze filozofii (Thomas Metzinger, Being No One. The Self-Model Theory of Subjectivity, 2004211), jak i w obrębie neuronauk (Bruce Hood, The Self Illusion, 2013212) powraca antykartezjańska teoria Hume’a (Bundle Theory, tzw. teoria wiązki): jesteśmy tylko tymczasowym złożeniem, „zbiorem idei prostych”, jakie spaja wyobraźnia, dając nam złudzenie istnienia jakiegoś wewnętrznego, trwałego bytu – „nie mogę nigdy uchwycić mego ja bez jakiejś percepcji i nie mogę nigdy postrzegać nic innego niż percepcję”213. Ludzkie akty percepcji są nieciągłe, łączone dopiero wtórnie przez wyobraźnię, która bezpośrednio sugeruje istnienie instancji – ciągłej, niepodzielnej i identycznej tożsamości. Poddawanie się takiemu złudzeniu jest błędem „pewnych metafizyków”, natomiast „reszta ludzi”, jak sugeruje Hume, „to nic innego niż wiązka czy zbiór różnych percepcji, które następują po sobie z niepojętą szybkością i znajdują się w nieustannym stanie płynnym i ruchu”214. W istocie więc jednostka ludzka jest zaledwie naczyniem, przez które przepływa prąd wrażeń. Jest niestała, zmienna, złożona; złudzenie samoświadomości pozwala jednak ignorować tę niestabilność – „umysł to teatr pewnego rodzaju”215, w którym zjawiają się i mieszają w nieskończonych konfiguracjach akty percepcji, „[…] nie mamy zaś nawet najbardziej odległego pojęcia o miejscu w przestrzeni, w którym by się te sceny rozwijały, ani pojęcia o składnikach, z których umysł się składa”216.

Podobnie w ujęciu buddyjskim nie ma jednostki odpowiadającej definiowanemu przez psychologów self. Przekonanie, iż zanurzamy się w złudzeniu „scalenia”, uzasadniane jest w tej tradycji przez przywoływanie słynnego stwierdzenia Buddy, który pouczał, że „podstawową i nieustannie popełnianą pomyłką jest utożsamianie siebie z mentalnymi wydarzeniami zachodzącymi w myślach”217. Pomyłka polega na błędnym poczuciu własności i sprawczości wobec aktów myślenia. Myślenie ma inną naturę niż pozostałe ludzkie akty. Zwykłe czynności wymagają najpierw pomyślanej intencji („chcę ponieść rękę”), a następnie zostają wykonane; gdy chcemy myśleć, nie formułujemy uprzedniej intencji pomyślenia czegoś. Myśl się zjawia – w tym sensie nikt nie jest jej właścicielem. Poczucie, że istnieje ktoś taki jak „myśliciel” – jak wyjaśnia Jonardon Ganeri – jest jedynie złudzeniem218.

Podobne obserwacje czynione są obecnie w obszarze psychopatologii, gdy mowa o zjawisku „nasyłania myśli” (thought insertion) np. w stanach schizofrenii. W obszarze neuronauk iluzja instancji siebie została opisana być może pierwszy raz tak dokładnie w pracach Dereka Parfita, którego niezwykle istotna analiza z 1984 roku Reasons and Persons (przełożona niedawno na język polski jako Racje i osoby219) upomniała się o Humowską koncepcję wiązki. Parfit w artykule Divided Minds and the Nature of Persons opublikowanym pierwotnie w pracy Mindwaves (1989)220 ujawniał swój punkt wyjścia – był to opis „podzielonych umysłów”. Chodziło o przypadki osób, których półkule mózgowe wzajemnie się nie komunikują. Tacy pacjenci mogą odpowiedzieć odmiennie na to samo pytanie, w zależności od tego, w której połowie pola wizualnego znalazła się kartka , na której było ono zapisane.

Najbardziej ambitna i szeroko zakrojona współczesna negatywna teoria siebie pochodzi od niemieckiego filozofa Thomasa Metzingera, działającego w obszarze neurofenomenologii221. Metzinger zadaje zasadnicze pytanie o naturę ludzkiego poczucia jedności siebie, zbierając dowody (a raczej kontrdowody) z nauk o mózgu, teorii poznania, filozofii umysłu, neurobiologii, neuroetyki po badania sztucznej inteligencji. W jego przekonaniu jasiebie to zaledwie i jedynie konstrukcje, jakie wytwarzamy na podstawie jedności cielesnej działającej osoby oraz na skutek poczucia, które filozofia określa jako phenomenal self (PSM = phenomenal self model – spolszczane jako „fenomenalny model ‘ja’”). Wedle Metzingera jesteśmy żywymi systemami, ucieleśnionymi, dynamicznymi i zmiennymi. Siebie nie jest ani czymś, czym jesteśmy, ani czymś, co mamy: jest procesem, elementem świadomego doświadczenia kognitywnego dostępnego człowiekowi i niektórym zwierzętom, a wkrótce być może także maszynom. Sposób, w jaki subiektywne odczucie siebie zdaje się zjednoczone z organizmem, jest sterowany przez lokalne procesy w obszarze mózgu, dziejące się nieustannie. W tym radykalnym, negatywnym ujęciu siebie to po prostu proces fizyczny:

[…] w świecie nie istnieją takie rzeczy jak siebie. Przynajmniej ich istnienie nie musi być koniecznym przedzałożeniem w obrębie racjonalnych lub wyjaśniających teorii. Posługując się językiem metafizyki można powiedzieć, że to, co w przeszłości określaliśmy słowem „siebie”, nie jest ani indywiduum, ani jakąkolwiek substancją – a jedynie treścią transparentnego PSM [czyli „fenomenalnego modelu siebie” – R.S.]. Nie ma żadnej niezmiennej esencji, a jedynie skomplikowany proces reprezentacji siebie, proces, który może być w zajmujący sposób opisany równocześnie na wielu różnych poziomach analizy222.

208

C.G. Jung, Psychologia a religia…, op. cit., s. 105.

209

B. Franck, Leksykon New Age, Wydawnictwo „M”, Kraków 1997, s. 199–201.

210

Atman rzeczywiście bywa wskazywany jako wschodni wariant siebie, ale tylko wtedy, gdy rozumiemy je spirytualistycznie, jako ekwiwalent duszy. Atman, termin pojawiający się w Bhagawadgicie, odnosi się do „prawdziwego siebie” – niepodlegającego modyfikacjom, wiecznego, niepoznawalnego; nie można go zabić ani zniszczyć, jest prastare, niepodzielne, „zadziwiające”. D. Bhawuk, Spirituality and Indian Psychology. Lessons from the Bhagavad-Gita, Springer Science & Business Media, New York 2011, s. 69–70.

211

T. Metzinger, Being No One. The Self-Model Theory of Subjectivity, A Bradford Book, London 2004.

212

B. Hood, The Self Illusion. How the Social Brain Creates Identity, Oxford University Press, Oxford 2013.

213

D. Hume, Traktat o naturze ludzkiej, t. I, tłum. Cz. Znamierowski, PIW, Warszawa 1963, s. 327.

214

Ibidem, s. 327–328.

215

Ibidem, s. 328.

216

Ibidem.

217

J. Ganeri, The Self. Naturalism, Consciousness, and the First-Person Stance, Oxford University Press, Oxford 2012, s. 320.

218

Ibidem.

219

D. Parfit, Racje i osoby, tłum. M.W. Hansel, M. Warchala, PWN, Warszawa 2013.

220

C. Blakemore, S. Greenfield, Mindwaves. Thoughts on Intelligence, Identity, and Consciousness, Blackwell Pub., Oxford 1989.

221

T. Metzinger, Being No One..., op. cit.; por. także: idem, The Ego Tunnel. The Science of the Mind and the Myth of the Self, Basic Books, New York 2010.

222

T. Metzinger, Being No One…, op. cit., s. 626.

Od kultury

Подняться наверх