Читать книгу Antykomunizm, czyli upadek Polski - Andrzej Romanowski - Страница 24

Bezprawie i absurd

Оглавление

Miało być inaczej. Po doświadczeniach „listy Macierewicza” z roku 1992 miało już nie być lustracji „dzikiej”. W roku 1997, przyjmując ustawę lustracyjną, dopracowaliśmy się ponoć lustracji cywilizowanej. Albo przynajmniej lustracji „na naszą miarę”. Podobno wszystko ujęliśmy w normy prawne. Czy rzeczywiście?

Nie będę tu pisał o lustracji dokonywanej przez rzecznika interesu publicznego; przeznaczona dla parlamentarzystów i innych VIP-ów, rządzi się swymi procedurami, a prawo do procesu sądowego, a więc i do obrony, zostało w niej zagwarantowane (jaka jest praktyka – to sprawa inna, wystarczy przypomnieć lato 2000 roku, gdy w obliczu wyborów prezydenckich raz jeszcze zagrały „teczki”). Chcę napisać o drugim rodzaju polskiej lustracji: znacznie bardziej niebezpiecznej, bo nieujętej w żadne normy. Taka lustracja – faktycznie bezprawna, a na pewno powszechna i „dzika” – istnieje. „Czy naprawdę jest nieprawdopodobna wizja Polski, w której każdy donosi na każdego?” – zapytywałem przed paru laty. Nie sprawia mi satysfakcji, że wizja ta stała się właśnie rzeczywistością.

Antykomunizm, czyli upadek Polski

Подняться наверх